Zagubiony



Tryk odwiedza znajomego, który mieszka na czwartym piętrze. Wchodzi do klatki i zaczyna wspinać się po schodach. Pomiędzy piętrami zauważa śpiącego faceta. Facet nie wygląda jak typowy menel, więc nie będąc pewien czy czasem nie ma problemów z sercem albo czegoś w tym rodzaju, Tryk postanawia go obudzić:

- Halo, proszę pana, czy wszystko w porządku?
- Ech?... Tak... - facet się budzi i zdecydowanie zaczyna wyglądać jak menel - Gdzie ja jestem?
- Śpi pan na klatce schodowej.
- Wiem o tym - odpowiada zrezygnowanym tonem - Ale w jakim mieście?

(opowiedział tryk od marianki)


16 komentarzy:

  1. No tak. Miasto jest ważne! Bo te klatki schodowe w blokach są wszędzie prawie takie same :D
    Mógł się facet pogubić ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę śmieszne,trochę smutne.Taki los...

    OdpowiedzUsuń
  3. w każdy nowy rok w rosyskiej telewizji puszczają film, Szczęśliwego Nowego Roku , zdaje się z udziałem Barabary Brylskiej. Jest między innymi o tym, że i w Moskwie i Petersburgu( tj. Leningradzie) są takie same ulice przy których stoja takie same bloki z takimki samymi mieszkaniami... I tylko Brylska czyni różnicę ;))
    Aristoskr

    OdpowiedzUsuń
  4. Czysty Bareja.

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  5. miałam kiedyś podobną sytuację - przebudzony słysząc, że jest godzina 6-ta, zapytał - rano? Odpowiedziałam nie, po południ, na to odpowiedział - och! to mam czas jeszcze!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przy przyjęciu do szpitala w kartach choroby wpisalibyśmy: orientacja allopsychiczna zaburzona ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie to cały Tryk poczciwe dobre serducho.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z miasta do miasta... dobrze, że nie wylądował w śmietniku!

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak było, jako żywo. Jakby to było wczoraj - tak pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale ma facet fantazje tak podróżować po różnych.....klatkach, to jakis nowy rodzaj turystyki jest chyba ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hehe przypomina mi się mój przyjaciel, który po ostrej imprezie w Gdańsku wracał do domu (do Wejherowa- 1:30 z Gdańska Głównego). Poszedł na dworzec, popatrzył na tabliczkę- "Pociąg do W" i wsiadł, położył się na siedzeniu, zasnął, musiał spać mocno, bo kontroler nie był w stanie go dobudzić. Jak już go obudził, S. dojechał do W... tylko, że był to Wrocław, a nie Wejherowo.

    OdpowiedzUsuń
  12. Turystyka pijacka bywa ciekawa w opisach, ale niezbyt miła dla członków rodziny "podróżników" :))

    OdpowiedzUsuń
  13. ad Iw) Racja. Ale też istnieją formy pomocy dla członków rodzin takich pożal się Boże "turystów", a podczas uczestnictwa rodzice, dzieci czy partnerzy uczą się powoli oddzielać swoje życie od picia jednego z członków rodziny: przede wszystkim nie zapewniać mu komfortu picia w postaci niwelowania konsekwencji, jakie powinien ponieść (czyli np. nie szukać po klatkach lub barach, nie dzwonić do pracodawców z usprawiedliwieniami, nie płacić jego mandatów). Wtedy oczywiście nadal nie będzie ciekawie, ale przestaje być tak groźnie. Konsekwencje swojego picia powinien ponosić pijak, a nie ktokolwiek inny.

    OdpowiedzUsuń
  14. A w jakim to było mieście? fk

    OdpowiedzUsuń
  15. To mogło się zdarzyć w każdym mieście.

    OdpowiedzUsuń

data:blogCommentMessage