Dziesięć?!



Brnę po skończonym dyżurze przez zaspy do ostatniego przystanku autobusu linii nr 16. Z daleka widzę, że chociaż jest świąteczna niedziela, na jezdni zalega gruba warstwa śniegu, śnieg wciąż pada, a przystanek znajduje się pod lasem, to jednak autobus przyjechał na pętlę punktualnie i już czeka na pasażerów. Do odjazdu jeszcze 5 minut, ale silnik włączony, w środku ciepło, poza mną jeszcze dwóch pasażerów.

Kierowca rozmawia przez komórkę ze zmiennikiem:

- To o której będziesz w bazie? Dobra. Tak, na biało utrzymane. Nie, bez opóźnień, miasto prawie puste, ale uważaj z rozpędzaniem, bo ślisko jak cholera, ja jak się na Hulance rozpędziłem do 35, a hamować zacząłem tam gdzie normalnie, to wyhamowałem tak z 20 metrów za przystankiem. A! No właśnie, miałem ci przypomnieć, bo wiesz, tutaj sprawdzałem i się już skończyły, dwa druczki tylko zostały, takie stare, żółte, no. To weź koniecznie z bazy protokoły stłuczek. Nie zapomnij. Bo wiesz, przy takiej ślizgawicy... Ja wiem, tak z dziesięć? (...)

Czuję się bezpiecznie, czuję się bezpiecznie, czuję się...

(Bielsko-Biała, przystanek Zapora-Parking)


21 komentarzy:

  1. Uufff! Notka napisana! Nasza Ela bezpiecznie dojechała :D Przy takich warunkach drogowych 10 druczków to i tak mało ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Stare przysłowie pszczół mówi:"Przezorny zawsze zabezpieczony" :D.Chwile grozy minęły,dojechałaś szczęśliwie więc cóż Ci rzec? Ciesz się Elu,że nie dojeżdżasz koleją :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Druczki na stłuczki to pikuś ;)
    Druki na stłuki ... to dopiero strach się bać ;))
    Aristoskr

    OdpowiedzUsuń
  4. no chyba bym poszła na piechotę:-))))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Samo życie . Żeby ci na górze , pracowali i byli tak zorganizowani jak ci na dole , to by było super . To dzięki pracy takich milionów zwykłych ludzi to wszystko kręci się jakoś do przodu . Ci na górze to są dobrzy chyba tylko w przedstawianiu cudzych sukcesów/pomysłów jako własne ,(wide Dyzma),mistrzowie podkładania świni , no i skaczą jak małpy po drabinkach swoich karierek ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak trzymaj, tak trzymaj, tak trzymaj...grunt, ze dojechałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Taka ygresja o komunikacji w Warszawie , królem MZK jest metro którym jeżdżę , główna arteria miasta , wspaniały wynalazek , byłem świadkiem jego budowy , pod moim oknem , jeszcze metodami odkrywkowymi . Po metrze długo długo nic i są autobusy i tramwaje , zwłaszcza solarisy --- teraz nie ma się do czego przyczepić , ciepłe ciche , przytulne . Pamiętacie erę rozklekotanych Ikarusów , w środku zimniej niż na zewnątrz i inne atrakcje ?

    OdpowiedzUsuń
  8. To było w Polsce?

    OdpowiedzUsuń
  9. Pawle, ależ pamiętam te Ikarusy! ba! czasami jeszcze nimi jeżdżę, choć przyznaję, że to trochę nie na moje nerwy. najbardziej bałam się 512. miałam wrażenie, że na te autobusy ZTM zatrudnia kierowców samobójców. każdemu najmniejszemu nawet ruchowi odpowiadał dźwięk setek śrubek sprawiający wrażenie, że 512-ka zaraz się rozpadnie, a kierowca nie miał litości, jakby w obowiązkach miał napisane: zajechać przynajmniej jednego Ikarusa na miesiąc ;) w każdym razie zwykle kapitulowałam przy Pomniku Lotnika po przejechaniu dwóch przystanków i resztę drogi kontynuowałam zwykle pieszo, zawsze to bezpieczniej :) gorzej jest z 504 - nie zatrzymuje się przy Pomniku Lotnika... ;/

    OdpowiedzUsuń
  10. może jakieś niedobitki Ikarusów jeszcze jeżdżą . W sumie jakoś żaden się chyba nie rozpadł , ale to prawda ,że jak się nim jechało to było wrażenie ,że każda najmniejsza część , każda śrubka , żyje swoim własnym osobnym życiem ... :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ikarusy to pikuś. Ja pamiętam jeszcze tzw. ogórki :)

    ps. Jako wierna pasażerka środków komunikacji miejskiej zawsze mogę się pochwalić, że jeżdżę najdroższym wozem w mieście.
    Solarisem ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. bloczki na stłuczki, to jest nadzieja, ze nie przewiduje 'poważnych' zdarzeń;))

    OdpowiedzUsuń
  13. Iva 12 -- ha, ha podążając Twoim tokiem rozumowania na poważniejsze sprawy kierowca powinien mięć bloczek ... aktów zgonu ???

    OdpowiedzUsuń
  14. Solarisy są super bo są mówiące i mają siedzenia na półtorej osoby:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Piotrek, z ust mi to wyjąłeś :) Te siedzenia na dwie szczupłe osoby (ja je tak nazywam) dostarczyły mi niejednej sytuacji na scenki ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak wiem, Elu, wspominałaś,pamiętam, że to Ty jesteś autorką określenia miejsce na "półtorej osoby". Też niedawno miałem przygodę...ja robiłem za te pół osoby, a nawet za mniej niż pół, bowiem pani była gabarytowo taka jak mniej więcej 2*ja, na oko jakieś 43 BMI. Byliśmy bardzo mocno do siebie ... przytuleni i mówię to z cynizmem sączącym sie ze mnie całymi wiadrami, jak śpik z nosa na mrozie... Ale niezawodności nawet w najgorsze śniegi i mrozy to solarisom nie można odmówić:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Tak? Jestem autorką? No dobrze, nie pamiętam. "Na dwie szczupłe" jest mniej...hm... poetyckie, za to złośliwsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam nadzieję, że stłuczki dało się policzyć na palcach jednej ręki :)
    Pozdrowienia zimowe! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. jestem fanem kota Maru -- polecam , super zwierzak .


    http://www.youtube.com/watch?v=z_AbfPXTKms&feature=player_embedded

    OdpowiedzUsuń
  20. Znam Maru i lubię filmy z Maru, ale temat Maru to na innego bloga:
    catsofrezervat.blogspot.com.

    Tam jest tematyka kocia.

    OdpowiedzUsuń
  21. aaa szacun , takie odciski kocich łap to była moja pierwsza grafika , zrobiłem ledwie kilka , także pamiętam , dodałem sobie do zakładek . Mamcia "robi" w kotach , także ja już jej nie dubluję w tym temacie ... pozdrawiamy . Maru jest fenomenem jak na kota ...

    OdpowiedzUsuń

data:blogCommentMessage