Kaczka apolityczna



"Ela, słuchaj tego. Scenka tak świeża, jak dania serwowane u mnie w restauracji. Sprzed dosłownie pięciu minut:

Do restauracji wchodzą stali klienci - mąż z żoną, bardzo mili, grzeczni, uśmiechnięci. On jest architektem, ona niepracującą prawniczką; niepracującą, bo co chwilę rodzi jakieś kolejne dziecko. Oboje w okolicach czterdziestki. Podchodzę, proponuję coś do picia. Chcą herbatę. Przynoszę. Pytają, co dziś polecam. No to ja, że kaczkę, bo rzeczywiście mamy świeżutką, prosto z pieca. Pan architekt na to:
- Ha ha ha! Ho ho! Hi hi! Tylko mam nadzieję, że to nie jakaś kaczka ocalała z katastrofy!

Widząc moją konsternację na twarzy (rzadko popadam w konsternację w bezpośredniej konfrontacji z klientem, konsternuję się na zapleczu, a w pracy jestem apolityczny, według starego powiedzenia średniowiecznych karczmarzy: "a niech będzie i Żyd czy Niemiec, byle by zapłacił"), pan architekt patrzy mi głęboko w oczy:
- Oj, no panie Piotrze, to tylko taki żarcik na dobry początek dnia.

Pani wybrała kaczkę:
- Bo ja uwielbiam kaczkę, nie pozwolę sobie odbierać przyjemności konsumowania jej przez twoje poglądy polityczne.

Pan wybrał makaron z borowikami."

(przysłał Piotrek)

ps. Scenka nie jest już tak świeża, jak kaczka prosto z pieca, bo odbyła krótką kwarantannę na półce z oczekującymi scenkami. Ale dylematy konsumpcyjne aktualne pozostają zawsze.



51 komentarzy:

  1. Ale borowiki też w katastrofie, ten-tego, mocium pani… :o

    OdpowiedzUsuń
  2. ad Jurgi) No pewnie się trochę pogniotły ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe,fajne :) Mam znajomego,który jest prawicowcem konserwatystą i któregoś dnia bolała mnie głowa,i on zapytał się,czy dalej mnie boli więc mu odpowiedziałam,że ból zniknął jak krzyż sprzed pałacu(bo to działo się w tamtym czasie)i...kolega się obraził :)Tak mi się skojarzyło.Jak widać wszystko się może kojarzyć ze wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aluzje pozakulinarne do kaczki trfiają sie tak często, że rozważamy zamianę kaczki na gęś. A szkoda ,bo kaczkę mamy taką, że palce lizać.

    OdpowiedzUsuń
  5. myślenie "kaczkowe " , takie żarciki są chore , CIĘ-ŻKO-CHO-RE !

    Czepianie się czyichś nazwisk , postury , pochodzenia , bardzo źle świadczy o typie ...
    W temacie "wykształceńców " czyli osób które bez kwalifikacji intelektualnych otrzymały wykształcenie , ze szczególnym uwzględnieniem wykształcenia wyższego , mając zdolności co najwyżej parkingowego , jest faktem było bardzo celne i dlatego tak bardzo , tak wielu zabolało .

    OdpowiedzUsuń
  6. Widać nic dziś nie jest apolityczne... kaczki, borowiki... Nawet, gdyby ktoś doszedł do wniosku, że go to nie obchodzi wszystko, że najważniejsze, do dobrze zjeść, mógłby się znaleźć ktoś inny, kto by rzekł: NAJWAŻNIEJSZA, to jest Polska :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rany jak ja się czasami cieszę, że w mojej pracy nikt nie pyta mnie o poglądy polityczne. Przynajmniej rzadko. Jeżeli już pyta, to ja się nie ujawniam. Kurcze a własnie dotarło do mnie, że gęś też nie jest apolityczne.

    OdpowiedzUsuń
  8. ad 7

    nie no w żadnej pracy nie powinno się pytać o poglądy polityczne , nie na miejscu jest też exponowanie swoich poglądów , bo to prywatna sprawa .
    No może z wyjątkiem pracy bezpośrednio w jakiejś partii politycznej , ale i tak głosowanie jest anonimowe i nic nikomu do tegojak kto głosował .
    U mnie tak się zdarzyło ,że mam inne poglądy niż cala moja rodzina . Przy stole , diagnoza co do mojej osoby była jednoznaczna , choć głośno, i expressis verbis nie wyartykułowana- ZWARIOWAŁ .
    I to ze strony ludzi którzy na swoich sztandarach tolerancję i europejskie wartości mają wypisane . A ja tam się nie przejmuje , zwykle na pytanie o moje poglądy polityczne odpowiadam -- nie chcecie wiedzieć i koniec :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Można w sumie stwierdzić, że polityczne jest wszystko, bo skojarzenia chadzają przedziwnymi i nieprzewidywalnymi drogami :)
    Na przykład na te nieszczęsne borowiki bym nie wpadła, gdyby nie komentarz Jurgiego ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dowcipy o kaczce po smoleńsku z zimnym lechem pojawiły się niemal bezpośrednio po katastrofie. I cokolwiek ja o tym myślę to takie dowcipy odbierają mi apetyt;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Troszkę zawiało mentalną wiochą od strony pana z restauracji...

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie, przypomniałaś mi, jutro idę na kaczuchę do chińczyka :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rzeczywiście takie dowcipy mogą apetyt odebrać i być odbierane jako niesmaczne. Zastanawiam się jednak, czy nie zachodzi tu prosty mechanizm akcja - reakcja. Akcja: bałwochwalcze, patetyczne uniesienia po katastrofie i czynienie z ofiar wypadku bohaterów; reakcja (przy silnym uczuleniu na patriotyczny patos): prześmianie, ściągnięcie z piedestałów postawionych przez wyznawców. Nie twierdzę, że dowcipy o kaczkach były skutkiem katastrofy, krążyły już wszak wcześniej, ale część z nich była spowodowana histerycznymi wypowiedziami i zachowaniami działaczy PiS, jak choćby potępienie reklamy z zimnym lechem.

    W moim przypadku było tak, że przy całej niechęci do PiS i złośliwym, lubiącym grę słów poczuciu humoru, nie miałabym nawet takiego skojarzenia, że reklama piwa ma cokolwiek wspólnego z prezydentem pochowanym na Wawelu, gdyby PiS-owcy mi tego skojarzenia nie podali (notabene) na tacy. A skoro podali... Well... ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czy to miał być tak zwany czarny humor?Normalnie boki zrywać.Zastanawiam się nad jednym.Jeżeli taki żarcik posłużył Panu do tego aby się rozkręcić "na takim dobry początek dnia "To jakim żarcikiem sypnie na zakończenie dnia?Jak już będzie na dobre rozkręcony?

    OdpowiedzUsuń
  15. Śmiem twierdzić , że po śmierci L.K. zyskał większy rozgłos niż za życia ...

    OdpowiedzUsuń
  16. Na borowiki - przy całym swoim cynizmie - też bym nie wpadł. Poza tym zgadzam się z Elą - rzeczywiście akcja - reakcja dokładnie taka sama, jak pod krzyżem przed pałacem prezydenckim, gdzie zniesmaczeni patosem i fałszywą religijnością młodzi ludzie ułożyli krzyż z puszek po piwie lech. Pan w restauracji humoru mi specjalnie nie poprawił, bowiem śmiem twierdzić, iż mam poczucie smaku. Akurat takiego "żarciku" po tym panu bym się nie spodziewał, bo znam go jako klienta długo i wydawało mi się, że jest na poziemie wysokim na tyle, że takim poczuciem humoru częstować nie będzie w miejscach publicznych. Ale rzeczywiście, panu udało się mnie rozkręcić. ŻARCIK MNIE NIE ROZBAWIŁ, LECZ WPROWADZIŁ W KONSTERNECJĘ, NIEMAL OSŁUPIENIE, PANI MARLENO, BOKÓW ZE ŚMIECHU NIE ZRYWAŁEM. SZANOWNY KLIENT, KTÓRY ŻARCIKIEM URACZYŁ NAPEWNO NIE SPODZIEWA SIĘ, ŻE JEGO SŁOWA SĄ W TYM TU OTO MIEJSCU TAK DOGŁĘBNIE ANALIZOWANE I ROZCZŁONKOWYWANE A JA POSŁAŁEM "ŻARCIK" WŁAŚNIE PO TO, NIEJAKO POD ROZWAGĘ, CZUJĄC W SOBIE NIEODPARTĄ CHĘĆ PODZIELENIA SIĘ TYM Z INNYMI LUDZMI, MAJĄCYMI POCZUCIE HUMORU ALE RÓWNIEŻ POCZUCIE GROZY I SZERSZE SPOJRZENIE NA RZECZYWISTOŚĆ, JAK RÓWNIEŻ UMIEJĘTNOŚĆ DYSTANSOWANIA SIĘ DO NIEJ!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Mnie też ten żart nie rozbawił to co napisałam jest ironią,ale jak przeczytałam post nr 16 to doszłam do wniosku ,że bez Pana udziału ta sytuacja nie byłaby zabawna.

    OdpowiedzUsuń
  18. nie rozumiem co będącego moim udziałem konkretnie spowodowało, że sytuacja nagle w Pani mniemaniu stała się zabawna...mam nadzieję, że nie ta literówka - konsternacje ma być a nie konsternecje

    OdpowiedzUsuń
  19. ,,gdzie zniesmaczeni patosem i fałszywą religijnością młodzi ludzie ułożyli krzyż z puszek po piwie lech. " ale jesteście świadomi ,że przełamane tabu dotyczy wszystkich stron ? czyli ,że każdy kij ma dwa końce ? o czym mówię dokładnie -- użyjcie wyobraźni ... czy młodzież skandująca pod pałacem prezydenckim ,,spieprzaj dziadu " (fakt) nie jest w/g was równoważna z łysolami skandującymi ,,żydzi do Izraela " lub gorzej . Jeśli akceptujecie jedne zachowania , pozbawiacie się moralnego prawa do piętnowania w przyszłości innych , równoważnych . Zanim coś poprzecie , zastanówcie się jak na tym wyjdziecie .

    OdpowiedzUsuń
  20. może coś wyjaśnię mam bzika na punkcie przykładania TEJ SAMEJ MIARY do zachowań ludzi obojętnie jakie by mieli zasługi , poprawność polityczna DLA MNIE NIE ISTNIEJE . Przykład - jeśli ktoś odbywa stosunek z 14 latką DLA MNIE JEST I BĘDZIE PEDOFILEM ,żeby nie wiem jakim Polańskim był .

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie wiem, czy łysole skandują "Żydzi do Izraela" równiez z małej litery. Zgadzam się, że kij ma dwa końce. Nie zgadzam się, że wykrzykiwanie "spieprzaj dziadu" jest na drugim końcu kija, na pierwszym końcu którego jest "Żydzi do Izraela". Nie jest to równoważne. Równowaga ni jak nie zachodzi. Żydzi byli ofiarami Holocaustu, Kaczyński - ofiarą wypadku samolotu. Pawle - Twoje porównanie jest conajmniej nismaczne.

    OdpowiedzUsuń
  22. Piotrze dla Ciebie nie jest równoważne , a dla mnie jest , napisałem to jako wymyślony przykład ażeby uzmysłowić ,że jeśli dopuszczamy treści lub zachowania raniące czyjeś uczucia -- no problem to wolny kraj , tylko powinniśmy się przygotować na przyjecie treści i zachowań raniących nasze własne uczucia ...
    Chyba uczciwie postawiłem sprawę (pytanie dla mnie retoryczne )

    OdpowiedzUsuń
  23. Przykład nie był adekwatny. Stawianie sprawy w taki sposób, na podstawie przykładu który przytoczyłeś nie jest uczciwe. Ale moim zdaniem rozpatrując sprawę na poziomie tego przykładu, który podałeś to nie jest kwestia uczciwości, ale kwestia smaku.

    OdpowiedzUsuń
  24. "smaku" mówisz - poruszyłeś czuły punkt . Lubię dobrze zjeść a w 2011 muszę zrzucić co najmniej 10 kg .
    Na żadne kaczki , gąski , i inne pieczyste , z borowikami czy bez , tak czy owak i tak nie będę mógł sobie pozwolić :(
    Jest to więc dla mnie czysto teoretyczna rozmowa .

    OdpowiedzUsuń
  25. Rozbawiłeś mnie do łez. Inny smak miałem na mysli. Był taki wiersz Czesława Miłosza "Potęga smaku", do którego Ciebie szczególnie odsyłam.

    OdpowiedzUsuń
  26. A ja mam wrażenie że to jednak brak dystansu nas samych do tego typu "żartów" czy zagrywek słownych powoduje że mają one taką a nie inną moc.
    Oczywiście inaczej sprawa się ma do żartów wypowiadanych w gronie znajomych i przyjaciół a inaczej może być odebrana w takiej sytuacji jak ta przedstawiona w scence powyżej.
    A różnica polega głównie na tym że w gronie znajomych mamy niemal pewność że nikogo nie urazimy naszym poczuciem humoru, jeśli mamy do czynienia z osobą obcą zawsze pozostaje ryzyko którego nie warto podejmować.
    Tekst z Kaczką po Smoleńsku usłyszałem po raz pierwszy w dniu katastrofy w centrum handlowym, może jakieś 3-4 godziny po katastrofie, co ciekawe był przy tym obecny znajomy znany raczej z konserwatywnych poglądów i nie wywołało to u niego wzburzenia, w ręcz przeciwnie wydawał się zrozumieć przesłanie i na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
    Sam nie raz byłem świadkiem żartów i nie do końca smacznych tekstów, chodź wypowiedzianych w kontekście żartu, o sobie czy o osobach które cenię i szanuję, i wiem odpowiednie przyjęcie takich zagrywek potrafi całkowicie zneutralizować sytuację.
    Jednak to z czym mamy do czynienia w tego typu żartach to tylko utrwalanie ich. W normalnej sytuacji i przy traktowaniu ich z dystansem dawno odeszły by w zapomnienie i były by uznane za stare i oklepane, jednak dzięki wzburzonym tłumom moda na nie trwa i trwać będzie do czasu aż pozwolimy im umrzeć, a umrą wówczas gdy przestaną wywoływać emocje.

    OdpowiedzUsuń
  27. Tak, deili. Żart zyskuje moc, kiedy żartujący widzi, że trafił. Żart zignorowany szybko umiera. A rozdmuchiwanie sprawy przez fanów Lecha K. świetnie prowokowało do produkowania kolejnych mniej lub bardziej smacznych żartów, bo chętnie przekłuwa się nadmuchany balon. A balon z prezydentem, który zginął w katastrofie samolotowej został nadmuchany do maksimum, zobacz np. tutaj:
    http://scenki.blogspot.com/2010/04/prawie-jak.html

    Poza tym, okrzyk "spieprzaj dziadu" był cytatem. Z kogo cytatem? Jak zauważa Paweł, każdy kij ma dwa końce. Mówiąc tak do bezdomnego Lech sam uszył bicz na siebie, jedynie mu to przypomniano.

    Przy okazji, też mi się przypomniała "Potęga smaku". Tyle, że to Herbert, nie Miłosz.

    OdpowiedzUsuń
  28. Tak!!! masz racje!!! moja pomyłka stąd, że mam przed nosem najnowszą Politykę z artykułem o Miłoszu. Ale Herberta miałem na myśli. Wierzcie bądź nie:)

    OdpowiedzUsuń
  29. ad 18
    Nie zwracam uwagi na literówki,ignoruję takie błędy zarówno u innych jak i u siebie.Każdemu się zdarzają,liczy się sens wypowiedzi.Chodziło mi o to że ta sytuacja była połączeniem niesmacznej wypowiedzi architekta,z Pana konsternacją.Na samą myśl ja to musiało wyglądać chce mi się śmiać.Coś jak komedia z Lesli Nilsenem.Ale ja mam nietypowe poczucie humoru więc proszę się mi nie dziwić.

    OdpowiedzUsuń
  30. Ależ już teraz nie mam więcej pytań:) Pani MArleno dokładnie tak sięczułem jak Pani pisze, on prawie rży ze śmiechu a mi do smiechu nie jest i jak zachować tu powagę w mojej pracy taką ważną, i jak polecic coś panu tak, żeby wstrzelić sie w gusta niekoniecznie kulinarne...z borowików - tak jak ja do wczoraj - i ich opcjonalnego potencjału skojarzeniowego (w klimacie katastrofy) sobie pan sprawy nie zdawał...Ktoś kiedyś mi powiedział, że moja praa jest trudna i niewdzięczna. Gdy zapytałem - dlaczego tak sądzi odparł, że dlatego, gdyż NARAŻA NA KONTAKT Z LUDŹMI

    OdpowiedzUsuń
  31. ,, jedynie mu to przypomniano. " -- jasne również kulami i nożem w siedzibie PiS (Ryszard C. ). Mord polityczny -- zero problemu moralnego dla osób których bawią dowcipasy z nieboszczyka .
    Dlaczego ? o pewnie dlatego ,że kule leciały we właściwym kierunku ... pomyślcie o tym , puki jeszcze czas .

    OdpowiedzUsuń
  32. Paweł, a teraz spróbuj naprawdę ze zrozumieniem przeczytać to, co napiszę. Ze zrozumieniem. W komentarzu 31 zaprezentowałeś tok myślenia, który jest dla mnie kompletnie nie do przyjęcia. Już wyjasniam, ale z ważnym wstępem. Uwaga! Odróżniasz tok myślenia od treści? Naprawdę odróżniasz? Jesteś w stanie oddzielić krytykę sposobu przedstawiania poglądów od treści poglądów? Treść swoich poglądów przedstawiłeś, mogę się z nimi zgadzać nie zgadzać, a ty masz prawo mieć je jakie sobie masz. TREŚĆ. Ale nie sposób prezentacji: mieszasz poziomy dyskusji, mieszasz tematy, uogólniasz, argumenty zastępujesz emocjami. Poza tym całkowice zapomniałeś (mam nadzieję, że zapomniałeś, a nie, że nie zdajesz sobie z niej sprawy) o różnicy oczywistej dla dojrzałego umysłu: czym innym są fantazje, czym innym realizacja fantazji.
    D
    owcip to nie mord polityczny. Dowcip to dowcip. Żartując z kogoś nie jest się winnym jego śmierci. Nie szanowałam prezydenta Kaczyńskiego i nie zacznę go szanować tylko dlatego, że zginął w wypadku. Nie zmienia to mojej oceny jego prezydentury, nie czyni w moich oczach bohaterem, bo myśląc w ten sposób musiałabym uznać za bohaterów ofiary wszystkich wypadków samolotowych, autokarowych i samochodowych. Tragiczna śmierć nie wynosi automatycznie na piedestał, na szacunek miał czas zasłużyć się za życia.
    Ale to, że go nie szanowałam nie oznacza, że życzyłam mu śmierci, ani tym bardziej że tej śmierci jestem winna. Podobnie nie są winni jego śmierci jego przeciwnicy polityczni ani dziennikarze, czy inni, którzy krytycznie się o nim wypowiadali. Podobnie nie są (nie jesteśmy) odpowiedzialni za strzał wariata w siedzibie PIS, któremu chodziło o ustrzelenie jakiegokolwiek polityka, a padło na Rosiaka.

    Niebezpieczni są ludzie, którym fantazje mylą się z realnością. Przykład: właśnie śmierć Rosiaka. Nie był to mord polityczny, było to zabójstwo, którego sprawcą był wariat, który zabójcze ochoty (kto ich nie miewa?) wcielił w życie.

    Dojrzali, normalni ludzie oddzielają sfery swoich fantazji (nawet o zabójstwie kogoś, nawet życzenie komuś śmierci) od ich realizacji. Ty nie widzisz między jednym a drugim różnicy. Tych, którzy darzyli prezydenta niechęcią i śmiali się z niego, obarczasz winą, wmawiając jeszcze "zero problemu moralnego". Zabójstwo zawsze jest straszne. Żarty jednak to nie zabójstwo. Na zrównywanie jedenego z drugim w przedstawionym przez ciebie komentarzu nie mam zgody. Ten tok myślenia jest dla mnie nie do przyjęcia.

    ps. Przy okazji. Jeśli już szukać spiskowych wyjaśnień katastrofy pod Smoleńskiem, trzeba by znaleźć motyw. Kto miał motyw? Kto wypłynął, kto skorzystał w kampanii na śmierci Lecha? ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. ps. ad Paweł) Literówki literówkami, ale "póki" pisze się przez ó a nie u ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Ryszard C. chciał zabić polityka PiS , nie jakiegokolwiek innego polityka .
    W demokracji wszystko można , ale pamiętaj ,że to dotyczy wszystkich stron . W odpowiednim czasie przypomnę Ci Twoje własne słowa .

    PS błędami się nie przejmuj , klawiatura mi się zacina :)

    OdpowiedzUsuń
  35. ad Paweł) I znowu stwierdzenie, które ma się nijak do rzeczywistości. W żadnym ustroju politycznym wszystkiego nie można: ani w demokracji ani w dyktaturze. To, co można, reguluje prawo. Prawo nie zezwala na zabójstwo, co nie znaczy, że nie zdarzą się jednostki, które prawo złamią i zabójstwo popełnią. To nie kwestia ustroju. To nie wina demokracji, że Ryszard C. zabił Rosiaka. Wydaje mi się jednak, że piszę rzeczy tak oczywiste, że aż banalne, ale w odpowiedzi na emocjonalne reakcje racjonalna dyskusja zawsze wyda się banalna...

    I jak mówię: kpina i śmiech z polityków nie są z zabójstwem równoważne, co chyba jest oczywiste. Powtórzę: uważam, że Lech nie był dobrym prezydentem i nie miał klasy, a to, że zginął mojej oceny nie zmieni. I żarty z niego i jego brata nie są jednoznaczne z odpowiedzialnością za śmierć pierwszego. Będę się śmiać i kpić z każdego, kto mnie swoimi wypowiedziami i zachowaniami rozbawi: czy żywy czy nieżywy.

    Ku reflexji polecam "Imię róży" Umberto Eco. Tam inkwizycja też uznała, że śmiech jest niebezpieczny. Z podobnych powodów.

    OdpowiedzUsuń
  36. Adolf Hitler doszedł do władzy w wyniku demokratycznych wyborów . Stworzono odpowiednie podglebie do rozwoju faszyzmu , takim właśnie przymykaniem oka na nazwę po imieniu , nie żadne , żarty tylko dla mnie ordynarne chamstwo , przyodziane w fałszywą intelektualną grę pół- słówek . Z mojej restauracji , gość wyleciał by na kopach . Zastanów się co ty tak na prawdę robisz . Przymykając oko na takie żarciki homologujesz je , uznajesz takie zachowania za dopuszczalne . I wszystko będzie w pożo wiesz do kiedy ? Kiedy coś takiego nie będzie dotyczyło Ciebie samej i Twojej wrażliwości . Ale wtedy będzie za późno na reakcję bo wcześniej sama zalegalizowałaś takie zachowania ... masz problem , nie potrafisz w odpowiednim momencie powiedzieć stop .Wybiórczość moja pani i brak moralnego kręgosłupa na dłuższą metę źle się kończy . W tej chwili tego sporu nie rozwikłamy bo prawda jest córką czasu , ale uważam ,że mam rację .

    OdpowiedzUsuń
  37. Ok, Pawle twoim tokiem rozumowania, dzisiaj ktoś zastrzeli Premiera lub Prezydenta, czy zgodnie z tym co mówisz weźmiesz za to odpowiedzialność Ty lub Kaczyński, bo to przecież ta opcja polityczna nazywa ich zdrajcami z krwią na rękach i zgodnie z tym tokiem rozumowania powinna ponosić za to odpowiedzialność, jeśli tak by się wydarzyło.

    OdpowiedzUsuń
  38. Ale Kaczyńscy to nie moja bajka , ludzie coście się przyczepili . Politycznie dla mnie ich czas przeminą , gdy oszukali wyborców ... ale nie będę ciągną tego wątku . Po prostu żarty ze zmarłych no to jaki w/g Was jest poziom ? tak szczerze ? przecież to jest poza wszelkim poziomem . Tam zginęło dużo ludzi z różnych stron sceny politycznej . Tak samo tępił bym żarty , gdyby ktoś w innej restauracji chciał zamawiać ''Szmajdzińskiego" w pięciu smakach . Fersztejen? . A u wspomnianego przez Piotra architekta projektu domu bym nie zamówił . Facet całkowicie pozbawiony wyobraźni . Zemsta kucharza potrafi być bowiem straszna . Bo nie wszyscy mają poglądy pana architekta a wyobraźcie sobie ile rodzajów ludzkiej śliny może się znaleźć , na takiej kaczce po Smoleńsku ? :)))

    OdpowiedzUsuń
  39. Widzisz to zabawne, podczas gdy żarty z osób nie żyjących są czymś nagannym o tyle równanie z poziomem ziemi ludzi żyjących jest jak najbardziej tolerowane uznawane z coś co mieści się w ramach moralności :)
    Dla wyjaśnienia to nie aluzja do Ciebie Pawle, nie odbieraj tego osobiście, to takie ot moje podsumowanie wniosków z dyskusji :)

    OdpowiedzUsuń
  40. W większości z tego co mówisz Pawle z powodu kompletnego braku logiki i jakiegokolwiek powiązania z rzeczywistościa to ja się pogubiłem. Wogóle nie słuchasz tego, co inni mają do powiedzenia, chęć prowadzenia rzeczowej wyzbytej emocji dyskusji nazywasz fałszywa intelektualną grą półsłówek. Najpierw rozdzierasz szaty w obronie pośmiertnej godności Kaczyńskiego, a teraz piszesz, że się czepiamy bo Kaczyński to nie Twoja bajka. To prawda, żartowanie ze zmarłych jest niesmaczne - uparłem się na to "sensualne" określenie. Ale gloryfikowanie kogoś pośmiertnie i wynoszenie na piedestał, przypisywanie zasług niezasłuzonych ,dorabianie ideologii do śmierci tego kogoś, jak również mitologizowanie zmarłego jest jeszcze bardziej niesmaczne. MAło tego - na zwłokach Kaczyńskiego jest obecnie budowany kapitał polityczny ludzi, którzy skandują "tu jest Polska" przed pałacem prezydenckim dziesiątego każdego miesiąca. Moim zdaniem takie zachowania szczególnie powinny boleć zatrwożonych o godność zmarłych, bardziej niż durne żarty o kaczce po smoleńsku. Więc drogi Pawle ktoś taki jak Ty jako ostatni ma prawo komukolwiek wyrzucać brak kręgosłupa moralnego.

    OdpowiedzUsuń
  41. Paweł, nie mam pojęcia w jakim kontexcie przywołałeś Adolfa Hitlera, bo w każdym kolejnym komentarzu w żaden sposób nie odnosisz się ani do treści swoich poprzednich komentarzy ani do agrumentów moich i pozostałych rozmówców. Ale skoro już ten przykład niebezpieczeństw systemu demokratycznego został przywołany: tak, masz rację - podobnie jak Hitler tak i Lech został wybrany w demokratycznych wyborach, a pamiętam, co zaczęło się dziać, kiedy obaj bracia zajęli najważniejsze stanowiska w państwie.

    Pamiętam afery nakręcane przez CBA, pamiętam jak służby specjalne o świcie wyciągały ludzi z łóżek, pamiętam Barbarę Blidę, pamiętam próby upolitycznienia sądownictwa przez Ziobrę, pamiętam żenującą i (właśnie!) niesmaczną koalicję z Samoobroną i LPR, pamiętam, że tubą propagandową było Radio Maryja, jak również moment, jak świeżo wybrany prezydent zameldował bratu wykonanie zadania, nieporadność podlaną butą w polityce zagranicznej i parę obel pod adresem inteligencji. Pamiętam. I tu masz rację: właśnie do takich przerażających rzeczy prowadzi wspomniany przez ciebie w komentarzu 36 brak kręgosłupa moralnego, paranoiczne postrzeganie rzeczywistości i ten brak smaku, tak często tu przypominany. Wspominam te czasy jako pasmo obrzydliwości i mojej oceny nie zmieni katastrofa smoleńska.

    Co do kpin: nie trzeba ich legalizować. Nawet niesmaczne i nieśmieszcze są legalne i dopuszczalne. Nawet jesli będa naruszały moją wrażliwość i smak. To nie Orwell. I nie świat opisany w "Imieniu róży", na szczęście. Owo "stop", o którym piszesz - i ja i społeczeństwo umiało postawić w pewnym momencie, abyśmy w takim kraju nie żyli.

    Czy wybiórczość i brak moralnego kręgosłupa zarzucasz mnie, wszak piszesz "moja pani"? Jeśli tak, przypomnę tylko, że agumenty ad pesonam świadczą o braku umiejętności dyskusji lub braku argumentów rzeczowych.
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  42. Ela niedobrze jest , należysz do ludzi którym wszystko kojarzy się z Kaczyńskim . nie rozumiem tego stygmatu , od trzech lat nie jest premierem , jego brat , nie jest już prezydentem , wręcz nie żyje , CBA w zasadzie stało się organem rządu , a Ty dalej walczysz w słusznej jak Ci się wydaje sprawie. Nakręconych afer przez CBA nie było , afery były tylko że nadmuchano je do monstrualnych rozmiarów . Oszustwo J. Kaczyńskiego polegało na tym ,że realnie istniejący układ zastąpił , swoim własnym układem
    a do kluczowych stanowisk dopuścił typów z pod ciemnej gwiazdy . Afery CBA , a raczej aferki tylko rozdmuchane do rozmiaru Zeppelinów , służyły mu do tego samego do czego Tusk używa tematu "kastrowania pedofilów " albo krucjaty anty - dopalaczowej czyli do odwracania uwagi od nierealizowania obietnic wyborczych . Dlatego przerżną wybory w 2007, i jak nie zaproponuje nowej jakości , nie wygra moim zdaniem następnych . Tak ja widzę sprawy o których piszesz .

    OdpowiedzUsuń
  43. Nie wiem, na jakiej podstawie wyciągasz wnioski, że wszystko kojarzy mi się z Kaczyńskim. Twierdząc tak, o raz kolejny uciekasz od dyskusji. Otwierasz jakiś wątek, dostajesz odpowiedź, zmieniasz temat.

    Poza tym, nie mam pojęcia jak miałabym uniknąć skojarzeń z Kaczyńskim o Kaczyńskim dyskutując... Nie wiem, jak żart pana architekta nie miałby mi się z Kaczyńskim skojarzyć? To nie oznacza, że kojarzy mi się wszystko. Nieuprawnione uogólnienie.

    To, że Kaczyńscy i ich nadymanie się napawało mnie obrzydzeniem, nie znaczy że jestem fanką konkurencyjnego ugrupowania - zbyt pochopnie wyciągasz wnioski. Poza tym błędy obecnej ekipy nie unieważniają błędów poprzedniej, a taką logikę stosujesz.

    OdpowiedzUsuń
  44. A zaczęło się od kaczki :D
    Żarty są albo dobre albo złe. Innych nie ma.
    Ten był akurat bardzo zły i w dodatku podany w zupełnie niestosownym miejscu ;)
    Politycznie nie będę się wypowiadała. Koń jaki jest każdy widzi i o czym tu mówić.

    OdpowiedzUsuń
  45. W restaurcji każdy powinien wiedziec, gdzie przebiegają granice - ja jako pracownik, zajmujący sietylko i wyłącznie obsługą klienta wiem, że przekroczyłbym granicę wdając sie z tym panem w polemikę na temat jego żartu.
    Państwo czują się u nas w restauracji jak u siebie w domu,co nas bardzo oczywiście cieszy (tymbardziej ze zawsze są mili i kulturalni), ale pan przekroczył granice, poczuł się zbyt swobodnie ,zapomniał, ze mimo wszystko jest w miejscu publicznym. Śmiem nieskromnie twierdzić, że zachowując rezerwę i powstrzymujac sięod komentarza dowiodłem swojego profesjonalizmu.

    OdpowiedzUsuń
  46. Częściowo zgodzę się z Pawłem, częściowo z Elą.
    Pawle, parę dni przed katastrofą smoleńską skrytykowałam słowa posła Szmajdzińskiego. Współczuję, że tragicznie zginął, ale to nie zmienia faktu, że gadał bzdury "Zbliżają się święta, szczególnie Lany Poniedziałek", "Proszę te święta spędzić jak najbliżej jajek".

    Oczywiście, są żarty smaczne i niesmaczne. Elu, ja sama lubię gry słów, ale nawet gry słów mają granice. Nie jestem fanką Lecha K. Ale uważam, że przyczyny katastrofy trzeba wyjaśnić. Gdyby w jakiejś katastrofie zginął nasz bliski pewnie też tego chcielibyśmy.

    Żarty o politykach były, są i będą. Żartowaliśmy z "Nie chcem, ale muszem", z "pomroczności jasnej", z "grypy filipińskiej". Śmieszyły mnie niektóre wpadki Lecha K - "Żadne krzyki nas nie przekonają, że białe jest białe...". Ale też szanowałam go jako prezydenta. Może był marnym politykiem - nie mnie to oceniać, polityka jest czymś czego nie lubię i na czym się nie znam - ale był też dobrym człowiekiem/miał parę dobrych cech (kochał żonę, zwierzęta).


    Skojarzenia z zimnym Lechem nie miałam - teraz mam. I piwa Lech pewnie długo nie spróbuję, choćby z tego względu, że jestem abstynentką.
    Paru innych rzeczy pewnie też nie zrobię - np nie założę konta w ING, które nawoływało mnie, żebym została prezydentem. Brr...

    Zastanawiam się, co sprawia, że żart jest dobry, a co, że nie. Ja nie lubię żartów wulgarnych ze słowami na k..., szydzących z męki Jezusa. Nie podoba mi się żartowanie z nowo powstałej figury Chrystusa (chociaż nie byłam zwolenniczką jej budowy, to uważam, że z Jezusa nie należy szydzić).

    Zdarzało mi się jednak opowiadać dowcipy o WTC. Kolega z FB fochnął się na mnie za kawał "Jedzie dwóch Arabów. Jeden mówi do drugiego" Wysadź mnie pod ambasadą" i "Stewardessa podchodzi do Araba i proponuje mu szklankę wina. Arab: - Nie, dziękuję, za chwilę będę prowadził". Przekroczyłam granicę dobrego smak, czy nie. Zauważ, ze po każdym tragicznym wydarzeniu powstają dowcipy na ten temat. Mamy nawet dowcipy o II wojnie i holokauście. A jest to jedno z najtragiczniejszych wydarzeń w historii ludzkości.

    EVik7

    OdpowiedzUsuń
  47. Gwoli prawdy Lech Kaczyński był przeciętnym politykiem , medialnie wypadał fatalnie , kamery go nie lubiły , mam wrażenie ,że męczył się w tej roli . Czasami robił wrażenie jak by ktoś (brat?)mu kazał robić coś , czego on sam nie chciał , i nie miał do tego predyspozycji . A teraz to już niech spoczywa w spokoju , i im ciszej nad tą trumną tym lepiej dla wszystkich .

    OdpowiedzUsuń
  48. Nie wiem, czy może być ciszej. Lech Kaczyński był prezydentem naszego kraju, i jego czyny będą oceniane. Przez jednych lepiej, przez innych gorzej. Jak czyny większości polityków. Czy można nie mówić o polityce, o politykach? Chyba nie, nawet, jeśli tego tematu się nie lubi. O historii nie da się nie mówić.

    A odnoście BOR-owików, jest to stare jak świat ;)
    Dość dawno poznałam to określenie, chyba wtedy, jak sobie po nowym BMV fundnęli z okazji wizyty jakiego VIP-a.

    Evik7

    OdpowiedzUsuń
  49. AD 20. Ja stwierdzenie to poszerzyłabym. Nawet O. Jędrzejczak powinna dostosować prędkość do warunków panujących na drodze. Nawet mistrz olimpijski nie powinien łamać przepisów drogowych.
    Nad Janem Kowalskim nikt nie ubolewałby, że stracił brata. Zwykły Kowalski nie miałby tylu obrońców.

    Evik7

    OdpowiedzUsuń
  50. ad Evik) Całkowicie się z Tobą zgadzam (komentarz 49). A odnośnie komentarza 48 - właśnie, trudno być cicho, kiedy (jakkolwiek podniośle by to nie zabrzmiało) ścierają się wizje świata, bo nie tylko o katastrofę pod Smoleńskiem chodzi. Chodzi też o stosunek do historii, teraźniejszości i przyszłości politycznej. Trudno milczeć, kiedy jedni za żart chcieliby wsadzać do więzienia i kpinę zrównują z mordem politycznym, a drudzy mówią: żart może i był niesmaczny, ale dowolne poczucie humoru jest legalne.

    OdpowiedzUsuń
  51. Aż mi ślinka podciekła, kaczki (bez podtekstu) pieczone to pokarm bogów, kaczki (z podtekstem) pieczonej bym nie przełknęła...

    OdpowiedzUsuń

data:blogCommentMessage