Biologia historyczna



Nauczycielka sprawdza klasówki z historii.

Pytanie: kto to był plenipotent? (carski)
Odpowiedź ucznia: Plenipotent to inaczej napletek.

(opowiedziała Evik7)

ps 1. Najwyraźniej w instrukcji obsługi klasówki zabrakło informacji, że nie jest to gra w wolne skojarzenia.

ps 2. Programy nauczania łączące treści z różnych dziedzin nauki w ramach jednego przedmiotu nie mogą być stosowane wobec wszystkich uczniów, bo tym, z których mają wyrosnąć wtórni analfabeci (70% dorosłych Polaków) dodatkowo się jeszcze historia z biologią pomyli. No i po co?


37 komentarzy:

  1. Dobrze, że jeszcze religii w to nie wmieszali, bo jakby tak powiedział, że Jezus nie miał plenipotenta, to już w ogóle byłby być koniec edukacji dla i tak wybitnie nieuzdolnionego ucznia.

    OdpowiedzUsuń
  2. ad Anonimowy) Jaki koniec edukacji? Teraz na studia dostają się osoby, które nie czytają książek, więc nie sądzę, żeby to była przeszkoda. A skojarzenie niezłe, brawa za reflex!

    ps.A gdzie podpis?!

    OdpowiedzUsuń
  3. nasmarkałam sobie do porannej kawy!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. To czasem faktycznie niesamowite - jakimi ścieżkami biegną ich myśli... ścieżkami? bezdrożami...

    A scenka niebezpieczna - gdybym napluł kawą na służbowy komputerek żony, byłaby draka, a niewiele brakowało!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnie pani niedosłyszała :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Powaliło mnie :)
    Szkoda, że się dziecko akurat o plenum PZPR nie uczyło. Albo o pleonazmach. Albo o pleromie... I jak tu nie kochać polszczyzny? :)

    PS: Ale zaraz, zaraz, Jezus chyba jednak nie miał plenipotenta? Znaczy, tego, pleonazmu?

    OdpowiedzUsuń
  7. ad Desperate Househusband i dea) Nie wiedziałam, że scenki wywołują takie efekty specjalne ;)

    ad Margo) Pani pewnie nawet nie podejrzewała, że za jej pytaniem stoją takie odpowiedzi!

    ad sepulka) To, że Jezus nie miał... tego... plenipotenta - to jedna rzecz. Ale mówić głośno pewnie o tym nie wypada :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Im bardziej się zastanawiam nad drogą (bezdrożami - jak zasugerował DH), która do takiego skojarzenia mogła doprowadzić, tym mniej chce mi się śmiać...

    OdpowiedzUsuń
  9. Piotrek, a cóż innego pozostaje, jak nie śmiech? Uśpić?

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedyś znajoma uczyła się geografii i zamiast erupcje wulkanów czytała erekcje wulkanów. Jej mama: "Dziecko, czego ty się uczysz".
    Ad2. Elu, ponoć niektórzy studenci polonistyki nie czytają książek!!!
    I nie wspomnę o praktykantach (np z historii), którzy uczą, kim był Władysław Łokietko ;)
    Młodzież też sobie coraz bardziej szkołę olewa. 5-cio stronicowe streszczenie "Potopu" jest lekturą nie do przebrnięcia (gdzież tak dużo).
    Gorzej, że z olewaniem nauki idzie postawa roszczeniowa wobec życia. Czasem nawet rodzice uważają, że dziecku wszystko się należy, że wszystkiemu jest winny nauczyciel (choć czasem rzeczywiście tak bywa).
    A scenka z "Pana Tadeusza" mam nadzieję będzie ;)
    Evik7

    OdpowiedzUsuń
  11. Prześwietne! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ad Evik7) Oba zjawiska (brak wiedzy połączony z pogardą do niej i postawy roszczeniowe) są przerażające i budzą moją agresję. Myślę też, że są jakoś powiązane, przy czym niekoniecznie roszczeniowość wynika z olewania nauki, ale jakoś ma jedno z drugim związek. Skoro do tej pory należało się takiemu delikwentowi wszystko, to wytwarza w nim to przekonanie, że dobra ocena, a potem dyplom też mu się należą. Za to, że jest. I to nie on w swoim przekonaniu, własnym wysiłkiem, musi różne dobra zdobywać (nie chodzi jedynie o chleb, dyplom także jest pewnym dobrem), tylko inni (nauczyciele, rodzice, społeczeństwo) ma mu je dać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Swoją drogą skojarzenia bywają fajne. Wystarczy sobie przypomnieć słowa Zycha z 2005 roku: "Wysoki Sejmie, nie po raz pierwszy staje mi... Przychodzi mi stawać... przed Izbą..." ;)
    Po słowie "staje mi" rozległy się śmiechy. Widać, o czym myślą nasi posłowie ;) (a przynajmniej większość z nich).
    Albo chyba ten sam pan nie wiedząc, ze mikrofon jest włączony w parlamencie użył nieparlamentarnego słowa.
    Evik7

    OdpowiedzUsuń
  14. To bardzo śmieszne jako humor z zeszytów szkolnych, ale bardzo nieśmieszne jako odbicie prawdziwego w wielu przypadkach poziomu naszej edukacji, a raczej naszej młodzieży, bo nie widzę tu pełnej winy po stronie nauczycieli.
    Szkoda tylko, że również w tej dziedzinie, z którą się wszystkim wszystko kojarzy polska biegłość w czynach tak naprawdę jest o wiele mniej imponująca, niż w słowach.
    Nie wiem, co wybrać: :) czy :(
    pozdrawiam w każdym razie mocnym :)!

    OdpowiedzUsuń
  15. ad Evik7) Skojarzenia to przekleństwo. Zwłaszcza dla patosu, patos sobie zupełnie z niepodległą fantazją nie radzi :)

    ad iw) To jest w ogóle odbicie poziomu, nie tylko edukacji. To jest poziom wiedzy, wrażliwości, ciekawości świata, który dawno temu (lat jakieś siedem) przyniósł w moim życiu taki skutek, że postanowiłam już nigdy więcej nie mieć do czynienia w pracy z młodzieżą. Żadne z późniejszych doświadczeń moim postanowieniem nie zachwiało. To są obcy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Poziom wiedzy świetnie odzwierciedlają teleturnieje. Dwa razy natrafiłam na konkurs "Postaw na milion".
    1) 19-latkowie, a więc zapewne maturzyści mają pytanie o to, kto napisał Balladynę. Są cztery możliwości. Można obstawić 3 (jedno pole musi zostać wolne). Młodzieńcom brakuje pewności i obstawiają 50% - Słowacki i 50% Adam Mickiewicz. Tracą pół miliona.
    2)Dzisiaj. Osoby w średnim wieku. Pytanie: "Jak się nazywa pierwszy dzień po karnawale". Cóż, mi podpowiedzi byłyby zbędne. Ale uczestnicy 100% kwoty kładą na pole z napisem Adwent. Tracą milion złotych.

    Zastanawiam się, czy to stres, głupawa ogarniająca ludzi przed kamerą (być może człowiek zapomina, jak się nazywa ;) ), czy żenujący brak wiedzy.

    A z Iw się zgodzę. Można się śmiać, jeśli to jest przejęzyczenie. Ale z opowieści wiem, że owa pani pół lekcji poświęciła na wyjaśnianie, kim jest plenipotent. I w tym kontekście przestaje to być zabawne.
    Evik7

    OdpowiedzUsuń
  17. Ej no, ja przepraszam, ale 10,20,30 itd. lat temu takie kfiatki się nie trafiały? I cała młodzież miała wysoki poziom wiedzy, wrażliwości oraz ciekawości świata? Patrząc na naszych posłów i rozglądając się wokół jakoś nie wydaję mi się. Ale może żyłam i nadal żyję w świecie równoległym?;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Gdyby to były kwiatki, to naprawdę nie byłoby problemu. Tyle, że to nie są kwiatki, to zaczęła być norma (rozumiana jako coś co występuje często i już przestaje dziwić). Ja nie chcę, aby takie rzeczy przestały mnie dziwić.
    "Światy równoległe"? Możliwe. Czasem mam wrażenie, że sama je tworzę, dobierając tych, z którymi chcę się spotykać. To są enklawy. Tyle, że enklawy nie stanowią normy.

    I czy ja mówię, że cała młodzież? Nie. Nie cała. Oczywiście, że zdarzają się miłe zaskoczenia. Ale to są sytuacje wyjątkowe, niezwyczajnie. Kiedy mówię "obcy" - mówię o zwyczajnych, typowych małolatach. A o tych mam prawo się wypowiadać, bo przedstawicieli tego gatunku spotkałam z kilka tysięcy podczas tych lat pracy w szkołach, róznorakich poradniach i ośrodkach. I o tych zdania nie zmienię.

    Inne poza tą scenką przykłady zjawiska, o które mi chodzi:

    http://scenki.blogspot.com/2010/06/ogolna-wiedza-o-chinszczyznie.html

    http://scenki.blogspot.com/2010/04/recenzja.html

    http://scenki.blogspot.com/2010/03/kim-by-hoss.html

    http://scenki.blogspot.com/2010/09/wpyw-ministra-edukacji-na-kregosup.html

    Nie mówię także, że to przypadłość tylko młodzieży. Ale o dorosłych wypowiadałam się przy innych okazjach.

    OdpowiedzUsuń
  19. Chciałem to skomentować w swoim duchu, że z tego co wiem to Jezus nie miał plenipotenta i w dosłownym tego słowa znaczeniu i w rozumieniu tego młodego człowieka ale komentarze zmieniły moją perspektywę.
    Nie będę się wywodził na temat współczesnej młodzieży ale o ludziach , którzy teoretycznie są też twórcami naszej kultury- sytuacja z wczoraj- jedna z najstarszych księgarń w Bielsku- ( ulica Lenina) . Pracownicy poszukują "Grobu Agamemnona" - nie ma takiej pozycji na półce - pada pytanie - a kto to napisał? - milczenie- moja żona podpowiada - Słowacki- pytanie - a czy to będzie w Beniowskim - dalszej części nie opowiadam - a jeszcze.. szefowa kazała zamówić w a na półce leżał tom wierszy Słowackiego
    Wojtek

    OdpowiedzUsuń
  20. Ela: Ale ta norma kfiatkowa utrzymuje się od lat. Nie jest to wymysł teraźniejszości.
    Pamiętam swoje licealne czasy, kiedy zarzucano nam dokładnie to samo, co obecnie zarzuca się młodzieży. A wtedy modne było "być", a nie "mieć", nie wspominając już o stężeniu ideałów unoszących się w powietrzu. I wbrew tym sprzyjającym warunkom normą były właśnie takie kfiatki. Przykre, ale prawdziwe. Gdyby było inaczej, nie musiałabyś tworzyć enklaw.
    Nie mam doświadczenia z obecną młodzieżą spotykaną stadnie. Ale, pamiętam, że stado rządzi się swoimi prawami.
    Mam przyjemność, dokładnie tak, przyjemność, rozmawiać z pojedynczymi młodymi osobnikami. W większości są to ludzie wrażliwi, głodni wiedzy, kontestujący rzeczywistość. Może trafiam na te "miłe zaskoczenia"? Nie sądzę.
    Biorąc powyższe pod uwagę, jestem zdecydowanie przeciwko generalizowaniu.

    OdpowiedzUsuń
  21. ad Rude de Wredne) Pojedyncze osobniki też mnie czasami miło zaskakują. Ale podobnie, jak kontaktów z "młotkami", tych pozytywnych doświadczeń nie generalizowałabym.
    Może rzeczywiście jest to "norma" od lat. Tyle, że ja zaczęłam dostrzegać masowy charakter tegoż tak z siedem, osiem lat temu. Dobrze, że są też ludzie, którzy, tak jak Ty, dostrzegają pozytywne przykłady, i nie ma w tym ironii. Gdyby było inaczej, byłoby naprawdę źle.

    Oczywiście rozpoznaję w swoim oburzeniu ich poziomem odwieczne narzekania, że świat się chyli ku upadkowi, a młodzi mają pusto w głowie. Już w starożytnej Grecji tak narzekano, a jakoś świat nie upadł. Teraz też nie upadnie, ale będzie mi tak obcy, jakby tworzył go inny gatunek.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ela: Nie generalizuję. Masowy charakter "normy" zdziwił mnie już lata świetlne temu. I dziwić nie przestaje.
    A może to my jesteśmy obcym gatunkiem?

    OdpowiedzUsuń
  23. A teraz robimy za ostatniego Mohikanina;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Na szczęście w tej enklawie jest nas więcej.

    OdpowiedzUsuń
  25. Oby więcej niż Indian w rezerwatach;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Czytam i tak sobie myślę, że Elu - tak - jednak uśpić...

    OdpowiedzUsuń
  27. Który fragment zadecydował o takim werdykcie?

    OdpowiedzUsuń
  28. nie wiem dokładnie który fragment, ale ogólnie refleksja na temat normy, większości, która zaczyna chlubić się niewiedzą. Ja nie twierdzę, że każdy musi koniecznie wiedzieć, kto to jest plenipotent (ja też nie wiedziałem i powodowany wstydem niewiedzy czym prędzej się dowiedziałem)tak samo jak nie każdy musi wiedzieć jak po łacinie jest "marność nad marnościami i wszystko marność" ("vanitas vanitatum et omnia vanitas" - przytaczam dlatego, że po pierwsze to wiem, pamiętam ze szkoły średniej ogólnokształcącej, a po drugie pasuje do scenki). Skoro ta większość, która stanowi tą normę tak się swoją niewiedzą szczyci, to pewnie też nie wie, że żyje i po co, więc nikt się nie przejmie, jak się pousypia. Mniejszość ma swoje prawa, również prawo do stanowienia swojej normy. Uważam, że istotą człowieczeństwa jest także uczenie się, czerpanie wiedzy, oraz wiara w innych ludzi, i nie zgadzam się na to, aby moją wiarę w ludzi podważały jednostki, które swoją istotę człowieczeństwa zatraciły.

    OdpowiedzUsuń
  29. Podoba mi się takie ujęcie istoty człowieczeństwa (to tylko kawałek definicji, moim zdaniem, ale z tych ważniejszych kawałków), gdyż uwzględnia to, co i w mojej hierarchii wartości stoi wysoko: wiedza, chęć uczenia się, ciekawość.

    ps. Ilustracja zjawiska, które budzi grozę:
    "16.02.2011 r. Biblioteka Narodowa opublikowała raport z badań nad stanem czytelnictwa w Polsce w 2010 r. Zamieszczone w raporcie dane nie napawają optymizmem. Aż 56% Polaków nie przeczytało w zeszłym roku żadnej książki. Dla porównania – w Czechach odsetek osób, które w zeszłym roku nie przeczytały żadnej książki, wynosi zaledwie 17%. (...)
    (...)w zeszłym roku ani jednej książki nie przeczytało także aż 25% osób z wykształceniem wyższym, 33% uczniów i studentów, 36% kierowników i specjalistów, 50% pracowników administracji i usług."

    http://virtualo.eu/niepokojace-wyniki-badan-czytelnictwa-w-polsce/

    OdpowiedzUsuń
  30. oraz:

    "Ponad połowa Polaków nie miała w ciągu ostatniego roku żadnego kontaktu z książką. Tak wynika z badań czytelnictwa w naszym kraju, przeprowadzonych przez Bibliotekę Narodową. Jak wyjaśnia dyrektor instytucji Tomasz Makowski, pytanie o kontakt z książką oznaczało przeczytanie lub przeglądanie jakiejkolwiek książki: także albumu, poradnika czy książki w Internecie. (...)

    (...) Doktor Tomasz Makowski zwraca jednocześnie uwagę, że pogłębiający się spadek czytelnictwa spowoduje utratę kontaktu z poprzednimi pokoleniami, które operowały zupełnie innymi wyobrażeniami, bohaterami i wartościami."

    źródło: http://kultura.wp.pl/title,Zatrwazajace-wyniki-czytelnictwa-w-Polsce,wid,13140236,wiadomosc.html?ticaid=1c1d1

    Moją uwagę zwrócił zwłaszcza drugi cytowany fragment artykułu. To jest to poczucie, że te małolaty to są "obcy".

    OdpowiedzUsuń
  31. tak Elu, wiem że to tylko kawałek definicji, wybrałem te elementy istoty człowieczeństwa, które pasują mi do scenki...

    OdpowiedzUsuń
  32. Te fragmenty są istotne także w innych kontekstach. Są istotne dla obrony przez barbarzyńcami.

    OdpowiedzUsuń
  33. Rude de Wredne. (Małgosiu, nie wiem, czy tak można). Nie zamierzam gloryfikować mojego pokolenia. Również bajerowaliśmy nauczycieli. Czasem wydaje mi się jednak, że kiedyś było ciut lepiej. Nauczyciel miał większy autorytet. Chyba było nie do pomyślenia, żeby uczeń założył kubeł od śmieci nauczycielowi na głowę. Nie było tylu bryków, ściąg - więc więcej osób czytało książki, prace pisało się samodzielnie.
    Oczywiście, byli tacy, co nie czytali, w 5 klasie przez całą przerwę streszczałam koleżance "W pustyni i w puszczy" - na próżno. Zapytana przez nauczycielkę nie wydukała ani słowa. Ale była to jedna osoba. A dziś coraz więcej młodych ludzi prace pisze metodą kopiuj-wklej. Polonistka dała link do opracowania jakiejś grubej książki. I uczniowie nie przeczytali, bo 5 stron to strasznie dużo. Kiedyś nie było tylu dysgrafików i innych dys. A dziś na każdą ułomność wymyśla się chorobę. Już mówi się o dyskalkulii. Kiedyś za trzy byki dostawałam ocenę niedostateczną. Uczniowie powtarzali klasy. A dziś kładzie się nacisk na przepychanie. Efekt - uczeń w 6 klasie, który nie umie czytać, uczeń w gimnazjum, który tylko podpisać się umie.
    Rozwój techniki jest niesamowity. Ale ma to też swoje minusy. Nigdy nie wiem, czy nie jestem/byłam filmowana przez ucznia. Koleżanka opowiadała mi, że jej uczeń pożyczył na chwilę komórkę swojej koleżanki i sfotografował swego penisa.
    W 8 klasie byłam na biwaku z klasą. 3 chłopaków popiło sobie. Dziś chyba proporcje byłyby odwrotne. Mam wrażenie, że trzy osoby pozostałyby trzeźwe.
    Wydaje mi się, że kiedyś było o wiele mniej aktów agresji pomiędzy młodzieżą. Nie twierdzę, że było idealnie.
    Evik

    OdpowiedzUsuń
  34. Niedługo uczniowie będa do szkoły przynosili zaświadczenie o dyssapiencji. I od razy w przedszkolu rodzice mogą zakupić dla dziecka dyplom magistra, efekt edukacyjny byłby ten sam, jak podczas uczęszczania do dziejszej dys-szkoły.

    OdpowiedzUsuń
  35. Evik 7: (Miło mi się zrobiło)Fakt wszelkiego dys było mniej. Czy szacunek do nauczyciela był większy? A może to był strach? Nauczyciel miał realną władzę, teraz właściwie pełni rolę służebną. Itd. itp.
    W tym wszystkim najbardziej przeraża mnie to, że dzisiejszą młodzież;) wychowuje moje i młodsze pokolenie. Podobno to lepsze.

    OdpowiedzUsuń

data:blogCommentMessage