Solaris



Przedpołudnie jest z tych trudnych. Wracam z 24-godzinnego ciężkiego dyżuru, jestem zmęczona i niewyspana, zimno, mży. Podjeżdża autobus "szesnastka", solaris. W solarisach najbardziej lubię te siedzenia na półtorej osoby (albo na dwie szczupłe) i udaje mi się takie znaleźć. W połowie drogi przysiada obok mnie imponującej tuszy kobieta i dopycha mnie do okna. Jest zdeterminowana: zwisa jednym półdupkiem z krzesełka, ale siedzi twardo i udaje się jej nie spaść na zakrętach.

Tłok się powiększa, trzy przystanki przed tym, na którym wysiadam, stają tuż nade mną dwie potwornie grube pańcie (jakiś urodzaj dzisiaj?) w wieku tak po pięćdziesiątce, czyli żadne staruszki, jedna dodatkowo poszerzona przez płaszcz i zaczynają rzucać niby w przestrzeń: ta współczesna młodzież, taka bezczelna, na nic nie zwraca uwagi, tylko w okno patrzy, zamiast starszemu miejsca ustąpić, człowiek z siatkami wraca.... Ponieważ nie odpowiadam, (bo co mam powiedzieć? bluza z kapturem o wieku nie świadczy, też bym chętnie wracała z zakupów, a nie z pracy po całej dobie dyżuru, w okno patrzę, bo na kontakt wzrokowy z tłokiem nie mam ochoty), pańcie powtarzają litanię pretensji i zaczynają napierać fizycznie. Jestem już i tak dopchana przez pasażerkę z półdupkiem do okna, do oparcia fotela już nie chcę. Mają fizyczną przewagę, więc decyduję się nawiązać kontakt wzrokowy. Nie odstrasza, więc kiedy po raz trzeci słyszę o ich zmęczeniu i wieku, nie wyrabiam i patrząc pańci w płaszczu głęboko w oczy odpowiadam:

- No przecież, nawet jakbym wstała, to i tak się pani tu nie zmieści.

Pańcia przerywa kontakt wzrokowy, zaciska usta, bródkę kieruje w dach solarisa, robi się jeszcze większa niż jest, aż po 10 sekundach wymyśla ripostę:

- Chamka.

(Bielsko-Biała, autobus linii 16)


ps. Po lekturze powieści Stanisława Lema -> wiem, że kontakt z Solaris może być źródłem refleksji nad sobą. Okazuje się, że jazda solarisem także. Nie, nie zaczęłam myśleć, że jestem chamką. Zaczęłam zastanawiać się, że może zbyt mało rzeczy robię i zbyt mało przemilczam dla świętego spokoju.

44 komentarze:

  1. Z moich studenckich wspomnień:
    Przystanek autobusowy. Sporo ludzi. Drzwi wejściowe autobusu zatrzymują się tuż przed moim nosem. Jedna kobieta w wieku raczej przed 50 z dwiema dużymi torbami wbija mi łokieć po żebra i usiłuje wsiąść pierwsza.
    Moja reakcja: - Przepraszam panią bardzo, gdzie się pani ryje?
    Cisza, łokiec się wycofał, parę osób za mną zaśmiało się pod nosem, a ja spokojnie do autobusu wsiadam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż dziw, że pańcia się nie odniosła do twojej wypowiedzi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Troche to dla mnie dziwne, tak scenka jak i powyzszy komentarz. Tutaj na przystankach autobusowych ustawia sie kolejka i bez wzgledu na to gdzie sie otworza drzwi, to ludzie wchodza do autobusu bez zadnych przepychanek po kolei tak jak stali. Wchodza i siadaja, jak braknie miejsc siedzacych to reszta stoi i nie narzeka. Jesli komus ktos ustapi miejsca to szczesliwy osobnik(czka) dziekuje i siada. Ale nie ma zadnych komentarzy, zadnego wymuszania, napierania tylkiem, biustem czy czym tam kto ma napierac. Lubie moje autobusy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ad Stardust) Widzisz... Ja także lubię jazdę środkami komunikacji publicznej (autobusy miejskie, PKS, busiki). Są nieocenionym źródłem obserwacji socjologicznych i wiedzy o ludziach ;)

    Poza tym lubię ten czas zawieszenia w podróży, czas pomiędzy. Jako kierowca własnego samochodu musiałabym skupiać się na kierowaniu, a tam mogę na ludziach i swoich myślach.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Ela
    Widocznie nia miała odwagi. Moje spojrzenie i ton głosu nie zachęcał raczej do dyskusji.

    @Stardust
    Tutaj? Znaczy się z Anglii piszesz? Bo tam również dane mi było tego doświadczyć.

    OdpowiedzUsuń
  6. ad Święta Panienka) Znam ten ton i to spojrzenie. Doskonałe do zastosowania w środkach komunikacji publicznej. Niekiedy stosuję także metodę "na pączka" ;)

    opis metody tutaj:
    http://scenki.blogspot.com/2010/10/na-paczka.html

    OdpowiedzUsuń
  7. uważam tą scenkę za absolutnie rewelacyjną. Twoja riposta Elu wcale nie była chamska to jest oczywiste. Była logiczna, wynikała z postrzegania rzeczywistości taką jaka ona jest i z łączenia faktów w głowie tak, że powstaje konkluzja. Jakbyś wstała, ustąpiła miejsca pańcią to coś tak czuję, że na tym wolnym miejscu położyłyby sobie siaty. Mnie się taka właśnie sytuacja zdarzyła. Ustąpiłem w autobusie miejsca kobiecie w podeszłym wieku z siatami, a ona bez dziękuję położyła sobie na tym miejscu siaty i dalej stała. Oczywiście zareagowałem czego efektem było zdjęcie siat i moje powrotne usadowienie się na krześle.

    OdpowiedzUsuń
  8. ad Piotrek) Bo tej pani się siatka zmęczyła ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Niedługo to strach będzie samochód prowadzić aby owe szanowne panie nie skakały na maskę celem wymuszenia ustąpienia miejsca. Nie ma się co dziwić, że promocja komunikacji miejskiej jest nieefektywna skoro zmęczony człowiek musi jeszcze użerać się z niechcianym towarzystwem.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. @Swieta Panienka, ja pisze ze Stanow.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja takie Pańcie, nazywam typem "przekupki". Przeważnie to rencistki i emerytki,bez uogólniania,które na bazarze, przed domem lub sklepem, potrafią na stojąco klachać (plotkować) nawet trzy godziny ! Niestety w autobusach zbiera je tak nagła niemoc, że i trzech minut ustać nie mogą ;)))
    Z pozdrowieniami Elu :) Edward Sojka.

    OdpowiedzUsuń
  12. Taka odważna kobitka była,że swoją ripostę(po namyśle) w dach rzuciła,a poza tym fajnie,bo Elu zostałaś potraktowana jako nastolatka,To miłe,nieprawdaż? :)

    OdpowiedzUsuń
  13. celownik liczby mnogiej - pańciom powinno być w moim komentarzu, a nie "pańcią". Sory.

    OdpowiedzUsuń
  14. ad Emzet) Ja i tak będe korzystała z komunikacji miejskiej, bo zbyt wiele wrażeń by mnie ominęło, gdybym zrezygnowała, a takie sytuacje jak opisana w scence, są wliczone w koszta obserwacji uczestniczącej ;)

    ad Edward Sojka) W mojeje "szesnastce" jeździ też sporo osób, które udają się na spacer po parku ekologicznym w Wapienicy (bo piękny, o tutaj, zobacz: http://scenki.blogspot.com/2011/05/wandalizm-religijny-jako-forma.html), w tym wiele osób z kijkami do nordwalkingu... Więc skoro mogą tak aktywne wypoczywać, to nie rozumiem, dlaczego nie mogą postać w autobusie.

    ad Iwona) Niekoniecznie miłe, skoro miało służyć do przegonienia mnie z fotela...

    OdpowiedzUsuń
  15. O chamach i chamicach w autobusach to ja mogę sporo opowiedzieć, gdyż przez 8 lat jeździłem na trasie wiocha-miasto.

    Godzina 15.15 Przystanek autobusowy busu który oprócz PKS jest jedynym publicznym łącznikiem miasta z wiochą . Dochodzę do przystanku, już widzę plebs. Powykręcane ryje chamów z zawodówki i kretyńskie spojrzenia wieśniar połączone z ich piskliwym chichotem.

    Jedzie autobus. Oczywiście geniusze na wiosce zlikwidowali kasowniki i bilet może tylko kupić u kierowcy (otwiera tylko przednie drzwi), co wydłuża czas odjazdu do 15 min.

    Siadam. Na przeciw mnie siadają dwie wieśniary mieszkające blisko mojego domu (na miano sąsiadek nie zasługują, gdyż w mojej terminologii sąsiad to taki człowiek z który szanuje czyjąś).
    Chamice gapią się jakby nigdy nie widziały człowieka i obgadują mnie, wygląd, fryzura, ubranie, zarost. "Spedalił się" - wyparowuje jedna (dlatego że miałem polar). Jakimi trzeba być kretynkami, żeby obgadywać kogoś kto siedzi metr od nas? A potem dziwą się że do nich się nie odzywam. Chamy z zawodówki klną jakby urodzili się na śmietnisku, puszczając przy tym texty na poziomie wiejskich lanserów. Opowiadają o disco na któym byli, kto ile wychlał, kto się porzygał, kto poruch.., kto komu przypier... Cymes.

    Jakaś babinka wyjmuje jabłko i zaczyna je jeść. Ogryzek zawija w szary papier toaletowy. Pięknie. Kolejny przystanek, jeszcze więcej chamów, wieśniar i innych freeków. Babinki w chustach wsiadają z TAKIMI torbami że zastanawiam się czy nie biorą sterydów. Oczywiście Czwartek a więc święto Dyszla, trzeba sprzedać warzywa itd. Smród wiochy, potu, moczu, gówna, wyparowuje mi receptory w nosie.

    Tłok, ścisk, brak miejsca, makabra. Dlaczego nie dadzą przegubowych, żeby więcej ludzi się zmieściło?

    Wreszcie mój przystanek i tych jeb... wieśniar. Droga z przystanku umilają mi chamice z okolicy które wyrażają swoje zdanie na temat mojego chodu ("Zobacz jak on dziwnie chodzi") Chuj wam w dupie chodzie. Najpierw określiły mnie mianem pedała potem dziwią się że je ignoruje. Śmieją się za moimi plecami. Przeklinam dzień kiedy moi rodzice sprowadzili się na wiochę. End.

    OdpowiedzUsuń
  16. mnie zawsze bawiło, że paniom domagającym się od "niekulturalnej współczesnej młodzieży" ustąpienia miejsca, nie brakuje jednak werwy do taranowania podczas wsiadania do pociągu, czy autobusu. zwykle panie/panowie naprawdę potrzebujący miejsca siedzącego nie bawią się w takie komentarze i miejsca się nie domagają. oni po prostu wyglądają. wyglądają na osoby, które powinny usiąść, choć niejednokrotnie taki pan, czy pani odmówił/-ła mi, bo "wie pani, ja wolę postać dla zdrowia. poza tym jak usiądę to będzie mi ciężko wstać", a to wszystko z uśmiechem i po serdecznych podziękowaniach. najbardziej jednak irytują mnie osoby, a byłam świadkiem niejednej takiej sytuacji, które z pełnym jadu wrzaskiem, żądają od siedzącego człowieka ustąpienia miejsca jakiejś osobie, bo co za młodzież, co za wychowanie. po pierwsze spokojnie i po prośbie, po drugie młodzież czasami czyta, czasami patrzy w okno, niekiedy śpi i nie robi tego wyłącznie po to, by uniknąć ustąpienia miejsca komuś mniej lub bardziej potrzebującemu. młodzież wsiadając do tramwaju nie ma do cholery obowiązku rozglądania się za osobami, które zdaniem gawiedzi powinny usiąść.

    kulturalnie powinno być w obie strony i niejednokrotnie jest. niedawno jechałam w zatłoczonym pociągu podmiejskim. stanęłam sobie na końcu przedziału, by oprzeć się o drzwi prowadzące do drugiego przedziału. chciałam poczytać. wyjąwszy książkę ukucnęłam i zaczęłam lekturę. na przeciwko mnie siedział chłopak mniej więcej w moim wieku. czytał. zobaczywszy, że ja kucam, mimo mojego sprzeciwu, posadził mnie na swoim miejscu, sam przyjmując pozycję na kucanego pod drzwiami.

    nie trzeba więc wrzasku, ani kąśliwych komentarzy, wystarczy czasami odnieść się do siebie z szacunkiem i wziąć poprawkę na to, że młody nie oznacza permanentnie wypoczęty, niebotycznie zdrowy i wyposażony w detektor potrzebujących siedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  17. 1. Pamiętam jak kiedyś jeździłam na treningi (3h stania w pełnym słońcu - ok. 30st.).
    Kiedy tak zdyszane, zmęczone, rozgrzane, zziajane itd. weszłyśmy z koleżanką do autobusu to po prostu padłyśmy na siedzenia nie mając siły ruszyć ręką i nogą.
    Oczywiście w pewnym momencie stanęły nad nami panie - wiadomo jakie.
    I zaczęły się komentarze - wiadomo jakie.
    I nagle jakaś inna pani (oczywiście starsza niż panie wiadomo jakie) mówi:
    - A panie to myślą, że młodzież nie może być zmęczona? A może ma nogę skręconą... itd.
    Jakże byłyśmy jej wdzięczne!

    2. Jadę z koleżanką tramwajem. Jest niepełnosprawna - ma problemy z chodzeniem.
    Usiadła sobie.
    I oczywiście zjawiła się pani - wiadomo jaka.
    I mówi do niej (wiadomo co, oczywiście na per 'Ty')
    Koleżanka zaprawiona już w takich bojach odpowiada:
    - A co to ja z panią wódkę piłam, żeby mnie pani tak tykała?
    Baba była w szoku.
    Ale za chwilę była jeszcze w większym, bo koleżanka wstała i przy mojej pomocy zaczęłyśmy udawać się do drzwi tramwaju...

    3. Teraz coś na pocieszenie :)
    Wsiadam do tramwaju obładowana zakupami niczym koń juczny.
    I wyobraźcie sobie, że ustąpiła mi miejsca kobitka starsza ode mnie, mówiąc, że mnie rozumie i że trzeba sobie pomagać.
    Cholera. To naprawdę było miłe.

    Tak sobie myślę, że jeszcze takie pańcie mnie nie irytują jak takie skubańce w garniturkach wracających z klimatyzowanej roboty z laptopikiem na kolankach, którzy właśnie nie ustąpią miejsca z zakupami.

    I mam zasadę, że nie ustępuję miejsca dzieciom powyżej lat 3. Smark już jest na tyle stabilny, że może się trzymać poręczy.

    OdpowiedzUsuń
  18. ad GHZ) Doskonały opis, obrzydliwy przedmiot opisu. Pozostaje współczuć... A określenie "dzień Dyszla" jako dzień targowy kupuję :)

    ad Ania) Jak widać - można. Uprzejmie, spokojnie, bez agresywnego wymuszania. Reaguję na wymuszanie

    ad Kala) Ja również nie ustępuję miejsca paniom z dziećmi. Bo siądzie dziecko, a nie matka, a gówniarzowi ustępować nie będę.

    OdpowiedzUsuń
  19. „...kulturalnie powinno być w obie strony i niejednokrotnie jest ...” - podoba mi się komentarz Ani.
    Myślę też, że tu nie zawsze chodzi o posadzenie swojej dupy (czy też półdupka), ale o poczucie ważności. Dla takich panć, które nic sobą nie reprezentują - poza tym, że noszą siaty i są nadmiernie utuczone - to być może jedyna okazja, żeby poczuć się kimś „lepszym”. Umiejętnie przy tym wykorzystują to, cośmy sobie sami w „naszej kulturze” wyhodowali: swoisty status - właśnie takiej - świętej krowy. Osobiście bardziej mi odpowiadają zwyczaje np. brazylijskie, gdzie sam kiedyś doznałem szoku, kiedy starsza kobieta chciała mi ustąpić miejsca w autobusie. :)
    Tam wychodzi się z założenia, że to mężczyzna jest najbardziej zmęczony (i najważniejszy) :)

    OdpowiedzUsuń
  20. ad Michał) Pod brazylijskim założeniem podpisałabym się jedynie wtedy, gdyby mężczyzna zarabiał na dom i sprzątał w nim, traktując to jako swój codzienny obowiązek. Tak, wtedy miałby prawo być bardziej zmęczony :)

    I tak, to chodzi prawdopodobnie o to poczucie ważności, wyższości wyhodowanych świętych krów. Wyrzucając kogoś z miejsca, zaspokajają owo poczucie. Tymczasem prawdziwe staruszki czy osoby niepełnosprawne nie wymuszają ustępowania i dlatego... im ustępuję :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ad 11. Porównanie Edwarda jest trochę bez sensu. Co innego jest plotkować pół godziny na chodniku, co innego stać w autobusie. Autobus porusza się po drodze, sama byłam świadkiem, jak zdrowy, młody mężczyzna o mało co przez przednią szybę busa nie wyleciał, kiedy autobus gwałtownie zahamował. Często trudno jest utrzymać równowagę w busie/autobusie. Nie usprawiedliwia to jedna braku wychowania. Miejsca w autobusie ustąpiłabym, a miejsca w busie nie. Jak ktoś chce jechać mimo braku miejsc siedzących - robi to na własne ryzyko.

    Ad 16. W środkach komunikacji należy uważać, na to, co mówimy. Pewne licealistki nadawały na jedną z nauczycielek całkiem nieświadome, że ona stoi obok. Gdy ją zobaczyły, mina im zrzedła. Pomijam to, ze raz byłam świadkiem dziwnej rozmowy telefonicznej. Jedna pani załatwiała swojej koleżance pracę. I busie, nie zważając na innych ludzi przedyktowała CAŁE DANE OSOBOWE. Było niewiele osób, ale nie powinna tego robić. A uszów sobie nie zatkam.

    Co do dziecka - zawsze można je wziąć na kolana ;)

    Elu, to dla Ciebie powinien być komplement, zostałaś uznana za młodzież :D

    A miejsca młodemu facetowi nie ustąpiłabym, nie podoba mi się Brazylia ;)

    Evik7

    OdpowiedzUsuń
  22. ad Evik7) Nie zawsze tym pańciom chodzi o obawę przed utratą równowagi na zakrętach. Skoro chodziłoby im o to, to dlaczego na siedzeniach kładą siatki, a nie siadają? Jak pisałam do Piotrka w komentarzu 8, siatki im się męczą?

    Co do dziecka... Takie obce dziecko będzie mi się na kolanach wiercić, stękać, może pluć, jojczyć itp. Nie po to nie mam własnych, żeby na kolana brać cudze :)

    Byłby to komplement, że zostałam uznana za młodzież, gdyby nie była to manipulacja, mająca na celu wymuszenie ustąpienia miejsca. Według tej pańci zresztą pewnie każdy, kto nie jest tak ogromny, spocony i obładowany siatami jak ona, podpada pod kategorię młodzież...

    ps. Miło Cię tu znowu widzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  23. nonsens, 10 lat jeżdżę MZK, w dwóch wersjach z kulą, (a więc jako niepełnosprawny,) i bez kuli czyli sprawny, od dobrej dekady nie zauważyłem problemu z tym kto siedzi kto stoi . W wersji "niepełnosprawnej" prawie zawsze ustępują mi miejsca . Młodzi są szczególnie kulturalni i uprzejmi. Nie zauważyłem żadnych pokoleniowych animozji ... Może to kwestia tego ,że Bielsko - Biała to jednak prowincja :) Myślę, że takie dialogi to końcowy produkt PRL . Ludzi starszej daty, szczególnie przedwojennych cechuje nienaganna kultura osobista oraz ścisłe przestrzeganie zasad savoir vivre.

    OdpowiedzUsuń
  24. Elu, mówiłam o matce dziecka. Odniosłam się do komentarza 19. Nie wiedziałam, że aż tak precyzyjnie trzeba pisać, niemal "kawę na ławę" wykładać. A sądzę, że mnie zrozumiałaś.

    A tak nawiasem mówiąc - osoby po 50/60 potrafią ustąpić miejsca osobom młodszym od siebie. Np. moja puszysta mama ustąpiła miejsca mojej 30-letniej koleżance, która była w pierwszym trymestrze ciąży. Jeszcze nie było widać.

    Autobus miejski nie należy do wygodnych środków transportu. W lecie po całym dniu pracy, mimo higieny człowiek może nieszczególnie pachnieć. Może także wejść człowiek, który raczej omija łazienkę. Ktoś może puścić pawia. (Pamiętam, jak kiedyś na koloniach w autobusie typu PKS kolega puścił pawia, i to tak elegancko, że do czapki marynarskiej koleżanki - miała ją chwilowo zdjętą, trzymała w ręku). Autobusy bywają zatłoczone. Może do niego wsiąść pijak. Wrzeszczące dziecko/niemowlę, nad którym nie zawsze da się zapanować. Albo dziecko chowane bezstresowo. Są tam ludzie mówiący kursywą. Wózki zarówno dziecięce, jak i inwalidzkie. Psy, koty. Sama woziłam kota, tyle, że w transporterze. Więc jak się coś komuś nie podoba - zawsze w obwodzie jest nieco droższa taksówka ;) (Wiem Elu, że nie przerzucisz się na taksówkę, ale bardziej wrednym pasażerom zaproponowałabym ten środek transportu)

    Narzekać na współpasażerów lepiej jest po wyjściu ;) Nie zawsze wiadomo, kto stoi za nami.
    Evik7

    OdpowiedzUsuń
  25. a propos dobrego wychowania. Przypomnę podstawy . Ustępowanie miejsca w środkach komunikacji miejskiej, w szczególności przez młode kobiety, starszym panom, bez widocznej niepełnosprawności, znajdujących się w widocznej gołym okiem dobrej formie, nie posiadających przy sobie: kuli, laski, lub innych przedmiotów rehabilitacyjnych, jest fundamentalnym pogwałceniem zasad savoir-vivre. Równie dobrze możecie powiedzieć "połóż się starcze"
    W ogóle zachęcam do czytania poradników dobrego wychowania ... jest tam wiele ciekawostek .

    OdpowiedzUsuń
  26. ad Evik7) Ten środek transportu ma swoje wady. Pewnie. Zwłaszcza latem często przychodzi mi do głowy myśl, że jednak ludzie mogliby się kąpać... A to, co piszesz o pewnej dyskrecji w autobusach, wydaje mi się ważne. Nie wszyscy muszą wszak słyszeć rozmowę telefoniczną (a są tacy, którzy nie potrafią wstrzymać się przed odebraniem telefonu i potem drą się na cały autobus, co drugie zdanie krzycząc, że nie słyszą) i nasze zdanie na temat współpasażera. Można się z tym wstrzymać do wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
  27. A czy sama, paląc papierosy, i po - ja to ujęłaś - "24 godzinnym ciężkim dyżurze " pachniesz jak rusałka, czy raczej jak stary bosman ? :/

    OdpowiedzUsuń
  28. Pachnę tak samo, jak lekarz po 24-godzinach czy pielęgniarka po 24-godzinach... Wyobraź sobie, że tutaj na prowincji mamy prysznice, chociaż Tobie w stolYcy może się wydawać, że to urządzenie dostępne tylko w Warszawie.

    I wracamy do tego, co zawsze przy Twoich komentarzach powtarzałam: nie umiesz dyskutować - nie dyskutuj. Argumenty ad personam świadczą albo o braku racji albo o braku umiejętności dyskutowania.

    OdpowiedzUsuń
  29. Problemem nie jest palenie papierosów tylko regularny brak kąpieli w czym zresztą muszę się z autorką zgodzić. A jedynie, co jest w mojej opinii produktem PRL, to socjalistyczny system w którym niektórzy (bezrobotni, emeryci itd.) korzystają ze środków transportu publicznego nieodpłatnie, a ponadto zamiast się z tego cieszyć to stawiają wymagania podparte "sawułarwiwre".

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  30. ad Emzet) Na temat smrodu w autobusach wynikającego z braku kąpieli (i to braku nie kąpieli wczoraj tylko tak na mój nos ze trzech tygodni) mam inną anegdotę (na razie leżakuje na półce z przyszłymi scenkami :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  31. Niestety doświadczam codziennie tego rodzaju przyjemności, bo jeżdżę do i z pracy MPK. Gdybym tylko miała bliżej, nie zastanawiałabym się ani sekundy nad spacerami. W takiej masie wychodzą z ludzi wszelkie stereotypy.

    OdpowiedzUsuń
  32. ad Ken.G) W tłumie wychodzą nie tylko strereotypy, wychodzą wszelkie najgorsze cechy.

    OdpowiedzUsuń
  33. Dalej nic nie rozumiem , z tłumu w którym ja przebywam nic nie wyłazi ... Myślę ,że wielu blogowiczów Scenki mentalnie jest syjamsko zrośniętych odbytami z Nie Urbana , przez to skazani na wspólną niekończącą się defekacje ... Smutne , napić się Hop Coli i odkręcić się na innych radzę ... zajrzę tu za kilka miesięcy zobaczyć czy pomogło ... pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  34. ad Paweł) Koniecznie zajrzyj za kilka miesięcy, posiadanie na blogu trolla zawsze jest ożywcze. A i dział pt. "kalectwo językowe" może się dzięki temu wzbogaci :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Elu, prysznic nie zawsze jest możliwy. Pani z mięsnego nie ma takiej możliwości. Pani/pan z salonu Era też raczej nie ma takiej możliwości. Są profesje, gdzie mimo upałów obowiązuje garnitur. A przy 35-stopniowych upałach człowiek kąpałby się codziennie. I różnie się pocimy. Niektórzy mniej intensywnie, inni bardziej. Niektórzy mają problemy hormonalne i pocą się bardziej intensywnie. A lekarze wobec takich problemów są bezradni. Niektórzy są bardziej wyczuleni na zapachy, inni mniej.
    Co do papierosów - nie wiem, jakie są Twoje zwyczaje. Czy palisz idąc do sklepu, na spacer, stojąc na przystanku. Ale zapach dymu tytoniowego jest dla niepalącego nieprzyjemny. Często, gdy wychodzę z Kościoła, albo idę na spacer z psem spotykam osoby chuchające prawie w twarz. Wystarczy, ze przejdzie i chuchnie, nawet nieświadomie. O paleniu i petuniach na przystankach nie wspomnę.
    Evik

    OdpowiedzUsuń
  36. Errata:
    Miało być przy 35 stopniowych upałach człowiek kąpałby się co godzinę, o ile nie częściej. ;)
    Evik

    OdpowiedzUsuń
  37. Dear Elu . Twoja Scenka poświęcona jest pokazywaniu i wspólnemu komentowaniu stereotypów , w dużej części albo nieprawdziwych , albo nieaktualnych , albo całkiem marginesowych . Jakiś pół roku temu obejrzałem obszerny bo złożony z 4 płyt DVD dokument pt. Wermacht 1939-1945 . W drugiej chyba płycie był wątek , co propaganda hitlerowska mówiła o Polsce i Polakach , jakie wpajała żołnierzom niemieckim nieprawdziwe stereotypy . W 99 % były to Twoje scenki ... serio .
    Teraz nie chodzi o to ,że złych zjawisk nie ma , rzecz w proporcjach ... No i w tym czy masz jakiś pomysł na rozwój i w jakim kierunku . pomyśl o tym ...świat się zmienia , twój blog nie ...

    OdpowiedzUsuń
  38. ad Evik) Prysznic zawsze jest możliwy. Jeśli ktoś nie ma prysznica w domu (a jak pewnie uważa mój troll na takiej prowincji może tak być - patrz komentarz 24), może skorzystać z publicznej łaźni...
    Wiesz, ja naprawdę nie mam na myśli sytuacji, że ktoś rano, czy po pracy (jak ta pani z mięsnego) się raz nie wykąpał i wsiadł do autobusu. To naprawdę jest inny "zapach".

    A co do palenia: palę tak, aby niepalącym nie przeszkadzać. Wiem, że to może być nieprzyjemne, a nie jest moim hobby uprzykrzanie życia niepalącym. Żyj i daj żyć innym :)

    Ale jak się to wszystko ma do wymuszania miejsc siedzących, to nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  39. ad Paweł) Mawiają, żeby nie karmić trolli. Odpowiem jednak na twój komentarz, bo troll powinien być od czasu do czasu podkarmiony, aby z braku reakcji na forach, na których występuje, nie usechł i nie zdezaktywizował się. Więc trochę swego trolla dopasę, a może znowu jakie cudeńko w swoim własnym języku, jak w komentarzu 35, zamieści i będzie śmiesznie?

    Powiedz nam w jakim kierunku świat się zmienia. Wyjaśnij mnie i moim czytelnikom, których obraziłeś w komentarzu 35, jak powinni o świecie myśleć i na co zwracać uwagę. Sformatuj ich tak, aby pasowali do twojej wizji. Świat stanie się "lepszy", bo taki jak ty go widzisz. Tylko, kto w takim sformatowanym świecie zechce mieszkać? Poza tym ciekawe, skąd ci się ten Wermacht tak nachalnie i regularnie przypomina, czyżbyś był tzw. "prawdziwym patriotą"? To na scenkach faktycznie będziesz miał problem, bo tutaj, jeśli coś się nie podoba, to krytykuję, a jeśli podoba, to chwalę bez względu na narodowość, wyznanie i obywatelstwo.

    A jeśli masz pomysł na bloga, forum, miejsce dyskusji - zrealizuj go. Ja realizuję swój. Bo wiesz, jak to mawiano przed wojną (tą drugą, przed twoim ulubionym Wermachtem): krytyk i eunuch z jednej są parafii - każdy wie jak, żaden nie potrafi. U Ciebie będzie po twojemu. Dowolne pulpy językowe (na scenkach konsekwentnie wyłapywane i ośmieszane) tam będziesz mógł pisać swobodnie: bez troski o poprawność językową, logikę, gramatykę itd.

    A tutaj nawet wymagam czytania ze zrozumieniem... Więc łopatologicznie: moja scenka NIE jest poświęcona pokazywaniu i wspólnemu komentowaniu stereotypów, w dużej części albo nieprawdziwych, albo nieaktualnych, jak sobie to wymyśliłeś. O stereotypach jest parę innych scenek, zajrzyj, dopiero będziesz miał uciechę (wszystkie dzieją się na dodatek w Polsce, którą krytykuję, choć twoim zdaniem nie powinnam). Moja scenka opowiada o bardzo konkretnej sytuacji, w której ujawnia się nie stereotyp, tylko zachowanie pańć wymuszających ustępowanie miejsca.

    No. Troll dokarmiony :)

    OdpowiedzUsuń
  40. A to ciekawe, że ten urokliwy (jak na polskie realia reklamowe) filmik, oparty wszak właśnie na kpinie ze stereotypów o Polakach linkujesz właśnie tutaj. Bo stoi to w sprzeczności z tym, co pisałeś wyżej.
    Ale filmik mi się podoba: przy okazji reklamy ośmiesza to, co w Polakach warte wypunktowania i ośmieszenia. Bliskie jest mi takie podejście.

    OdpowiedzUsuń
  41. Jakiś czas temu współpasażerka, bez słowa podsunęła mi pod nos swoją legitymację inwalidy. Zamarłem, ale z miejsca jakoś się zwlokłem.

    OdpowiedzUsuń
  42. Ja dysponuję na takie okoliczności legitymacją zasłużonego dawcy krwi.

    OdpowiedzUsuń

data:blogCommentMessage