I tłukła długo i szczęśliwie



"Niech mi będzie wolno zacytować Stengla, który z lekką ironią zwrócił uwagę na fakt, że jak dowodzi statystyka, nie tylko "wojownicy", ale również małżonkowie wykazują zmiejszone skłonności samobójcze. (...) Czy można z tego wnioskować, iż stan małżeński (...) daje się porównać do stanu wojny? Jest rzeczą pewną, że wśród ludzi opuszczonych, samotnych, rozwiedzionych czy owdowiałych, samobójstwa zdarzają się częściej niż wśród osób żyjących w związku małżeńskim. Przemawiałoby to za tezą, iż małżeństwo stwarza jednak możliwość wzajemnego wyładowywania agresji na sobie przez oboje partnerów. Złośliwcy twierdzą nawet, że możliwość ta stanowi jedną z istotnych gwarancji trwałości małżeństwa."

Erwin Ringel

Jemy obiad w restauracji. Nagle z kuchni dobiega przeraźliwy dźwięk tłuczonych talerzy. Wszyscy klienci podnoszą głowy znad swoich potraw, wpatrują się wyczekująco w kuchenne drzwi, ale brzęk się nie powtarza, więc wracamy do jedzenia. Rozmowa toczy się między kolejnymi (mniam, mniam) kęsami.

ja: Ciekawe, czy to wypadek, czy ktoś coś odreagowuje?

(mniam, mniam)

Marek: Miałem kiedyś kumpla. Z Rzeszowa. I ten kumpel miał matkę, która w kuchni trzymała dwa komplety talerzy. Jeden był używany normalnie do posiłków, ale miała drugą osobną zastawę do tłuczenia. Na specjalnej półce trzymała sobie talerze z napisami GS czy Społem, jakieś takie poobijane, stare.

(mniam, mniam)

Marek: I jak się pokłóciła z ojcem tego kumpla to leciała do kuchni, wyciągała te geesowskie talerze i tłukła je o podłogę. Z tej specjalnej półki. Nigdy się nie pomyliła.

(mniam, mniam)

ja: To bardzo zdrowe.
Marek: Żartujesz?

(mniam, mniam)

ja: Nie.
Marek: Nie?
ja: Założę się, że z tym ojcem żyli długo i szczęśliwie.
Marek: No tak...

(mniam, mniam)

Marek: Skąd wiesz?

(mniam, mniam)


ps. Bo podstawą szczęśliwego i trwałego pożycia jest dostęp do specjalnej półki w odpowiednich momentach oraz obecność na niej wystarczającej ilości talerzy do tłuczenia.

24 komentarze:

  1. Ja tłukłam słoiki w zlewie

    OdpowiedzUsuń
  2. A miałaś specjalny zlew i specjalne słoiki?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja niestety talerze zjadam ale piorę spodnie ręcznie.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ad Czarny(w)Pieprz) Metoda inna, ale idea ta sama. Z agresją każdy coś musi zrobić, pozostaje kwestia wyboru obiektu. Lepiej spodnie niż faceta :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudna scenka, wywołująca u mnie mnóstwo skojarzeń. Związanych z moja pracą w restauracji - szczególnie - i przeróżnymi sposobami odreagowywania złości i agresji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Koniecznie musze jakas polke zorganizowac... tylko gdzie ja nabede talerze z geesu? :)))
    My wszystkie spiecia rozladowujemy smiechem. Nawet nie potrafie wyjasnic jak sie to dzieje, ale jak jestem wkurzona, to zawsze Wspanialy zrobi cos tak glupiego, ze po chwili oboje tarzamy sie ze smiechu.
    To pewnie nie jest zdrowa metoda...

    OdpowiedzUsuń
  7. Cholera,nie tłukłam i się rozwiodłam.A specjalny zestaw szklanek z napisem "Dzień Kobiet 1986" mam do dzisiaj więc pewnie nic straconego ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. ad piotr lalik) O sposobach odreagowywania złości przez personel restauracji krążą legendy. Chyba nie chcę wszystkiego wiedzieć. Wiara, że na zapleczu w takich sytuacjach po prostu tłucze się talerze umożliwia mi korzystanie i bywanie w takich miejscach bez obaw... ;)

    ad Stardust) Metoda na śmiech też jest niezła. Kiedy kłóciłam się z jednym z moich byłych, do akcji wkraczał z przeraźliwym wrzaskiem mój kot - morderca i rzucał się na niego. Co również wywoływało wybuchy śmiechu pt. "To niesprawiedliwe! Wy jesteście dwie, a ja jeden!", kończące całą aferę.
    ps. Mój kot to kotka :)

    ad Iwona) Nie wytłucz ich. Mogą się przydać w następnym związku :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Takie tłuczenie czegokolwiek może mieć wymiar symboliczny, prawda? Jako pozbywanie się złości. Cholera, niczego nigdy nie tłukę w takich sytuacjach. Pewnie dlatego mam notoryczną zgagę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. ad Marcin Szubiak) Powiem więcej: takie tłuczenie ma wymiar bardzo konkretny. I to ten konkret jest najważniejszy. Na przykład wyobrażenie sobie tłuczenia talerzy nie pomaga ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. a jakieś rady dla osobowości flegmatycznej (jak ja?) - na razie stosuję metodę "na wyrywanie SPECJALNYCH chwastów ze SPECJALNEGO skalniaka" ale metoda ta ma tendencję do sezonowości :-(

    OdpowiedzUsuń
  12. ad aniek) Pomysł z plewieniem skalniaka jako metody na odreagowanie zawiera element kreatywności, co nadaje mu nowego twórczego wymiaru. Brakuje w nim jednak elementu destrukcji (a ten jest ważny z punktu widzenia symboliki, jak zauważył w komentarzu 9 Marcin Szubiak). Może warto uzupełnić tę metodę np. o ułożenie SPECJALNEJ kupki kamyków, którymi można rzucać? ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. O tłuczeniu talerzy było w komentarzu pod moim ostatnim postem ("Kamień"), ale domyślam się, że Makroman to jednak nie Ty ;):)

    OdpowiedzUsuń
  14. Należny jeszcze zwrócić uwagę na rodzaj tłuczonego. Zdecydowanie odradzam wszelkiego typu duraleksy. Cholernie długo się po nich sprząta;)

    OdpowiedzUsuń
  15. to można by się pokusić o wyprowadzenie wzoru na udane małżeństwo. Wyciągamy przed nawias elementy wspólne: chwilowa potrzeba samotności, wyselekcjonowane przedmioty, powierzchnia styku z wyselekcjonowanym przedmiotem, destrukcja, ulga. Dodając wszystkie elementy, otrzymamy "szczęśliwe i trwałe pożycie". Oraz brak zgagi.

    OdpowiedzUsuń
  16. ad Bobe Majse) To zdecydowanie nie ja. Makroman udzielił się także na scenkach pod poprzednim postem. A mianowicie stanął w obronie psów oraz stwierdził, że tabliczka UWAGA PIS jest głupia, a taki poziom dowcipu nie przystoi inteligentowi.

    ad Nivejka) Matka kumpla miała dobrze dobrane talerze w tej specjalnej zastawie. To było metodyczne podejście ;)

    ad aniek) Teraz tylko trzeba to ogłosić. Chociaż podejrzewam, a jest to podejrzenie graniczące z pewnością, że podane warunki są konieczne acz niewystarczające :)

    OdpowiedzUsuń
  17. moja koleżanka tłukła duże butelki po mleku (to było dawno) w zlewie:)pomagało-dużo szklanego huku było!

    OdpowiedzUsuń
  18. ad el) Huk jest wskazany. Huk jest integralną częścią tłuczenia jako metody :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Gdzie tam, kilka dni po ślubie, stalowy zlewozmywak i słoiki po kiszonych ogórkach... a zupa spuszczona w kibelku... życie

    OdpowiedzUsuń
  20. ad Margo) Życie... Słoikami i talerzami się toczy...

    OdpowiedzUsuń
  21. ad Ela Nigdy nie naplułem nikomu do zupy ani do żadnej innej potrawy ani też nie zrobiłem niczego mniej lub bardzie ohydnego z cudzym jedzeniem. Odreagowuję mentalnie, wyobraźnią - w skrajnych przypadkach - słownictwem i owszem - także - czasami nawet na głos, nie tylko w duchu. Pada wtedy z moich ust coś o treści mniej więcej: "a niech tą niedobrą, niemiłą panią gęś kopnie" :)

    OdpowiedzUsuń
  22. ad piotr lalik) Wierzę, że tak jest. Ale ty nie pracujesz we wszystkich restauracjach.

    OdpowiedzUsuń
  23. tak i nawet wiem, gdzie plują;)

    OdpowiedzUsuń
  24. W takim razie musimy się spotkać i o tym porozmawiać. Interesuje mnie przede wszystkim to, czy plują aby odreagować chamstwo klientów (wtedy można tam chodzić, byle zachowywać się miło), czy dlatego, że sami są chamscy niezależnie od tego, co klient zrobi (wtedy nie należy tam chodzić w ogóle).

    OdpowiedzUsuń

data:blogCommentMessage