Pomyłka lekarska



Zima zaszkodziła Zosi. * Zosia postanawia wybrać się do przychodni, w której zarejestrowana jest cała jej rodzina. Podczas gdy relacjonuje zachrypłym głosem objawy grypy, pani doktor czujnym okiem spogląda to na nią, to do karty.

Pani doktor (podchwytliwie): A cukier jak tam?
Zosia (zdziwiona): A nie wiem. Dawno nie badałam, ale chyba wszystko w porządku.
Pani doktor: A ciśnienie?
Zosia (zdziwiona jeszcze bardziej): Nie wiem... Ale chyba normalne.
Pani doktor: A to biodro dalej panią boli?
Zosia: … Biodro?
Pani doktor (zagląda znów do karty i patrzy podejrzliwie na Zosię): Ale rocznik 35 to pani nie jest na pewno.
Zosia: Pani doktor... Z rejestracji chyba wzięła pani kartę mojej teściowej. **

(opowiedziała Zosia)

* Zima poważnie szkodzi Tobie i osobom w Twoim otoczeniu.
** Teściowa też Zofia.

24 komentarze:

  1. Przepraszam, musialam usunac, bo mi sie moja opowiastka pokrecila:))

    Przed wyjazdem z Polski jak kompletowalam rozne dokumenty poszlam do USC po wyciag aktu urodzenia. A poniewaz bylam taka spryciula, ze znalam numer mojego aktu urodzenia to podalam pani numer i rocznik. Zreszta numery byly lamane przez rok urodzenia, wiec w sumie bylo to latwe.
    Po kilku minutach pani urzedniczka przyniosla mi akt urodzenia... mojej BRATOWEJ:)))
    Okazalo sie, ze moja bratowa mimo, ze urodzona rok pozniej i innego dnia i miesiaca ma ten sam numer aktu urodzenia.
    Pamietam, ze zupelnie zglupialam jak zobaczylam, bo co dziwne imiona sie prawie zgadzaly, bo obie z bratowa mialysmy takie same tylko w odwrotnym szyku ( np. ona Anna Barbara, a ja Barbara Anna)
    Gdyby jeszcze na tym akcie bylo jej malzenskie nazwisko, czyli moje panienskie to zupelnie bym nie wiedzialam o co chodzi:))

    Dobrze, ze sie Zosia nie przyznala do tego biodra, cukru i cisnienia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie można zgłupieć. Gdybyś była mniej uważna, kto wie, może wyjechałaby Twoja bratowa. ;)

      Usuń
  2. Przynajmniej wnikliwa ta Pani doktor!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak w skeczu Tyma i Merle "Ma Pani prostatę". :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak, skoro lekarze już potrafią rozróżnić kształt pieczątek, to zdiagnozowanie 50-u lat rozdźwięku między wiekiem formalnym, a rzeczywistym pacjenta - dla nich pikuś. W końcu mają na to kwadrans.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ten kwadrans to należy się zwracać z pretensjami do NFZ. Bo nawet jeśli lekarz byłby najlepszy i najuważniejszy na świecie to z tym molochem nie wygra.

      Usuń
  5. Oby tylko takie lekarskie pomyłki. Te zdarzyć się mogą, choć nie powinny. A swoją drogą ciekawe czy na pytaniach kończy się, czy pytania pociągają za sobą czyny np. zmierzenie ciśnienia, wypisanie skierowania na analizę krwi etc. Ale jest i pozytyw - przeczytała co w karcie piszczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobić można tyle, na ile NFZ-owy limit czasu pozwala. Pozwala z reguły na zidentyfikowanie pacjenta i trzy pytania.
      ps. Jako kierownik NZOZ-u stanęłam też stanęłam przed problemem, jak lekarz ma przyjąć pacjenta, skoro NFZ nie da mu na to ani pieniędzy ani czasu.

      Usuń
  6. Mój tata miał być poddany operacji w renomowanym szpitalu. Niestety do operacji nie doszło. Moja mama wybrała się więc do lekarza:
    - Dzień dobry panie doktorze..
    - Dzień dobry. Drżączka alkoholowa?
    - Aaaa...ja chciałam zapytac o pana XY, który miał miał mieć dzisiaj...
    - Tak, tak..najpierw leczenie psychiatryczne. W tym stanie pacjent sie nie nadaje do...
    - Ale...mój mąż to ten z guzem na kręgosłupie!
    - Tak, tak...delirium tremens...
    - Ale mój mąż nie pije!!!!
    - Nie..? Ojej...zaraz...OOOoo...bardzo przepraszam! To ja nie zauważyłem, że pacjent ma cukrzycę...no tak...16 godzin bez posiłku...hmmm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Diagnoza od ręki: orientacja allopsychiczna lekarza zaburzona ;)

      Usuń
  7. cytując Anioła "wszyscy wołali pomyłka! pomyłka! a za 9 miesięcy urodziły się bliźniaczki" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami wątpliwości nie ma od samego początku, a emocji i tak dużo:

      http://scenki.blogspot.com/2011/08/tylko-nie-blizniaki.html

      ;)

      Usuń
  8. Człowieku, lecz się sam! ;):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... bo lekarz zamiast Ciebie będzie leczył Twoją teściową ;)

      Usuń
  9. Ależ sprytna pani doktor, przecież nie musiała spoglądać na wiek pacjenta. Mogła wypisać "to, co zawsze" i po krzyku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, wykazała się dużą dociekliwością i sprawdzała hipotezy diagnostyczne ;)

      Usuń
  10. Czujna z każdą chwilą robiła się i pacjentka...to była wyjątkowo wizyta kontrolowana ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajnie wiedzieć, że TAAAKIE rzeczy się zdarzają.
    Człowiek od razu robi się bardziej czujny;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może należy powtarzać tę procedurę wobec wszystkich zgłaszających się pacjentów? Na wszelki wypadek staną się zdrowsi ;)

      Usuń
  12. miałem bardzo podobna sytuację z synem. Poszliśmy do lekarza, wchodzę do gabinetu, przedstawiam się, syna... a Pan Doktór bierze się za wypisywanie recepty bez badania dzieciaka. Na moje pytanie, czy nie należałoby najpierw zbadać, spogląda w kartę i pisze dalej. Zaciekawiony ostatnim wpisem pytam co to: odpowiada, że byłem przedwczoraj u niego:). I afera. Mówię, że nie bylem przez ostatnie półtora roku, a on swoje. Ale do finału: okazało się, że wziął pierwszą lepszą kartę z biegu i zaczął wypisywać jakieś sterydy dla dzieciak, bo w tej karcie tak było. Od tej chwili jestem jednym z najbardziej znienawidzonych pacjentów w przychodni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa przypadłość niektórych - najczęściej pacjent świadomy i domagający się swoich praw staje się pacjentem niechcianym i postrzeganym jako natrętny. W opowiedzianej przez ciebie historii najciekawszy (?) jest brak wiary lekarza w słowa pacjenta. Nie rozważałeś zmiany przychodni?

      Usuń

data:blogCommentMessage