Nie podoba ci się?



Chyba wszyscy kojarzą już krążący po sieci w kilku wersjach manifest, który w skrócie można zatytułować: „Żyj i daj żyć innym”:
Jesteś przeciwnikiem narkotyków? To ich nie zażywaj.
Jesteś przeciwny aborcji? To jej sobie nie rób.
Jesteś przeciwnikiem antykoncepcji? To jej nie używaj.
Jesteś przeciwnikiem związków partnerskich? To w nie nie wchodź.
Jesteś przeciwnikiem małżeństw homoseksualnych? To ich nie zawieraj.
Jesteś przeciwnikiem ograniczania Twoich praw? To nie ograniczaj ich innym.

I tak dalej.

Dodam od siebie:
Jesteś przeciwnikiem posłów, którzy odrzucili projekty ustaw o związkach partnerskich, przywrócili fundusz kościelny, wycofali pieniądze na stołówki i przyznali sobie gigantyczne premie? To na nich nie głosuj, żeby się potem nie wstydzić.


71 komentarzy:

  1. Co w obecnej ordynacji wyborczej oznacza nie głosowanie na: PO, PiS, PSL, SP i inne takie partie, które instrukcji słuchają z Watykanu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. To właśnie oznacza. Przy czym instrukcje z Watykanu są tutaj, jak rozumiem, dużym skrótem myślowym.

      Usuń
    2. Ela: Zdziwiłabyś się jak niedużym skrótem myślowym jest (kurcze, piszę jak Yoda).

      Usuń
    3. Myślę, że problem jest szerszy. Że oni tak sami z siebie. Zresztą źródło to kwestia drugorzędna, bo tak czy siak, nie ma na kogo głosować.

      Usuń
  2. Nieustannie mnie dziwi, zaskakuje i oburza jak wiele ludzi nie ma pojecia jak glosuja wybrani przez nich przedstawiciele w Sejmie, Kongresie czy tez Parlamencie.
    Ci sami ludzie jak ida do warzywniaka to potrafia spedzic dwie godziny wybierajac pomidory, ktore zjedza w ciagu 24 godzin i wydala w nastepne 24 godziny.
    Gdzie tu sens?
    Gdzie tu logika?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie ma sensu i logiki. Tu działają emocje, uprzedzenia i przekonanie, że "moja racja jest najmojsza".

      Usuń
  3. Wiernym Sługom Watykanu mówię stanowcze NIE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie chodzi tylko o służalczość wobec KK. Tu chodzi również o hipokryzję, obłudę, chciwość i chęć narzucenia innym własnego modelu. Zwłaszcza model posłanki Pawłowicz jest godny polecenia, br....

      Usuń
  4. Muszę dokładnie doczytać, komu zawdzięczamy kolejne porażki europeizacji przepisów, żeby wiedzieć, na kogo nie głosować.
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iw, możesz im nawet napisać, co o tym sądzisz:
      http://liberte.pl/zwiazki-tak/

      Usuń
    2. Iw: jak napisałam, nie ważne na kogo zagłosujesz z PO, PiS, SP i innych takich, poprzez również tych, którzy są przeciwni europeizacji przepisów. Taka ordynacja durna. Zresztą jednomandatowa nie jest lepsza co widać po Senacie.

      Usuń
    3. Problem nie leży tylko w ordynacji. Przede wszystkim to brak sensownych kandydatów.

      Usuń
    4. Sensownych kandydatów wbrew pozorom nie brakuje. Ale przepadają. Mam nadzieję, że w przyszłym wyborach na liście zobaczysz jedno sensowne nazwisko. Moje :D

      Usuń
    5. Co to znaczy przepadają? I jacy to sensowni kandydaci?

      Usuń
    6. Łojzicku, Ty myślisz, że ja wszystkie listy wyborcze znam na pamięć? Przepadają, bo nawet jeśli na nich zagłosujesz to i tak wchodzą Ci z pierwszych miejsc.

      Usuń
    7. Nie, nie podejrzewałam cie o takie skrzywienie, jak znajomość na pamięć wszystkich list wyborczych. Ale sensownych kandydatów to się chyba pamięta? ;)

      Usuń
  5. Podoba mi się to,co napisałaś i tak być powinno.Taka oczywista oczywistość.Jednak nie jestem naiwna(i Ty również) i wiem,że jeszcze nie raz będziemy się wstydzić,wkurzać i przeklinać tych,co przy "korycie".Jak pisał Pratchett "Nie chodzi o to, co wiesz, ale o to, cze­go nie wiedzą inni".Niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, Prattchet ma rację. To daje tak naprawdę przewagę. Ale ja się już teraz nie wstydzę - ja ich nie wybierałam. Podczas poprzednich wyborów, zdjęta obrzydzeniem, nie poszłam do urny.

      Usuń
  6. Z narkotykami bym uważał, bo nie zawsze człek wie, co go czeka po strzeleniu jednej lub dwóch działek tego lub owego.

    Logika niestety trochę kulejąca, Elu, bo ja jestem przeciwnikiem pijanych kierowców, nie jeżdżę po alkoholu, ale czy to coś zmienia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o narkotyki, to każdy dorosły człowiek ma prawo robić ze swoim życiem, co mu się tylko podoba. Również je zniszczyć. Mnie nic do cudzego życia. Jestem przeciwniczka narkotyków, więc nie zażywam, ale nie czuję sie uprawniona do zakazywania komukolwiek dorosłemu ich zażywania.

      Fakt, że nie jeździsz po pijaku zmienia dużo. O jednego potencjalnego wariata drogowego mniej ;) A serio: każdy z wymienionych podpunktów manifestu (można by wymyślać mnóstwo innych) dotyczy wyłącznie osoby, która to robi. Nie krzywdzi nikogo innego. Jazda po pijaku za kierownicą natomiast tak.

      Usuń
    2. Jestem dorosły i boję się o swoje dzieci, które mogłyby w przyszłości po coś sięgnąć.

      Mniej o sobie myślę.

      Usuń
    3. Mogą sięgnąć i teraz. Alkohol i papierosy są legalne. Podobnie jak lekarstwa na kaszel dostępne w aptekach bez recepty, a ostatnio bardzo popularne wśród odurzających się i dające koszmarne skutki.

      Jeśli ktoś będzie chciał po coś sięgnąć, to zakazy i groźby prawne go nie powstrzymają, chyba w to nie wierzysz? Małolaty bez trudu znajdują dilerów, a eksperyment z prohibicja się nie sprawdził.

      Usuń
    4. prohibicja prowadzi do pojawiania się coraz gorszego syfu na rynku... w Stanach czasów prohibicji notowano mnóstwo zatruć i zgonów od różnego rodzaju "wynalazków"... w Rosji obecnie hula "krokodyl"... w Polsce dzieciaki trują się "metylo"marychą /określenie Kamila Sipowicza, analogia do alkoholu metylowego/...
      ...
      pijani kierowcy są złą analogią... nie ściga się ich za ćpanie alkoholu, ale powodowanie realnego zagrożenia na jezdni... natomiast nonsensem jest ściganie kogoś, kto wypije sobie piwo na ławeczce w parku... dopóki nie rozrabia, nie zaczepia nikogo, nie śmieci, wszystko jest okay...
      jeśli już mamy stosować profilaktykę po całości, to poucinajmy wszystkim ręce, nie będzie wtedy kradzieży... nie wspomnę już o profilaktyce przeciwko gwałtom, którą też można ogarnąć np. sekatorem...

      Usuń
    5. Rozumiem, Elu, że jesteś za legalizacją narkotyków, tak?

      Usuń
    6. ad Bosy Antek) Tak, oczywiście. Bo obecną sytuację, gdy część substancji psychoaktywnych jest legalna (np. alkohol), a część nie uważam za niekonsekwencję, a przepisy na podstawie których osoby używające narkotyków trafiają do więzienia za samo zażywanie za bezsensowne i niczemu nie służące. Dorosła osoba ma prawo zrobić ze swoim życiem, co chce i dopóki nie szkodzi innym nie należy jej za to karać.

      Małolaty? I tak znajdują dostęp. Do każdego rodzaju narkotyków. A skoro chodzi o ich bezpieczeństwo, to dlaczego na sklepowych półkach stoi piwo? Alternatywa, czyli całkowita prohibicja, jest nieskuteczna i szkodliwa, bo prowadzi do powstania czarnego rynku.

      ad pkanalia) Obrazek profilaktyki doprowadzonej do absurdu pokazuje, że nie da się ludzi ochronić przed każdym niebezpieczeństwem. Chyba, żeby im całkowicie odebrać prawo wyboru. W imię bezpieczeństwa, oczywiście.

      Usuń
    7. Ech, widzisz, gdybym ja chciał kupić marihuanę, miałbym w mojej miescince szalone kłopoty, by ją zdobyć. Wolę więc, że jest nielegalna, bo mniej ludzi, paradoksalnie, to kusi.

      Usuń
    8. @Bosy Antku... czyli Ty nie masz problemu, bo NIE CHCESZ marychy zdobywać, więc Tobie jest wszystko jedno, czy jest legalna, czy nie /zresztą w małej mieścince też jest do zdobycia od ręki/... natomiast nic złego w tym, że kogoś skusi... mniej wódki wtedy kupi i skonsumuje /a jest to o wiele groźniejszy narkotyk/, co oznacza, że będzie bezpieczniej na ulicach... zamiast pijackiego bełkotu pod sklepem monopolowym i smrodu obsikanych klatek schodowych pojawią się pod coffe shopami mili, roześmiani, pokojowo nastawieni ludzie na poziomie...
      na sprawę trzeba patrzeć całościowo, a nie przez pryzmat papki medialnej i notek prasowych fałszujących obraz rzeczywistości...

      Usuń
    9. Bosy Antku, zapewniam Cię, że w każdej mieścinie można dostać każdy narkotyk. Zdziwiłbyś się, ja też się przed laty zdziwiłam, z jakich dziur przyjeżdżają do ośrodka pacjenci. Rozumiem, że dostępność alkoholu ci nie przeszkadza? Nie widzisz w tym niekonsekwencji?

      pkanalia, mnie jest naprawdę obojętne czym się dorośli ludzie odurzają. Dopóki nie stwarzają zagrożenia dla innych, w tym dla mnie. To nie jest dyskusja o tym, co bardziej, a co mniej szkodliwe lub nieestetyczne, tylko o tym, że jak ktoś ma ochotę chodzić obrzygany, to niech sobie chodzi, byle mnie w to nie mieszał. Jego życie.

      Usuń
    10. oj wiem Elu, przecież na tym poziomie, "ogólnofilozoficznym" się zgadzamy, już to ogarnęliśmy... dlatego zjechałem na poziom estetyczny dla urozmaicenia tej dyskusji...

      Usuń
  7. I jeszcze jedno, zamiast ideologicznych zastępczych tematów ja bym wolał posłuchać, co nasi posłowie powiedzą i zrobią z gospodarką, plugawą polską żywnością, którą zalewamy Czechów i Słowaków.

    Związki mnie tak średnio ruszają, zwłaszcza w tak makabrycznym momencie gospodarczym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Związki by cie ruszały, gdyby rzecz bezpośrednio cię dotyczyła. Gdybyś taki związek chciał zawrzeć. Ale zgadzam się - gospodarka, służba zdrowia itp. itd. leży, więc tym trzeba się zająć koniecznie. Co nie znaczy, że ograniczanie czyjejkolwiek wolności nie jest ważne.

      Usuń
    2. Ani ja, ani moje życie nie jest tematem zastępczym ani ideologią. Jest tu i teraz. Z realnymi problemami.
      A sprawa równości obywateli wobec prawa w kraju demokratycznym nie jest sprawą światopoglądową.

      Usuń
    3. Najwyraźniej w oczach części obywateli jest to sprawa światopoglądowa. Więc warto powtarzać nawet oczywiste oczywistości. Przestałaby być sprawą światopoglądową, gdyby zakazano ślubów. Z powodu złej sytuacji ekonomicznej kraju ;)

      Usuń
  8. Myślę, że to bardzo fajny manifest, bo naszym rodakom trzeba nieustannie przypominać o świętym prawie wyboru każdego człowieka. Z tym, że za tym idą też: odpowiedzialność za ten wybór i konsekwencje.

    Tomek napisał: "Logika niestety trochę kulejąca, Elu, bo ja jestem przeciwnikiem pijanych kierowców, nie jeżdżę po alkoholu, ale czy to coś zmienia?" Ja dodam, że nie lubię pijanych ludzi w żadnej sytuacji, nie tylko za kierownicą, bo alkohol wyzwala często najpaskudniejsze instynkty.

    Czy to coś zmienia? Nie wiem, ale idąc tym tropem myślenia, to ja oddając swój marny głos na Palikota, nie wierzyłem, że jego Ruch się znajdzie w Sejmie. Takich jak ja było najwyraźniej więcej i choć niewielu wierzyło, że coś to da, jednak się udało. Nie piszę tego, żeby Was przekonywać do Palikota, tylko go daję dla przykładu.

    I zgadzam się z Tokiem, że w obecnej sytuacji, istotne są priorytety: związki - tak, ale jeść i leczyć się trzeba w pierwszej kolejności...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że podstawowe biologiczne potrzeby znajdują się u samej podstawy piramidy potrzeb i bez ich zaspokojenia nie ma nawet co myśleć o zaspokajaniu potrzeb wyższych: samorealizacji, szacunku, wolności. Ale nie uważam, że sprawa, że części obywateli ogranicza się ich prawa jest kwestią nieistotną lub zastępczą. Po prostu dotyczy innych wartości.

      Usuń
    2. W związkach też trzeba jeść i się leczyć. ale żeby można było to zrobić, to czasem ten związek jest potrzebny.

      Usuń
    3. Ja nie w tym sensie. Chodziło mi o to, że kiedy ktoś nie ma na bułkę (a głód to bardzo podstawowa potrzeba) to najpierw zajmie się zdobyciem bułki, a potem dopiero będzie zajmował kwestią swojego związku. Upraszczając.

      Usuń
  9. Ja polecam obejrzeć wszystkim filmik pt. "Cudowna Kraina" http://www.youtube.com/watch?v=YX6eoRTaoUc

    Najlepsze są komentarze pod w/w filmikiem - ludziom nie mieści się w głowach jak Polska jest zapóźniona cywilizacyjnie. A przecież są to ogólnodostępne dane. Politycy udają, że rządzą i wciskają swoim obywatelom (nam) kit.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie trzeba ścisłych danych. Wystarczy posłuchać i popatrzeć dookoła.

      Usuń
  10. Ooooj, a tak pięknie było...

    1. Mam uraz do polityki, nie trawię tematów politycznych, a w szczególności na uwielbianych przeze mnie blogach (Twój łapie się do pierwszej piątki i to bynajmniej nie na ostatniej pozycji).

    2. Biologicznie mam już "z górki" więc miałem okazję głosować wieeeele razy, głosowałem już na lewo, na prawo, w środek, w Polsce i poza nią. Nigdy, przenigdy nie zdarzyło się potem, żeby moje głosowanie (niezależnie od tego, czy zagłosowałem na wygranych czy na przegranych) w jakikolwiek sposób wpłynęło na moje prywatne szczęście. Żaden polityk nie zrobi człowiekowi dobrze (chyba że człowiekiem tym jest ów polityk himself).

    Nieodmiennie bawi mnie (a też trochę smuci), że ludzie marnują całe życia (albo i pokolenia) na wojenki polityczne, które jutro będą tyle warte co śnieg sprzed stu lat. Jest tyle ciekawszych (i pożyteczniejszych) zajęć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, jak ja się polityką nie będę interesować, to wcale nie mam gwarancji, że politycy nie zainteresują się mną. Gdybym tę pewność miała, nie poświęciłabym poczynaniom wybranych w poprzednich wyborach (p)osłów ani słowa. Bo mnie to zbrzydza.

      Usuń
    2. Tej gwarancji nie masz również wówczas, kiedy się ową polityką będziesz interesować. Żaden polityk (może z wyjątkiem paru idealistów, zeżartych przez system w trymiga) nigdy nie będzie chciał ulepszyć czyjegokolwiek życia (poza własnym), niezależnie od tego jakich haseł użyje i jakiego gatunku kiełbasą obrzuci wyborców.

      Niemniej jednak nie zamierzam tutaj (ani nigdzie indziej) nikogo przekonywać o tym, że politykowanie jest bez sensu. Każdy marnuje życie w taki sposób, jaki sobie wybierze.

      Czekam z utęsknieniem na kolejną scenkę. Może być o remoncie, muchomorach albo UFO. Albo o czymkolwiek :) Byle nie o polityce, bo pęknę i trzeba będzie potem wietrzyć...

      Usuń
    3. Widzisz, ja nawet nie oczekuję, że oni będą ulepszać moje życie. Ja Oczekuję, że mi nie będą utrudniać. Śledząc to, co się dzieje, wiem kto mi utrudnia.

      Usuń
  11. Się zgadzam, Ela. Pusta ta scena polityczna się robi...

    OdpowiedzUsuń
  12. Kolejny temat zastępczy w parlamencie i mediach. Trzeba czymś karmić "ogłupiały plebs" i podsunąć pod nos, którąś z odgrzanych, ideologiczno- politycznych opcji przyszłym wyborcom, ażeby "motłoch" nie zapominał jak ma myśleć i wybierać.

    Wynik głosowania nie jest odzwierciedleniem świadomości społecznej w naszym pięknym kraju?

    Ostatnie zachowanie prezydium sejmu to czysta arogancja.

    Oczywiście o równouprawnienie trzeba walczyć, bo dyskryminacja jest przejawem hipokryzji, za którą idzie krzywda. Ale czy potrzebne są już dziś takie wnioski i głosowania? Na pewno potrzebna jest edukacja, więc istotny i cenny jest tutaj przyczynek do kolejnej debaty. Coraz częściej niestety w Polsce debata, to nic tylko polityczna walka na polu religii i ideologii, z której wynika jedynie zacietrzewienie, a nienawiść pozostaje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Motłochowi" właśnie pokazano, jak nie wybierać. PO się całkowicie skompromitowała.

      Usuń
    2. I tu też wspomnę. Moje życie nie jest tematem zastępczym. Ja takoż. A równe prawa to nie pojęcie światopoglądowe.

      Usuń
    3. Wiesz, danger_mouse... Gdybyś nie mógł wziąć ślubu z osoba, którą kochasz, bo sejm by tak ustalił, to też uznałbyś to za temat zastępczy? Pewnie nie, na ile cię znam.

      Usuń
    4. Rude de Wredne. Widzę, że nie masz złudzeń. Jeśli ustawa ma być rozwiązaniem problemu to tego nam wszystkim życzę.

      Ela. Nie, ale bezcelowość poczynań naszych uprzywilejowanych współobywateli jest frustrująca także dla mnie.

      Usuń
    5. Widzisz, bo większość debat to tak naprawdę pseudo-debaty. Nie służą niczemu poza czczymi popisami. Niczego nie rozwiązują, nie sa nawet wymiana poglądów, tylko zwykłymi, ordynarnymi pyskówkami.

      Usuń
  13. Elu, nie mialam pojecia o co dokladnie chodzi jak przyszlam tu pierwszy raz, wiec ta moja wypowiedz tez taka... dziwna. Ale pozniej wrocilam, bo sama popelnilam post na ten temat, ciagle nie wiedzac czego dokladnie dotyczy, bo jak wiesz polskiej polityki nie sledze. Ale napisalam pod wplywem notki na innym blogu. I musze sie przyznac, ze bez Twojej zgody zamiescilam u mnie ten link do Liberte. Zrobilam to, bo mysle, ze nie bedziesz miala nic przeciwko, a ludzie powinni miec mozliwosc wyrazic swoje oburzenie.

    OdpowiedzUsuń
  14. ale jooo... mnie to mówisz?... od zawsze walczyłem i walczę z tym chorobliwym nadmiarem zainteresowania jednych sprawami drugich, pchaniem nosa tam, gdzie nie powinno się go pchać... jakiś czas temu poznałem ciekawy termin "socjalizm obyczajowy"... przez analogię do socjalizmu klasycznie rozumianego... tak, jak socjalizm "klasyczny" to grzebanie w cudzej kieszeni i ograniczanie wolności w dysponowaniu jej zawartością, tak socjalizm obyczajowy polega na grzebaniu w cudzych gaciach, talerzu, mieszkaniu itd... celują w tym zwłaszcza konserwatyści, wbrew temu co gadają na temat ochrony wolności i prywatności...
    co do samych związków partnerskich, to zacytuję siebie z wpisu na innym blogu:
    "państwo nie powinno w ogóle się zajmować rejestracją jakichkolwiek związków /z klasycznie rozumianymi małżeństwami włącznie/… tylko problem w tym, że dotyczy to państwa w którym wolność jest wartością nawyższą, fundamentalną… niestety świetnie wiemy, że tak nie jest… na tą chwilę takie państwo zakrawa na utopię, bo 80 procent ludzi wolności nie chce, nie lubi, nie rozumie, nie potrzebuje… są chorzy na „syndrom sztokholmski” w stosunku do socjalistycznego systemu, który powszechnie nazywany jest „państwem”… w tym momencie pojawia się potrzeba pewnej prawnej unifikacji tematu, uproszczenia prawa, które wymusza cały szereg innych okoliczności… to, co z jednej strony wygląda na większe zniewolenie przez system, może się okazać ochroną przed tym systemem, ułatwiać poruszanie się w nim, dopóki istnieje"…
    pozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytat bardzo celny. A przekonywać przekonanych nie trzeba :)

      Usuń
  15. Po przeczytaniu o wypowiedziach w sejmie już nie mam ochoty na jakiekolwiek komentowanie. Powiem tylko- bardzo trafny jest Twój post. I uważam, że tematy związków partnerskich, aborcji itp. absolutnie nie są tematami zastępczymi. One są równie ważne jak temat zdrowia czy edukacji. Sejm ma dosyć czasu, żeby wszystkimi tematami się zająć. Na równi, bo dla ludzi są one tak samo ważne ważne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłoby miło, gdyby zajęli się czymkolwiek. CZYMKOLWIEK.

      Usuń
  16. Kurcze, bardzo do prawdziwe i nie odnoszące się tylko do tej jednej sytuacji.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem jest uniwersalny i dotyczy wolności decydowania o sobie.

      Usuń
  17. Podejście takie anarchistyczno - idealistyczne... Bo sytuację mamy taką, że albo głosujemy na tych, którzy nam później nie będą pasować, albo wcale. Żaden z tych wyborów do niczego sensownego nie prowadzi.
    Zawiodła nas Platforma? W przyszłych wyborach będziemy mogli oddać głos na PiS. Pokładaliśmy (niektórzy z nas) nadzieję w Palikocie - to kabareciarz, dużo mówi, mało robi, nie ma siły przebicia, bo rozmienia się na drobne drążąc medialne tematy. Antykoncepcja, związki partnerskie, narkotyki, aborcja czy religia w szkołach - wolał bym, żeby w wielu z tych kwestii sytuacja wyglądała inaczej, niż wygląda, ale to, mimo wszystko, nie są tematy, które powinny być dla polityków najważniejsze.
    Ja bym wolał, żeby coś zrobiono z utrudnieniami dla przedsiębiorców, z haraczem, który muszę płacić ZUSowi, choć wiem, że na emeryturę nie mam co liczyć (żadną, nie mówiąc już o godnej), z drogami, które się oddaje (jeśli w ogóle się nowe oddaje) tylko po to, by zaczynać je remontować... Ale nie mam złudzeń - żadna z obecnie cokolwiek znaczących sił politycznych nic z tym nie zrobi, choć każda o tym mówi - od nastu lat.
    Zniechęcony i zniesmaczony pewnie nie będę głosował w przyszłych wyborach, bo to by było dla mnie jak zdecydowanie, czy mnie mają kopnąć w dupę prawą, czy lewą nogą (a ja w ogóle nie chcę być kopnięty w dupę). Ale co zmieni moje niegłosowanie? Nic nie zmieni.
    Postulaty manifestu, łącznie z dodanym przez Ciebie, są logiczne, ale niestety bardzo naiwne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym wolała, żeby zajęli się sprawami gospodarki i wyjścia z impasu, ale oni odrzucają wszystkie projekty, jak leci. Nadzieja była, że przynajmniej te "społeczne' jakoś ruszą.ten sejm, ten rząd- oni biorą na przetrwanie. Zrzucają jak najwięcej na teren, a sami byle dotrwać w spokoju. A i tak nie wiadomo, co będzie za dwa lata, bo przecież inne ugrupowania oprócz szczekania też kompletnie nic nie proponują. Ogólna porażka.

      Usuń
    2. No właśnie. I dlatego postulat 'nie lubisz posłów, to na nich nie głosuj' nie ma sensu. Niestety, nie chce to być takie proste.

      Usuń
    3. Zapewnia mi jednak osobisty komfort w postaci braku wstydu, że kogoś takiego wybrałam. To chyba jedyne, czego mogę dziś oczekiwać.

      Usuń
  18. Niestety, logika manifestu, która działa w odniesieniu do narkotyków, antykoncepcji, lub aborcji (nie podoba ci się, to nie rób) nie działa w przypadku wyborów powszechnych. Mnie się nie podobają kandydaci, mogę na nich nie zagłosować, ale na kogo zatem? Kandydatów dobrych nie będzie, bo jeśli ktoś się na czymś zna, jest pracowity i uczciwy, to realizuje się zawodowo, a nie rozgrywkach o stołki, diety i wpływy. Zawsze będziemy wybierać pomiędzy sraczką a bólem głowy, ewentualnie może być gorzej. Dlatego to kiedyś pierdolnie, tylko nie wiem kiedy i co się z tego wyłoni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Główny powód, dlaczego pokarało nas takim parlamentem jest taki, że sensowni ludzie się tam nie pchają...

      Usuń
  19. No ciekawie wielce tu u Ciebie. pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrawiam i zapraszam do lektury, refleksji i uśmiechu :)

      Usuń

data:blogCommentMessage