Sztuka antyreklamy

11 komentarzy:

  1. rozumiem... miało być inteRENTOWNY?...
    no cóż... od dawna mam zwyczaj, że wszelkie oferty handlowe, zaczynające się od elaboratu, jaki to oferent jest świetny, znakomity /czyli np. rentowny/ wyrzucam do kosza... mnie w ofercie interesuje przede wszystkim, co ma dobrego wyniknąć DLA MNIE, jeśli ją przyjmę... w przedstawionym przez Ciebie przykładzie wyraźnie tej informacji brakuje...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przedstawionym przeze mnie przykładzie informacji o tym, co wynikłoby dla mnie jako potencjalnego klienta tej firmy ni brakuje. Jest to dla mnie całkowicie zrozumiałe na podstawie tablicy, którą ta firma zrobiła dla siebie ;)

      Usuń
  2. a może grupą docelową byli renciści?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłbyż wtedy sklep interentowy sklepem, w którym można kupić coś między kolejnymi rentami? ;)

      Usuń
    2. własnie taki o! :)

      Usuń
  3. Mnie nie śmiesznie, sama robię takie"przekręty" w wyrazach, Defekt....Skojarzyło mi się z rentami, ale dlaczego akurat z inter...?
    W sumie nie doczytałam do końca, bo w ogóle ta reklama jest bałaganiarska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to tak naprawdę wcale śmieszne nie jest. Zwłaszcza w przypadku firmy, która pragnie uchodzić za profesjonalną. Literówki czy "przekręty", jak to ładnie nazwałaś, zdarzają się każdemu. Jednak od firmy reklamowej oczekuję, że korektor im to poprawi.

      Usuń
  4. Moim zdaniem chodzi o to, że interes ma być rentowny i oni się z tym nie kryją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewykluczone. Niemniej jednak i w tym wypadku brakowałoby literki "n".

      Usuń
  5. Heh, literówki nie wpadają w oko temu, kto stworzył reklamę, ale postronny obserwator zauważy wszystko. Takie rzeczy się zdarzają, ale niektórym kojarzą się z brakiem profesjonalizmu, a to już niesie ze sobą skutki.

    OdpowiedzUsuń

data:blogCommentMessage