Przemoc spożywcza



miejsce akcji: moja ulubiona piekarnia na Ochocie, gdzie zaopatruję się w chleb wiejski oraz warkocze serowe

W kolejce przede mną stoi para w średnim wieku. Ona: imponująco masywna i okrągła, on: sylwetka typu patyczek czyli często spotykany układ. Ona stanowczym głosem wydaje ekspedientce kolejne dyspozycje; wygląda to na całkiem solidne przedweekendowe zakupy z chlebem, bułkami i ciastami. On przechadzając się z wolna, rozgląda się po piekarni, szczególną uwagę poświęcając działowi drożdżówek znajdującemu się kawałek od kasy.

Ona: (krzycząc przez pół piekarni) A tobie co kupić? Drożdżówki? Te z serem?
On: Nic nie chcę.
Ona: Jak nie chcesz? Kupię ci te z serem.
On: Nie, dziękuję, nie ma tych, co lubię.
Ona: (głosem nie znoszącym sprzeciwu) Nie szkodzi, te też zjesz.

19 komentarzy:

  1. Zza lady nie takich scen się naoglądałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. On może nie zje, ale ona tak. Przecież nie mogą się zmarnować.
    Ona to wszystko wie z góry.

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, mój ulubiony typ!Ona wie lepiej, on może najwyżej westchnąc siedząc na zapiecku w kuchni, bo w pokoju to za bardzo brudzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. z czym mi się to kojarzy?... "Sami swoi", film taki?... tylko tam nie o jedzenie chodziło i w ogóle była inna sytuacja... ale motyw ogólny ten sam...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a tak w ogóle, to nigdy z kobitką na zakupy... albo ona idzie, albo ja, drugie czeka najwyżej pod sklepem...

      Usuń
    2. Mam podobnie, na zakupy chodzi się samemu, inaczej tylko niepotrzebne nerwy.

      Usuń
  5. Niech wiedzą, kto tu rządzi:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma . ONA o tym wie najlepiej.

    OdpowiedzUsuń

data:blogCommentMessage