Przegięłaś



W kwietniu przypada rocznica śmierci mojej matki. W tym roku to 24 rocznica. Odkąd już mogę, za każdym razem, gdy przyjeżdżam do Oświęcimia, mojego rodzinnego miasta, odwiedzam w tę rocznicę jej grób na cmentarzu komunalnym, gdzie została pochowana razem ze swoimi rodzicami, a moimi dziadkami.

Tym razem też kupiłam bukiecik jakichś kwiatów do wazonu, wkłady do zniczy i zapałki. Jako pierwszy wymieniam wkład w zniczu dziadka, jako drugi babciny, na koniec zostawiam matkę. Tak jest po kolei.

Otwieram pokrywkę i natychmiast odskakuję w przerażeniu. Serce bije mi gwałtownie, robi mi się zimno mimo słonecznego dnia, a na plecach czuję mokrą strużkę potu ściekającą w dół.

(Oświęcim, cmentarz komunalny, 14 kwietnia 2019)

W zniczu jest siedlisko os. To ich gniazdo? Plaster osiego miodu? Nie mam pojęcia, co to jest ani co robić. Przypatruję się znalezisku z daleka. Dzień jest słoneczny ale na szczęście chłodny, więc owady poruszają się bardzo niemrawo. Kilka decyduje się opuścić znicz i ciężko odlatują, pewnie są jeszcze świeżo po zimowym śnie. Trwa to może pół godziny. Zostaje ostatnia osa, uspokajam się na tyle, że daję radę podejść i jednym szybkim ruchem zamknąć znicz przykrywką wraz z osą lub osami, które zostają w środku. Co teraz? Pakuję znicz szczelnie w reklamówkę i wynoszę do śmietnika.

(Oświęcim, cmentarz komunalny, 14 kwietnia 2019)

Kupuję na straganie przy cmentarzu nowy znicz, trzęsącymi rękami udaje mi się zapalić i włożyć świeczkę. Zamykam. Dopiero teraz mogę myśleć, a oddech się uspokaja na tyle, że jestem w stanie mówić.

- Mamo, przegięłaś.




ps. Powiedzieć, że nasze relacje były trudne, to nic nie powiedzieć... Jak widać, nadal są.

Pozostałe scenki o mojej matce:
Kto to jest pedał ->
Meine Mutter ist gestorben ->
Inny sen o matce ->


14 komentarzy:

  1. Bardzo okrutne, aż żal czytać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak, relacje córek z matkami często nie należą do łatwych.

      Usuń
  2. Dla mnie to totalnie okrutne. Jak można!! Do reklamówki?? Żeby umierały w cierpieniu... Masakra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś nie będę miała wyrzutów sumienia ;)

      Usuń
    2. No tak, przecież to tylko jakieś osy, które ośmieliły się, starając przetrwać, zamieszkać w starym zniczu, kto by tam się przejmował, że umierały dusząc się w reklamówce, na śmietniku. Na pewno nie można było przenieść ich gdzieś obok, bo wmieszały się w relacje nieżyjącej matki z córką. Jak śmiały! Po prostu żałuję, że to przeczytałam. Wiem, wiem, nikt mi nie kazał. Już znikam.

      Usuń
    3. Miały pecha. Nie lubię os. Nie mam jednak nic przeciwko temu, żeby ktoś je lubił :)

      Usuń
  3. A ja Cię Elu rozumiem. Nie cierpię os i innych błonkoskrzydłych.
    Źle znoszę wszelkie ukąszenia, nawet przez komary. Czasami takie gniazda należy likwidować, ponieważ stanowią zagrożenie dla ludzi.
    Ciekawe, skąd się wzięły...
    Evik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda osa lub inne pasiaste stworzenie skończy w moim pobliżu marnie.
      Dziękuję za zrozumienie, podejrzewam, że nie tylko ja tak mam ;)

      Usuń
  4. Przepracowałaś problem matki? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać :) Dlatego dołączyłam wszak linki do pozostałych scenek :)

      Usuń
    2. Innych postów nie czytałam. Mogę zapytać, co było istotą owych trudnych relacji? (wal jak psycholog do psychologa ;) Chyba Cię nigdy o to nie zapytałam, ale nawet dla postronnej osoby było jasne, że są trudne.

      Usuń
    3. Jest to opisane w innych scenkach. Tam byłam na tyle otwarta, na ile w ogóle nan gotowość dzielenia się z tym z osobami, które nie są mi bliskie, a są po prostu czytelnikami scenek.

      Usuń
  5. Dobrze, że uprzedziłaś, że poziomu otwartości, który mnie interesuje tam nie znajdę, ale... może kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń

data:blogCommentMessage