Biało-czerwone flagi też wtedy wieszali. Wprawdzie ja powiesiłam wykonaną własnoręcznie (a raczej przez babcię), bo nie zamierzałam przepłacać za flagę, której cena skoczyła niemal o 100%. Flagi jeszcze nie zdjęłam, a o zdjęciu nie pomyślalam ;)
Wybacz, to ja, Ewa. Nie ma tu opcji wpisz imię, gdyby była - wpisałabym. Żałoba - żałobą, w tym wypadku ją rozumiem. Na śmierci, żałobie niestety, ktoś zarobić musi... Ale nie dam się wykorzystać mimo żałoby. Kupowałam gazety, będzie historyczna pamiątka. Ale za szybko wyprodukowane żałobne gadżety, za handlarzy chodzących koło Pałacu Prezydenckiego - dziękuję. To już robi się niesmaczne. Flagę rok temu dostałam za darmo, od jednej z partii politycznych. Rozdawali.
Co do flagi biało-żółtej - rozumiem wywieszanie dwóch flag. Obok biało-żółtej nasza narodowa.
Jak się zaloguję, to mój e-mail nie będzie widoczny?
Bo najtrudniej jest zmienić mentalność. Człek widocznie ma taką nature, że musi sobie coś powiesić i oddawać hołd cielcom. Moim zdaniem nie ma to nic wspólnego z żałobą. Dla mnie to szopka na pokaz. Jak w notce wyżej - żałoba cicha jest. Oczywista, to tylko moje zdanie ;)
Ewo, myślę, że na prawdziwej żałobie handlarze nie zarabiają, ponieważ przeżywający żałobę noszą ją w sercu i nie potrzebują gadżetów, aby ją wszem i wobec oznajmić. Handlarze zarabiają tylko na tych, którzy chcą się pochwalić swoim przeżywaniem. Równie niesmaczni są więc i handlarze, jak i ludzie z potrzebą demonstrowania. Ci drudzy nawet zniesmaczają mnie bardziej. Tylko takie podejście stwarza rynek, bo wraz z popytem pojawia się i podaż. Trafia swój na swego, każdy z nich ma w tym swój interes (handlarz - zarobić, kupiec - pokazać się) i tyle. ps. Nie musisz się logować, jesli nie chcesz, wystarczy imię :)
Nie wiem, czy wywieszanie flagi to obciach? Nie uważam polityków za cielców, pamiętam o ich zaletach oraz wpadkach. I na czym polega cicha żałoba? Czy nie można okazywać uczuć? Nie zawsze można je dusić, czasem trzeba dać upust - choć owszem, należy uważać, żeby nie przesadzić. Żałoba potrzebuje znaków. Gdy umrze nam bliska osoba - często chodzimy na czarno, na jakiś czas rezygnujemy z imprez. No i żeby było jasne - nie lubię okresów żałoby. Zwykle nie zgadzałam się z Kaczyńskim. gdy ją wprowadzał. Na palcach jednej ręki mogę policzyć, które żałoby w XXI wieku były według mnie uzasadnione. W tym wypadku uważam, że tak. Ale rozumiem, że ludziom się żałoba niejako przejadła, skoro od 2004 roku mamy z nią do czynienia raz lub dwa razy w roku. Chyba trochę za często. E.
Robienie ołtarzyków w oknach to obciach. Obojętnie dla kogo te ołtarzyki są stawiane. Kult jednostki zniesmacza mnie w każdym przypadku.
Owszem, należy dawać upust swoim uczuciom. Dawać znak żałoby. Żałoba potrzebuje symboli. Nie znoszę jednak, kiedy za manifestem żałobnych uczuć nie stoi autentyczne przeżywanie smutku, lecz instynkt stadny. To smutek płytki i sceniczny, jak wszystkie stadne uczucia na pochodach, koncertach i innych spędach zbiorowych. Podobnie bliski był ludziom Michael Jackson, kiedy umarł. Podobnie papież. Podobnie będą się zachowywać po śmierci każdej obecnej w mediach osoby, co wcale nie oznacza autentycznej bliskości.
Ludzie, którzy zginęli w samolocie byli autentycznie bliscy dla swoich rodzin i przyjaciół. Reszta nie będzie się budzić co rano z myślą o ich braku, nie mogąc sobie wyobrazić, jak teraz będzie wyglądało życie. Reszta uruchomi się podobnie przy kolejnej katastrofie, koncercie, pochodzie i innym spędzie zbiorowym.
No i żeby było jasne, nie mam nic przeciwko samemu faktowi ogłaszania żałoby narodowej. Nawet, jeśli się z nią nie identyfikuję.
Wszystko na sprzedać, nawet emocje i uczucia. Nie chodzi o to czy żałoba się "przejadła" czy nie. W końcu to I osoba w państwie, jakie by ono nie było i jaki by nie był Prezydent. Chodzi po prostu o sposób wyrażania tej żałoby. Jasne, że trzeba dawać upust swoim uczuciom, ale czy to musi być koniecznie manifestacja "ołtarzykami"?? Nie lepiej sie po prostu wypłakać? ;)
Podobne emocje towarzyszą śmierci celebrytów - księżna Diana, Michalel Jackson, Kurt Cobain... Po smierci Diany również było pełno kwiatów. Z Wikipedii "W Londynie i wzdłuż całej trasy ludzie żegnali swoją księżniczkę płacząc i rzucając kwiaty na karawan" http://d.wiadomosci24.pl/g2/9a/9b/a3/40932_1188589957_dd7e_d.jpeg?id=48692-2 http://img.interia.pl/wiadomosci/nimg/sierpnia_minelo_lat_Diany_1918228.jpg Tym osobom też oddawano cześć niemal boską. O ołtarzykach nic nie wiem, ale niewykluczone, że one gdzieś się pojawiły.
To samo napisałam nad komentarzem Marianki: ludzie tak samo stadnie uruchamiają się po śmierci dowolnej znanej w mediach osoby. Do wymienionych wcześniej osób dodałabym papieża i Bieruta. Za każdym razem tak samo te publiczne demonstracje mnie śmieszyły. I za każdym razem przypominałam sobie charakterystykę Polaków podaną przez prof. Kępińskiego: że Polacy są narodem histerycznym. Czyli przeżywają bardzo intensywnie, ale nie pozostawia to w nich głębszych śladów.
Nie tylko Polacy. Mechanizmy żałoby wszędzie są podobne Diana zmarła w Paryżu, jej pogrzeb był w Anglii. W Rosji niektórzy nadal rozpaczają po śmierci Stalina, trzymają jego portrety w domach. Ponoć niektórzy w geście "solidarności??" z Kurtem Cobainem samobójstwa popełniali. Ludzie demonstrują, czy gromadzą się razem z różnych powodów. Ateiści też czują potrzebę demonstracji. Są marsze ateistów, agnostyków i racjonalistów. Koncerty też są rodzajem zgromadzeń. Ale chyba się zgodzę, że ta tragedia niewiele zmieni w świecie polityki. I napiszę, to co miałam napisać - mój dom moją twierdzą, mogę go urządzać praktycznie jak chcę. A że to się komuś nie podoba? Cóż...
A mnie jest jakoś przykro, że nie mogę przeżyć żałoby, bo ktoś uzna za niesmaczne. Nie wstydzę się, że płakałam po Papieżu, czy teraz - ale nie jechałam do Rzymu, Krakowa czy Warszawy żeby zapalić świeczkę (również nie lubię zgromadzeń, tłumów).
Nie mówię tu tylko o śmierci Kaczyńskiego, ale o wszystkich tych osobach, które zginęły. Dowódcy wojskowi, młode stewardessy. Inne osoby ważne dla naszego państwa. I to straszną śmiercią, sądzę, że zdawali sobie sprawę, że zginą. Dla mnie żałoba była nie tylko po Kaczyńskich.
I sama użyłaś słowa publiczne demonstracje, więc się do niego odniosłam. Demonstracje były i będą. Dlaczego jedne z nich są dobre, a inne nie? Kto o tym decyduje? Nikt z nas nie ma monopolu na rację - ona nie zawsze jest po naszej stronie.
I sądzę, że pogrzeby Kwaśniewskiego, Jaruzelskiego też będą bardziej okazałe. Jaruzelski ma wielu zwolenników. Może nawet po śmierci Kwaśniewskiego będzie jednodniowa żałoba - w USA po śmierci niektórych ex-prezydentów były jednodniowe żałoby.
Mieszkam w Polsce, ale odnoszę się też do podobnych sytuacji gdzie indziej, wszak ziemia jest globalną wioską ;).
I jeszcze dopiszę. W otaczającym świecie nie podoba mi się wiele rzeczy. Podczas jednego ze spacerów szczęka mi opadła, jak zobaczyłam antenę satelitarną z logo Trwam. Sąsiad w czasie komuny pracował w policji, a teraz odwrót o 180 stopni. Niemniej jednak nie umieściłabym zdjęcia jego domu w Internecie. Może jestem przewrażliwiona, ale spotkała kradzież tożsamości w necie. I po tych przykrych wypadkach takie zdjęcie mogłabym uznać za nękanie. Sama też spotykam się z zarzutami, jak robię zdjęcia kwiatków, czy robaczków. Nie każdemu to się podoba. Niektórzy mają tak wydumane Ego, że sądzą, że zdjęcia robię im.
Powtórzę raz jeszcze: czym innym jest przeżywanie żałoby, a czym innym publiczne obnoszenie się z nią. Przy publicznych demonstracjach uwielbienia (kogokolwiek, niezależnie również od tego, czy żywy jest, czy nieżywy) zawsze mam podejrzenie o: a) kult jednostki, który nieodmiennie mnie śmieszy b) histeryczność, rozumianą tak, jak wcześniej to wyjaśniłam za Kępińskim.
I zawsze towarzyszy mi wtedy podejrzenie, że to jedynie zewnętrze demonstrowanie przeżywania, a nie autentyczne przeżywanie. Co również mnie śmieszy. Dowodem na brak autentycznej głębi jest brak jakichkolwiek trwałych zmian w zachowaniach i postępowaniu osób, które tak histerycznie pokazują swe "uczucia". Każde autentyczne przeżycie pozostawia ślad w naszej psychice i postrzeganiu świata.
Weźmy takiego papieża. Umarł i tylu ludzi po nim płakało. I w tym wielce płaczącym, katolickim kraju nie zmniejszyła się liczba kradzieży, przemocy domowej, pijanych kierowców, bójek kibiców, żenujących polityków, oszustów i tak dalej. To gdzie ci, którzy płakali? Gdzie ich przemiana wewnętrzna? Popłakali, ale to wszystko.
Tak samo i po Kaczyńskim. Popalili trochę zniczy, położyli trochę kwiatków... Nie wierzę w ich smutek. Może szok, ale nie smutek. Smutek przeżywały rodziny i przyjaciele. U reszty wrogość i skłonność do wykluczania odmienności pozostały. Patrz Pośpieszalski, patrz Ziemkiewicz. Więc jak ma mnie to nie bawić?
I nie myl pojęć: demonstracja światopoglądowa jest czym innym od demonstrowania żałoby.
A propo's zdjęć. Nie wchodzę nikomu do domu i nie wydzieram podstępem zdjęć wystroju jego mieszkania. Fotografuję jego okno, które sam do świata wystawił. Gdyby człowiek mieszkający na ul. Konopnickiej tak bardzo nie chciał się pokazać, nie miałabym okazji tego cuda zobaczyć. A on chciał, żeby inni ten ołtarzyk zobaczyli. Więc zobaczyłam! Ba, podzieliłam się tym z innymi! Żadna to kradzież tożsamości. Ja zrobiłam to zdjęcie i ja je zamieszczam, nie podpisując się jego "tożsamością", ani nie naruszając jego prywatności. Po prostu pokazuję jego okno większej liczbie osób, niż przechodziły ulicą.
ps. Gdyby, jak twierdzisz, żałoba nie była tylko po Kaczyńskim, to nie zakończyli by jej zaraz po jego pogrzebie, tylko taktownie poczekali aż wrócą ciała wszystkich ofiar. Nie poczekali. Co też jest niesmaczne.
Tak. Myślę, że Ela poruszyła zasadniczy problem mylenia pojęć;) Mój dom moją twierdzą. Wolność Tomku w swoim domku. I to jest bardzo chwalebne hasło. Możesz robić co chcesz w swoim domu i przecież nikt Ci tego nie zabrania. Możesz wylewać tysiące łez, możesz przeżywać swoją żałobę do końca życia w swoim własnym domu i w swoim własnym sercu. Ale skoro wystawiasz ołtarzyki w oknie - to ja się pytam w jakim celu??? Czy to nie jest demonstracja, chęć pokazania całemu światu?? A jeśli je wystawiasz to znaczy, że liczysz się z tym, że może się to komuś nie spodobać. I także ma prawo do tego "niespodobania się". Jak również musisz się liczyć z tym, że ktoś może zrobić zdjęcie i może je opublikować. Nie bardzo rozumiem też "kradzież tożsamości". Musimy liczyć się z tym, że każde nasze słowo i czy każde nasze zdjęcie opublikowane w necie nie jest anonimowe. Nawet jeśli je podpiszemy "sama wiesz-kto". Dla średnio zdolnego gimnazjalisty to żaden problem odszukanie po IP, gdyby tylko zechciał... Przynajmniej ja biorę pełną odpowiedzialność za każde swoje słowo i za każde zdjęcie, które publikuję w necie. Nota bene, odpowiedzialność biorę za wszystkie swoje słowa wypowiedziane również na głos ;) To tak na marginesie. Wracając do zasadniczego tematu. Żałoba tak. Każdy ma do niej prawo. I gdyby z tych wszystkich smutnych, ostatnich doświadczeń, które nas dotknęły została choć nutka refleksji, sekunda prawdziwej zadumy i jakakolwiek chęć zmiany, spojrzenia na innych życzliwym okiem... Eeech... jakże szybko to wszystko wróciło do naszej "cudownej normy".
Marianko, sama masz profile na portalach społecznościowych. I normalne osoby nie kopiują zdjęcia, nie wykorzystują go podpisując się Marianka X. Ja też nie umieszczm każdego zdjęcia w necie. Niektóre - proszę o zgodę. To nie jest tak, ze w Internecie bezprawie obowiązuje. Że można wszystko. Bo korzystając z Internetu można człowieka zniszczyć. I nie odważyłabym się czyjegoś zdjęcia umieścić po to, by je skrytykować. I czy wywieszenie zdjęcia w tak trudnym okresie wiąże się od razu z kultem jednostki? Gdyby było widoczne 365 dni w roku - może tak ;) PS. A czy w tym oknie przy zdjeciu są świeczki?
Co prawda, poprzedni komentarz skierowany jest do Marianki, ale pozwolę sobie się wtrącić. I jeszcze raz powtórzę: Nie weszłam człowiekowi z ul. Konopnickiej do domu. Człowiek z ul. Konopnickiej wystawił zdjęcie do świata. Nie musiałam nawet używać zoomu ani teleobiektywu, wystarczyło stanąć pod oknem. Chodnik jest przestrzenią publiczną, a jeśli coś znajduje się w przestrzeni publicznej, moim prawem jest zrobić temu zdjęcie i je skomentować. Gdzie widzisz tutaj naruszenie prywatności?
ps 1. Ja również nie zamieszczam KAŻDEGO zdjęcia w internecie, jedynie te, które sama zrobiłam i które zawierają treść poruszającą: negatywnie lub pozytywnie. I podpisuję je własnym nazwiskiem. Nawet tu. ps 2. Zwróć uwagę, że litościwie nie napisałam, że okienko wypatrzyłam przy ul. Konopnickiej w kamienicy o numerze XX ;)
A i owszem, mam konto na FB I GL. I też nigdzie nie napisałam, że pochwalam takie zachowanie (kradzież zdjęć i ewentualnie tożsamości). Nie bardzo też rozumiem o jakim umieszczaniu zdjęć i krytykowaniu ich piszesz. Jeśli o zdjęciu Eli z tym ołtarzykiem, to doprawdy jest to jakieś nieporozumienie! Kradzież to zupełnie coś innego! Mam zasadnicze pytanie: czy gdyby Ela umieściła to samo zdjęcie i chwaliła je bardzo i stawiała za wzór takie postępowanie, czy wtedy wszystko byłoby w jak najlepszym porządku?? Tak. Wywieszanie zdjęć umarłych w oknach zahacza o kult jednostki. I co mają zapalone świeczki do tego????
Blog pod hasłem "zobaczyłam, podsłuchałam, opisałam", czyli krótkie i zdecydowanie subiektywne komentarze do sytuacji zaobserwowanych osobiście lub przez znajomych, ze szczególnie złośliwym uwzględnieniem absurdów dnia codziennego, bigoterii, hipokryzji i kalectwa językowego. Krytyczne i zdystansowane spojrzenie skierowane w stronę: polityki, histerycznej religijności oraz szeroko pojętej głupoty.
Ku reflexji i dla uśmiechu.
Przyślij scenkę
Jeśli zauważyłeś lub podsłuchałeś coś ciekawego i chcesz, aby znalazło się to na scenkach, opisz tę sytuację i przyślij.
100% prawda
OdpowiedzUsuńtryk
niech to się już skończy
OdpowiedzUsuńmeczy mnie ta atmosfera medialnej szopki i zbiorowego płaczy
Kasia
Biało-czerwone flagi też wtedy wieszali. Wprawdzie ja powiesiłam wykonaną własnoręcznie (a raczej przez babcię), bo nie zamierzałam przepłacać za flagę, której cena skoczyła niemal o 100%.
OdpowiedzUsuńFlagi jeszcze nie zdjęłam, a o zdjęciu nie pomyślalam ;)
Flaga flagą, jestem to w stanie zrozumieć, ale robienie ołtarzyków w oknach podpada już pod kategorię szopki.
OdpowiedzUsuńps. A od kogo ten wpis? Byłoby miło, gdyby pod komentarzem znalazło się imię, bo inaczej system wlepia tylko, że "Anonimowy pisze..."
Wybacz, to ja, Ewa. Nie ma tu opcji wpisz imię, gdyby była - wpisałabym.
OdpowiedzUsuńŻałoba - żałobą, w tym wypadku ją rozumiem. Na śmierci, żałobie niestety, ktoś zarobić musi...
Ale nie dam się wykorzystać mimo żałoby. Kupowałam gazety, będzie historyczna pamiątka.
Ale za szybko wyprodukowane żałobne gadżety, za handlarzy chodzących koło Pałacu Prezydenckiego - dziękuję. To już robi się niesmaczne.
Flagę rok temu dostałam za darmo, od jednej z partii politycznych. Rozdawali.
Co do flagi biało-żółtej - rozumiem wywieszanie dwóch flag. Obok biało-żółtej nasza narodowa.
Jak się zaloguję, to mój e-mail nie będzie widoczny?
Bo najtrudniej jest zmienić mentalność. Człek widocznie ma taką nature, że musi sobie coś powiesić i oddawać hołd cielcom. Moim zdaniem nie ma to nic wspólnego z żałobą. Dla mnie to szopka na pokaz. Jak w notce wyżej - żałoba cicha jest.
OdpowiedzUsuńOczywista, to tylko moje zdanie ;)
Ewo, myślę, że na prawdziwej żałobie handlarze nie zarabiają, ponieważ przeżywający żałobę noszą ją w sercu i nie potrzebują gadżetów, aby ją wszem i wobec oznajmić. Handlarze zarabiają tylko na tych, którzy chcą się pochwalić swoim przeżywaniem. Równie niesmaczni są więc i handlarze, jak i ludzie z potrzebą demonstrowania. Ci drudzy nawet zniesmaczają mnie bardziej. Tylko takie podejście stwarza rynek, bo wraz z popytem pojawia się i podaż. Trafia swój na swego, każdy z nich ma w tym swój interes (handlarz - zarobić, kupiec - pokazać się) i tyle.
OdpowiedzUsuńps. Nie musisz się logować, jesli nie chcesz, wystarczy imię :)
Nie wiem, czy wywieszanie flagi to obciach?
OdpowiedzUsuńNie uważam polityków za cielców, pamiętam o ich zaletach oraz wpadkach.
I na czym polega cicha żałoba? Czy nie można okazywać uczuć? Nie zawsze można je dusić, czasem trzeba dać upust - choć owszem, należy uważać, żeby nie przesadzić.
Żałoba potrzebuje znaków. Gdy umrze nam bliska osoba - często chodzimy na czarno, na jakiś czas rezygnujemy z imprez.
No i żeby było jasne - nie lubię okresów żałoby. Zwykle nie zgadzałam się z Kaczyńskim. gdy ją wprowadzał. Na palcach jednej ręki mogę policzyć, które żałoby w XXI wieku były według mnie uzasadnione. W tym wypadku uważam, że tak.
Ale rozumiem, że ludziom się żałoba niejako przejadła, skoro od 2004 roku mamy z nią do czynienia raz lub dwa razy w roku. Chyba trochę za często.
E.
Robienie ołtarzyków w oknach to obciach. Obojętnie dla kogo te ołtarzyki są stawiane. Kult jednostki zniesmacza mnie w każdym przypadku.
OdpowiedzUsuńOwszem, należy dawać upust swoim uczuciom. Dawać znak żałoby. Żałoba potrzebuje symboli. Nie znoszę jednak, kiedy za manifestem żałobnych uczuć nie stoi autentyczne przeżywanie smutku, lecz instynkt stadny. To smutek płytki i sceniczny, jak wszystkie stadne uczucia na pochodach, koncertach i innych spędach zbiorowych. Podobnie bliski był ludziom Michael Jackson, kiedy umarł. Podobnie papież. Podobnie będą się zachowywać po śmierci każdej obecnej w mediach osoby, co wcale nie oznacza autentycznej bliskości.
Ludzie, którzy zginęli w samolocie byli autentycznie bliscy dla swoich rodzin i przyjaciół. Reszta nie będzie się budzić co rano z myślą o ich braku, nie mogąc sobie wyobrazić, jak teraz będzie wyglądało życie. Reszta uruchomi się podobnie przy kolejnej katastrofie, koncercie, pochodzie i innym spędzie zbiorowym.
No i żeby było jasne, nie mam nic przeciwko samemu faktowi ogłaszania żałoby narodowej. Nawet, jeśli się z nią nie identyfikuję.
Wszystko na sprzedać, nawet emocje i uczucia.
OdpowiedzUsuńNie chodzi o to czy żałoba się "przejadła" czy nie. W końcu to I osoba w państwie, jakie by ono nie było i jaki by nie był Prezydent. Chodzi po prostu o sposób wyrażania tej żałoby. Jasne, że trzeba dawać upust swoim uczuciom, ale czy to musi być koniecznie manifestacja "ołtarzykami"??
Nie lepiej sie po prostu wypłakać? ;)
Podobne emocje towarzyszą śmierci celebrytów - księżna Diana, Michalel Jackson, Kurt Cobain...
OdpowiedzUsuńPo smierci Diany również było pełno kwiatów.
Z Wikipedii "W Londynie i wzdłuż całej trasy ludzie żegnali swoją księżniczkę płacząc i rzucając kwiaty na karawan"
http://d.wiadomosci24.pl/g2/9a/9b/a3/40932_1188589957_dd7e_d.jpeg?id=48692-2
http://img.interia.pl/wiadomosci/nimg/sierpnia_minelo_lat_Diany_1918228.jpg
Tym osobom też oddawano cześć niemal boską. O ołtarzykach nic nie wiem, ale niewykluczone, że one gdzieś się pojawiły.
Sama-wiesz-kto ;)
To samo napisałam nad komentarzem Marianki: ludzie tak samo stadnie uruchamiają się po śmierci dowolnej znanej w mediach osoby. Do wymienionych wcześniej osób dodałabym papieża i Bieruta. Za każdym razem tak samo te publiczne demonstracje mnie śmieszyły. I za każdym razem przypominałam sobie charakterystykę Polaków podaną przez prof. Kępińskiego: że Polacy są narodem histerycznym. Czyli przeżywają bardzo intensywnie, ale nie pozostawia to w nich głębszych śladów.
OdpowiedzUsuńNie tylko Polacy. Mechanizmy żałoby wszędzie są podobne Diana zmarła w Paryżu, jej pogrzeb był w Anglii.
OdpowiedzUsuńW Rosji niektórzy nadal rozpaczają po śmierci Stalina, trzymają jego portrety w domach. Ponoć niektórzy w geście "solidarności??" z Kurtem Cobainem samobójstwa popełniali.
Ludzie demonstrują, czy gromadzą się razem z różnych powodów. Ateiści też czują potrzebę demonstracji. Są marsze ateistów, agnostyków i racjonalistów. Koncerty też są rodzajem zgromadzeń.
Ale chyba się zgodzę, że ta tragedia niewiele zmieni w świecie polityki.
I napiszę, to co miałam napisać - mój dom moją twierdzą, mogę go urządzać praktycznie jak chcę. A że to się komuś nie podoba? Cóż...
Sama wiesz-kto ;)
Co innego demonstracja, co innego żałoba. Ja czuję zasadniczą różnicę. Mieszanie tego jest niesmaczne.
OdpowiedzUsuńMieszkam w Polsce, więc odnoszę się do wydarzeń w Polsce, gdybym mieszkała w Stanach - komentowałabym tamtejsze zjawiska.
Każdy ma prawo urządzić swój dom, jak chce, a ja mam prawo to ocenić i skomentować :)
A mnie jest jakoś przykro, że nie mogę przeżyć żałoby, bo ktoś uzna za niesmaczne. Nie wstydzę się, że płakałam po Papieżu, czy teraz - ale nie jechałam do Rzymu, Krakowa czy Warszawy żeby zapalić świeczkę (również nie lubię zgromadzeń, tłumów).
OdpowiedzUsuńNie mówię tu tylko o śmierci Kaczyńskiego, ale o wszystkich tych osobach, które zginęły. Dowódcy wojskowi, młode stewardessy. Inne osoby ważne dla naszego państwa. I to straszną śmiercią, sądzę, że zdawali sobie sprawę, że zginą. Dla mnie żałoba była nie tylko po Kaczyńskich.
I sama użyłaś słowa publiczne demonstracje, więc się do niego odniosłam. Demonstracje były i będą. Dlaczego jedne z nich są dobre, a inne nie? Kto o tym decyduje? Nikt z nas nie ma monopolu na rację - ona nie zawsze jest po naszej stronie.
I sądzę, że pogrzeby Kwaśniewskiego, Jaruzelskiego też będą bardziej okazałe. Jaruzelski ma wielu zwolenników.
Może nawet po śmierci Kwaśniewskiego będzie jednodniowa żałoba - w USA po śmierci niektórych ex-prezydentów były jednodniowe żałoby.
Mieszkam w Polsce, ale odnoszę się też do podobnych sytuacji gdzie indziej, wszak ziemia jest globalną wioską ;).
Sama wiesz-kto
I jeszcze dopiszę. W otaczającym świecie nie podoba mi się wiele rzeczy. Podczas jednego ze spacerów szczęka mi opadła, jak zobaczyłam antenę satelitarną z logo Trwam. Sąsiad w czasie komuny pracował w policji, a teraz odwrót o 180 stopni.
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak nie umieściłabym zdjęcia jego domu w Internecie.
Może jestem przewrażliwiona, ale spotkała kradzież tożsamości w necie. I po tych przykrych wypadkach takie zdjęcie mogłabym uznać za nękanie.
Sama też spotykam się z zarzutami, jak robię zdjęcia kwiatków, czy robaczków. Nie każdemu to się podoba. Niektórzy mają tak wydumane Ego, że sądzą, że zdjęcia robię im.
sama wiesz-kto
Powtórzę raz jeszcze: czym innym jest przeżywanie żałoby, a czym innym publiczne obnoszenie się z nią. Przy publicznych demonstracjach uwielbienia (kogokolwiek, niezależnie również od tego, czy żywy jest, czy nieżywy) zawsze mam podejrzenie o:
OdpowiedzUsuńa) kult jednostki, który nieodmiennie mnie śmieszy
b) histeryczność, rozumianą tak, jak wcześniej to wyjaśniłam za Kępińskim.
I zawsze towarzyszy mi wtedy podejrzenie, że to jedynie zewnętrze demonstrowanie przeżywania, a nie autentyczne przeżywanie. Co również mnie śmieszy.
Dowodem na brak autentycznej głębi jest brak jakichkolwiek trwałych zmian w zachowaniach i postępowaniu osób, które tak histerycznie pokazują swe "uczucia". Każde autentyczne przeżycie pozostawia ślad w naszej psychice i postrzeganiu świata.
Weźmy takiego papieża. Umarł i tylu ludzi po nim płakało. I w tym wielce płaczącym, katolickim kraju nie zmniejszyła się liczba kradzieży, przemocy domowej, pijanych kierowców, bójek kibiców, żenujących polityków, oszustów i tak dalej. To gdzie ci, którzy płakali? Gdzie ich przemiana wewnętrzna? Popłakali, ale to wszystko.
Tak samo i po Kaczyńskim. Popalili trochę zniczy, położyli trochę kwiatków... Nie wierzę w ich smutek. Może szok, ale nie smutek. Smutek przeżywały rodziny i przyjaciele. U reszty wrogość i skłonność do wykluczania odmienności pozostały. Patrz Pośpieszalski, patrz Ziemkiewicz. Więc jak ma mnie to nie bawić?
I nie myl pojęć: demonstracja światopoglądowa jest czym innym od demonstrowania żałoby.
A propo's zdjęć. Nie wchodzę nikomu do domu i nie wydzieram podstępem zdjęć wystroju jego mieszkania. Fotografuję jego okno, które sam do świata wystawił. Gdyby człowiek mieszkający na ul. Konopnickiej tak bardzo nie chciał się pokazać, nie miałabym okazji tego cuda zobaczyć. A on chciał, żeby inni ten ołtarzyk zobaczyli. Więc zobaczyłam! Ba, podzieliłam się tym z innymi! Żadna to kradzież tożsamości. Ja zrobiłam to zdjęcie i ja je zamieszczam, nie podpisując się jego "tożsamością", ani nie naruszając jego prywatności. Po prostu pokazuję jego okno większej liczbie osób, niż przechodziły ulicą.
ps. Gdyby, jak twierdzisz, żałoba nie była tylko po Kaczyńskim, to nie zakończyli by jej zaraz po jego pogrzebie, tylko taktownie poczekali aż wrócą ciała wszystkich ofiar. Nie poczekali. Co też jest niesmaczne.
Tak. Myślę, że Ela poruszyła zasadniczy problem mylenia pojęć;)
OdpowiedzUsuńMój dom moją twierdzą. Wolność Tomku w swoim domku. I to jest bardzo chwalebne hasło. Możesz robić co chcesz w swoim domu i przecież nikt Ci tego nie zabrania. Możesz wylewać tysiące łez, możesz przeżywać swoją żałobę do końca życia w swoim własnym domu i w swoim własnym sercu. Ale skoro wystawiasz ołtarzyki w oknie - to ja się pytam w jakim celu??? Czy to nie jest demonstracja, chęć pokazania całemu światu?? A jeśli je wystawiasz to znaczy, że liczysz się z tym, że może się to komuś nie spodobać. I także ma prawo do tego "niespodobania się". Jak również musisz się liczyć z tym, że ktoś może zrobić zdjęcie i może je opublikować.
Nie bardzo rozumiem też "kradzież tożsamości".
Musimy liczyć się z tym, że każde nasze słowo i czy każde nasze zdjęcie opublikowane w necie nie jest anonimowe. Nawet jeśli je podpiszemy "sama wiesz-kto". Dla średnio zdolnego gimnazjalisty to żaden problem odszukanie po IP, gdyby tylko zechciał...
Przynajmniej ja biorę pełną odpowiedzialność za każde swoje słowo i za każde zdjęcie, które publikuję w necie. Nota bene, odpowiedzialność biorę za wszystkie swoje słowa wypowiedziane również na głos ;)
To tak na marginesie.
Wracając do zasadniczego tematu.
Żałoba tak. Każdy ma do niej prawo. I gdyby z tych wszystkich smutnych, ostatnich doświadczeń, które nas dotknęły została choć nutka refleksji, sekunda prawdziwej zadumy i jakakolwiek chęć zmiany, spojrzenia na innych życzliwym okiem...
Eeech... jakże szybko to wszystko wróciło do naszej "cudownej normy".
Marianko, sama masz profile na portalach społecznościowych. I normalne osoby nie kopiują zdjęcia, nie wykorzystują go podpisując się Marianka X.
OdpowiedzUsuńJa też nie umieszczm każdego zdjęcia w necie. Niektóre - proszę o zgodę. To nie jest tak, ze w Internecie bezprawie obowiązuje. Że można wszystko. Bo korzystając z Internetu można człowieka zniszczyć.
I nie odważyłabym się czyjegoś zdjęcia umieścić po to, by je skrytykować.
I czy wywieszenie zdjęcia w tak trudnym okresie wiąże się od razu z kultem jednostki? Gdyby było widoczne 365 dni w roku - może tak ;)
PS. A czy w tym oknie przy zdjeciu są świeczki?
I będę konsekwentna. Sama-wiesz-kto
Co prawda, poprzedni komentarz skierowany jest do Marianki, ale pozwolę sobie się wtrącić. I jeszcze raz powtórzę: Nie weszłam człowiekowi z ul. Konopnickiej do domu. Człowiek z ul. Konopnickiej wystawił zdjęcie do świata. Nie musiałam nawet używać zoomu ani teleobiektywu, wystarczyło stanąć pod oknem. Chodnik jest przestrzenią publiczną, a jeśli coś znajduje się w przestrzeni publicznej, moim prawem jest zrobić temu zdjęcie i je skomentować. Gdzie widzisz tutaj naruszenie prywatności?
OdpowiedzUsuńps 1. Ja również nie zamieszczam KAŻDEGO zdjęcia w internecie, jedynie te, które sama zrobiłam i które zawierają treść poruszającą: negatywnie lub pozytywnie. I podpisuję je własnym nazwiskiem. Nawet tu.
ps 2. Zwróć uwagę, że litościwie nie napisałam, że okienko wypatrzyłam przy ul. Konopnickiej w kamienicy o numerze XX ;)
A i owszem, mam konto na FB I GL. I też nigdzie nie napisałam, że pochwalam takie zachowanie (kradzież zdjęć i ewentualnie tożsamości).
OdpowiedzUsuńNie bardzo też rozumiem o jakim umieszczaniu zdjęć i krytykowaniu ich piszesz. Jeśli o zdjęciu Eli z tym ołtarzykiem, to doprawdy jest to jakieś nieporozumienie! Kradzież to zupełnie coś innego! Mam zasadnicze pytanie: czy gdyby Ela umieściła to samo zdjęcie i chwaliła je bardzo i stawiała za wzór takie postępowanie, czy wtedy wszystko byłoby w jak najlepszym porządku??
Tak. Wywieszanie zdjęć umarłych w oknach zahacza o kult jednostki.
I co mają zapalone świeczki do tego????