Moje, moje. Zaklepane. I ogrodzić trzeba, żeby trawki nie deptali. Nie będą po moim ogródeczku chodzić. A na ławeczce usiąść, na własny kawałek ziemi popatrzeć, jak przyjemnie. A jak tabliczki nie dam, to rozkradną, albo co. Tabliczkę trzeba dać. Żeby, broń Boże, chyłkiem się kto nie zakopał po nocy.
(Pruszków, Cmentarz Tworkowski,
sfotografowała pannadziewanna)
Hahaha, rozbrajające, podobnie jak promocja w zakładzie pogrzebowym: kupisz jedną trumnę, drugą dostajesz za pół ceny ;)
OdpowiedzUsuńAle myślę, że warto zawczasu zadbać o miejsce, jakby nie było, wiecznego spoczynku. O ile oczywiście ktoś chce spocząć w ziemi... ;)
Ala
Tak. Zadbać i ślicznie ogrodzić. I może truskaweczki zasadzić, co by się placyk nie marnował, do tego czasu, co wiadomo ;)
OdpowiedzUsuńmnie osobiście, poza rzecz jasna wyznaczaniem terytorium swojego ostatecznego M1, skojarzyło się to z historiami toaletowymi: jak to ktoś forsuje kabinę, w której aktualnie przebywasz i krzyczysz radośnie: "zajęte!!!" ;)
OdpowiedzUsuńFajne, też sobie takie zrobie... Teraz mi się przyda...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie przyda. Chyba, że jedynie na poletko truskawek, mirass...
OdpowiedzUsuńO rany Julek! Gdyby nie było tego zdjęcia, nie uwierzyłabym, że takie rzeczy są możliwe :O
OdpowiedzUsuń