Idea miasta jako pustyni trafia w wrażliwość właścicieli sklepów monopolowych. Za nazwą sklepu zapewne stoi wizja właściciela miejskiej oazy, pełnego empatii dla błąkających się w poszukiwaniu całodobowego źródła życia strudzonych nomadów, którzy w godzinach wczesnoporannych wręcz słaniają się z pragnienia, a bywa nawet, że do oaz doczołgują się na czworakach ostatkiem sił.
(Kraków, sfotografowała Evik7)
z Oazą mam inne skojarzenia, m.in z ruchem propagującym abstynencję - Krucjatę Wyzwolenia Człowieka.
OdpowiedzUsuńZdjęcie zrobione - o ironio na III stopniu ONŻ w Krakowie, rok 2000 chyba.
Ciekawe, czym się kierował właściciel obierając taką nawę sklepu.
I ciekawe, czy nazwa przetrwała....
I słusznie nazywa się Oazą! Wszak przynosi tak długo oczekiwane ugaszenie pragnienia :D
OdpowiedzUsuńNazwa sklepu jak najbardziej trafiona!
Kiedyś takie Oazy od 13 były czynne...
OdpowiedzUsuńTo były ciężkie czasy dla strudzonych i spragnionych nomadów...
OdpowiedzUsuńTen* kto nigdy nie miał potrzeby napić się piwa o 6 rano niechaj pierwszy rzuci kamień!
OdpowiedzUsuń*rzecz tyczy się trzeźwiejących alkoholików. Niekoniecznie anonimowych. Piotrek.
Takie potrzeby to i nie uzależnieni nomadzi miejscy miewają ;)
OdpowiedzUsuńPiotrek, tak się składa, że ja mogę rzucić ;)
OdpowiedzUsuńZnam też kilka osób które również mogłyby sięgnąć po kamień ;)
Nawet jedną niekatoliczkę ;).
Uwielbiam twoje poczucie humoru, Evik :) Niby nic, tak między wierszami, a cudowny dystans :)
OdpowiedzUsuńElu, odnośnie papierosów też mogę rzucić ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie paliłam, nie próbowałam i nie ciągnęło mnie. Nawet jak byłam w towarzystwie podpalających kolegów.
Do papierosów miałam wstręt, mimo, iż rodzice palili. A może dlatego?
PS. Są pewnie takie rzeczy/zjawiska, kiedy i Ty mogłabyś sięgnąć po kamień ;)
Zapewne. Na przykład nigdy nie jadłam flaczków i płucek. Nigdy nie paliłam fajki. Nigdy nie próbowałam "twardych" narkotyków.
OdpowiedzUsuńEch, czasem umiejętność czytania ze zrozumieniem szwankuje, wszak Piotrek pisał o trzeźwiejących alkoholikach. O lala, ale gafa. Zwracam honor. A ty Elu zamiast krytykować drugie miejsce dajesz ;)
OdpowiedzUsuńCzuję się zaszczycona :D
To nie ja daję miejsca w rankingu. Jest specjalny program (algorytm) do zliczania komentarzy konkretnych komentatorów i sam to sobie liczy i wyświetla na stronie.
OdpowiedzUsuńWyeliminowałam subiektywny czynnik ludzki (czyli siebie) z tego procesu ;)
Ale najlepsi komentatorzy to nie ci, co mają najwięcej komentarzy. Nie wiem, jak to coś działa.
OdpowiedzUsuńMoje poglądy niekoniecznie muszą się każdemu podobać ;)
To znajdź jakiś inny, lepszy przymiotnik, bo ja miałam z tym duży problem. Najaktywniejsi? Najpłodniejsi? (hihi) Najczęściej komentujący?
OdpowiedzUsuńTo działa tak, że przegląda ostatnie 100 komentarzy na blogu, patrzy na imiona/nicki komentatorów i liczy, kto w tych ostatnich stu udzielał się najczęściej. Taki skrypt.
Nie chodzi o podobanie się. Chodzi o umiejętność wyrażania swojego zdania. I chęć.
Nie mam pretensji, wszak język polska trudna jest ;)
OdpowiedzUsuńRównież miewam problemy ze znalezieniem odpowiedniego sformułowania, czasami z ortografią - dlatego zdziwiło mnie to moje drugie miejsce ;)