Własnoręcznie ozdobiony przez młodego kelnera rachunek rodzi wiele pytań. Dane do zadania: rachunek otrzymała grupka pięciu atrakcyjnych kobiet.
Czy to:
a) sposób na podryw?
b) strategia indywidualna, obliczona na otrzymanie napiwku?
c) czy też strategia firmy, obliczona na ponowną wizytę tak potraktowanych klientek w lokalu?
d) oraz: jaki rysunek widniałby na paragonie dla grupy mężczyzn?
(Warszawa, restauracja Sphinx)
Stawiam na "b":)Wariant "d" jest trudny do przewidzenia. Trzeba zapytać kelnera :)Pozdrawiam ! Hania.
OdpowiedzUsuńBe Be be- Kasia
OdpowiedzUsuńa ja się pytam, jaki rysunek na rachunku otrzymały zakonnice ze stolika obok? ;)
OdpowiedzUsuńania
Znaczy się te:
OdpowiedzUsuńhttp://scenki.blogspot.com/2010/06/siostry-holistyczne.html
Aniu?
Ha! Intrygujące pytanie. Ja bym była za tym, żeby nie dostały żadnego rysunku, bo nie śmiały się tak hałaśliwie jak my, co oznacza, że nie miały takiego poczucia humoru i mogłyby to jeszcze uznać za obrazę swoich uczuć religijnych. I myśmy były lepiej ubrane ;)
dokładnie te Elu. ja myślę, że też mogły dostać kwiatka, w końcu to również kobiety, a napiwek uświęca środki ;)
OdpowiedzUsuńania
Kwiatek razy pięć :))) to ci kelner hehe pięć kobiet,pięć kwiatków i...pięć napiwków?? jeśli tak się stało,to 5 za pomysłowość kelnera :D
OdpowiedzUsuń"Napiwek uświęca środki". Będę musiała zapytać znajomego kelnera :)
OdpowiedzUsuńMnie ten kelner tak oczarował, że chce wierzyć, że zrobił to z czystej sympatii do nas ;)
OdpowiedzUsuńCo więcej, chciałabym ponownie zjeść tam obiad :D
Ala
Alu, ja też:)
OdpowiedzUsuńW świecie prawdziwego kelnerstwa w kontekście napiwków nie isnieje kategoria hipotetyzowania opcji otrzymania owej zapłaty za obsługe, która nie podlega fiskalizacji. Jest za to obecna kategoria pewności, innymi słowy wewnętrzne przeświadczenie u prawdziwego dobrego kelnera o tym, że owy napiwek otrzyma. Prawdziwy dobry kelner wie, ile może z jakiego stolika napiwku dostać, rzadko się myli, jeśli mu się chce i widzi, że istnieje szansa wydobycia kwoty większej, aniżeli takiej na jaką klient wygląda, to wtedy robi co w jego mocy aby osiągnąć zamierzony cel. Owo "co w jego mocy" jest względne i zależy w dużej mierze od tego na ile kelner dla napiwku jest wstanie się poniżyć (skurwić). Z obserwacji jednak wiem (raczej nie z doświadczenie; choć obserwacja też jest doświadczaniem rzeczywistości przecież), że często cel osiągnięty jest niewspółmierny do zmierzonego, więc z tego jednoznacznie wynika że nie warto się poniżać (kurwić). Chyba, że się to lubi. Pozdrawiam. Piotrek.
OdpowiedzUsuńPS Prosze nie liczyć na to, że pod kelnerskim uśmiechem kryje się choćby cień sympatii do klienta. Uśmiech wyglądający na naturalny i szczery jest poprostu lepiej udawany i świadczy o dużym doświadczeniu kelnera. Dla kelnera klient to są tylko i wyłącznie pieniądze. Nic więcej. Dlatego bardzo nie lubię, obsługiwać swoi9ch znajomych.
PS2 Elu bardzo Cię proszę nie mów nikomu gdzie pracuję.
Ech... wyszedł kwiatek z worka... Z kelnera, znaczy się...
OdpowiedzUsuńJa jestem już za stary na ceregiele. Wiem, ze napiwek dostaje się poprostu za dobrze wykonaną robotę. A nie za kwiatki. Na paragonie. Żałosne. Piotrek.
OdpowiedzUsuńAleż do jakości obsługi nie miałyśmy zastrzeżeń. Dlatego kwiatek był tym milszym bonusem:)
OdpowiedzUsuńnie jestem odpowiednią osobą do udzielania komentarzy akurat do tej scenki. Najogólniej rzecz ujmując mnie większość kelnerów poprostu bardzo denerwuje. Wiadomo z czego to wynika. Piotrek.
OdpowiedzUsuńNie wiadomo ;) A jak nie wiadomo, to mogę podejrzewać, że jesteś najbardziej, poza bezpośrednimi uczestnikami sytuacji, osobą do wypowiadania się na ten temat :)
OdpowiedzUsuńDo kwestii w takim razie napiwków wracając jak sięgnę pamięcią do zamierzchłych czasów moim początków w branży gastronomiczno - usługowej to pamiętam, że im bardziej robiłem robiłem "co w mojej mocy" żeby dostać napiwek, tym bardziej byłem rozczarowany efektem starań. Teraz jestem poprostu miły, kuluralny, uprzejmy, wiem co sprzedaję, wiem jak i co polecić, jakie wino dobrać do dania, jak zrobić naprawdę dobrą kawę, drinka itd a przede wszstkim wiem, jak zorganizować sobie pracę tak, żeby wszstko było wydane na czas, żeby klient był zadowolony. Nawet ten najtrudniejszy. Wtedy napiwek jest zawsze. Nie muszę wykonywać żadnych magicznych gestów, czy jak w przypadku kelera ze scenki odwoływać się do botanicznej symboliki na paragonie, żeby dostać napiwek. W pracy zawsze się uśmiecham rónież dlatego, że poprostu lubię tą pracę, lubię ludzi i cieszy mnie jak jest wszystko w porządku. A napiwki są tego tylko potwierdzeniem. Aci, któzy myślą, że tak naprawdę są księciami z bajki a do kelnerstwa trafili przez pomyłkę najczęściej mają rację tylko w tym ostatnim. I tu pojawia się u mnie kategoria zdziwienia na ich zdziwienia, że nie mają napiwków. Piotrek.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że ten kwiatek był po prostu miłym gestem. Chłopak widział śliczne, wesołe dziewczyny i miał poczucie humoru:)
OdpowiedzUsuńA do Piotrka: Cudownie jest gdy ludzie lubią swoją pracę :) To bardzo, bardzo ważna rzecz. A i napiwki się znikąd nie biorą :)
Marianko, lejesz miód na moje serce, nie chciało mi się wierzyć, że ten miły młody człowiek zrobił to jedynie z wyrachowania:)
OdpowiedzUsuńNie wierzę w bezinteresowne miłe gesty kelnerów. I nie mówię tego dlatego, że mierzę wszystkich jedną - swoją - miarą. Wrecz przeciwnie. Piotrek.
OdpowiedzUsuńA tak z ciekawości: co skłoniłoby ciebie do takiego gestu?
OdpowiedzUsuńBezinteresownie to ja mogę jakiejś osobie podać szklankę wody gratis gdy mdleje, mogę udzielić pierwszej pomocy w nagłym wypadku i zrobić te wszystkie rzeczy i czynności które wynikają z czystej ludzkiej przyzwoitości lub też z moralno etycznych obowiązków w stosunku do drugiego człowieka. Można to sprowadzić do absurdu oczywiście i skomentować, że tak i owszem jeśli kobiecie która jeszcze nie zdążyła nic zamówić a zajmuje miejsce w restauracji i odeszły jej właśnie wody to nie wyrzucę jej na ulicę, gdyż nie mam z niej zarobku mówiąc - idź rodzić na ulicy a nie zajmować miejsce dla potencjalnego klienta, na którym będę miał zarobek. Nie wyrzucę. To rozumiem przez bezinteresowne gesty. Poza tym pracuję i staram sięwszystko robic tak, jak należy. To, co ludziom sięniekiedy wydaje być czymś robionym ponad to co zawiera pakiet usług, które wykonuję, jest nim w rzeczywistości. Napiwek jest jak już mówiłem czymś co nie jest obowiązkowe, klient daje jeśli sam w swoi9m mniemaniu i portwelu uzna to za stosowne. I ja wcale dla napiwków nie pracuję. I może własnie dlatego zawsze je mam. Resteuracja to jest biznes, należy dbać o klienta nie dla napiwków ale dlatego żeby wrócił. Z tego co klient zapłaci ja mam wypłate też. Gdyby nie było klientów nie miałbym pracy, którą jak pisałem - lubię i szanuję. Piotrek.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się takie postawienie sprawy.
OdpowiedzUsuń