Kot w pustym pałacu*



A co z Kotem Pierwszej Pary? Czy ktoś się zatroszczył, czy też przerażone zwierzę błąka się smutne po pałacu i nie znajduje Pańci ani Pańcia i tylko kotom znaną kocią wiedzą jest pewny, że to tak będzie na zawsze. Być może to ta żałoba jest największa - niezrozumieniem śmierci.
-M.


(sms od Marka, 18. 04. 2010)


* Kot w pustym mieszkaniu
Wisława Szymborska

5 komentarzy:

  1. http://wiadomosci.onet.pl/1607769,2677,1,pupile_zostaly_same,kioskart.html

    Mam nadzieję, że będzie inaczej, niż z kotami księdza Twardowskiego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam ten artykuł... A co się stało z kotami księdza Twardowskiego?
    ps. Będzie mi miło, jeśli komentarze będą opatrzone imieniem autora;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak. Ta żałoba jest największa. Tym bardziej większa, że cicha...

    Skomentowała:
    marianka ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kotów w zasadzie nie lubię za wyjątkiem tego jednego w pustym mieszkaniu, które nie jest mieszkaniem szymborskiej, bo ona jeszcze żyje. Tak samo jak nie lubię imienia Marta. Ale imię Marta podoba mi się tylko w kontekście tej Marty z piosenki, która: (...) spogląda obojętnie w ulicę spowszedniał ą tam gdzie dziewczyny skrzętnie sprzedają swoje ciało spogląda i zazdrości i w dłoniach oczy chowa że nawet takiej miłości los jej nie podarował (...)" Piotrek

    OdpowiedzUsuń
  5. A co się stało z kotami księdza Twardowskiego?

    OdpowiedzUsuń

data:blogCommentMessage