Ela miała EKG.
Ela ma serce. Serce ma pracę. Praca ma rytm. Rytm ma zaburzenia.
Ela ma zaburzenia rytmu pracy serca.
Serce Eli ma zaburzenia rytmu pracy.
Praca serca Eli ma zaburzenia rytmu.
Rytm pracy serca Eli ma zaburzenia.
Zaburzenia rytmu pracy serca Eli to arytmia.
Arytmia serca Eli jest komorowa.
Ela będzie miała holtera.
Zadanie domowe:
1. Znajdź na obrazku miejsca, w których widać zaburzenia rytmu pracy serca Eli: >
2. Przeczytaj czytankę o holterze: http://www.holterekg.pl/
To jest dla mnie za trudne, cholera :)
OdpowiedzUsuńNie cholera, tylko holtera! ;)
OdpowiedzUsuńRządek drugi i trzeci-te najbardziej dorodne szczyty-zgadłam? Pamiętaj Elu,nie bierz przysznica w trakcie badania! :) Oby serce wrócilo do właściwego rytmu .
OdpowiedzUsuńwiesz, scenka napisana brawurowo ale treśc mnie raczej niepokoi ...
OdpowiedzUsuńFajki pójdą pa pa?
OdpowiedzUsuńtrzeba bedzie higienicznie żyć:)
OdpowiedzUsuńDasz rade!
ad Iwona) Tak, to są te najdorodniejsze w dwóch miejscach.
OdpowiedzUsuńpik pik pik pik PIK pik pik pik PIK
Wnioskuję z wiedzy o prysznicu, że przeczytałaś czytankę :)
ad dea) Bo jak już pisać o chaosie, to przynamiej o formę i styl zadbać trzeba.
OdpowiedzUsuńad Bosy Antek i Rzaba) Żadnych deklaracji nie składam :)
Ojoj! Holter to bardzo niekomfortowe badanie. Nosisz na sobie różne przewody całą dobę, nie można się wykąpać :/, spanie też utrudnione. Pamiętam jak się bałam, żeby w trakcie spania jakiś kot nie odłączył mi tych kabelków :)
OdpowiedzUsuńMasakra.
A dbanie o siebie nie zaszkodzi Elu!
Pozdrowienia :)
Nie wierzę : ((
OdpowiedzUsuńWierzę...że piękną wiosną wszystko u Eli wróci do normy, że to tylko zimowa, chwilowa niedyspozycja. A wiosna już puka do drzwi...
Mocno się trzymaj...
Adam
ad marianka) Ta część z kabelkami akurat mnie nie stresuje, bardziej ciekawi. Ale wiem, że podczas badania trzeba prowadzić coś w rodzaju dziennika, gdzie się zapisuje czynności i godzinę. Holter będę miała założony w poniedziałek, akurat jadę do poradni i tak sobie to wyobrażam:
OdpowiedzUsuń11.00 - sesja z pacjentem - rytm w normie
12.00 - rozmowa z panią z NFZ - lekke zaburzenia
13.00 - sesja z pacjentem - lekkie zaburzenia, bo pacjent irytujący
14.00 - rozmowa z podwładnymi o brakach w dokumentacji - duże zaburzenia rytmu
15.00 - kolejna rozmowa z NFZ - ogromne zaburzenia
16.00 - pacjentka nie przyszła - rytm w normie, chwila luzu
17.00 - kolejna rozmowa z podwładnymi, bo w dokumentacji narobili błędów - bardzo wielkie zaburzenia
18.00 - NADAL BAŁAGAN W PAPIERACH - wykres rytmu poza kartką! ;)
ad lotrek) Adasiu, ja też niewierząca, ale z faktami nie dyskutuję ;)
OdpowiedzUsuńa jednak pomysl o tym dbaniu o siebie, zobacz jak Cie lubimy, chcemy zebys była zdrowa!
OdpowiedzUsuńKocie Ulubiony,
OdpowiedzUsuńNoś tego holtera, wywal fajki i co tam jeszcze trzeba, i pisz prędko, że już spokojne to wrażliwe w środku...
.. i prowadź niestresujący tryb życia ;) OK. Nie ma problemu ;)
OdpowiedzUsuńPani doktor zapytała: A jaką pracę pani wykonuje?
Wyznałam: jestem psychologiem, terapeutą, kilka miesięcy temu zostałam też kierownikiem zespołu poradni.
Pani doktor: Już nic pani nie musi mówić. Rozumiem.
Zapytałam potem Marka, skąd u pani doktor takie zrozumienie (zna ją): Bo ona kiedyś była dyrektorem szpitala...
I zmień wywiad rodzinny. Zacznijmy od strony matki. Babcia miała trzy zawały i wieloletnią chorobę wieńcową. Umarła jednak nie na zawał, ze starości. Wujek Kazik umarł na zawał. Ciotka Jaśka miała tylko jeden zawał, żyje. Matka nie miała problemów z sercem, umarła na coś innego.
Well... ;)
A ja Elu ostatnio myślałam o Tobie, czy wszystko ok.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko będzie ok.
Evik7
Kompletnie się na tym nie znam! EKG miałam chyba ze dwa razy w życiu, ale Holtera musiałam sprawdzić w encyklopedii Wiki.
OdpowiedzUsuńCzyżby to niezdrowy stresujący tryb życia?
Kiedy Cię obkleją tymi elektrodami?
I dziękuję serdecznie za pomoc z wtyczką Facebooka, ale i tak nadal wyświetla mi się część ang., a polska ni dudu :)
OdpowiedzUsuńp.s. spostrzegawczość mi dziś siadła, dopiero teraz czytam Twój link odnośnika do badania holterowskiego ... :)
OdpowiedzUsuńad Evik7) Miło, że o mnie myślisz.
OdpowiedzUsuńad iw) Obkleją mnie w poniedziałek, we wtorek zdejmą. Akurat dobrze się składa, bo to normalny, roboczy dzień, więc warunek, żebym wykonywała podczas badania codzienne czynności będzie spełniony.
Przyślij mi ten kod na maila, zobaczę co nie tak.
Holtera miałem cztery razy w życiu, jak również cisnieniowego, który jest irytujący, gdyż co pół godziny przez całą dobę mierzy ciśnienie .Da się przeżyć Elu no i dobrych wyników życzę!!!
OdpowiedzUsuńA widzisz, realizuje właśnie podobny pomysł (chodzi o formę nie o treść ;))
OdpowiedzUsuńNo to będzie pogaduszka z kardiologiem...
"Jogging, no smoking!" :)
Powodzenia.
ad Piotrek) Toteż holter mnie nie stresuje. Holter mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńad danger_mouse) No, popracowałam nad tym. Pani doktor kardiolog raczej do umoralniających pogadanek nieskłonna, zbyt doświadczona na to jest, a poza tym wie, że ja realizuję obie aktywności :) Nie jogging co prawda, ale trening, taki, jak pan policjant na kursie stosowania środków bezpośredniego przymusu uczył ;)
Tak, w końcu to jakaś zmiana w życiu. A zmiany sa motorem życia, a więc wszystko w normie - nareszcie znaleźli Twoją chorobę. Wszyscy chorujemy,ludzi zdrowych nie ma, tylko niektórzy jeszcze nie wiedzą na co. A Ty już prawie wiesz:))Ulga:)
OdpowiedzUsuńElu prowadzisz stresujące ale i interesujące życie,zresztą jak większość z nas ale np ja wzięłam sobie do serca pewne słowa,bodajże E.Heminwaya,że"zdrowia,to ja do grobu nie zabiorę" i jakoś mi łatwiej :) A tego życzę Ci mimo wszystko,by Ci towarzyszyło jeszcze długo,bo wiesz przecież,że jesteś potrzebna :)
OdpowiedzUsuńad Czarny(w)Pieprz) Na razie to jeszcze trwa diagnostyka. A ja jestem z tych, co wolą wiedzieć, na czym stoją.
OdpowiedzUsuńad Iwona) Dzięki. Przekorne te słowa, bodajże Hemingwaya (nie sprawdzam), takie lubię :)
Ja też :) Mam jednak nadzieję,że na literce A ten elementarz zakończymy :).
OdpowiedzUsuńIwonko, do Z jak zawał jeszcze nie doszłam ;)
OdpowiedzUsuńAle pomiędzy A i Z jest B jak bradykardia :)
OdpowiedzUsuń18.00 - NADAL BAŁAGAN W PAPIERACH - wykres rytmu poza kartką! ;)
OdpowiedzUsuńJezu, nic dziwnego, że masz arytmię ! Zmień robotę, albo podwladnych ;)
P.S. Też mam arytmię już z 10 lat !
Elu - cieszę się, że to potrwa tylko jeden dzień.
OdpowiedzUsuńBędę trzymać za Ciebie kciuki, żeby jutro wszystko poszło dobrze! :)
A przy okazji zapraszam Cię do odbioru wyróżnienia na moim blogu!
p.s. poradziłam sobie już prawie, tyle, że mi się nie chce wyświetlać po polsku :) No to mam po angielsku!
ad Iwona) Bardykardia? Nie. Nazwa mi się nie podoba ;)
OdpowiedzUsuńad Arjumand) No, sama widzisz. Ale i robotę i podwładnych lubię, ech...
ad iw) Wyróżnienie? Tygrysy lubią wyróżnienia :)
Język tego gadżetu też się da ustawić, jak cię angielski zacznie irytować - daj znać :)
Elu, a T jak tachykardia podoba się ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś komuś powiedziałam, że to u mnie zdiagnozowano i gdy zapytał: a co to jest, odpowiedziałam: Czy to ważne, ale jak to mądrze brzmi :D
Nie przerabiaj tych wszystkich literek :D
Uszczęśliwiłaś mnie tym wyróżnieniem, jednak mam życzenie - dbaj o serducho, bo mnie się czytać chce scenki :* Dziękuję, że jesteś :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za blogowe wyróżnienie :) Dobrego tygodnia. Ola
OdpowiedzUsuńDopiero teraz przeczytałam nową scenkę... Literka po literce oswoisz ową arytmię. Dużo zdrowia!
OdpowiedzUsuńPoczułam się cudownie wyróżniona:) Dziękuję, naprawdę sprawiłaś mi ogromna przyjemność:)))))Na dodatek znalazłam się tam w bardzo szacownym gronie i znalazłam dwa blogi, które zgubiłam. Zdrówka:)
OdpowiedzUsuńMoje drogie: Margo, Olu i Czarny(w)Pieprzu, już ja wiem co robię, nie krygować mi się tu! :)
OdpowiedzUsuńad Bobe Majse) Dziękuję, Olu. Tak właśnie, jak w tej scence układałam zdania, układam sobie w głowie tę nową wiedzę o sobie... Po literce. Na wszystkie strony...
OdpowiedzUsuńElu
OdpowiedzUsuńi dla Ciebie niespodzianka u mnie:-)
Ależ...jestem wyróżniony i na razie nie mam zamiaru stąd schodzić.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak się spisuje "czuły koleżka" ;)
Holtera można mieć i na serduszko i na ciśnienie. Mój synu miał na ciśnienie.Czujesz co 15 minut pompowanie rękawa, w nocy co pół godziny :)
OdpowiedzUsuńA od wiosny rowerek na wzmocnienie serduszka?
dea) Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńad danger_mouse) Siedź i nie schodź. Po to jest ten tron ;)
ad aga_xy) Nie trzeba mi rowerków. Niestety, jestem i wysportowana i wygimnastykowana i w ogóle kondycja OK. Niestety, bo ta recepta byłaby dla mnie najprostsza do wykonania. A w sumie teraz nie recept ani nawet rad potrzebuję, tylko pobycia ze mną i pooswajania nowej wiedzy o sobie...
Jak znam życie to pewnie tam gdzie bazgroły są większe. Gorzej jak się okaże że tego życia ni hu-hu nie znam :D
OdpowiedzUsuńBrawo, Nivejko! Po wzgórkach ich poznacie ;)
OdpowiedzUsuńTo pobywam z Tobą :D
OdpowiedzUsuńPiękne ćwiczenia: mamy dokonać rozbioru owych zdań? Piękna to by była zabawa ukazująca jak odmienne formy przyjmuje jeden wyraz :)... A sam holter to już niestety coś znacznie mniej zabawnego... Wyrazy współczucia dla przyszłej nosicielki :(...
OdpowiedzUsuńad aga_xy) A to fajnie :)
OdpowiedzUsuńad Ivanka) Już mnie dziś odkablowali z holtera. Caą dobę chodziłam bardzo czujnie, co by się coś nie odkleiło, cała w kabelkach jak z Matrixa. Teraz komputer odczyta ten całodobowy zapis pracy serca, przyjrzy się temu pani doktor i zobaczymy, co dalej.
Ad. 11
OdpowiedzUsuń19.00 - telefon od stażystki...
Elu, może litery "Z" (28) nie przerobisz. Ale tutaj "Z" nie jest ostatnią literą alfabetu. Alfabet kończy litera "Ś". Nie znamy dnia, ani godziny, ale oby było to za "...dzieści" lat. Mam nadzieję, że koty umrą przede mną.
A do grobu niestety nie tylko zdrowia nie zabierzemy. Nic nie zabierzemy. Książek, pieniędzy. Może jedynie pamięć o nas, bo "Nie umiera ten kto trwa w pamięci żywych".
Ech, ale nie będę już pisała, bo jakoś dołuje mnie ostatnio myślenie o śmierci (nie żebym się jej bała).
Evik7
ad Evik7) Nie zadzwoniła :) Holter zdjęcty, czeka na odczytanie.
OdpowiedzUsuńTakie momenty dodatkowo uruchamiają mój i tak wysoki subiektywny poziom odczuwania własnej śmiertelności.
No i jak? Lepiej zdawać sobie sprawę że się umrze, niż żyć w błogiej nieświadomości... Oczywiście najelepiej znajdować się w tak dobrym stanie zdrowia, żeby móc czasowo zapominać - czego serdecznie życzę!
OdpowiedzUsuńTak, Ivanko. Lepiej wiedzieć niż się oszukiwać. Oszukiwanie się bywa wygodne, ale nie o to mi w życiu chodzi. Udawanie, że się nie umrze (lub w innych mniejszego kalibru sprawach) nie uczyni nikogo nieśmiertelnym ani nie zmieni rzeczywistości. Zawsze wolałam wiedzieć niż nie wiedzieć, nawet jeśli ta wiedza i świadomość bywała straszna czy choćby tylko trudna. Wolę prawdę.
OdpowiedzUsuńKłamstwo czy zaprzeczenie w ogóle nie wchodzi w grę.
OdpowiedzUsuńMiałam na myśli ludzi, którzy naprawdę nie zdają sobie sprawy z własnej śmiertelności (nie wierzyłam do niedawna że tacy istnieją, ale zostałam zmuszona).
Może raczej jeszcze inaczej: wiedzą, że każdy umiera i oni kiedyś też - oni "tylko" tego nie czują, nie pojmują, nie dociera do nich...
A to jest przecież straszne...
Jak cieszyć się życiem i każdą jego chwilą, jeżeli nie ma tej świadomości że w każdej sekundzie może się ono skończyć?
Czy taką wegetację można w ogóle nazwać życiem, jeżeli życie odbieramy jako opozycję śmierci?
Czasem dobrze jest zapomnieć, odstawić na chwilę problem podstawowy i rozwiązać te krótkoterminowe, dla odmiany przejść kawałek trasy małymi kroczkami, ale tak na dłuższą metę?
Przepraszam, że się rozpisałam ale to coś czego nie rozumiem, a brak rozumienia wywołuje we mnie frustrację...
A zaczęło się od tego że chciałam życzyć zdrowia i zapytać czy już z nim lepiej :)
Ivanko, dziękuję za ciepłe myśli. Na razie trwa diagnostyka. Czekam na odczytanie holtera, potem echo serca i wtedy zobaczymy, co dalej.
OdpowiedzUsuńA co do ludzi, którzy żyją w nieświadomości... Cóż przesypiają swoje życie i umrą też we śnie. To jeszcze bardziej przerażające niż codzienna świadomość własnej śmiertelności. Znam takie niezwykle poruszające ćwiczenie: Wyobraź sobie, że dostajesz pewną, sprawdzoną informację, że umrzesz za rok. Nie domysł, pewność. Jak wykorzystasz ten czas? Co zrobisz? Jakie zmiany wprowadzisz w swoje życie? Już? Wyobraziłas sobie?
To teraz wyobraź sobie, że umrzesz za miesiąc. Co zrobisz z tą wiedzą? Już? OK.
Masz tydzień. Jak go spędzisz? Wyobraziłaś sobie? Masz jeden dzień. Jedną dobę od tej chwili... A teraz minutę...
A teraz zastanów się, czemu nie żyjesz tak, jakbyś miała umrzeć. Bo to abstrakcja? Bo to było tylko ćwiczenie, taka gimnastyka umysłu? Nie, to nie tylko pusta gimnastyka. To wiedza. Umrzesz, a może się to stać w dowolnej chwili i to nie jest teoria. Ludzie umierają codziennie, cały czas. I ty też, bo jesteś człowiekiem.
Dlatego staram się nigdy nie robić tego czego bym naprawdę żałowała, znalazłam satysfakcjonującą pracę, mam dobrych znajomych, spędzam czas na robieniu tego co lubię (włączam w to narzekanie, jako pomniejsze hobby) - z wyjątkiem chwil poświęconych pewnej bzdurze, którą niestety muszę odbębnić jako inwestycję w niepewną przyszłość... Właśnie! Może dlatego wydaje się bzdurą!
OdpowiedzUsuńDzięki! Od czwartku mnie męczy czemu nie widzę sensu w czymś zupełnie racjonalnym :D...
Najciemniej pod latarnią :D...
Wystarczy, jak widać zadać sobie odpowiednie pytanie i od razu wiele się wyjaśnia :)
OdpowiedzUsuńPodobno na wydziale prawa mają specjalne zajęcia ze stawiania odpowiednich pytań - takich żeby zamotać świadka :)
OdpowiedzUsuńOd razu zamotać... :) Pomóc mu zobaczyć coś, czego nie dostrzegał :)
OdpowiedzUsuń