Do ośrodka ma przyjechać stażystka. Podobno bardzo jej na stażu zależy, bo rozwój zawodowy to dla niej ważna rzecz, więc wyraziliśmy zgodę. Stażystka ma przyjechać już od kilku miesięcy, co parę tygodni dzwoni, aby zapowiedzieć się, że to już - już, po czym przyjazd odwołuje, podając różnorodne powody rodzinne: a to dzieci chore, a to męża na lotnisko trzeba odwieźć, a to znowu dzieci chore. Stażystka znów się zapowiedziała. Na następny tydzień.
Ja: To niechże się kobieta w końcu zdecyduje: dzieci i mąż czy podnoszenie kwalifikacji, bo pogodzenie jednego z drugim jej najwyraźniej nie wychodzi.
Anita: No, ale ona mówi, że bardzo jej na tym stażu zależy.
Ja: E tam, pewnie znowu nie przyjedzie, bo dzieci będą chore. Albo mąż coś tam. To może niech ona się tymi dziećmi swoimi zajmuje, co? I niech mi nie mówi na dzień dobry, jak jednak w końcu przyjedzie, że rozwój zawodowy to dla niej ważna rzecz. I niech sobie tak ma, jak ma, ale niech nie wydzwania i nie udaje, że ma inaczej. I głowy nam nie zawraca.
Anita: Ale jakby jednak przyjechała to zajmiesz się nią? No wiesz, przywitać, opowiedzieć o ośrodku, oprowadzić.
Ja: Ja? Dlaczego ja?
Anita: Bo ona we czwartek ma przyjechać na twoim dyżurze. I mówiła, że chciałaby dwa razy w tygodniu, we wtorki i czwartki.
Ja: Czyli na moich dyżurach będzie bywać?! Dobra, niech przyjeżdża. Ja z nią sobie o życiu porozmawiam.
Anita: ...
Gosia: Anitko... Ja nie wiem, czy to dobry pomysł, żeby ona we czwartki na Eli dyżurach przyjeżdżała. Jak Ela z nią tak parę razy porozmawia, to ona męża zostawi, a dzieci odda...
ps. Stażystka odwołała przyjazd. Z powodów rodzinnych.
Jakby męża zostawiła i dzieci oddała, aby staż odbyć to by postąpiła bardzo życiowo. Jeśli dla dobra męża i dzieci poświęciłaby staż, to też postąpiłaby bardzo życiowo. Ale niech się zdecyduje! Teraz postapuje bardzo nie życiowo! Mnie też już denerwuje ta stażystka.
OdpowiedzUsuńMyślę, że stażystka wymaga jakiejś poważnej rozmowy...
OdpowiedzUsuńKto wie, może proponowane skutki byłyby dobre... ;)) Dal niej... I dla dzieci ;))
Aristoskr
Niezdecydowana,niezorganizowana stażystka nie wróży niczego dobrego na przyszłość.Myślę Elu,że po rozmowie z Tobą przyszłość stanęłaby przed nią krystaliczna i dylematów już by nie miała :)
OdpowiedzUsuńEch no ,normalna 100% Kobieta!
OdpowiedzUsuń"I chciała by i boi się"
Nic dodać nic ująć! ;))
ad Piotrek) No właśnie. Wte albo wewte. Cokolwiek by wybrała, byłoby lepiej, bo czytelniej, skoro nie umie tego pogodzić tak, żeby mieć jedno i drugie. Chociaż w sumie, to myślę, że ona już wybrała, tylko trudno jej samej przed sobą to powiedzieć, a regularne telefony do ośrodka to metoda na podtrzymanie iluzji.
OdpowiedzUsuńad Iwona) Dylematy pewnie dalej by miała, bo każdy ma jakieś dylematy z kategorii tych życiowych. Chodzi tylko, żeby je jakoś rozwiązywać, a nie tkwić w rozkroku.
ad Edward Sojka) Skoro to jest, twoim zdaniem, 100% kobieta, to kobiety, które podejmują konkretne decyzje, to kobiety ilu procentowe? Hm? Oj, poleciałeś po stereotypach, poleciałeś...
OdpowiedzUsuńpodoba mi się:-)
OdpowiedzUsuńtyp stazystki dobrze mi znany nie, że sama taka jestem, nie lubie takich ludzi:-)
ale najbardziej ujęło mnie zdanie
"Jak Ela z nią tak parę razy porozmawia, to ona męża zostawi, a dzieci odda..."
no masz Ela opinię:-))))
btw ja też się dziwnie obrazuję znajomym, bo jak kiedyś oznajmiłam, że umiem gotować i na drutach swetry robić to bliscy mi znajomi z krzeseł pospadali, bo przecież taki lekkoduch jak ja? to niemożliwe:-)
ad dea) Latami na tę opinię konsekwentnie pracowałam ;)
OdpowiedzUsuńNiektórzy moi znajomi też są zdziwieni, że ja w domu kwiatki regularnie podlewam i na drutach też umiem robić. Bo podobno nie pasuje do reszty obrazu :) Uwielbiam, jak coś komuś odnośnie mnie nie pasuje do reszty obrazu, bo nie lubię ramek.
Nie cierpię takiego typu ludzi.
OdpowiedzUsuńAlbo rybki, albo pipki. Do cholery.
A nie możecie jej powiedzieć, żeby sobie dała siana i nie robiła z gęby cholewy? :)
ad Kala) Ja bym mogła:) Ale zazwyczaj, jak dzwoni, to rozmawia z nia ktoś inny...
OdpowiedzUsuńA może to ośrodek nie potrafi sprawy załatwić raz, a dobrze? :);) i na kolejny telefon stażystki odpowiedzieć: "Nieaktualne... Z powodów rodzinnych." ;):)
OdpowiedzUsuńJa też umiem robić na drutach, i na szydełku...
OdpowiedzUsuńŻyczę jej,żeby ukończyła ten staż.Musiała pewnie zdobyć się na różnego rodzaju wyrzeczenia aby dojść do tego etapu.Jak każdy zresztą.Trochę mi jej szkoda,może gdybym ją bliżej poznała to zmieniłabym opinię na jej temat.Moim zdaniem ,ktoś powinien ją zachęcić do tego,by nie poddawała się tak łatwo,w osiąganiu celu.
OdpowiedzUsuńOj, a może by się takiej niezdecydowanej, niestabilnej emocjonalnie stażystce przydał siarczysty 'kopniak w tyłek' aby wreszcie zdecydowała się czego tak na prawdę chce :)
OdpowiedzUsuńZostałem fanem bloga Eli ;) Lekkie pióro i trafne spostrzeżenia.. proszę o więcej ;)
OdpowiedzUsuńJak znam Elę, to po rozmowie z nią mogłaby i męża zostawić i dzieci, ale za to miałaby co najmniej 3 koty! ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie lubię takich ludzi. Podejrzewam, że nawet gdyby nie była obciążona rodziną byłoby tak samo. To po prostu taki typ ;) Płeć też nie ma tutaj nic do rzeczy. Ten typ grasuje w obydwu płciach ;) I "kopniak w tyłek" też nic nie pomoże.
A ja zawszę myślałem, że "kobieta zmienną jest". Może ten typ tak ma :).
OdpowiedzUsuńNo to jakbyśmy ją we dwie wzięły w obroty, to by oprócz zostawienia męża założyła w try miga własną doskonale prosperującą firmę, a dla dzieci wynajęła doskonałą nianię! :)))
OdpowiedzUsuńNie ma to jak dobra opinia, gratuluję Elu! :)
Natchnęłaś mnie, bo mi temat chodzi po głowie i zastanawiam się tylko, jak go ugryźć!
ad Piotrek) A to mi przypomniałeś, że moją matkę nauczył robić na drutach kolega z pracy ;)
OdpowiedzUsuńad Jarosław Milewczyk) Witam serdecznie. Jeszcze mało? 140 scenek i jeszcze mało? ;)
ad GHZ) Zmienną to sobie może być prywatnie: podczas randek, romansów itp. Wtedy to może być dla niektórych nawet urocze. Ale w pracy, czy podczas praktyk zawodowych, o ona ma być kompetentna, a nie urocza. Zresztą, czy wielomiesięczna niemożność dojechania na staż, na którym jej tak ponoć zależy, to kwestia zmienności? Raczej tego, że nie jest to jej priorytet. I zresztą wcale nie musi, ale wtedy niech się o praktyki nie stara.
ad marlenaselin) Zanim ona ten staż ukończy, musi go najpierw rozpocząć, czyli pojawić się na miejscu. Telefoniczne wielokrotne umawianie się, a potem odwoływanie przyjazdu na poczet stażu zaliczone nie będzie. Zamiast tego, zanim zdążyliśmy ją w ogóle na oczy zobaczyć, już jej nie traktujemy poważnie. Poza tym jakie wyrzeczenia? Nie dokonywała wyrzeczeń. Zazdwoniła, że by chciała. Skoro tak bardzo chciała, to mimo, że obecnie nie jesteśmy ośrodkiem stażowym i na praktyki nie przyjmujemy - zgodziliśmy się. I po co? Żeby co kilka tygodni odbywać ten sam zestaw rozmów telefonicznych?
OdpowiedzUsuńad marianka) Koty, powiadasz? Tak. Są mniej kłopotliwe od dzieci ;) Ale nikogo namawiać nie będę :)
OdpowiedzUsuńNiestety, kamyczek do ogródka pt:
OdpowiedzUsuń"Dlaczego Polki nie chcą mieć dzieci?"
Jestem lekko przerażony, jak w chwili, gdy koleżanka z pracy powiedziała swobodnie, z gracją:
"Ja nie chcę mieć dzieci, jestem za dużą egoistką."
ad Bosy Antek) A jak brzmi Twoja odpowiedź na pytanie, "dlaczego Polki nie chcą mieć dzieci"?
OdpowiedzUsuńSkoro spotkanie z Tobą Elu grozi tym, że " męża zostawi, a dzieci odda..." - to może lepiej niech nie robi tego stażu.
OdpowiedzUsuńDoceniam bycie kurą domową (z wyboru), nie ma w tym nic złego. Rodzina jest bardzo ważna.
Równocześnie uważam, że kobieta ma prawo pracować, choćby po to, żeby mogła odpowiedzieć mężowi (gdy ten widzi jej nową bluzkę) "Zarobiłam, to kupiłam".
Sama znam różne rodzaje kobiet - kurę domową oraz koleżankę, która mimo, że urodziła trójkę dzieci nie wyobraża sobie życia bez pracy. Obydwie bardzo lubię.
A ta dziewczyna grając na zwłokę może blokować innym miejsce, wyświadczać innym niedźwiedzią przysługę (ktoś, komu rzeczywiście na stażu zależy nie będzie miał możliwości odbycia go).
Evik7
ad Evik7) Na szczęście ona nikomu nie blokuje miejsca, bo jak pisałam w komentarzu 20, obecnie w ogóle jako placówka staży nie prowadzimy: zgodziliśmy się w drodze wyjątku, bo bardzo nalegała.
OdpowiedzUsuńJa nie mam nic przeciwko tzw. kurom domowym (podkreślam! tak zwanym), jeśli jest to ich wybór i są z niego zadowolone. A więc także przeciwko życiu rodzinnemu owej stażystki. Natomiast mam dużo przeciwko niezdecydowaniu, które nazywam "staniem w rozkroku". Bliski jest mi w związku z tym komentarz 1, Piotrka. Cenię osoby, które potrafią pogodzić wychowanie dzieci i rozwój zawodowy (sama, jako kierownik innej placówki, poleciłam i przyjęłam do pracy w rejestracji dziewczynę w ciąży, wiedząc, że jest w ciąży jeszcze przed podpisaniem umowy - bo jest rzetelna i pracowita i wiedząc też, że da radę pracowac tylko do porodu). Więc nie w posiadaniu dzieci jest problem, tylko w braku organizacji, albo odwagi przyznania się przed sobą: tak, chcę siedzieć w domu z moimi dziećmi. Taki wybór też byłby OK, gdyby stażystka ów wybór zwerbalizowała, a nie zawracała nam głowę od ubiegłego roku.
No to rzeczywiście długo się waha,za długo...
OdpowiedzUsuńBo:
OdpowiedzUsuńa) nie mają potrzeby (jeszcze?)
b) nie mają z kim (facet łamaga lub żaden)
c) wolą się "cieszyć" życiem
d) państwo ABSOLUTNIE nie dopinguje nikogo do posiadania dzieci,
e) kult hedonizmu (singlostwa itd)
f) kiepska atmosfera wokół dzieci w ogóle
Kolejność dowolna.
ad Bosy Antek) Niewykluczone też, że w przypadku każdej z osobna kobiet nie tylko jedna z wymienionych przez Ciebie przyczyn wchodzi w rachubę. Zresztą, trudno wypowiadać się w imieniu populacji, możliwe, że kobiety nie mające dzieci dołożyłyby jeszcze coś od siebie.
OdpowiedzUsuńMnie opisuje punkt a, bez tego co w nawiasie. Nigdy takiej potrzeby nie miałam i nie sądzę żebym jeszcze miała mieć, a na zapas, na wypadek, gdyby kiedyś mi się taka potrzeba jednak pojawiła, nie będe przecież dzieci robić, bo kto mi je przechowa do czasu, kiedy tę ochotę poczuję? ;)
Tyle, że nasza nasza stażystka dzieci już ma. Więc jej problem czego innego dotyczy. Swoje stanowisko w tej sprawie opisałam w komentarzu 25. A nawet, gdyby w momencie PIERWSZEGO umawiania się na przyjazd, a miało to miejsce w ubiegłe lato, te dzieci miała małe, to chyba do tej pory podrosły na tyle, żeby choćby kuwetowe być?
Problem, Elu, jest gdzie indziej. Słysząc o problemach w pracy, jakie maja młode matki (i rodzice w ogóle), rzadko która nie posiadająca stabilnej pozycji zawodowej, najlepiej w budżetówce, zdecyduje się rodzić.
OdpowiedzUsuńPolecam artykulik "To nie jest kraj dla młodych rodziców", który pokazuje kurewstwo naszego państwa nie potrafiącego zmotywować lub pomóc młodym ojcom i matkom:
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,8945562,To_nie_jest_kraj_dla_mlodych_rodzicow.html
ad Bosy Antek) Problem, który opisujesz, jest znany. I fakt, brakuje rozwiązań systemowych dla rodziców. Poza tym część ludzi nie ma dzieci nie dlatego, że państwo go do tego nie motywuje, tylko dlatego, że po prostu nie chcą (ok. 5% populacji kobiet na przykład).
OdpowiedzUsuńTylko że, powtórzę, ten problem nie dotyczy naszej stażystki, która dzieci już ma, więc ewentualne trudności nie przeszkodziły jej w urodzeniu potomstwa.
ad marlenaselin - komentarz 26) Pani Marleno, ja sądzę, że ona się nie waha. Że tak naprawdę dokonała już wyboru.
OdpowiedzUsuńTak czytam to co tu napisano i nie do końca widzę związek między opisaną "stażystką" a posiadaniem, czy brakiem dzieci.
OdpowiedzUsuńDzieci to dla niej wygodna wymówka, a co chce tym osiągnąć ?
Pewnie sama nie wie.
Za to na śmieszność naraża się osoba odpowiedzialna za rozmowy z nią i zgadzająca się na kolejne terminy.
Ludzie niezdecydowani i nie potrafiący ustalić własnych priorytetów to najgorsza istniejąca klątwa (jeżeli spadnie na Ciebie opieka nad nimi)...
OdpowiedzUsuńPS. Dziś dzień kota :)
Smutne.
OdpowiedzUsuńAleż talent w przeciąganiu.
Wciąż mi smutno. Tylu tutaj wiedzący i pewnych wszystkiego ludzi. Na Jowisza! Aż tak Was drażni czyjeś niezdecydowanie? Czyjeś zwątpienie? Nigdy tak nie mieliście?
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy są na świecie jeszcze ludzie, którzy całe życie szukają i nie przycumowują swojej łodzi jedną tylko cumą do nabrzeża.
ad Bosy Antek) No ja właśnie mam nadzieję, że są ludzie, którzy wciąż szukają, zaglądają za kolejny róg, są ciekawi świata, poznają nowe rzeczy, mają w sobie jakąś gotowość do zmian, ponoszenia związanych z tym ryzyka i wysiłku, a nie, jak ta stażystka, tylko mówią, że coś by tam chcieli, coś im się tam marzy, ale ich całe działanie ogranicza się do mówienia o tym.
OdpowiedzUsuńZobacz: jestem psychologiem, ale także grafikiem. Wyobraź sobie, że jako grafik - wolny strzelec dzwonię do jakiejś firmy, że chciałabym dla nich projekt opracować. Firma na to, że OK, niech pani opracuje to i to. A ja za kilka dni dzwonię, że nie, niestety, miałam ciężki dyżur, nie zrobiłam. Za czas jakiś dzwonię do firmy ponownie, że tak, teraz już mogę, proszę mi dać jakieś zlecenie. Firma znowu daje mi zlecenie. A ja za kilka dni dzwonię, że nie, no tym razem nie dam rady, bo wiem pan, taki mam teraz czas, że nocka za nocką w pracy, sam pan rozumie. Jak myślisz, ile jeszcze razy firma dawałaby mi jakiekolwiek zlecenia? Za którym razem przestaliby mnie traktować poważnie?
I wtedy naprawdę byłabym skazana na tę jedną cumę. Bo realizowanie marzeń, także o posiadaniu kilku cum, wymaga działania. Decyzji i działania.
@Antek cała otoczka związana z posiadaniem dzieci, tudzież problemy z którymi borykają się młodzi rodzice to jedno, a to, że kobieta jednak niepoważna to drugie.
OdpowiedzUsuń