Wizyty u stomatologa nie da się dłużej odwlekać, więc mimo paniki Marek idzie się leczyć kanałowo. Jak każdy panikarz stomatologiczny rozpoczyna wizytę od kilkuminutowego przemówienia na temat obaw, że będzie bolało. Pan doktor i asystentka wysłuchują wszystkiego z wyrozumiałymi uśmiechami, po czym asystentka oznajmia:
- Proszę pana, przy takiej konkurencji, jaka jest na rynku, my nie możemy sobie pozwolić na to, żeby pacjenta cokolwiek zabolało.
(opowiedział Marek)
ps. Nie twierdzę, że wolny rynek ma same zalety. Ale pewne ma. Dlatego jestem fanką prywatyzacji służby zdrowia.
nigdy nie pomyslalam o tym w ten sposób:-)
OdpowiedzUsuńJa, jako panikara stomatologiczna, pomyślałam wiele razy, dopóki nie natknęłam się na mojego obecnego stomatologa, doktora Brodę, który robi tak, że NIC nie boli. NIC. Bo mu się chce i wie, że takie osoby, jak ja nigdy więcej by do niego nie przyszły.
UsuńI ja Cię doskonale rozumiem, bo dentystki nie boję się od lat, ale jestem wierna tej jednej jak pies :)
UsuńTak, jak i ja będę wierna mojemu :)
UsuńA tak. Jest konkurencja i ludzie świetnie się orientują kto, gdzie, jak i za ile. A najważniejsze, że lekarze też JUŻ wiedzą, że ludzie wiedzą :))))))
OdpowiedzUsuńI tak powinno być również w innych specjalizacjach medycznych. Niestety, kasy chorych, których ideą było, aby pieniądz szedł za pacjentem, dawno już zastąpił moloch NFZ. Nowego prezesa sobie właśnie wybierają. A sensownej opieki medycznej jak nie było, tak nie ma.
Usuńhaha :D to jest bardzo zdrowa konkurencja :) z medycznych fobii, to ja się boję ortopedów, bo gmerają przy kościach i stomatologów, bo gmerają w jamie ustnej. jednych i drugich trochę utożsamiam z rzeźnikami, ale jak już trafię do dentysty, to zawsze proszę o magiczny zastrzyk i ta magia działa :) ortopedzi - z mojego doświadczenia - działają trochę z zaskoczenia i są jakby nieco mniej zrównoważeni (jak znajdę dokumentację, to prześlę Ci Elu materiał na ortopedyczną scenkę).
OdpowiedzUsuńMagiczny zastrzyk to nie wszystko. Najwyraźniej nie jesteś aż tak wielka panikarą jak ja. Bo zastrzyk też boli, nawet podany niezwykle umiejętnie. Nie boli za to, kiedy najpierw zastosuje się chlorek etylu. Oto wielka tajemnica bezbolesnego leczenia!
Usuńps. Czekam z niecierpliwością. A może by się tak umówić na kawę podczas mojej następnej wizyty w Warszawie?
z zastrzykami nie mam problemów. te w dziąsło są nieco mniej przyjemne, ale które dają tą końską igłą tam przy zawiasie, to da się żyć.
Usuńps. a kiedy będziesz w Warszawie? bo ja bardzo chętnie :)
Ostatnio często. Trza się w końcu numerami telefonów wymienić, ale niekoniecznie tutaj ;)
UsuńMam to szczęście, że trafiłam na świetną dentystkę i zanim zajrzy mi w zęby - dostaję znieczulenie ;-) Wiem, że ludzie mają traumy z dzieciństwa po "przychodniowych dentystach", którzy hurtem leczyli pacjentów - miałam o tyle dogodną sytuację, że od razu poszłam prywatnie. Ale już do ortodonty nie miałam szczęścia. Pani B. z kiepem w ustach robiła mi "odcisk zębów" - bardziej niż dziwnego narzędzia, przypominającego połówkę "przyrządu do klejenia pierogów", bałam się, że mnie podpali...
OdpowiedzUsuńNa szczęście można już wybierać, w czasach rejonizacji było to niemożliwe, więc dentyści zachowywali się jak rzeźnicy. Dziś się starają :)
UsuńGdybyż to jeszcze działało w przychodniach zdrowia!
OdpowiedzUsuńTam niestety na razie konkurencja nie powoduje punktualności, fachowej obsługi i innych takich cech, nieodzownych we wszystkich pozostałych sferach usług dla ludności :)
Sprywatyzować.
UsuńSą plusy i minusy tej prywatyzacji, na początku obawiam się, że dostałyby się nam, jako pokoleniu przejściowemu, głównie minusy - czyli wysokie opłaty.
UsuńAle sprywatyzować trzeba by było także ubezpieczenia, bo jak mam dalej płacić tysiąc zł miesięcznie na ZUS, a do tego za opiekę zdrowotną, to ja tak nie chcę! :)
Mogłabym płacić więcej, wiedząc za co. Ty nie? I nie mam na myśli dodatkowych ubezpieczeń, lecz chociażby wprowadzenie konkurencji dla NFZ w postaci innych, alternatywnych ubezpieczycieli, do których odprowadzana byłaby składka zdrowotna. Wedle wyboru.
UsuńDobra, dobra. I tak troszkę umieram kiedy przyjdzie mi przetrwać koszmar grzebania w moim zębie. To, że nie boli nie ma nic do rzeczy, moje (?) cierpi katusze i jakby się rozpada :)
OdpowiedzUsuń(?) to chyba dusza w panice.
Ja to doskonale rozumiem. Odprężyłam się dopiero na trzeciej wizycie u doktora Brody, kiedy uwierzyłam, że to tak naprawdę. Wcześniej wizyty u innych dentystów łączyły się z takim stresem, że musiałam brać dzień urlopu, żeby wrócić do normalnego funkcjonowania.
Usuńja chadzam tylko do Doktór Beatki... jest tak cudowna, że mam ochotę Ją przelecieć... nikomu innemu swojej japy nie powierzę... ciekawa sprawa... swojej CR udostępniam jedynie syfy i kaszaki na pysku do wyciśnięcia... ale Beatka to Beatka... MISTRZYNI...
OdpowiedzUsuńpozdrawiać :))...
Co to jest CR?
Usuńps. Lepszej recenzji lekarza/lekarki chyba na oczy nie widziałam ;)
CR to jest ksywa mojej baby na blogu
Usuńostatnio CR mało się odzywa, więc masz prawo nie wiedzieć, kto to jest... do Twojej wiadomości, jest to cudowna kobieta będąca ze mną w związku, na punkcie której mam świra...
UsuńPozdrawiam zatem CR :)
Usuńja może fanką tak do końca nie jestem, ale stomatologii prywatyzacja wyszła na dobre i na pewno jest wzorcowa.
OdpowiedzUsuńNo więc dlaczego gdzie indziej nie miałoby to wyjść na dobre?
UsuńDZiekuje za wizyte. Nie przepadam za dentystami, ale kto ich lubi. Zdecydowanie wole prywatnie niz panstwowo.
OdpowiedzUsuńKażdy chyba woli prywatnie. Państwowo za to mam poczucie, że co prawda płace haracz (w postaci składek), ale i tak nic nie mam. Mają urzędnicy i nieubezpieczeni.
UsuńI rzeczywiście nie bolało?
OdpowiedzUsuńTrzeba zapytać dostarczyciela scenki. Mnie u mojego pana doktora nie boli :)
UsuńZe stomatologiem mam iście erotyczne skojarzenia-mój-miał asystentkę,młodą, krótkospódniczkową, w miarę narastania bólu, na fotelu, wchodziłem dłonią coraz wyżej...:) a ona - nie protestowała:)
OdpowiedzUsuńWow... Na NFZ nie mógłbyś na to liczyć. To zdecydowanie usługa ponadstandardowa ;)
Usuńale jakże przyjemna:) i bezbólowa:))
UsuńI... no, zachęcająca do ponownej wizyty :)
UsuńZnam tylko jednego stomatologa prywatnego, który powiedział, że w jego własnym interesie jest by pacjent nie fikał mu na fotelu, więc znieczula i już. A reszta każe sobie słono płacić za znieczulenie, a jak nie to ma komfort pacjenta, w poważaniu - nie ten to inny, kasa i tak leci.
OdpowiedzUsuńCóż, skoro owi pacjenci się na to godzą...
UsuńJa jestem jednak sceptyczne wobec prywatyzacji. U dentysty faktycznie jest dobrze, sama ze strachu nie byłam u stomatologa przez długie lata. I dostałam takiej paniki w gabinecie, że aż mnie trzęsło. Ale co z ludźmi, których nie stać na leczenie prywatnie?
OdpowiedzUsuńOtóż to! fajnie się leczyć w aseptycznych klinikach, ale trzeba mieć kasę. Ja oddałem 600 za jeden ząbek.
UsuńErinti, prawdę mówiąc, mało interesuje mnie los osób, których nie stać na leczenie prywatne, a to z tego powodu, że na razie to ja i inne osoby pracujące wciąż opłacamy leczenie nieubezpieczonym, bezrobotnym itp., a kiedy sami potrzebujemy leczenia okazuje się, że akurat limity się wyczerpały i trzeba czekać w rocznej kolejce. Przyczyny są trzy: monopol molocha NFZ, marnotrawienie pieniędzy w systemie, za mało pieniędzy w systemie (bo za mało osób odprowadza składki). Dlaczego nie postawić choćby na konkurencje ubezpieczycieli?
UsuńNa poczucie solidarności i ochotę do dzielenia się z innymi nabiorę ochoty, jeśli najpierw sama poczuję się wystarczająco zaopiekowana medycznie. Na razie płacę haracz, z którego nie mam nic.
Ja powiem tylko jedno - miałem 4 kanały pod jednym zębem. Kobieta stwierdziła, że jestem anomalią jakąś!
OdpowiedzUsuńToż to materiał na thriller stomatologiczny!
Usuńa ja sobie chodzę do stomatologa bez znieczulenia, syn też, córka się znieczula, bo nie lubi cokolwiek czuć, ale idzie wytrzymać, więc nie wiem o co chodzi z tym bólem.
OdpowiedzUsuńI szczerze życzę Ci, żebyś nigdy nie musiała się przekonywać, o co chodzi z tym bólem.
UsuńSzczęki żem chyba po koniach odziedziczył, bo chadzam nader rzadko, choć ostatnio coraz, niestety, częściej. Ano i też żem się przyjemnie rozczarował, że dziś tak o człeka dbają, choć za razem pierwszym, gdy mi jejmość jakich czyniła zastrzyków i cięgiem dopytywała kłując, czy to boli, tom w irytacyi jej rzekł, że nie i by czyniła swego. Effecta tegoż takie, że mi zęba wyrwała na żywca, zasię gęby mi sparaliżowało w jaką godzinę później, akuratnie jakem czego w urzędzie załatwić probował i z nagła nijak się wysłowić było...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Poszanowanie waćpanu, aliści problema są wielkie w urzędach wszelakich z taką szczęką sparaliżowaną przez cyrulika, a i przygryźć sobie poliki od wewnątrz można, azaliż bez paraliżu onego podejść do pacjenta niemożebnym jest.
UsuńI ja się odkłaniam ;)
Jeszcze jeden plus 'konkurencyjnosci' sto-ma-to-logiczne'j - ceny powoduja, ze niedoszly pacjent dba o swoje uzebienie jak nic aby przypadkiem nie wyladowac na fotelu bez bolu :)z bolacym zebem.
OdpowiedzUsuńProfilaktyka jest zawsze lepsza od leczenia :)
UsuńI z tej profilaktyki ((f)atktyczny milosnik pro) mozne uzyskiwac profity :)
UsuńI nie narażać się na straty, co na czasem na jedno wychodzi.
UsuńMoj dentysta tez wie, ze bez znieczulenia moze mi tylko powiedziec "dzien dobry" a potem nastepuje pytanie "gazem czy mascia?" Zastrzyk dopiero po gazie lub masci. Lubie masc, bo dr.Peter ma te masci do wyboru o 16 roznych smakach:)) Masc dziala potrzebuje troche dluzej czasu niz gaz, ale za to jaka dobra:))
OdpowiedzUsuńMoże to maść podobna do tej, jaka stosuje mój doktor Broda. Mistrzostwo świata :)
UsuńTęskniąc do prywatyzacji łatwo popełnić błąd składania To co dobre w małej skali, nie musi być tak samo dobre w dużej. Prywatyzacja stomatologii Ci się podoba, bo stać Cię na 100zł za wizytę (powiedzmy), ale co by było, problem dotyczył zabiegu za 150000zł? Pod drugie prywatyzacja już jest, ale prywatne kliniki nie otwierają oddziałów mało opłacalnych, te zostawiają państwowej służbie zdrowia. Prywatyzacja nie jest panaceum.
OdpowiedzUsuńNie jest też prawdą, że za swoje składki nie dostajesz nic. Teraz tak jest, ale kiedy się zestarzejesz i dopadną Cię choroby, wykorzystasz te składki galopem.
A że system jest chory, że pracujący frajerzy płacą za tabuny uprzywilejowanych, to prawda, to warto by zmienić.
Toteż wcale nie upatruję w prywatyzacji panaceum. Wystarczyłaby mi konkurencja wśród ubezpieczycieli. Co do tego, co dostanę za swoje składki, to jestem pesymistką. Dostanę nic. Kolejki i fatalną opiekę po przejściu kolejki.
UsuńI bardzo nie podoba mi się konieczność opłacania składek za innych, którzy rzekomo nie mogą.