Maciek (lat 5,5) bawi się w swoim pokoju zapalniczką. Podpala kartki papieru i przygląda się, jak płoną. W ferworze zabawy jeden z kawałków leci w stronę firanki, przylepia się i firanka zaczyna się palić. Maciek biegnie do pokoju rodziców po pomoc, już ma powiedzieć ojcu, że się pali, ale nagle zatrzymuje się przestraszony:
- Tato, ja ci muszę coś powiedzieć, ale nie zbijesz mnie?
- A co zrobiłeś?
- Ale nie zbijesz mnie?
- Najpierw powiedz, co zrobiłeś, to zobaczymy.
- Ale obiecaj, że mnie nie zbijesz...
- To zależy, co zrobiłeś!
I tak przez kilka minut, aż w końcu ojciec obiecuje, że Maćka nie zbije, Maciek wyznaje, co się stało i ciągnie go do swojego pokoju. Gdyby wymiana zdań potrwała chwilę dłużej, a firanka była z innego materiału, nie byłoby już czego ratować. Na szczęście firanka tylko stopiła się do połowy i nie zajęło się od niej nic innego.
(opowiedział Maciek, lat 25)
Morał: Nie bij swojego dziecka, bo twój dom spłonie.
Jak dobrze, że moje koty jeszcze nie interesują się zapaliczkami...
OdpowiedzUsuńJeszcze? Spodziewasz się, że raczej Nuna czy raczej Fifon? ;)
Usuńps. Nawet, jakby ci pół chałupy spaliły, nie sądzę, żebyś któremukolwiek klapsa wymierzyła.
na szczęście ten etap mam już za sobą :)
OdpowiedzUsuńAż się ciśnie na usta pytanie: etap bycia podpalającą czy reagującą na podpalanie?
UsuńHehe, i jedno i drugie :P
UsuńPierwszego etapu szkoda (też mam go za sobą), drugiego gratuluję :)
UsuńPrzezorny zawsze ubezpieczony :)
OdpowiedzUsuńO ile można ubezpieczyć mieszkanie na wypadek pożaru, to ubezpieczyć siebie od bicia przez rodziców się nie da. Zwłaszcza jak się ma pięć lat...
UsuńTutaj myślałam o chłopczyku - powiem, o ile obiecasz, że mnie nie zabijesz.
UsuńO, nie! Czytanie ze zrozumieniem szwankuje - teraz dopiero się zorientowałam, że Maciek mówi o "zbiciu" a nie "zabiciu". Zabicie było dla mnie tak abstrakcyjne - nasycone bardziej opowieściami o rycerzach, którzy zabijali złoczyńców (może przepełnione scenami z gier, gdzie unicestwia się tego złego potwora) niż jakimkolwiek rzeczywistym odniesieniem, że odebrałam tę scenkę jako humorystyczną. Wybaczcie.
UsuńRozumiem :) Gdyby to był żart, tak jak to odczytałaś, to istotnie można by się uśmiechnąć :)
UsuńMocna "dwójka" u Kohlberga :);)
OdpowiedzUsuńBędąc wychowywanym siłowo, trudno nie mieć takiej orientacji moralnej. Ale oceniłabym jego stadium rozwoju moralnego na "jedynkę": w tym stadium postępuje się moralnie z powodu obawy przed karą.
Usuń"Dwójka" była dla tatusia :D
UsuńHm... Po zastanowieniu stwierdzam, że tatuś też "jedynka". I o ile pięcioletnie dziecko wciąż się rozwija, to u tatusia, skoro w tym wieku pozostał na tak niskim stadium rozwoju moralnego, to raczej już rewolucji nie będzie.
Usuńps. Może jestem po prostu bardziej wymagająca ;)
"Jedynka", czy "dwójka"... Tak, czy tak wstyd dla tatusia :);)
UsuńTatuś z pewnością się nie wstydzi. Tatuś uważa, że stosuje słuszne metody wychowawcze. Uważa zapewne, że dzięki nim Maciek (i wszystkie inne maćki na świecie też) nie zrobi czegoś złego. Osiąga zaś efekt taki, że Maciek, jak zrobi coś złego, to po prostu tatusiowi o tym nie powie.
UsuńTatuś niekoniecznie uważa cokolwiek, być może powiela jedyny znany mu schemat.
UsuńCiekawe, czy Maciek powieli go dalej...
UsuńBardzo prawdopodobne...
UsuńKiedyś rozpaliliśmy z bratem ognisko w kuchni, dom ocalał. Nie bicia nie było, był szlaban na Teleranek i "Ekran z bratkiem".
OdpowiedzUsuńWolelibyśmy bicie, ale cóż znaczą pragnienia dzieci wobec woli rodziców... :)
Szlaban na "Teleranek" to przykra i dolegliwa kara, ale w dłuższej perspektywie w porównaniu z biciem nie destrukcyjna.
UsuńChyba wiele dzieci na przygodę z pożarami. Ja jako dzieciak podpaliłam w piecu u babci lalkę (taką szmaciankę) i kiedy zaczęła dymić - schowałam pod łóżko. Też z obawy przed babcią.
No to mój Maciek nie miał takich dylematów...
Usuńhttp://samawtoniewierze.blogspot.com/2010/05/mamo-ale-ty-sie-nie-denerwuj.html
:)))
UsuńTo dobrze, że nie miał.
morał mnie ubawił :D
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom, to bardzo poważny morał.
UsuńNie pamiętam, żebym kiedykolwiek była bita (pewnie, że skoro dziewczynka, to jakoś inaczej), ale moim braciom nieraz się dostało. Jak rozrabiali, tata wpadał do pokoju z pasem i wydawało się to najnormalniejsze na świecie... Jak uderzył pierwszego trzy razy,a drugiego pięć, drugi krzyczał, że to niesprawiedliwe. Tata zwykle rozpatrzał tę skargę i dokładał kolejne dwa uderzenia pierwszemu, nawet jeśli musiał już zawrócić od wyjścia. Taki sprawiedliwy był:) Wspominamy to czasem teraz, ze śmiechem, bez żalu, jak anegdoty z dzieciństwa. Dziwne, że nie są to traumatyczne wspomnienia, mimo, że nie wyobrażam sobie takich scen teraz w jakimkolwiek domu.
OdpowiedzUsuńDlaczego sobie nie wyobrażasz? Jak dokończyłabyś zdanie: Nie wolno bić dzieci, bo...
Usuńtato nie poczuł swądu?
OdpowiedzUsuńTrudno stwierdzić. Możliwe, że bardziej był skupiony nad tym, jak Maćka ukarać za coś, co ma mu właśnie wyznać.
UsuńMożliwe...
UsuńA odpowiedź na tytułowe pytanie jest oczywista - nie wolno bić dzieci, bo na to zawsze szkoda czasu:)
I szkoda dzieci. Kiedy napisałam, że dom spłonie, użyłam domu jako metafory. Dom jako przestrzeń bezpieczna, w której nic złego ze strony bliskich nas nie spotka. Pisany z dużej litery: Dom.
UsuńKiedyś krążyło takie powiedzenie, że dzieci można bić, ale tylko w obronie własnej! trochę makabryczne, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBliskie mojemu poczuciu humoru ;)
UsuńAle straszne, jeśli na poważnie.
To ja się wybiję, jako ta wyrodna osoba, która nie uważa klapsa za zbrodnię. I jako ta, z pobłażaniem patrząca na ludzi, dla których nie ma różnicy między klapsem a katowaniem do nieprzytomności. Tyle się naczytałam o "porażce dydaktycznej", "oznace bezsilności rodzica", "wykorzystywaniu siły i bezbronnej istotce", że mi się zwyczajnie już nie chce strzępić języka.
OdpowiedzUsuńTak mi się pomyślało, a propos morału.
Nie sądzę, że należy zrównywać klaps, regularne bicie i katowanie do nieprzytomności.
UsuńJedyne, co budzi moją wątpliwość to rozstrzygnięcie, jakie kategorie ludzi można bić (także w sensie klapsa), a jakich nie.
Rozumiem. Napisałam tak dlatego, że zazwyczaj w tym temacie wybuchają żarliwe dyskusje i końcem końców ktoś wypali o katowaniu dzieci. A mnie wtedy witki opadają.
UsuńKlapsa? Tylko w obliczu niebezpieczeństwa dla dziecka. Tak, żeby opamiętać, lub przyhamować w pedzie do.... Niestety czasem trzeba- niestety. Ale to, co opisuje Ela, to proceder ciągły. Tato bije za każde przewinienie. Nie ma dla niego absolutnie żadnego wytłumaczenia i usprawiedliwienia.Bardzo marzy mi się pedagogizacja uczniów liceum, zanim staną się rodzicami. I nie tak, jak teraz, ale porządna, z psychologii rozwojowej całej, teorii wychowania, pielęgnacji noworodka, seksuologii, interwencji kryzysowej, biologii, prowadzenia budżetu, gospodarstwa itp. Jasne, powiecie mrzonki...
OdpowiedzUsuńBardzo sensowna granica. Tak samo nie jest przemocą mocne przytrzymanie kogoś, kto wbiega pod samochód, chociaż w sensie technicznym jest to zastosowanie środków przymusu bezpośredniego. Ochrona czyjegoś bezpieczeństwa/życia jest tu ważniejszą wartością niż ochrona jego wolności do wbiegania pod samochód. Ale mówiąc o biciu dzieci wszak nie takie sytuacje mamy na myśli.
UsuńMrzonki, powiadasz... I masz rację. To mrzonki. Ale bardzo szkoda, że nie ma środków ani mentalności wystarczających do przekucia ich w plany.
Sprzedawałam jakiś czas temu minutnik i to jak się okazało nie do celów kuchennych,a do zdyscyplinowania dziecka.Pani była z synkiem(ok 5 lat).Jakby czując potrzebę wytłumaczenia się przede mną powiedziała,że w ten sposób uczy dziecka odpowiedzialności i dobrej organizacji.Zamiast bicia używa zegara(?)-to jej słowa.Wychodząc chłopczyk spojrzał na mnie,puścił oczko i szepnął:" to już szósty,który zepsułem" :)Nie wolno bić dzieci,bo nie byłby o czym pisać ;)
OdpowiedzUsuńPróbuję się domyślić, jak zegarek miałby pomagać w zdyscyplinowani dziecka (pomijam walenie zegarkiem po głowie). Nawet przy założeniu, że owo dziecko na zegarku się zna. Zrób coś do za piętnaście piąta, bo dostaniesz klapsa? Bo nie obejrzysz bajki? A może jeszcze inaczej: bądź grzeczny, bo zabiorę zegarek ? ;)
UsuńTak czy siak, efekt spodziewany przez mamę a efekt osiągnięty, będzie zupełnie inny: młody nie nauczy się dyscypliny, tylko psucia zegarków ;)
ps. W ostatnim zdaniu zaszwankowała ci logika ;)
Jest taka teoria, że jak się będzie robić złe rzeczy, to się spłonie... w piekle ;-)
OdpowiedzUsuńNie widziałam, niestety, takiego przypadku, podobnie jak spalenia w piecu w domku Baby Jagi ;)
UsuńMożna nie zrobić nic złego i spłonąć... w stodole... za sprawą wierzących w teorię j.w. sąsiadów.
UsuńStodoła w odróżnieniu od piekła istnieje.
UsuńGwoli ścisłości... stodoła już nie istnieje, ale rozumiemy o co chodzi ;)
UsuńA tak przekornie (logicznie?)... Można się nie dziwić wspomnianemu czynowi. Tłumaczą go: nierealna (spalenie w piekle) kara, realne poparcie głoszącego nierealne teorie (ksiądz), no i wymierny zysk (dom i mienie ruchome po zamordowanym).
Dlatego wszelkie systemy moralne oparte na lęku przed karą wydają mi się niedojrzałe. Zwłaszcza przed karą abstrakcyjną i odległą.
UsuńTo już chyba udowodniono naukowo... Ale religie z nauką nigdy nie miały wiele wspólnego ;):)
UsuńTo, że z nauką to naturalne. To, że z etyką, co najmniej dziwne.
UsuńMnie to nie dziwi.
UsuńWiem natomiast, z czym im po drodze: z władzą, wpływami i pieniędzmi.
I tu można wrócić do tematu przemocy. Ma wiele wspólnego z władzą, jako jedną z ludzkich motywacji. Stosujący przemoc używa jej (między innymi) do uzyskania, utrzymania czy potwierdzenia władzy.
UsuńZupełnie jak rzeczony tatuś...
UsuńOraz ziemscy przedstawiciele Tatusia ;)
UsuńNo i obie zeszłyśmy na ziemię ;):) choć wydaje mi się, że zawsze twardo po niej stąpałyśmy ;):):)
UsuńA swoją drogą ciekawe, gdyby tak pojechać po wolnych skojarzeniach, że akurat takie się pojawiły, nie sądzisz?
UsuńMnie tam nic nie dziwi ;)
UsuńCzasami trzeba dziecku przylać pasem, żeby wiedziało jak należy (lub nie należny) postępować. W przypadku zapalniczki (kto zostawia zapalniczkę na widoku gdy w domu jest dziecko?) i podpalenia należało dziecku tak wpieprzyć żeby posikało się ze strachu i bólu. Ból minie, ale pamięć o bólu pozostanie i dziecko będzie pamiętać za co i dlaczego tak dostało.
OdpowiedzUsuńDziecko w ten sposób nauczy się czegoś zupełnie innego niż sądzisz. Na przykład tego, że można bić tak, żeby się ktoś posikał ze strachu i bólu. Zapewne wiedzę tę zapamięta i wykorzysta, kiedy stanie się od swoich rodziców silniejsze. Jeśli ci przykładowi "rodzice" godzą się na to, żeby dzieci ich biły, gdy będą starzy i np. będą zapominać różnych rzeczy, to OK. Byle się ani jedni ani drudzy (ani tacy rodzice ani takie dzieci) nie zbliżali do normalnych ludzi, którzy nie lubią ani stosować ani doświadczać przemocy.
UsuńKiedy dowiaduję się, jak teraz, że są ludzie, którzy myślą jak GHZ - robi mi się zimno. Z bezradności i zgrozy.
UsuńAle w głowie Ci się mieści? :):):);););)
UsuńMieści. W sensie, że wiem, że takie rzeczy się zdarzają.
UsuńPrzepraszam, ale wiem jak zachowują się dzieci wychowane bezstresowo. Czują się bezkarnie, bo nie boją się rodziców, wyżywają się na innych itd. A potem wyrastają na święte krowy, debili bez systemu etycznego, przyzwoitości. Jeżeli kogoś spotka kara za niewłaściwe zachowanie (i co najważniejsze zostaje mu wytłumaczone DLACZEGO?) to dziecko rozumie swój błąd i akceptuje karę wymierzoną przez rodzica jako nauczkę na przyszłość. Jeżeli ja dostawałem pasem od ojca to zawsze wiedziałem za co - vide zabawy z ogniem w domu. Wiem że przemoc fizyczna to najprostsza (i najprymitywniejsza) metoda wychowawcza, ale jest to zarazem najskuteczniejsza (o ile nie jest zbyt często wykorzystywana).
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=xdjrOlZlZEg
A kto tu pisze o wychowaniu bezstresowym? Radzę doczytać, czym ono jest, aby już nie mylić z normalnym wychowaniem. W normalnym wychowaniu nie ma miejsca na przemoc fizyczną, podobnie jak w żadnych innych relacjach międzyludzkich. I owszem, jest miejsce na konsekwencje niewłaściwych zachowań.
UsuńI radzę nie uogólniać swojego doświadczenia: to że w twoim domu przemoc stosowano, nie znaczy że należy to komukolwiek polecać. Bo taki tok myślenia prowadzi jedynie do stwierdzenia, że z każdego domu, także takiego w którym był alkoholizm, chłód czy przemoc może wyjść jako tako funkcjonujący człowiek. Jego dużym osiągnięciem rozwojowym będzie, jeśli swojego doświadczenia nie przekaże dalej i nie zafunduje swoim dzieciom.
Nie ma czegoś takiego jak normalne wychowanie. Gdyby było, to wszyscy ludzie byliby przyzwoici, szanowali prawo i nie sprawiali problemów wychowawczych itd. Ja rozumiem że okładanie dzieci pasem jest wg ciebie nienormalne (ja też tak uważam) ale w przypadku gdy mógł spłonąć cały dom to kara w postaci nagany "Maciusiu tak niewolno!" jest co najwyżej śmieszna. Tak więc Maciuś będzie wiedział, że za bawienie się ogniem w pokoju nie spotka go kara fizyczna, której ewidentnie się boi i będzie tak samo postępował.
UsuńJako tako funkcjonujący człowiek, jest zdecydowanie lepszy od stania patologią na wzór swojej rodziny. Stwierdzenie że dzieci alkoholików automatycznie stają się alkoholikami jest również uogólnieniem. Wszystko zależy od charakteru danej osoby. Człowiek może być pomiatany, wyzywany, lżony, bity, zdradzany itd. i nie stracić wiary w siebie i innych ludzi. To nie jest żaden wielki sukces tylko norma, bo najłatwiej jest popaść nałóg, depresję i zrzucić winę na innych.
Człowiek może być pomiatany, wyzywany, lżony, bity, zdradzany itd. i nie stracić wiary w siebie i innych ludzi. Może. Ale dlaczego ma tego doświadczyć jako dziecko od osób, którym ufa?
UsuńMaciuś nie powinien się bać kar fizycznych, bo nie powinien ich doświadczyć. Maciuś powinien się bać tego, że dom się spali, a nie własnego ojca.
Stosowanie przemocy przez rodziców to kompletna nieumiejętność radzenia sobie z własnymi emocjami plus wykorzystanie władzy i przewagi fizycznej. Z wychowaniem to nie ma nic wspólnego. Ewentualnie potem się dorabia racjonalizacje typu: to dla twojego dobra.
Mówiąc krótko: nie wolno bić nikogo. Bo nie wolno krzywdzić drugiego człowieka.
Tatusiowi pozostawiającemu zapalniczkę w zasiegu malucha należało dać wpierdol. Jako kara dodatkowa zakaz oglądania meczy, korzystania z YouPorn i wychodzenia na piwo.
UsuńKuszące. Ale też pokazuje tak naprawdę, jaki jest mechanizm takich sposobów karania. To zemsta, a nie chęć nauczenia kogoś czegokolwiek. Tatuś nauczy się jedynie, że ktoś silniejszy od niego może mu dać wpierdol.
UsuńNiestety nie masz racji. Ja w dzieciństwie dostałam od taty klapsa tylko raz. Pamiętam do dzisiaj jak zabolało, nie klaps ale moja skrzywdzona duma. Ukochany tata okazał się taki okrutny. Obraziłam się na niego i nie odzywałam przez kilka dni. W końcu musiał mnie przeprosić. Niestety nie mogę sobie przypomnieć za co byłam tak srodze ukarana. Już wtedy gdy zamknęłam się w łazience nie pamiętałam za co.
UsuńMówiąc krótko: nie wolno bić nikogo. Bo nie wolno krzywdzić drugiego człowieka.
UsuńZgadzam się, ale twierdzenie że "Dostałeś pasem bo to dla twojego dobra" to nadużycie. "Dostałeś pasem bo mogłeś zginąć, poparzyć się, cały dom by spłonął przez ciebie a my razem z tobą. Bawienie się ogniem jest niebezpieczne, nigdy, przenigdy tego nie rób w domu, Maciusiu!". To jest wyjaśnienie które dziecko zrozumie, będzie kojarzyć zabawy z ogniem w postaci kary cielesnej. I nie będzie tego więcej robić. Ewentualnie zapyta o zakres gier i zabaw które są dopuszczalne w domu. Wina leży jak zauważył Marek, ze strony rodziców jak i nie uświadomionego dziecka.
Powalająca logika. Dostałeś pasem, bo mogłeś zginąć. Stosuję wobec ciebie przemoc, bo dzięki temu nie zginiesz. Jeśli zrobisz coś, co będzie zagrażało twojemu życiu, wtedy dostaniesz pasem. Ukarzę cię za to, że mogłeś zginąć. Jak nie zginiesz, to i tak dostaniesz.
UsuńNa pewno nauczy to dzieciaka jedynie nie dzielenia się z rodzicami tym, co zrobiło źle, kiedy wpędzi się w kłopoty lub zrobi coś zagrażającego. I tylko tyle. Nie mów, bo dostaniesz.
Powalająca logika. Typowo kobieca swoją drogą (dziwne u zawodowego psychologa). Maciuś sam zdawał sobie sprawę co go może czekać. Mimo wszystko negocjował (ah! pewnie wyrośnie na polityka XD) warunki przyznania się do winy i wymiar kary (nie dostał). W międzyczasie, tu cytat: "Gdyby wymiana zdań potrwała chwilę dłużej, a firanka była z innego materiału, nie byłoby już czego ratować". Aha. To logiczne. Nie wolno bić dzieci, nawet jak pali się w domu (o jezuuu! :D). "Dzieci są dla ludzi którzy nie mogą mieć kota". Racja. Super. Uhmm...XD
UsuńGdyby Maciuś nie bał się bicia, to powiedziałby od razu, a nie negocjował. Bo wiedziałby, że cokolwiek by nie nabroił, ojciec go nie skrzywdzi. A bał się, bo już wcześniej był bity, więc nauczył się z poprzednich razów jednej podstawowej rzeczy: mówienie ojcu jest ryzykowne.
UsuńMyśl. Myśl, GHZ. Logika nie jest kobieca, ani męska. Nie ma płci. Przeczytaj jeszcze raz, co napisałeś dwa komentarze wyżej i pomyśl. Nie boli, w odróżnieniu od bicia. Nie ma się czego bać.
Maciuś powinien dostać WŁAŚNIE ZA TO że negocjował, OPÓŹNIAŁ informowanie swego taty o ZAGROŻENIU DLA WSZYSTKICH DOMOWNIKÓW. Nie powinien dostać jakby zbił wazon, stłukł szybę czy zepsuł zabawkę, TYLKO DLATEGO ŻE NARAZIŁ ŻYCIE INNYCH. Czy was w PRL-u nie informowali o zagrożeniach związanych z ogniem? BTW korzystam z info jakie umieszczasz na swoim blogu. Nigdzie nie jest tutaj napisane że był bity wcześniej (tylko że spodziewał się kary). Skoro był bity wcześniej, to znaczy nie okazało się to nieskuteczne, ponieważ nadal bawił się ogniem w domu (widocznie dostał lekkiego klapsa). Jakby dostał porządnie, to by się nie bawił ogniem. A tak sytuacja się powtórzyła. Oby nie zakończyło się to tragicznym finałem.
UsuńPowodem opóźnienia wyznania, że podpalił firankę, jak myślisz, co było? Obawa przed czym? Co mówił Maciuś do ojca, co go zatrzymywało? Wcześniejsze doświadczenia z tatusiem. Gdyby ich nie miał - nie bałby się i nie opóźniał. On się spodziewał bardzo konkretnej kary. I jak widać, poprzednie takie kary okazały się nieskuteczne. Powody ich nieskuteczności znajdziesz tu w komentarzach Margo i Pozytyw-ki. Zatem postuluj dalej stosowanie nieskutecznych kar w postaci coraz "porządniejszego" bicia. Aż do tragicznego finału. Tylko nie nazywaj tego wychowaniem.
Usuńps. Ciebie w PRL informowali o zagrożeniach pożarowych???
Nie, dopiero za demokracji :).
UsuńKończąc tą dyskusję dochodzimy do konkluzji, że nie opłaca się mieć dzieci bo ich wychowanie to rzecz trudna i delikatna i nie ma na nią sprawdzonej recepty. Ja również tak uważam. :)
U mnie w przedszkolu też o zagrożeniach pożarowych nie uczyli.
UsuńA tam, trudna i delikatna... Wystarczy wpieprzyć tak, żeby się posikały ze strachu i bólu (według recepty GHZ) i wyrosną na przyzwoitych ludzi.
Ela: Pamiętasz co najbardziej zamordystyczni politycy mówili przy wprowadzaniu ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie? "Mnie rodzice bili i wyrosłem na przyzwoitego człowieka"
OdpowiedzUsuńNie wyrósł. Niech się nawet nie łudzi.
UsuńNie wyrósł na przyzwoitego człowieka, wyrósł na polityka.
UsuńEla: ja to wiem, Ty to wiesz, szkoda, że on nie wie
UsuńOn nie wie i się nie dowie, dopóki będzie społeczne przyzwolenie na takie zachowania i takie wypowiedzi. On się nie ma nawet jak zawstydzić, skoro widzi, że wokół tylu myślących podobnie.
UsuńWitaj. Zwykle podczytuję Cię po cichu (Mechatkowe opowieści również) ale dziś chciałabym się wypowiedzieć.
OdpowiedzUsuńCałe życie tłukę mojemu Siedmiolatkowi do głowy, że nikt nikogo nie powinien bić. Kiedy poszedł do przedszkola - pierwszy raz zetknął się z agresją wśród rówieśników i zupełnie nie mógł jej pojąć.
" mamo, czy oni nie wiedzą, ze mnie to boli?"
Wiedzą, synku, ale o to im właśnie chodzi - miałam na końcu języka wiele razy.
Potem do akcji wkroczył mój Eks czyli tzw. weekendowy Tata, który powiedział Młodemu, że należy tym chłopakom ODDAĆ.
Wtedy moje dziecko zgłupiało kompletnie.
"mamo, ale przecież jak ja im oddam, to ICH będzie bolało"
Ciężkie to były chwile, kiedy pięcioletni wówczas Filip, przychodził do domu z podbitym okiem a ja nie wiedziałam co robić/mówić. Z jednej strony kusiło mnie, żeby powiedzieć to samo co Tata, z drugiej strony - po co mu tłukłam do głowy te wszystkie zasady? Żeby teraz mu w głowie mieszać i mówić, że jednak CZASAMI wolno?
Szukałam pomocy u wychowawczyni, bo wydawało mi się, że skoro ma przygotowanie pedagogiczne to będzie wiedziała co robić. Po raz kolejny okazało się, ze moja naiwność nie ma granic. Cytuję: "Chłopaki jak to chłopaki, zawsze będą się bić. A czy ja mam czas ich wszystkich upilnować? Musi pani sama z dzieckiem porozmawiać..."
Porozmawiałam. Ostatecznie stanęło na tym, że podobnie jak z przekleństwami - wiemy, że istnieją, ale MY ich nie używamy.
Nie wiem czy to jest poprawne wychowawczo, ale innego sposobu wtedy nie znalazłam.
Teraz Filip jest w pierwszej klasie. Już w październiku pobił się z niejakim Wiktorem. Po przeprowadzonym śledztwie okazało się, że bronił kogoś słabszego.
Zamiast zganić - pochwaliłam.
Namieszane ma w głowie to moje dziecko totalnie, ale chyba muszę poczekać, aż będzie starszy, żeby tłumaczyć dalej. Stopniowo. Z nadzieją, ze zrozumie o co matce chodzi i swoim dzieciom od maleńkości będzie mówił to samo. Nikt nikogo nie powinien bić.
Pozdrawiam ciepło.
K.
p.s - przepraszam, że tak się rozgadałam, ale chociaż czytam zawsze, to komentuję sporadycznie, więc czuję, że mam ...hmm "niewykorzystane miejsce" ;-)
Witaj :)
UsuńBardzo mi miło, że jesteś czytelniczką scenek i Mechatka. Miejsca wystarczy dla wszystkich, więc się nie krępuj ;)
Nikt nikogo nie powinien bić. Tak właśnie: pytanie o bicie dzieci należy umieścić w takim własnie kontekście, bo zgoda na bicie jakiejś grupy ludzi, to zgoda na stosowanie przemocy w ogóle.
Nie sądzę, że swojemu Młodemu namieszałaś. Po prostu zaczyna dostrzegać, że świat nie jest czarno-biały, że nie ma prostych odpowiedzi. Przecież obrona własna, obrona kogoś słabszego to nie jest przemoc. Definicja przemocy jest inna, intencje są inne. I nie chodzi o to, że CZASAMI wolno, a CZASAMI nie. To nie jest relatywizowanie. Wolno się bronić. Wolno (i trzeba!) reagować na niesprawiedliwość czy krzywdzenie innych.
Jeszcze mi się przypomniała opowieść pewnej Pani Sąsiadki, która swoich trzech synów "wychowuje" za pomocą skórzanej, psiej smyczy.
UsuńJeden z nich, nazwijmy go Michaś, w wieku przedszkolnym będąc - zbił okienko w piwnicy. Dostał lanie.
Mama zdyszana, stojąc nad nim z tą smyczą, zapytała:
- Wiesz dlaczego dostałeś?
- Wiem - chlipnął Michaś.
- No! - sapnęła zadowolona Mama.
- Bo jesteś większa, masz smycz, a ja nie mam gdzie uciec.
Nie wiem co jest gorsze - czy dziecięce wnioski z lania, czy fakt, że Mama opowiada to zdarzenie jako anegdotkę.
Chociaż... w sumie wiem.
Pozdrawiam ciepło i dobranoc :-)
K.
Bo jesteś większa, masz smycz, a ja nie mam gdzie uciec.
UsuńI to jest doskonały komentarz do stwierdzenia GHZ (kilka komentarzy wyżej), że należało dziecku tak wpieprzyć żeby posikało się ze strachu i bólu. Ból minie, ale pamięć o bólu pozostanie i dziecko będzie pamiętać za co i dlaczego tak dostało.
Bo jesteś większa, masz smycz, a ja nie mam gdzie uciec.
UsuńTO jest wyjaśnienie za przeproszeniem z d*** wyjete. Widać ewidentnie perwersyjną przyjemność jaką matka czerpie z bicia syna. TO jest patologia.
Bo taka jest alternatywa: albo pokazywanie swojej przewagi (które ty nazywasz perwersyjna przyjemnością, ale o to samo chodzi) albo nielogiczne uzasadnienia dla pokazywania swojej przewagi.
UsuńMyślę, że GHZ Też należałoby się taką smyczą porządnie do posikania, żeby mu takie pierdoły o laniu dzieci wyparowały od razu z łepetyny i to przekonanie, ze lanie to jest najskuteczniejsza metoda wychowawcza:( Znalazł się...znawca... kurcze!
OdpowiedzUsuńTaka "propozycja" wręcz się narzuca wobec osób stosujących przemoc, ale pozwolę sobie zauważyć, że doszłoby wtedy jedynie do odwrócenia roli kata i ofiary, a bicie nadal pozostałoby metodą wychowawczą. Tylko kto inny by ją zastosował. A nie o to chodzi, prawda? Skoro uważamy, że bić nie należy, to nie należy bić także GHZ ;)
UsuńNo jasne, że nie chodzi o odwrócenie roli i wzmacnianie agresji. We mnie obudziła się agresja pod wpływem czytania. Niedobrze. GHZ to dorosły człowiek i nasuwają mi się pewne przypuszczenia dotyczące jego doświadczeń. jednak nie należy to do tematu i nie mam prawa pisać tu o nich. Niemniej jestem jego słowami przerażona :(
Usuń@Jaskółka Najlepiej żeby spłonął cały dom. I powiedzieć do Maciusia "Nic się nie stało :)!". A jakby (oby nie) Maciuś zaczął podpalać małe kotki, to Jaskółeczka by powiedziała "Maciusiu tak się nie robi, ale i tak Cię kocham moje słoneczko! :)"! A potem Maciuś nie skrepowany przez strach, naganę, karę, podpala swojego kolegę z piaskownicy. A rodzice się dziwną i pytają gdzie popełnili błąd. Brawo Jaskółeczko, wygrywasz Internet za bycie totalną idiotką! :D
UsuńNiestety wy kobiety nie macie pojęcia, że męskie życie polega na ciągłej dominacji, fizycznej sile, szukaniu słabszych. Ja całe życie starłem się być pacyfistą - rozmawiać z ludźmi, pytać o co im chodzi, co, jak, dlaczego? Nigdy nikogo nie tłukłem, nie kopałem, nie ścigałem, nie zaszczuwałem, nie poniżałem chociaż miałem przewagę fizyczną ze względu na swoją posturę. I wiele razy spotkało mnie dużo złego, ze względu na moją pacyfistyczną, ugrzecznioną naturę. Ponieważ wyznaczałem sobie moralne granice których nie przekroczę. A inni ludzie (rówieśnicy) uważali to za "frajerstwo" i słabość. Zatem Jaskółeczko, wiem trochę więcej od Ciebie jak życie potrafi być niesprawiedliwe, uciążliwe, jak inni ludzie mogą zamienić Ci je w piekło. Mimo wszystko pozostałem przyzwoitym człowiekiem, dzięki swoim zasadom. Mam nadzieję że swoim dzieciom również wpoisz podobne zasady by nie robiły niczego głupiego.
Nie zostałeś przyzwoitym człowiekiem. Przyzwoici ludzie nie biją innych ludzi aż do posikania się ze strachu i bólu.
UsuńRacja, przyzwoici ludzie patrzą tylko jak świat płonie.
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=efHCdKb5UWc
I nawołują do linczu i hejtu przez neta jak Jaskółeczka.
Przyzwoity człowiek wie (jak ja) czym jest zło. Zło jest typowo ludzkim elementem, nie występuje w naturze, w świecie przyrody. Ludzie rodzą się ze złem (czy może bardziej psychologicznie - skłonnością do destrukcji i przemocy). Rolą rodzica jest nauczyć dziecko tłumić i hamować (lub po prostu radzić sobie)z tego typu zachowaniem. Maciuś lubi palić różne rzeczy? Kupmy mu samochodzik strażacki albo pistolet na wodę, albo włączmy mu "Strażaka Sama" w TV. Ale wpierw musi dostać lanie, połączone z wytłumaczeniem mu ZA CO zostaje tak surowo ukarany, żeby zrozumiał swój błąd.
Błędem wielu ludzi jest patrzenie na dzieci poprzez ich słodki, bezbronny wygląd (swoją drogą to ciekawy zabieg ewolucyjny - wszystkie młode zwierząt wyglądają słodko i niewinnie, nawet małe pajączki) jako niewinnych i niezdolnych do okrucieństwa czynów. Tak samo jak z małego Maciusia może wyrosnąć przykłady obywatel, tak samo jest prawdopodobne że wyrośnie piroman i podpalacz. Jeżeli we wczesnym etapie życia nie spotka go kara za niewłaściwe zachowanie, Maciuś zakoduje sobie że jest bezkarny i wszystko będzie mu uchodzić płazem. I może wyrosnąć na tego typu człowieka:
http://www.tvn24.pl/0,1735499,0,1,podpalacz-ze-stolicy-spedzi-noc-w-areszcie,wiadomosc.html
Oczywiście nic nie jest z góry przesądzone.
Przyzwoici ludzie nie biją innych ludzi. Nie dają na to przyzwolenia i nie nawołują.
UsuńI kolejny błąd, ludzie aż tak bardzo nie różnią się od zwierząt. Zło jest kategorią moralną, a tu mowa o agresji, w którą człowiek wyposażony jest tak samo, jak i inne zwierzęta. I owszem, rolą kultury i wychowania jest tę naturalną agresję tłumić do sensownych rozmiarów, ale agresji nie stłumisz pokazując i stosując agresję. Wtedy po prostu kto inny staje się agresorem. A kółko kręci się dalej z pokolenia na pokolenie w niektórych rodzinach. Dorabianie sobie usprawiedliwień (typu ZA CO cię pobiłem) jest próbą uzasadnienia własnych złych zachowań. Bo nie ma powodów uzasadniających przemoc. Żadnych.
Nasza wymiana zdań to jakby dialog dwojga ludzi wychowanych w innych cywilizacjach. Z jednej strony mamy typowo humanistyczno-pacyfistyczną filozofię która bojkotuje wszelkie formy agresji. Z drugiej - również pacyfistyczną, ale dopuszczającą w sytuacjach ekstremalnego zagrożenia przemoc i agresje. A teraz zadaj sobie pytanie - która z nich lepiej poradzi sobie w sytuacji ataku trzeciej, cywilizacji nastawionej na podbój? Jeżeli atakuje nas pies, nie mówimy "Grzeczny piesek!" tylko rozglądamy się za kamieniem albo kijem. Albo zadaj sobie pytanie, skąd tyle przemocy w szkołach, gimnazjach, liceach itd. Młodocianych osiłków nikt w rodzinie nie musiał prać, często pochodzą z dobrych domów oni sami wybrali drogę agresji przemocy i szkalowani swoich rówieśników. Widocznie nikt im nie wytłumaczył na czym polega zło.
UsuńOdmienność tych cywilizacji polega na dopuszczalności przemocy. W twoim świecie wolno bić innego człowieka. W moim nie wolno.
UsuńPrzywołując tu ekstremalne zagrożenia pokazujesz tylko, że nie rozumiesz (nie znasz?) definicji przemocy. Kiedy zaatakuje mnie pies lub inny człowiek (lub osoba z cywilizacji tak odmiennej, jak twoja, która dopuszcza bicie innych ludzi aż się posikają z bólu i strachu), to będę się bronić. Sprawdź, nie wiem, może w jakimś słowniku, co to jest przemoc, skoro własne doświadczenia bicia przez ojca, o których tu pisałeś, ci nie wystarczą.
A co do przemocy w szkołach, gimnazjach, w liceach - masz rację: nikt im nie wytłumaczył, na czym polega zło. Bo zamiast tłumaczyć używał smyczy i bił aż do tego posikania, o którym pisałeś. (Nie pochodzą z dobrych domów. Chyba, że sprowadzisz to do dobrobytu materialnego).
Ad1. Właśnie TO napisałem.
UsuńAd2. Tak nie mam pojęcia co to jest przemoc (przeczytaj drugą część mojego komentarza 4 posty wyżej). Zapytałem kto wg Ciebie lepiej poradzi sobie z aktem przemocy, osoba która doświadczyła ją na własnej skórze, czy osoba która zna ją tylko z opowieści innych. Dopóki czegoś nie zaobserwujesz za pomocą własnych zmysłów, nie zanalizujesz własnym rozumem, nie mnie trochę czasu, nie będziesz tego wiedzieć co czują inni którzy tego doświadczyli. Tak jak przeciętny mężczyzna nigdy nie zrozumiem zgwałconej kobiety. Jak myślisz, po co są kursy samoobrony dla kobiet?
Jeszcze lepiej... Bijmy ludzi, żeby sobie lepiej radzili z biciem. To nie działa, jak szczepionka, wyobraź sobie. Działa wręcz przeciwnie. Zaraża stosowaniem przemocy.
UsuńPisząc w ten sposób dajesz dowód, że nie wiesz, co to jest przemoc. Mylisz pojęcia (przemoc a obrona), wyciągasz nielogiczne wnioski (z zachowania bohatera scenki).
ps. Kursy samoobrony są po to, aby przemocy nie doświadczać. Myślisz, że należy na nie zapisywać także dzieci, żeby umiały się obronić przed rodzicami? (ironia)
Powoli, powoli...
Usuń1.To, że być może, ktoś Cie skrzywdził, nie jest powodem, żebyś krzywdził Ty innych lub popierał bicie dzieci.
2. Bycie pacyfistą nie polega na uleganiu przemocy lub tylko na niegodzenie się na nią. Mam wrażenie, że w swym pacyfizmie zatrzymałeś się w połowie drogi.A w ogóle uważam, że wcale nie jesteś pacyfistą. pacyfista nie mówi taki sposób o biciu dzieci. Głośno zaprotestowałby już na wstępie.
3. Nie pozwalaj sobie za dużo w rzucaniu na mnie epitetami.Nic o mnie nie wiesz, a nazywasz mnie idiotką, bo sprzeciwiam się przemocy wobec dzieci. Brawo! Właśnie zastosowałeś agresję słowną wobec mnie.
4. Wyłazi z Ciebie jakiś męski szowinista w słowach pogardliwych : "WY kobiety...". Z takimi słowami trudno polemizować... tu odpuszczam :(
5. Nie wiem, na jakiej podstawie sądzisz, że miałam życie lekkie, łatwe i przyjemne. A może własnie odwrotnie? Może mnie też trzepało strasznie? A może to Ty miałeś lżejsze, a tu szpanujesz?
6. Swoje dzieci wychowałam (sama)bez bicia na porządnych ludzi- spoko, swoich dzieci też nie biją :)
7. Zgadzam się z Elą- przyzwoici nie biją swoich dzieci i nie pozwalają innym bić dzieci.
nawet słowem tego nie popierają. Wniosek- nie jesteś przyzwoitym człowiekiem. No chyba, że mylisz pojęcia, bo nie wiesz co tak naprawdę oznacza termin przyzwoitość.
Myślę, że na razie wystarczy.
AAAAAAA nie, nie koniec.. gdzie ja nawołuje do linczu- to, że przystrzeliłabym Tobie
Usuńzdrowo,żebyś poczuł, to, co czuje bite dziecko, to jeszcze nie nawoływanie do hejtu. Chłopie, Ty ciągle mylisz pojęcia. Ciągle barak w twoich wypowiedziach logiki. Czuję w Tobie coś... chyba lekką histerię w tym rozgadaniu i jakaś presję przekonania o swojej racji.
Dziękuję, Jaskółko za usystematyzowanie. A co do tego, co ty nazwałaś "lekką histerią", ja myślę, że chodzi o coś innego. Skoro GHZ "dostawał pasem od ojca" (cytuję jego komentarz nieco wyżej; szkoda, że nie ma już numeracji) to przyznanie, że było to coś złego, może być dla niego trudne. Wymagałoby zakwestionowania czegoś, co było dla niego normalnym światem, obrazu ojca, swojego wychowania, być może przyjrzenia się tej swojej "przyzwoitości". Próby obrony bicia są być może "lekko histeryczne", jak to określasz, bo są obroną swojego świata. Są racjonalizacją.
Usuń(Ale o mechanizmach obronnych było kilka scenek wcześniej)
No i krok po kroczku wychodzi szydło z wora :)
UsuńNawet nazwa bloga GHZ jest w tym kontekście taka, że dziadek Freud miałby ubaw ;)
UsuńNormalnie bym poprzestał na tej dyskusji w sprawie poglądów nt. stosowania przemocy fizycznej wobec dzieci, ale zrobiłaś z tego prywatę (tj. wyszydzanie nazwy mojego bloga). Spodziewałem się czegoś więcej po zawodowym psychologu, ale cóż...:( Widzę że bardzo łatwo potrafisz robić sceny na swoim blogu, stosując tanie psychologiczne sztuczki, oraz prywatę gdy nie masz argumentów (cały twój wywód można skrócić do zdania "nie bo nie") jeżeli ktoś ma (nawet bardzo kontrowersyjne) inne zdanie. Jakbyś zatytułowała tą scenkę "Dlaczego nie warto bić dzieci" to rozmowa byłaby zupełnie inna, ponieważ dawałoby to furtkę do pewnej wymiany światopoglądowej (tj. dlaczego nie warto). Niestety jesteś raczej słabym psychologiem, skoro nie popuszczasz do siebie żadnych alternatyw, poglądów, opinii, które nie zgadzają się z twoim obrazem świata. "Kursy samoobrony są po to, aby przemocy nie doświadczać." - kompletny brak logiki i rozumu - wg ciebie na kursach samoobrony uczą tylko retoryki by uniknąć fizycznej konfrontacji (śmiech). Lub „Bo taka jest alternatywa: albo pokazywanie swojej przewagi (które ty nazywasz perwersyjna przyjemnością, ale o to samo chodzi) albo nielogiczne uzasadnienia dla pokazywania swojej przewagi.”- książkowy przykład błędu logicznego „idem per idem” czyli bicie dzieci jest nielogiczne bo jest nielogiczne (śmiech). A teraz dla przykładu moja wypowiedź: „Maciuś powinien dostać WŁAŚNIE ZA TO że negocjował, OPÓŹNIAŁ informowanie swego taty o ZAGROŻENIU DLA WSZYSTKICH DOMOWNIKÓW. Nie powinien dostać jakby zbił wazon, stłukł szybę czy zepsuł zabawkę, TYLKO DLATEGO ŻE NARAZIŁ ŻYCIE INNYCH.” Ja dostałem od ojca lanie, jak bawiłem się ogniem w domu i już nigdy więcej nie dotykałem zapałek czy zapalniczki bo widziałem że jest to niebezpieczne. Wiec wiem zdecydowanie więcej na ten temat niż ty. Żałosne teksty typu „Wymagałoby zakwestionowania czegoś, co było dla niego normalnym światem, obrazu ojca, swojego wychowania,” czy „nazwa bloga – dziadek Freud miałby ubaw” świadczą o braku logicznych i racjonalnych argumentów skoro stosujesz argumenty ad persona. Cóż ja nie pochodzę z robotniczej rodziny wiec nie stosuje tego typu prób ośmieszania kogoś z kim się nie zgadzam, bo miałem normalne dzieciństwo. Dwójkę kochających rodziców którzy mnie wychowywali, inwestowali we mnie. Moja mama nie musiała mnie samotnie wychowywać gdyż ojciec, choć czasem surowy, był zawsze przy nas. Nie musiała także pobierać renty gdyż miała normalną pracę która nie wyniszczała i degradowała fizycznie i psychicznie. To że czasem dostałem lanie od taty, nie przekłamało mojej miłości do niego. Bo go chociaż miałem. W przeciwieństwie do ciebie.
UsuńA ty dalej swoje :) Tytuł scenki jest taki jak miał być. Ponieważ nie wolno bić ludzi. I tyle. Co do ojców, nie będę się licytowała, bo mój tata zagląda tu czasem, a nie mam z nim takich doświadczeń, jak ty ze swoim. Więc w biciu dzieci wypadnie zdecydowanie gorzej od twojego. Ma wynik zerowy.
UsuńCo do reszty tego co piszesz, współczuję. Nie jako psycholog, jako ja Ela G-P. Polecam powtórzenie zajęć z logiki, wnioskowania, krytycznego myślenia i tym podobnych, bo niestety całego procesu wychowania powtórzyć się nie da.
"Dlaczego nie wolno bić dzieci"="Tytuł scenki jest taki jak miał być. Ponieważ nie wolno bić ludzi. I tyle" - porażająca logika i zdolność krytycznego myślenia. Idem per idem, po raz kolejny. Plus łączenie wychowania w rodzinie i logiki (śmiech). Polecam grę w szachy w celu nauki logiki. Bardzo szybko nauczysz się myśleć logicznie.
UsuńJak już pisałem twoje tanie psychologiczne sztuczki typu "niestety całego procesu wychowania powtórzyć się nie da." nie robią na mnie wrażenia. I jest to jedyna rzecz jaką możesz pisać jak nie masz argumentów - robisz kiepskie wycieczki pseudo personalne podlane psychologicznym sosem (rozumiem że jest to wyuczone zawodowo) w stronę kogoś kto ma inny punkt widzenia na daną sprawę. Następnym razem radzę poczytać trochę o net-etykiecie.
Bo aksjomatów nie będę udowadniać. A bić ludzi nie wolno i już. To jest aksjomat :)
UsuńAle twój upór zdumiewa. Gdyby jeszcze był w dobrej sprawie - godne podziwu. Ale stek osobistych wycieczek, plus zachęta do bicia dzieci, plus brak logiki, plus mizoginizm w świetle tego, że ojciec lał cię pasem, jak wspomniałeś - cóż, nie trzeba psychologa, żeby było to zastanawiające... A w połączeniu z tytułem twojego bloga wskazuje na główny mechanizm obronny jako stosujesz :) (To nawet nie jest erystyka. To także potraktuj jako eufemizm.)
Próbujesz z własnej psychopatologii uczynić argument? Nie chwyci.
Ja swój wywód odnośnie bicia dzieci zakończyłem 22 Lutego. Ty zrobiłaś wycieczkę personalną pod moim adresem 28 Lutego, zatem ty rozpoczęłaś tą dyskusję. I ponownie robisz. Świadczy to tylko o twojej psychopatologii i fiksacji na temat własnego obrazu świata i dysfunkcjonalnej rodziny. Wydaje mi się że jest to związane z twoim trudnym dzieciństwem, braku kontaktu z ojcem (jak sam napisałaś odwiedza czasami twój blog, czyli jest to najniższa forma interakcji społecznej) oraz urodzeniem się w rodzinie o niskim statusie społecznym i ekonomicznym . Fakt iż nie chcesz mieć dzieci będąc w związku małżeńskim, jest spowodowany ukrytą obawą, iż twój mąż może opuścić ciebie i twoje dziecko, tak jak twój ojciec. Tym samym obraz twojego ojca jest połączeniem niezaspokojonej bliskości, skrywanej urazy, żalu i lęku przed poczuciem osamotnienia. Samotne wychowanie przez ciężko pracująco matkę w czasach PRL-u wyrobiło u ciebie mizoandrię (prawdopodobnie byłaś świadkiem rozpaczy swojej matki gdy została twój ojciec was opuścił) połączoną z fiksacją związaną ze zwierzętami (grubo ponad 40 zdjęć kotów na FB) na tle obrazu wyidealizowanego obrazu własnej rodziny Jest to spowodowane brakiem własnych dzieci i szukania substytutu bliskości zarówno fizycznej i emocjonalnej w postaci zwierzą. Obawa przekazania swoich lęków i błędów w wychowaniu własnym dzieciom przejawia się w irracjonalnej obrona cudzych dzieci przed przemocą fizyczną. Jest to klasyczny przykład racjonalizacji.
UsuńTwoje wywody świadczą o kompletnym braku zrozumienia sprawy, zakłamanym obrazie świata (w szczególności rodziny) oraz mentalnością homo sovieticus (rodzina robotnicza). Przykładem tego są twoje wycieczki osobiste w stronę osób które posiadają inne poglądy, niż kolektyw. Świadczy to zagrożeniu jakie przedstawia mój tok myślenia w twoim egalitarnym obrazie świata. Jeżeli chcesz ciągnąć tą dyskusję, jestem otwarty intelektualnie. Jeżeli nie, po prostu nie odpowiadaj na ten komentarz.
Nie zamierzam ciągnąć tej "dyskusji", bo to nie jest dyskusja. Wiele będziesz musiał ze sobą jeszcze zrobić, abyś w dyskusji umiał uczestniczyć oraz odróżniać ją od tego, co tworzysz w swoich komentarzach. Masz prawo jednak pozostać w swoich wyobrażeniach na temat mój, wychowania dzieci, a także na swój własny. A mnie obserwacja cudzych strumieni świadomości zawsze ciekawiła, bo jest bogatym źródłem informacji o ludzkiej psychopatologii. Więc pisz dalej. I jeszcze dłuższe komentarze. I jeszcze bardziej chaotyczne. I jeszcze bardziej zajmuj się moją pracą w portalu Świat Kotów :)
UsuńOd tego bicie dzieci tak, żeby się posikały ze strachu i bólu (bo takim wpisem, właśnie takie bicie postulującym jako dobry sposób na wychowanie, tu zadebiutowałeś) nie zacznie być OK. A ty nie staniesz się od tego dyskutantem.
GHZ: Twoja fascynacja Elą nie jest zaskakująca. To interesująca kobieta zarówno w sferze psyche, jak i physis:) Nie dziwię się również, że pragnąłeś zwrócić na siebie jej uwagę. Cóż po części ci się udało. Poświęciła trochę uwagi czytając twoje "głębokie", "inteligentne" "przemyślane", aha i oczywiście "logiczne" przemyślenia.
UsuńJednakowoż drogi chłopczyku posunąłeś się zdecydowanie za daleko. Widać, że tatuś pasem nie wpoił dobrego wychowania, kultury i zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Ale może dlatego, że to nie tędy droga.
Nie łudź się również dzieciaku, że jesteś przyzwoitym człowiekiem. Taka osoba nie zachowywałaby się w tak chamski sposób.
Aha, a takie psychopatyczne zainteresowanie czyjąś osobą ma swoją nazwę - stalking - i jest karalne.
@Rude de Wredne Dziękuje że zostałem doceniony intelektualnie przez ciebie i przez E.G. :)
UsuńNie interesują mnie (pewnie znowu zostanę oskarżony o szowinizm i nienawiść do kobiet) starsze panie, które odpowiadają na SPAM. Wykorzystałem informacje jakie E.G. świadomie umieściła na swoim blogu, w celu pokazania że każdy może się bawić w psychologa/psychoanalityka.
Co do stalkowania – należy pamiętać że to co pokazujemy w Internecie będzie tam widnieć do końca świata. Polecam opcje ustawienia prywatności na FB.
To co na początku było wymianom poglądów odnośnie bicia dzieci przerodziło się w flame war, czyli internetową kłótnie. Polecam poczytać (ponownie bo poprzednia prośba została celowo zignorowana) na czym polega net-etykieta. „Nie wiesz, co pamiętasz, dopóki nie spróbujesz tego opowiedzieć. I nie wiesz, co tak naprawdę sądzisz na dany temat, dopóki nie zaczniesz się o to z kimś kłócić.”
Co do oskarżania mnie o nienawiść do kobiet, polecam do refleksji poniższy filmik:
http://www.youtube.com/watch?v=Fiyw5DnsJy4&feature=g-all&context=G22c48ffFAAAAAAAAXAA
Z mojej strony EOT.
Po raz pierwszy w mojej bogatej historii kontaktów ze spamem ktoś sam w taki sposób określił swoje wypowiedzi. GHZ - faktycznie doceniam twój wgląd i podzielam tę ocenę ich wartości merytorycznej.
Usuń;) pojawia się jeszcze ta nurtująca różnica między biciem i klapsem :) Na razie nie grożą mi takie problemy :) chyba, że sama zapomną zgasić świeczki ;p
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
To niejedyna nurtująca kwestia. Równie ciekawa jest ta, o którą zapytałam trochę wyżej Ken.G: jakie kategorie ludzi można bić i dlaczego te, a innych nie. Ciekawe, jeśli ktoś dopuszcza używanie klapsów, prawda?
UsuńRozrechotałam się nad tym dziś od samego rana, nad tą dziecięcą logiką, w sumie najlepiej dowodzącą, że nie warto bić dziecka! :)
OdpowiedzUsuńMnie się zdarzały klapsy, ale wolałabym ani ich nie przeżyć, ani sama nigdy żadnego nie dać.
Nie mówiąc już o regularnym zbiciu słabszego ufnego osobnika pod moją opieką, chociaż czasem aż świerzbi!
Pozdrowienia!
Czasem świerzbi. Czasem każdy z nas ma pomysły na to, co mógłby i chciałby zrobić drugiemu człowiekowi. Sztuką i dojrzałością jest jednak umiejętność zapanowania nas swoimi agresywnymi impulsami, a nie czynienie z nich metod wychowawczych.
UsuńA dziecięca logika wychwyci każdy fałsz, świetnym przykładem jest anegdotka (?) przytoczona przez Pozytyw-kę trochę wyżej.
Nie należy bić dzieci, bo je to łamie psychicznie. Bo nigdy tego nie zapomną. Bo będą robić wszystko by odsunąć od siebie podejrzenia. Bo dziecko to mały CZŁOWIEK a człowieka - tak dużego jak i małego - bić nie należy.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie mam dzieci...ale byłam dzieckiem w domu pełnym przemocy (fizycznej i psychicznej), stąd wiem. Nie chcę powielać takich wzorców...
Człowieka - tak dużego jak i małego - bić nie należy. No właśnie, to jest to uzasadnienie, które wydaje mi się najprawdziwsze. Nie wolno krzywdzić drugiego człowieka. Kropka. Tu jest aksjomat.
Usuńps 1. Świadomość to pierwszy krok do zmiany. Skoro już wiesz, to masz na to wpływ :)
ps 2. Napisz to komentatorowi GHZ, bo uważa że to dobra i skuteczna metoda wychowawcza.
Co za radość,że odkryłam Twój blog.To ja już się u Ciebie zadomowię, bo SCENKI i nastrój, ale przede wszystkim meritum podnoszonych spraw są mi bliskie.A strach...Nasz władca, ale nie zbawiciel wciąż robi z nami co chce.Podobało by mi się trochę go uszczypnąć i przepędzić, ale nie za bardzo wiem jak.Razem, to co innego.To już jest moc wielka i...jakaś szansa.Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitam na scenkach :) Życzę miłego zadomawiania, bez strachu :)
Usuńps. Największy strach to strach przed strachem ;)
Próbowałam odpowiedzieć pod Twoim komentarzem do mojego, ale coś nie wyszło. Z wielką ciekawością przeczytałam wypowiedź i anegdotę Pozytywki.
OdpowiedzUsuńDziecięca wrażliwość to faktycznie najlepszy miernik szczerości zamiarów.
Jedno jest pewne - odpowiadanie agresją na agresję zawsze kończy się jeszcze większą agresją.
Ja wolę moje pokłady wyżywać oglądając filmy akcji, gdzie wszyscy się piorą po pyskach, krew leje się strumieniami, ale ja wiem, że to fikcja.
A w życiu zdecydowanie jest mi głupio za każde nadużycie wobec innych ludzi, a już na pewno za każdy zamierzchły klaps wymierzony własną ręką, choćby ich liczbę można było policzyć na palcach jednej ręki.
Pozdrowienia!
Nie wyszło, bo zepsułam szablon podczas kombinowania ;) Awaria już naprawiona.
UsuńMechanizm agresji wygląda właśnie tak, jak napisałaś. I tak można da capo al fine, tylko po co? A tym bardzo po co dorabiać do tego ideologię, że to wychowanie jest?
Miło, że zaglądasz :)
Drugi morał; granie na zwłokę tylko czasami uchodzi gadem;D
OdpowiedzUsuńW tym wypadku powinno, jako całkowicie uzasadnione i zrozumiałe.
UsuńW procesie wychowania zaufanie to podstawa. Bez zaufania ze strony podopiecznych niczego ich nie nauczymy, bez względu na to, czy mamy na myśli własne dzieci, uczniów w szkole, czy wychowanków gdziekolwiek... Autorytet i zaufanie są niezbędne by być dla kogoś wzorem i nauczycielem. A siłą się autorytetu nie buduje, nikt nie wzbudzi zaufania przemocą...
OdpowiedzUsuńDzieci należy karać kiedy jest to konieczne, ale nie wolno im okazywać swojej przewagi siłowej.
Takie jest moje skromne zdanie.
Przemocą można wzbudzić jedynie strach. Nigdy szacunek. A bez szacunku trudno mówić o jakimkolwiek wychowaniu.
Usuńps. Skromnością nie trzeba grzeszyć niepotrzebnie ;)
Ja mojego syna nigdy nie tknęłam, a i tak wychowałam potwora... Czasem myślę, czy nie lepiej mu było przylać..
OdpowiedzUsuńRozumiem ten tok myślenia. I współczuję. Obawiam się, że by nie pomogło, chociaż taka myśl o biciu (jak i samo bicie) może sfrustrowanemu rodzicowi przynieść ulgę. To właśnie mam na myśli, kiedy piszę o tym, że używanie przemocy (lub fantazjowanie o niej) to sposób na poradzenie sobie z własną bezradnością.
Usuń@Jaskółka
OdpowiedzUsuń1.Popieram karanie dzieci w formie przemocy fizycznej jeśli dziecko podpala dom. Jeżeli dziecko zostaje uświadomione i dzieje się to przez czysty przypadek – to nie. Bawienie się zapalniczką w domu i podpalanie rzeczy to nie przypadek tylko celowe zachowanie.
2.Pacyfizm odnosi się do braku zgody wobec wojen. Ja jestem pacyfistą ponieważ chce żyć w bezpiecznym i przyjaznym świecie..
3. „AAAAAAA nie, nie koniec.. gdzie ja nawołuje do linczu- to, że przystrzeliłabym Tobie
zdrowo,żebyś poczuł, to, co czuje bite dziecko, to jeszcze nie nawoływanie do hejtu.”
„Myślę, że GHZ Też należałoby się taką smyczą porządnie do posikania, żeby mu takie pierdoły o laniu dzieci wyparowały od razu z łepetyny (…)”.
Typowa kobieca logika. Hejt i lincz w czystej postaci. Napisałem: „W przypadku zapalniczki (kto zostawia zapalniczkę na widoku gdy w domu jest dziecko?) i podpalenia należało dziecku tak wpieprzyć żeby posikało się ze strachu i bólu.”. Nie napisałem żeby bić Maciusia, tylko hipotetyczne dziecko (co parę postów wyżej wyjaśniłem) w przypadku zagrożenia w postaci zaprószenia ogniem i negocjanci i dyskusji ociągających gaszenie pożaru. Jasne? Poza tym wiem co czuje bite dziecko – strach, ból, wstyd itd.
4. Nie jesteście kobietami? A to przepraszam, wydawało mi się że jak ktoś ma na imię Ela i pseudonim Jaskółeczka jest płci żeńskiej. A zatem jesteś feministką bo nazwałaś mnie męskim szowinistą (typowa kobieca logika), zgadza się? A jak miałem napisać? „Wy osobnicy płci żeńskiej”? Wydawało mi się że „kobiety” brzmią lepiej fonetycznie. Napisałem „wy głupie kobiety” lub „wy krótkowzroczne kobiety”? Nie. To czemu nazywasz mnie szowinistą? I histerykiem?
5. Tak szpanuje anonimowo na czyimś blogu, żądny sławy wśród bitów i bajtów. Puknij się w (cytując Ciebie) „łepetyne”.
6. To bardzo dobrze, to znaczy że jesteś bardzo dobrą matką i szczerze Ci gratuluje (bez żadnych drwin).
7. „Istnieją dwie pokojowe formy przemocy: prawo i przyzwoitość.” Johann Wolfgang von Goethe
@Ela G-P
Mój świat, jest także Twoim światem. Mamy różne punkty widzenia na kwestie wychowania w rodzinę. Sama nie chcesz mieć dzieci i ja tak samo – o czym to świadczy? Że, mieliśmy trudne dzieciństwo? Nie, to znaczy, że zdajemy sobie sprawę jakim wyzwaniem i obowiązkiem jest wychowanie dzieci. Pewni ludzie muszą po prostu dojrzeć do tego by być (i czuć się) rodzicami.
PS. „Typowa kobieca logika” nie odnosi się pogardliwie do żeńskiego sposobu myślenia. To taki eufemizm.
Jeśli ktoś chce żyć w bezpiecznym i przyjaznym świecie to nie powinien postulować bicia dzieci i innych ludzi. Nie ma hipotetycznych dzieci, są własnie Maćki, Julki i Piotrusie. Tu jest Maciek. I postulując bicie "hipotetycznych" dzieci postulujesz bicie własnie tego Maćka, tej Julki i tego Piotrusia.
UsuńCo do "kobiecej logiki" - to właśnie, użycie tego sformułowania jest przykładem bezradności faceta, któremu pokaże się brak logiki. Potraktuj to jako eufemizm.
Dziecko+zapałki=pożar
OdpowiedzUsuńpożar-dzieci=zapałki, i tak eliminujemy Sianów.
Ale poważnie, biorąc wszystko powyższe, utwierdza mnie to w moim przekonaniu, że dlatego mam tylko jedno dziecka bo nie można było mieć pół!
Dlaczego pół?
UsuńPrawda stara jek świat: ZAPAŁKI+DZIECI= POŻAR, ale POŻAR - ZAPAŁKI= DZIECI. I tym prostym równaniem możemy dziecku wytłumaczyć dwie rzeczy:
OdpowiedzUsuń1. Dlaczego wybuchają pożary;
2. Skąd się
Co bardziej dociekliwi, mogą jeszcze zdiagnozować przemysł zapalczanny (?).
A dlaczego nie można miec pół dziecka? Bo by były trudności z wydaniem dowodu osobistego.
Zawsze można wydać dowód zadrukowany z jednej strony lub z PESELem dzielonym przez 2 ;)
UsuńCzytałaś Elu książkę "Chustka"?
OdpowiedzUsuńJoanna Sałyga przyznaje się, że dwa razy dała klapsa synkowi. Czy to oznacza, że była złą matką?
Zaznaczam, że jestem przeciwniczką bicia dzieci. Jestem dość cierpliwa wobec dzieci, kilkakrotnie to sprawdziłam. Byłam cierpliwa wobec rozfochanego pięciolatka przewracającego stołki, czy wobec czterolatka (to akurat było dziecię z Domu Dziecka) kładącego się na podłodze w sklepie z zabawkami.
Evik
Zakładam, że pytanie jest retoryczne?
Usuńhttp://chustka.blogspot.com/2011/02/310-kici-kici-bis.html
UsuńEvik
W Szwecji za takie coś chyba zabiera się dzieci...
UsuńWiem, jest 100 innych metod lepszych od klapa.
Nie dyskwalifikuję jednak Chustki jako matki.
Sama nie wiem, jak poradziłabym sobie w takich sytuacjach. Szczególnie, jakby jakieś nieszczęście mnie spotkało (śmierć w rodzinie, choroba...).
Pozostaje mieć nadzieję, że dobrze. Bo póki co - żadne rozfochane dziecko nie wyprowadziło mnie z równowagi. A byłam świadkiem histerii pięciolatka, i to nie tylko siostrzeńca.
Ale nie mam dzieci i nie wiem, jaką byłabym matką. Nie wiem, jakbym się zachowywała, gdyby mi dziecko na jezdnię wybiegło.
Elu, zła kobieta ze mnie. To nie było pytanie retoryczne.
PS. Ktoś tu pisał o minutniku. W niektórych sytuacjach minutnik czy klepsydrę stosowała super-niania - D. Zawadzka.
Evik