Jedziemy z Rude de Wredne i kolegą T. na wystawę kotów do Mysłowic. Służbowo: oni będą nawiązywać kontakty, ja mam napisać relację. Przyjechali z Warszawy do Bielska już dzień wcześniej, żeby na wystawę dojechać z samego rana. Rude, jako moja przyjaciółka, nocuje u mnie, kolega T. w hotelu.
W drodze do Mysłowic kolega T. zachwala przed Rude hotelowe jedzenie; skusił się na schabowego, który okazał się smaczny oraz odpowiednio duży i zaciekawia się:
- A ty co jadłaś na kolację?
- Kanapki.
- O, to może ja się niepotrzebnie tym schabowym chwaliłem.
- Nie, czemu? Bardzo dobre były.
- A to powiem jeszcze, że mi taka ładna kelnerka do stołu podawała.
- A mi podawała atrakcyjna przyjaciółka, u której spałam. Licytujesz dalej?
- Nie.
- Dlaczego?
- Nie mogę. Jestem żonaty.
No tak, żona nie wiadomo gdzie zajrzy, doczyta, nadinterpretuje i awantura w pełni
OdpowiedzUsuńCzujny był ;)
UsuńNo proszę, lojalność i odpowiedzialność godna polecenia;)
OdpowiedzUsuńA jaka ostrożność w zeznaniach ;)
Usuńno ba!;)
UsuńNo tak. Czlowiek w związku się taki...nielot robi...
OdpowiedzUsuńNielot. Hm... W sensie nie podejmowania latania czy nie mówienia o lataniu? ;)
UsuńA co ta Ruda do nas nie zaglądnęła? A to Ci cholera jedna, mogła se naszego kotka pooglądać :)
OdpowiedzUsuńGdyż przyjazd był kocio-służbowy :)
UsuńRozważne i...romantyczne w sumie ;)
OdpowiedzUsuńCała licytacja pt. czyja kolacja była lepsza toczyła się w konwencji żartu. Rozwaga w licytowaniu to dowód dużej ostrożności. Czy romantyzmu? Hm... Pomyślę ;)
UsuńA kto był romantyczny?;)
UsuńNie mogę powiedzieć ;)
Usuńps. Jakaś ty elegancka na tym nowym zdjęciu profilowym!
Nie możesz czy nie chcesz?;)
UsuńPs. I tak czasem bywa:)
Ja nie mogę tylko, jak nie chcę ;)
Usuńps. Potrafisz zaskoczyć :)
A istnieje sposób, abyś mogła?;)
UsuńPS. Również dzięki temu jestem interesująca:)
Jest prosty. Jak chcę, to mogę :)
Usuńps. Również dzięki temu :)
A co trzeba zrobić, abyś zechciała?;)
UsuńPS. Miło się czyta, dziękuję:)
Abym zechciała powiedzieć? ;)
Usuńps. A słucha? :)
Ekhem.
UsuńMiło się Paniom licytuje?;P
Tak, żebyś zechciała:)
UsuńPS. Jeszcze lepiej:)
Hm Ewo kaszelek?:)
UsuńLicytacja też jest sztuką, którą warto doskonalić;P
To ja tu klasyką:
UsuńEwa!!! To nie tak, jak myślisz!!! ;)
ps. Jak słusznie zauważyła Ania, kilka komentarzy poniżej, żona jest wszędzie i wie wszystko ;)
O to to! (z tą żoną)
UsuńJa sobie tylko myślę, że wkręcanie na blogu jest nawet zabawniejsze niż przez telefon, gdy bynajmniej nie jest się osobą trzymającą słuchawkę. A na żywo będzie jeszcze fajniej, nie mogę się doczekać tych emocji o_o.
Przepraszam, że się wtrącam, ale o czym Wy myślicie, że myślicie? Gubię się troszeczkę;)
UsuńAleż nie wtrącasz się, to ja się wtrąciłam. Niniejszym się wytrącam i wracam do czujnej obserwacji.
UsuńJa również nie mogę się doczekać. Rude wie :)
UsuńMyślę, że ona, jako żona, lepiej Ci to wyjaśni niż ja, przypadkowa osoba z zewnątrz... ;)
Rude, ja myślę o tym, o czym ty myślisz, że Ewa myśli, że ja myślę ;)
UsuńEla:
Usuń1. Ja nic nie wiem, zaprzeczam stanowczo, abym coś wiedziała:)
2. Pozostaje mi znaleźć dwururkę i zostać myśliwym, bo nic tu nie wymyślę;)
ad 1) I tej wersji się trzymaj ;)
Usuńad 2) Bo na pewno o czymś innym ;)
ad ad 1) Czasem lepiej się puścić;)
Usuńad ad 2) Brzmi ciekawie ;)
Wersja przyjęta powinna być wersją trzymaną. Trzymana niekonsekwentnie wprowadzić chaos może jeno ;)
UsuńCzujny facet;D
OdpowiedzUsuńGranicę licytacji zna ;)
UsuńWyrobiona umiejętność mówienia "Pass". To się nazywa po ludzku- instynkt samozachowawczy. W takich sytuacjach samce mają go wyostrzony do granic :)
OdpowiedzUsuńInstynkt samozachowawczy. Tak, tego określenia mi właśnie brakowało :)
Usuńpo prostu wie, że żona jest wszędzie i wie wszystko :D
OdpowiedzUsuńJak Wielki Brat? ;)
UsuńLicytacja hmmm... kolega T. mial na celu (pewnie) pobudzenie wyobrazni sluchaczy/ek :) lub przyzwolenie na siegniecie do wlasnego doswiadczenia (w takich razach :)przy odrobinie wyobrazni ;)w oderwaniu od schematu postepowania (w takich razach bez odrobiny wyobrazni)
OdpowiedzUsuńNie widze tu obawy przed: ani zona, ani wielkim bratem.
Stawiałabym bardziej na poczucie humoru niż obawę :)
UsuńHumor, wiec, rozprasza wszelkie obawy? Czyli na wielkie obawy dobry jest DOBRY humor.
UsuńZasadniczo rzecz biorąc - tak :)
UsuńChociaż nie to miałam na myśli w kontekście sytuacji opisanej w tej scence :)
jestem czujny i tyle :P
OdpowiedzUsuńTomasz B.
Jak ważka ;)
Usuńnajpierw nastąpił pytajnik "?" a dopiero później roześmiałam się na głos :D :D :D... jasna sprawa ;). licytacji koniec. ;)... hi hi... :)... Ela... a Ty z Bielska jak ja to może się umówimy na piwo, wino, kawę, herbatę?...
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie. Sądzę, że będziemy miały o czym rozmawiać :)
UsuńPodobała mi się licytacja :))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!