Kolega Marka z pracy ma żonę polonistkę. Żona polonistka pracuje w liceum. Ogólnokształcącym. Podczas omawiania „Pana Tadeusza” zadaje w klasie pytanie:
- Z którą z postaci z „Pana Tadeusza” się utożsamiacie?
- Z Bogusławem Lindą.
(opowiedział Marek)
ps. Absolwent liceum ogólnokształcącego będzie posiadał wykształcenie średnie. Naprawdę: "Wpływ ministra edukacji na kręgosłup szczura" ->
Jest coś w tym... Niestety, zamiast czytać lektury - filmy oglądają!
OdpowiedzUsuńByć może do umiejętności odróżniania książki od filmu będzie się teraz sprowadzać wykształcenie średnie?
Usuńps. Nie upieram się, że akurat "Pan Tadeusz" powinien być w kanonie lektur. Niekoniecznie.
Może :-) Głupszym społeczeństwem łatwiej jest rządzić ;-/
UsuńNie byłabym taka pewna. Niepiśmienni nie raz wywoływali rewolucje.
Usuńnie raz? a ile razy? ;)
Usuńa może nieraz?
Pisownia zależy od tego, co się ma na myśli. Osobno pisze się, kiedy chodzi o co najmniej kilka razy. Razem pisze się, kiedy ma się na myśli "często".
UsuńA nick?
A może to był inteligenty żartowniś :D. Przerabianie "Pana Tadeusza" niekoniecznie bywa interesujące więc wymyślił coś, by rozruszać resztę klasy. :).
OdpowiedzUsuńByłoby to światełko w tunelu :)
UsuńSłyszałam,że złoty wiek zakończył się,bo ponoć królowi zabrakło złota w skarbcu-to słowa osoby po ogólniaku i wybierającej się na studia.Tak wyedukowany delikwent będzie w przyszłości inżynierem.Mam nadzieję,że matematykę ma w jednak w jednym palcu.
OdpowiedzUsuńWłaśnie tę specjalizację postrzegam jako wadę obecnego systemu edukacji, a ograniczanie się do jedynie swojej dziedziny za wadę obecnie kształconych. Wykształcenie ogólne zakłada wiedzę z różnych dziedzin, przede wszystkim humanistycznych. Jeśli komuś nie chodzi o wykształcenie, a zawód - są od tego inne szkoły niż licea (notabene) ogólnokształcące.
UsuńŚrednie wykształcenie to tylko ukończenie podstawowego szczebla edukacji. Dopiero potem wybory. Można wybrać karierę kucharza, albo prawnika, albo jak się uda.
OdpowiedzUsuńMnie np. jest zupełnie obojętne, czy inżynier budujący most czytał "Pana Tadeusza" czy Charles'a Bukowskiego. To jego sprawa, mimo, że bliżej mi do Bukowskiego.
Most ma stać dobry, bo to po nim będę jeździł, a nie po inżynierze.
Mnie też wiedza inżyniera z zakresu literatury jest obojętna. Ale uważam, że stwierdzenie: "mam wykształcenie średnie" powinno do czegoś zobowiązywać. Na przykład do pewnego poziomu ogólnej wiedzy o świecie, nie ograniczającej się jedynie do swojej branży.
Usuńdokładnie... chodzi o pewien standard...
Usuńnatomiast zachodzi jeszcze takie zjawisko, że często nieraz wiedza w zakresie jednej dziedziny może niespodziewanie zaprocentować w innej...
ja chodziłem do liceum matematycznego /eksperymentalnego/ z super poszerzoną matematyką... owa matematyka nie sprowadzała się jedynie do liczenia słupków, ale do rozwijania myślenia... i procentowało mi to kiedyś np. w "małej psychiatrii", którą się kiedyś zajmowałem...
inżynierowi od mostów na pewno nie zaszkodzi znać historię, a na pewno przyda się historia architektury...
Własnie o to mi chodzi. Wykształcenie oznacza dla mnie pewien szerszy horyzont. Nie tylko jeśli chodzi o wiedzę, ale o umiejętność krytycznego myślenia, kwestionowania oczywistości, interpretowania, analizowania, korzystania z materiałów źródłowych. Kiedyś mówiło się na to formacja intelektualna. Tego nie da się nauczyć w pół roku w szkole zaocznej dla dorosłych. Niestety od tak rozumianego kształcenia odchodzą również szkoły, dla których powinna to być podstawowa funkcja, czyli licea ogólnokształcące. Jeśli ktoś uważa, że mu taki zasób wiedzy nie jest potrzebny - są zawodówki. Tam się zdobywa zawód i nie trzeba się rozpraszać na niepotrzebne szczegóły.
UsuńPokutuje w nas stereotyp świadectwa dojrzałości, nobilitującego do zwanej inteligencji. W tej chwili ukończenie średniej szkoły jest elementem podstawowego, w sensie powszechnego wykształcenia, potwierdzonego testem egzaminacyjnym. Nie mam zdania, czy obowiązujący system edukacji na poziomie liceum jest dobry, czy nie, sadzę jednak, wymagany zasób wiedzy umożliwiającej poprawne napisanie testu maturalnego jest egalitarny.
UsuńWymagania dotyczące poziomu wykształcenia są kwestią polityki edukacyjnej państwa i potrzeb współczesności, nie zaś naszego chciejstwa, albo wspomnień ze szczenięcych lat. Chciejstwo możemy wyrażać przez wybory parlamentarne, czy wysyłanie dzieci do szkół prywatnych lub w krajach poza Polską.
"Wymagania dotyczące poziomu wykształcenia są kwestią polityki edukacyjnej państwa i potrzeb współczesności"
UsuńDwie uwagi. Czy rzeczywiście sposób kształcenia odpowiada wymogom współczesności? Nie sądzę. Gdyby tak było, ci młodzi, wykształceni odpowiednio do wymogów współczesności ludzie nie mieliby problemu ze znalezieniem pracy. Zawodowego wykształcenia mieć nie chcą, ogólne jest postrzegane jako zbędne.
Po drugie: owszem, od człowieka, który śmie twierdzić, że ma wykształcenie, wymagam nie papierka tylko zasobów wiedzy i umiejętności na poziomie tegoż wykształcenia.
No nie. Poziom zatrudnienia, nie zależy od poziomu wykształcenia absolwentów liceów ogólnokształcących, a raczej od stanu gospodarki i poziomu inwestycji. Po ogólniaku każdy może uczyć się zawodu, na poziomie jakim chce. Nie musi być licencjatem zarządzania po szkole wyższej Pcimiu Dolnym, czyli kiepskim kelnerem.
UsuńWiesz, Elu, każdy ma jakieś wymagania, wobec świata, ludzi, siebie, ja też. Zasadniczo niewiele z tego wynika, poza naszymi własnymi wyborami.
Tylko po co w takim razie liceum ogólnokształcące? Niech idzie do szkoły zawodowej, skoro wykształcenie jako takie nie jest dla niego wartością. Nie musi być dla wszystkich. Ale jeśli już decyduje się podjąć naukę w takiej szkole, to do czegoś to zobowiązuje.
UsuńJako pracodawca nie zatrudnię kogoś, kto nic nie umie i niczego nie wie, tylko dlatego, że ma stosowny papier, że chodził do szkoły. Młodzi ludzie narzekają na to, że nie mogą znaleźć pracy i po pięciu fakultetach muszą pracować jako telemarketerzy. Może tyle tylko wiedzą i potrafią?
ps. Zdarzało mi się wyrzucać do kosza CV z rażącymi błędami ortograficznymi lub gramatycznymi.
UsuńMyślę, że w ogóle rola średniego wykształcenia ogólnego uległa znaczącej zmianie. Staje się wykształceniem powszechnym, choć nieobowiązkowym (co uważam za wartość). W każdej formie egalitarności edukacji następuje obniżenie poziomu, jest to nieuniknione. Nigdy masowość nie zmienia się w pojedynczą jakość, raczej w równość szans. To jedno.
UsuńDrugie, to dramatycznie niski poziom kształcenia, a raczej kształcących., czyli większości uczelni. Gdzieś rozpływa się synonim nauczyciel – pedagog. Zostaje nauczyciel, zatroskany o zatrudnienie, możliwość realizacji pensum, nie zaś o ucznia. Czyli całe nieszczęście funkcjonowania Karty Nauczyciela.
Kiedy kogoś chce zatrudnić, decyduje o tym rozmowa z kandydatem. Oczywiście po selekcji CV pod kątem ukończonej uczelni i doświadczenia w dorosłym zyciu.
Masowość to jedna z ważniejszych przyczyn obniżenia poziomu. Tylko, że larum, jakie się podnosi za każdym razem, kiedy wyższe uczelnie chcą wprowadzić egzaminy wstępne (bo matura w obecnym kształcie to kpina) pokazuje, komu zależy, a komu nie na poziomie. Egalitarność miewa wady, takie jak własnie równanie w dół.
UsuńCo do selekcji: dla mnie ważnym kryterium, decydującym o tym, czy rozmowa się odbędzie, była również umiejętność sklecenia przez kandydata kilku zdań na piśmie. Piśmienność to ważna cecha psychologa. Ja za niego dokumentacji medycznej wypełniać nie będę.
Każdy system ma jakieś wady. Moim zdaniem test maturalny jest bardziej obiektywny od egzaminu wstępnego. Wydaje mi się jednak potrzebna rozmowa kwalifikacyjna. A przede wszystkim jakaś rewolucja w uniwersytetach, która by wymiotła z nich kunktatorski zaduch i kadry miałkie w osiągnięciach i potencjale naukowym.
UsuńJeszcze refleksja na temat „Pana Tadeusza” Mickiewicza. Skończyłem średnia szkołę i studia w Izraelu, z pokorą przyznam, że nigdy nie przeczytałem „Pana Tadeusza”. Próbowałem, ale znudził mnie śmiertelnie i nigdy nie wróciłem. Filmu tez nie widziałem. Przez to jestem do końca przekonany, że poziom wykształcenia ogólnego i kierunkowego nijak ma się do znajomości historii polskiej literatury. Moją wiedzę o Mickiewiczu zapełnia wystarczająco kilka esejów o jego twórczości.
Każdy system ma jakieś wady, zgoda. Niektóre jednak mają wady, które podważają sens systemu, a za taki uważam obecny system edukacji, zwłaszcza zaś system egzaminowania, w którym wystarczy 30% odpowiedzi na pytania testowe i w którym jakakolwiek oryginalność myślenia jest tępiona. System uczy zdawania testów. Niczego więcej.
UsuńMoże tak, ale nikt nie wymyślił bardziej obiektywnego sprawdzenia zasobu wiedzy niż test. Widzisz, dostrzegamy wady systemu, ale ani Ty, ani ja nie jesteśmy zdolni zaproponować całościowo lepszego, myślę, że brak nam tu wiedzy i umiejętności. Samo przekonanie o tym, że coś jest lepsze, czy gorsze to troszkę za mało by eksperymentować systemem edukacji. Warto może czerpać z doświadczeń innych państw z podobnego obszaru kulturowego i doskonalić praktykę niż odkrywać po raz któryś tę samą amerykę.
UsuńNaszym ministrom brak przekonania o słuszności wprowadzanych rozwiązań (albo mylne przekonanie o ich słuszności, czego dowodem były liczne protesty środowiska nauczycielskiego i akademickiego) nie przeszkodziły w eksperymentowaniu. Efekty i przykłady widać.
UsuńObecny system testowy (zwłaszcza przy 30 procentowym progu) niczego nie sprawdza, poza umiejętnością zdawania owego testu i udzielania standardowych, konformistycznych odpowiedzi.
Polski rząd to w ogóle żadne osiągnięcie programowe, czy realizujące wizję państwa. To tylko grupa ludzi skupiona na utrzymaniu władzy i wynikających z tego profitów.
UsuńJeśli mam być szczery, także uważam, że ten system więcej odbiera niż wnosi. Średnia szkoła musi być wrośnięta w lokalna społeczność, bo dla niej jest. Powinna nie tyko przekazywać wiedzę, ale bardziej uczyć samodzielności i odpowiedzialności. Mniej nakazywać, a bardziej rozwijać. Każdy człowiek ma jakieś wyjątkowe cechy, uzdolnienia, trzeba je dostrzec i pozwolić im wzrastać. Rodzice zawsze myślą o swoich dzieciach nieco życzeniowo, dlatego rola szkoły jest tak ważna.
O polskim rządzie się nie będę wypowiadać, na scenkach obowiązuje jednak pewien parlamentaryzm w wypowiedziach ;)
UsuńMoim zdaniem i zdaniem wielu znajomych nauczycieli wielkim błędem było tworzenie gimnazjów.
humor zeszytów...
OdpowiedzUsuńa po przeczytaniu historii o szczurze naszła mnie refleksja ogólna na temat obecnej roli szkoły... wyszło mi, że szkoły to teraz takie miejsca, gdzie gromadzi się dzieciaki, by nie pętały się po ulicach w czasie, gdy rodzice mają inne zajęcia /np. zarabianie na życie/... co one mają robić w tej szkole?... a kogo to obchodzi?... wystarczy pilnować, by nie pozabijały się, nie poraniły, nie podpaliły szkoły i żeby dile nie właziły z zewnątrz... można je z nudów ubrać w mundurki, ale nie ma to w sumie znaczenia...
pozdrawiać :))...
Tylko dlaczego takie szkoły nazywać liceami ogólnokształcącymi? Czy w ogóle liceami? To są świetlice.
Usuńteż mi przyszło na myśl słowo "świetlica"... ale jak by to brzmiało w papierach?... "wykształcenie - świetliczne"...
UsuńNo, ale przynajmniej kiedy osoby z takim wykształceniem dostaną się na uczelnię, to wykładowcy nie będą się dziwić, że trzeba edukację zaczynać od podstaw. Czyli od umiejętności i wiedzy ze szkoły podstawowej.
UsuńNo i nie dziwią się :( nawet teraz. Już się niczemu nie dziwią, jeżeli chodzi o studentów , ich wiedzę i przygotowanie :( A najgorsze jest to, ze uczelnie zaczynają "małpować" poziom tych niższych szkół :( Indeks, dyplom, pieczątka i fora ze dwora, byle płacił :(
UsuńWiedziałam, że zrozumiesz, Jaskółko.
UsuńNie byłoby uczciwiej po prostu im te dyplomy sprzedawać? Jak na bazarze?
Przy obecnym podejściu moralno-mentalnym sporej części społeczeństwa należałoby to wręcz wprowadzić. I jeszcze przymrużyć oczko, i dla pracodawcy tez sprawa byłaby prosta.
UsuńPisząc to mam wizję scenek jak z "Misia"
Mnie również "Miś" stanął przed oczami. Bo obecny system edukacji wręcz prowokuje do takich skojarzeń. Nieliczni nauczyciele-perełki szybko są pacyfikowani: przez samych uczniów, przed dyrekcję (lub właścicieli) i przez rodziców.
UsuńMyślę, podobnie jak Ida, że nie wszystkie opowieści typu "humor z zeszytów" świadczą o tępocie młodzieży. Mam nadzieję, że ta historia to akcja prześmiewcy, wspaniale opisująca aktualność "Pana Tadeusza" i jego znaczenie dla współczesnego Polaka.
OdpowiedzUsuńCzłowiek po ogólniaku powinien, istotnie, mieć pojęcie o literaturze, tyle, że tę stęchlizną zalatującą klasykę należałoby przewietrzyć. Może wtedy nie byłoby anegdotek o tym, że Wojski miał na imię Natenczas.
Wietrzyć, wietrzyć, oczywiście. Ale wracamy do tematu poruszanego tutaj już nie raz. Polacy nie czytają. Nie tylko stęchłych lektur. Nie czytają w ogóle. Mamy społeczeństwo wtórnych analfabetów z enklawami czytających.
Usuń@Ove, widze, ze 'na(ten sam)czas przyszedl nam na mysl humorzasty 'Natenczas' :). Oddaje Tobie pierszenstwo... z racji szybszej publikacji komentarza :)
UsuńNo bo to klasyka już jest :)
UsuńBył jeszcze róg. "Długi, cętkowany, swojski" ;)
Ach, Echo,
UsuńMożliwe, że chodziliśmy do szkoły w tych samych czasach. Nie wiem, czy anegdotka o Natenczasie jest nadal opowiadana.
Jest :)
UsuńTo juz bylo i nie wroci: licealista z poprzedniego wieku wiedzial nawet, ze Wojski ma na imie Natenczas... i ze to nie Wojski gral ale ... radio gralo... Pamietam moja kolezanke, ktora recytowala przed klasa 'Gre Wojskowego na rogu' :D. Czasy sie zmieniaja, 'idole' (i dole licealistow tez), zawody jedne znikaja, powstaja inne, a slowo ogolnie (liceum ogolnoksztalcace) mozna rozumiec 'po lepkach'/powierzchownie :)
OdpowiedzUsuńMożna. Co nie znaczy, że tak być powinno.
UsuńOgolnie (w ogole) nie powinno :) tak byc albo nie byc.
UsuńTo jeszcze nic. Niedawno zapytałem chłopaka po gimnazjum z którego kierunku geograficznego (podpowiedziałem mu - północ, południe) pojawia się Słońce z rana. Nie wiedział. Nie wiedział nawet gdy dałem mu drugą podpowiedź, iż ma to w zdaniu "Słońce wschodzi na...".
OdpowiedzUsuńAnaliza tego zdania przekracza możliwości ucznia, który nauczył się na pamięć prawidłowych odpowiedzi, a nie myślenia i wnioskowania.
Usuń@GHZ,
Usuńciekaw jestem, jaka odpowiedź jest, Twoim zdaniem, prawidłowa. Przecież Słońce wschodzi w różnych miejscach nad horyzontem, zależnie od pory roku i położenia geograficznego obserwatora.
@Ove. W bardzo różnych. Gdzie Ci wschodzi słońce kiedy jesteś w WC?? Naturalnie o brzasku. Bo rozumiem, że w nocy wschodzi na północy.
Usuń@Ove Słonce zawsze wschodzi na wschodzie, gdyż nasza planeta obraca się z zachodu na wschód. Tak jak napisał Czarek Samuel K. wschód Słońca jest w różnych miejscach, gdyż Ziemia jest nachylona do swojej orbity pod kątem 23 stopni. Dlatego też na biegunach jest obserwowane zjawisko dnia i nocy polarnej które trwają przez 6 miesięcy. Geografii uczą już w podstawówkach, zatem osoba po gimnazjum powinien mieć tą podstawową wiedzą.
UsuńNo wlasnie, juz po gimnazjum nalezy rozumiec pytanie o alibi komisarza W. z kryminalow skandynawskich: Gdzie pan przebywal w nocy z piatku 19 pazdziernika do soboty 23 lutego? ;)
UsuńEcho: oni mają bardzo długie weekendy w związku z tym nachyleniem osi ;)
UsuńA latem moga caly dzien na okraglo przez pol roku czytac/pisac ksiazki bez uzycia sztucznego oswietlenia :D. Po dlugim weekendzie to maja tez niebezpieczne przechylenie od wlasnej osi. :)
UsuńPod kątem, o ile dobrze pamiętam, około 23 stopni ;)
UsuńChcę wierzyć, że to był żart...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że masz rację.
UsuńŻadna dziwota - wystarczy porównać Robaka z Lindą ( czy Lindzie ktoś kiedykolwiek podał czarną polewkę - wyjąwszy przypadek gdy grał Robaka?) Hę
OdpowiedzUsuńNie, no musi być jakiś film gdzie Linda jest nieszczęśliwie zakochany, zdradzony albo dostaje kosza... ;)
UsuńNie mam pojecia - staram się nie oglądać filmów fabularnych, włączając te z Lindą. Ale ponieważ utarło się, że "za Lindą panie choćby windą" pozwoiłem sobie zgeneralzować ;-)
Usuń"Przypadek" Kieślowskiego i "Tato" przeczą wizerunkowi Lindy jako skur...a i za to go lubię. Ale jak sam kiedyś mówił: wiedział co czyni. :)
UsuńMoim zdaniem, to on się trochę zmarnował ograniczając do roli twardzieli i skurwysynów. Potencjał aktorski ma większy.
UsuńTo zupełnie jak ja, też się utożsamiam z Bogusiem Lindą! We wszelkich jego dziełach :)))
OdpowiedzUsuńCudne!
Jego płeć ci nie przeszkadza w utożsamianiu się? ;)
Usuństawiam na to, że wręcz pomaga ta wredna płeć Lindy w utożsamianiu się ;-)
UsuńStawiam też na wredny charakter wielu kreowanych przez niego postaci. To pociągające ;)
UsuńEh... co tu dużo mówić o wiedzy ogólnej...
OdpowiedzUsuńU mnie na drugim roku filologii polskiej ludzie nie potrafią przypadków, mylą rzeczowniki z przymiotnikami itd.
A to przecież wiedza na poziomie szkoły podstawowej. Przyszli filolodzy...
UsuńMało tego, w tej grupie są też przyszli nauczyciele...
UsuńI tak się zaraza nieuctwa własnie rozprzestrzenia.
UsuńDajcie spokój. Zrzędzicie jak staruchy...za moich czasów, panie dziejku...itd. Mają inną wiedzę, na inne czasy. Jedno tylko mnie wkurza, czego szkoła nauczyć nie umie. Korzystania z narzędzi do zdobywania wiedzy i rozpalania ciekawości. Szkoła zabija ciekawość i pragnienie wiedzy. Nie potrafią korzystać z wyszukiwarek, słowników i bezkrytycznie przyjmują wszystko co im świat niesie. Wspaniałe określenie ostatnio usłyszałam - lemingi. Kiedyś mówiło się owce, barany. Ale o to samo chodzi. A co do nauczycieli, cóż, zawsze ten zawód był zapełniony ludźmi z tzw. negatywnego naboru. I póki będzie ich większość, a dyrektor szkoły będzie miał małe szanse na wywalenie na pysk takiego lesera, to nie sądzę by w szkolnictwie było lepiej.
OdpowiedzUsuńThurio, o tym właśnie pisałam kilka komentarzy wyżej z Czarkiem Samuelem K.
UsuńSzkoła nie uczy myśleć, korzystać z materiałów źródłowych, wyciągać wnioski, interpretować fakty. Uczy zdawać testy.
Thurio - dytrektor wszak szkoły z tego samego negatywnego naboru... jak on niby ma selekcjonować? Pozdro...
UsuńPoza tym dyrektor, tak samo jak nauczyciela, maja znikomy wpływ na program nauczania i metody egzaminowania. Jest rozporządzenie i tyle. Nawet najlepszy nauczyciel musi się dostosować.
UsuńA jakie mają wyjście nauczyciele, skoro taka jest matura? Przez moje biuro przewijają się młodzi aplikanci i studenci prawa. I tak o etosie dawnej inteligencji i humanistów do jakich należeli prawnicy należy zapomnieć. Na 10 osób deklarujących znajomość pakietu Office, jakieś 5 nie ma pojęcia o efektywnej edycji dokumentu, korzystaniu z excela, nie mówiąc o zaawansowanych funkcjach. Z wyszukiwarki google korzystają na zasadzie pierwszych 10 wyników. Itd. szkoda gadać. Nie umieją wysłać zwykłego listu! Szkoła ma uczyć życia skoro dom nie umie. Ale nie uczy.
OdpowiedzUsuńNo i rośnie nam pokolenie analfabetów funkcjonalnych, którzy nie tylko nie mają wiedzy o otaczającym świecie choćby na poziomie podstawowym, ale nie potrafią korzystać z narzędzi, które są niezbędne do pozyskiwania tejże.
Usuń