Do busa wsiada znajomy kierowcy. Siada zaraz za nim i zaczyna się skarżyć, że poprzedni kurs prowadził bardzo niemiły kierowca.
- Taki w czapeczce?
- Tak.
- A, to wiem, który.
Wszyscy wiemy, który. Kierowca w Czapeczce zwany inaczej Brąchającym Kierowcą jest znany całej zżytej społeczności stałych pasażerów, więc chciwie nastawiamy ucho, co tym razem się stało. Kierowca w Czapeczce słynie z tego, że ma bardzo niski próg irytacji, rozdrażnia go wszystko i szybko: zbyt mocne trzaśnięcie drzwiami, zbyt słabe trzaśnięcie drzwiami, osoby wsiadające zbyt wolno, osoby dobiegające do busa (i tak dalej) i objawia to słyszalnym nawet z tyłu busa zachrypłym brąchaniem z użyciem wiązek słów niecenzuralnych pod adresem pasażera, na którego akurat padło. Wszyscy nieco obawiamy się Kierowcy w Czapeczce, więc jadąc kursem, który akurat prowadzi, staramy się go nie zdenerwować i zachowywać w sposób możliwie niezauważalny. Mówiąc krótko - Kierowca w Czapeczce budzi w nas grozę.
- A co tym razem zrobił? (kierowca ogląda się do tyłu i puszcza oko do pozostałych pasażerów)
- A, idź. Nawet nie chce mi się gadać. (szkoda, nie usłyszymy thrillera komunikacyjnego)
- Pierwszy raz z nim jechałeś?
- Pierwszy. (uśmiechamy się wyrozumiale) Ale to pomyłka jakaś. Nawet myślałem, żeby do waszego szefa dzwonić, bo pasażerów przecież odstrasza. Ani na dzień dobry nie odpowie, ani nic, tylko mruczy coś pod nosem. Ale se pomyślałem, że mu daruję, bo może ma zły dzień.
- Weź się nie przejmuj, on tak ma. Zły dzień? On się tak zachowuje jakby miał nie zły dzień, tylko złe całe życie.*
* Porównanie użyte przez kierowcę jedynie przybliża głębię zjawiska.
Oj, chyba nieraz natrafiłam na takiego w czapeczce ://
OdpowiedzUsuńTakich w czapeczce jest wielu, Kierowca w Czapeczce jest jeden ;)
Usuńoj... skąd ja to znam! Hehe
OdpowiedzUsuńNie mów, że jeździsz tą sama trasą? ;)
UsuńKierowca w Czapeczce jest wszędzie! brrrrr ;)
OdpowiedzUsuńU ciebie też? ;)
UsuńO tak,i to w dwóch osobach! ;)
UsuńO, matko z córką! Ale prowadzą pojedynczo? ;)
UsuńCałe szczęście :D
UsuńPróg irytacji pasażerów również mógłby się znacząco obniżyć :)
Usuńczęsto mówimy 'ten typ tak ma' i jakby przechodzimy na tym do porządku dziennego, niejako godząc się na to, że jesteśmy traktowani niewłaściwie, jednocześnie miedzy sobą takie zachowanie krytykując:( Często brakuje nam asertywności.
OdpowiedzUsuńAsertywność przy Kierowcy w Czapeczce cichutko zamyka drzwi i przemyka do tyłu busa ;)
UsuńOj, jak ja bym takiemu powiedziała, ojojoj...az by mu uszy spuchły i oczy wyszły:
OdpowiedzUsuńDzień dobry Panu, piekny mamy dzisiaj dzień, za niedługo wiosna..ach:)))A na koniec usmiech numer 1 (gdyby jednak chciało mu się spojrzeć)
:)
Próbowałam. Nie działa. Kierowca w Czapeczce ma wmontowany specjalny filtr i jego mózg nie przyjmuje do wiadomości takich sytuacji. Może to ta czapeczka? ;)
UsuńOd kiedy mi się dzieci urodziły zmieniłem się z grzecznego i schodzącego z drogi psom osobnika w wybitnie asertywną postać (nie dotyczy pracy, niestety...). Wszelkie przejawy "nietakości" z miejsca punktuję.
OdpowiedzUsuńCzekam, aż w końcu ktoś mi w mordę za to da ;-)
Pewnie nie da. Bo się będzie bał, wiadomo do czego zdolni są rodzice w obronie swojego potomstwa ;)
UsuńSą "z urodzenia" tacy w czapeczkach, impregnowani na wszystko. Wszystko, wszystkim mają za złe.
OdpowiedzUsuńPewnie w jakiś sposób powinni leczyć to swoje "zło". Ja w takich sytuacjach grzecznie pytam: "Przepraszam, czy ja panu/i coś złego zrobiłam? Ma pan/i jakiś konkretny powód, żeby mnie tak traktować?" Najczęściej zdziwienie powoduje "zamknięcie się" i raczej inne podejście. W prywatnej firmie, której busami jeżdżę, paru kierowców (przeszli z PKS-u) wyleciało za chamskie odnoszenie się do pasażerów. Poskutkowało. Prawdziwy Wersal teraz mamy :)Czego i Wam życzę :))))
Ciekawą rzecz piszesz. Ten kierowca też przeniósł się z PKS-u. Może w PKS-ie taka panuje "kultura" korporacyjna?
UsuńNo i nie pomyliłaś się. Całe życie jeździłam autobusami PKS-u i tam niejedną ordynarną odzywkę ze strony kierowców słyszałam. To takie paniska, którzy rządzili, kto pojedzie, a kto nie- autobusy często przepchane, psujące się i spóźniające się.Nawet, gdy wyrosła im konkurencja, nie było poprawy. No to ci, którzy przesiedli się do busa w prywatnej firmie myśleli, że dalej mogą sobie tak. Krótko myśleli. Naprawdę, w kierowcy w tej firmie- pełna kultura. Jeżdżę już kilka miesięcy i nie potkałam się ani z cieniem niegrzeczności. zauważyłam, ze pasażerom też się to udziela. Są bardzo mili wobec siebie.
UsuńPodobnie jest w busikach, którymi dojeżdżam do pracy. Właściwie wszyscy kierowcy są kulturalni i mili, pasażerowie ich lubią, często podróż przypomina wycieczkę. Kierowcy kojarzą stałych pasażerów, ci z kolei znają imiona kierowców. No, ale rodzyn (bo przecież nie rodzynek) się trafił ;)
UsuńAle za to notki na SCENKACH się doczekał! :)
OdpowiedzUsuńW Japonii są podobno specjalnie restauracje dla Klientów znudzonych powszechną uprzejmością, gdzie kursują kelnerzy a'la Kierowca w Czapeczce :)
pozdrowienia!
Dobre! Trzeba powiedzieć Bosemu Antkowi. Będzie mógł potrenować :)
UsuńJakies 15 lat temu byl u nas kierowca w czapeczce. Chociaz niezupelnie, bo on byl bardzo kulturalny w stosunku do pasazerow, tylko jezdzil jak wariat. Owszem czlowiek byl w domu z predkoscia swiatla, ale tez z dusza na ramieniu.
OdpowiedzUsuńDlugo nie popracowal, bo pasazerowie zaczeli dzwonic do firmy i juz go nie ma.
A przeciez mogl tylko zwolnic..
A w tej firmie przewozowej kierowcę wyścigowego też już mieli. Długo nie popracował. Po kilku stłuczkach i skasowaniu busa (sic! na szczęście bez ofiar w ludziach) został zwolniony. To był tzw. "debeściak":
Usuńhttp://scenki.blogspot.com/2011/02/jak-hamuja-debesciaki.html
Może go ojciec bił za podpalanie firanki... a i za kilka innych zachowań, tak że się posikał z bólu i ze strachu...
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś jest zaskoczony tym wpisem, to odsyłam do komentarzy GHZ pod scenką "Dlaczego nie wolno bić dzieci".
Nie, Bobe Majse, Kierowca w Czapeczce nie jest złym człowiekiem.
UsuńOn jest raczej, rzekłabym, trudnooswajalny :)
...a czasem powinno się trzepnąć kierowcę ;)
UsuńEla, nie wiesz, co stoi za rozlaną złością Kierowcy w Czapeczce... Ba, w tej chwili to on sam nie wie, a na terapię raczej nie pójdzie.
UsuńMożna by też zaryzykować tezę, że nie ma złych ludzi, są ludzie z nieprzepracowanymi problemami.
UsuńTeza bardzo ryzykowna. To tak, jakby powiedzieć, że nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani. Wiesz, ja zakładam, że ludzie mają też poza różnymi uwarunkowaniami wybór, jacy chcą być. I psycholog nie jest w tym procesie niezbędny :)
UsuńJa jednak uważam, że coś w tej mojej tezie jest... i to wcale nie ryzykownego :), a już stwierdzenie iż nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani - szczera prawda.
UsuńJeśli ktoś z własnego wyboru (załóżmy, że taka sytuacja w ogóle jest możliwa) byłby zły, to dopiero by świadczyło o zaburzeniu ;)
Nie mogę się zupełnie z tym zgodzić. Przede wszystkim dlatego, że są zbytnim uogólnieniem. Nie pozwalają wyznaczyć kryteriów, choćby nieostrych, ale jednak pozwalających stwierdzić, co jest a co nie jest zdrowiem.. Takie stwierdzenia brzmią nieźle, ale tylko jako pewne hasła? Tytuły artykułów? Wtedy OK - ma przyciągnąć uwagę i przyciąga, bo brzmi mocno. Ale ani obalić ani udowodnić się tego nie da. Czyli niefalsyfikowalne. Czyli? ;)
UsuńCo do drugiego stwierdzenia mój opór wzbudzają próby wyjaśniania zła za pomocą kategorii medycznych czy psychologicznych. Uważam to za redukcjonizm. Psychopatologia to nie wszystko :)
Nie ma ludzi w pełni zdrowych. To mit. No i jak zdefiniować zdrowie, albo tzw. normę? Wszyscy np. stosują mechanizmy obronne, tyle, że jedni destrukcyjne, inni konstruktywne.
UsuńKażda zostanie przy swoim zdaniu...
Jest kilka definicji zdrowia :) Można sobie wybrać :)
UsuńA mechanizmy obronne nie są zaburzeniem. Są jednym z mechanizmów działania psychiki. Jej elementem.
Zdrowie, norma, miłość... Niedefiniowalne, a ew. mnogość definicji tylko to podkreśla.
UsuńMechanizmy obronne a norma? Dyskusyjne.
Trudno nazywać zaburzeniem element występujący w działaniu każdej osobowości czy psychiki :) Mechanizmy obronne stosuje każdy, jak zauważyłaś, gdyż każdy je ma. Gdyby nie miał obron byłby schizofrenikiem (tak w dużym skrócie), bo wszystkie treści jego psychiki "napadły" by go naraz, a tego nikt by nie udźwignął ;)
UsuńZestawienie mechanizmy obronne = zaburzenie jest twoje. Ja tego nie powiedziałam :)
UsuńTo raczej stosowanie mechanizmów obronnych (zwłaszcza destrukcyjnych) prowadzi do zaburzeń :):):) I to już są moje słowa.
To zbytnie uproszenie. Bo niejednokrotnie mechanizmy obronne ratują spójność psychiki. Bez nich nie da się funkcjonować. Trudno też ocenić, które są destrukcyjne, a które nie - bo wszystkie spełniają podobną funkcję - ochronną. Więc i ze stwierdzeniem, że stosowanie mechanizmów obronnych prowadzi do zaburzeń, nie mogę się zgodzić.
UsuńDepresja choroba i depresja mechanizm obronny. Trudno ocenić, czy jest destrukcyjny?! To oczywiste, że jest :)
UsuńTerapia to często (najczęściej) właśnie odkrywanie stosowanych przez pacjenta, a powodujących zaburzenia mechanizmów obronnych.
Dlatego nie mogę się zgodzić z tym, co napisałaś.
Niech więc każda zostanie przy swoim zdaniu ;)
Problem pojawia się nie w związku z tym, że któreś z mechanizmów są "niedobre", czy jak to nazywasz - destrukcyjne. Problem raczej w sztywności stosowania. Nie ma takiego mechanizmu obronnego jak depresja. I o ile wiem, w psychologii nie ma pojęcia destrukcyjnych mechanizmów obronnych...
UsuńNo, Bobe Majse...:)
Oczywiście, że objawy depresyjne mogą być mechanizmem obronnym :)
UsuńPodobnie jak i podział na mechanizmy obronne konstruktywne i destrukcyjne jest jak najbardziej zasadny.
Pewnie korzystamy z innych źródeł wiedzy ;):)
Objawy depresyjne jako mechanizm obronny? Jak zatem rozumiesz mechanizm obronny? Bo mam podejrzenie, że chyba mylnie utożsamiasz je ze sposobami radzenia sobie. Wyróżnia się,co prawda, destrukcyjne i konstruktywne sposoby radzenia sobie (np. z sytuacją stresującą" - tak zwane mechanizmy coping). Ale nie są one tożsame z mechanizmami obronnymi. Przy mechanizmach obronnych to, co bywa traktowane jako zaburzenie - to sztywność, ale nie sam mechanizm (owszem, wyróżnia się np. dojrzałe i niedojrzałe, ale te drugie wcale z definicji nie oznaczają zaburzenia, bo niedojrzałość oznacza w tym wypadku bardziej etap rozwoju psychiki, na jakim się tworzą).
UsuńCzyli najpierw ustalmy definicję, bo z powodu braku definicji łatwo o rozmycie i wiele sporów z tego wynika.
Ela, czy ja mylnie utożsamiam, czy ty mylnie utożsamiasz... czy ja rozumiem tak, a ty inaczej... dajżesz spokój z ustalaniem jakichś definicji... Mnie to nie jest do niczego potrzebne, podobnie jak ciągnięcie tej wymiany zdań bez końca... Zostań przy swoim, ja przy swoim. Ty się nie zgadzasz ze mną, ja z tobą.
UsuńWhatever, who cares? że tak powiem po staropolsku... ;)
Próbowałam przez ustalenie definicji dojść do tego, o co ci chodzi ;)
UsuńAle OK. As you wish ;)
Great! ;):):):)
UsuńNa wielu trasach można spotkać takiego pana w czapeczce. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże to jest archetyp? ;)
UsuńA ja to z taką panią-kierowiec miałam do czynienia. Była bez czapeczki... ale nie odpuściła żadnej staruszce, która biletu (bądź dowodu osobistego zwalniającego z obowiązku posiadania biletu) nie okazała... respekt poczuła jedynie przed zarośniętym, wytatuowanym gościem ze szczurem na ramieniu... on mógł bez biletu :).
OdpowiedzUsuńCóż, kultura nie zależy od płci :)
UsuńMoże po prostu czas zdjąć czapeczkę, bo go uwiera? :-)
OdpowiedzUsuńW ośrodek życzliwości do ludzi w mózgu? ;)
UsuńOjjj...obawiam się, że po dzisiejszym dniu w pracy w kombinacji z kosmicznymi sytuacjami w sferze osobistej sama przypominałam tego w bereciku.
OdpowiedzUsuńAle na szczęście u mnie to tylko zły dzień był...
Z serii ludzie mający złe życie to mam takiego babsztyla w pobliskim sklepie "Eko". Strach do niej podejść gdy stoi na kasie...człowiek się czuje jakby dokonał przestępstwa ośmielając się podejść z towarem do skasowania... O.O
Dzień to się każdemu może zdarzyć ;)
Usuńps. Co do babsztyla i Kierowcy w Czapeczce - tak, to jest własnie to uczucie ;)
ja się czasem też tak zachowuję, jakbym miał nie tyle zły dzień, co całe życie, tyle że swojego niskiego progu irytacji nie okazuję w pracy.
OdpowiedzUsuńNo bo też na tym profesjonalizm polega. Zwłaszcza, gdy się pracuje w kontakcie z ludźmi.
UsuńDawno temu jak jeszcze korzystałam z usług buso-przewoźników w mieście Z jeździło dwóch takich. I jeden nadawał na drugiego. Pasażerowie nie byli im do tego potrzebni.
OdpowiedzUsuńSamowystarczalna firma ;)
UsuńCoś mi jednak umyka od czasu kiedy postanowiłam być samowystarczalna jeśli chodzi o komunikację. Co nie znaczy, że nie trafiam na takich kierowców w innych miejscach - w sklepie, u lekarza, w aptece, a nawet ostatnio na własnych zajęciach. Najbardziej mnie dziwi, że taki kierowca ma żonę, że jest kobieta tak silna (albo zdeterminowana) żeby go pokochać. Sama widziałam! Facet ziewa jak hipopotam, drze twarz niemiłosiernie, rzuca dookoła mięsem - a obok siedzi malusia blondyneczka i świergocze "Przestań Stefanku".
OdpowiedzUsuńOj, zdecydowanie ci umyka! Takich obserwacji ludzkich zachowań nie poczynisz nigdzie indziej niż w środkach transportu publicznego ;)
Usuńps. Kierowca w Czapeczce też ma żonę. I również ona jest kierowcą w tej firmie przewozowej:)
miał zabawki z cegły w dzieciństwie... ot, co :)))...
OdpowiedzUsuńpozdrawiać :))...
Albo nie miał dzieciństwa. I tu chciałam wstawić uśmieszek, ale uświadomiłam sobie, że to wcale nie byłoby śmieszne...
Usuń