Watykańska luneta



Restauracja. Rozmawiają dwie starsze panie:

Pani nr 1: Ale powiedz, kochana, skąd oni wiedzieli, że ta matka Teresa taka zasłużona, przecież ta Kalkuta tak daleko, tam taka bieda, elektryczności nie ma...
Pani nr 2: Bo wiesz, moja droga, ja oglądałam taki program na Dis...Dis... no... taki naukowy, i tam powiedzieli, że w Watykanie to oni mają lepsze lunety niż w NASA. To stąd pewnie wiedzieli.

(Bielsko-Biała, podsłuchał Piotrek)


39 komentarzy:

  1. A z luneta to jest prawda, mają tam obserwatorium.

    Ale czy mają taki zasięg to już bym się spierał...

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Niewinna rozmowa,a pokazuje całą świadomość większości wierzących,starszych ludzi.I to przecież na nich żeruje kościół-świetny materiał do manipulacji,niestety.

    OdpowiedzUsuń
  3. E tam... z miejsca manipulacja. Moja babcia do śmierci wierzyła, że Słońce się kręci wokół Ziemi i to jest wystarczało do szczęścia w dziedzinie nauk przyrodniczych.

    I jakiej większości? Większość Twoim zdaniem Iwono wierzy w lunetę, przez którą widać świętych?

    Bez jaj.

    Niby niewinny komentarz, a pokazuje...

    OdpowiedzUsuń
  4. ale uśmiaam sie po same pachy!

    OdpowiedzUsuń
  5. ad Bosy Antek - komentarz nr 1) Gdyby miały taki zasięg, to Hubble mógłby się wkrótce schować ;)

    ad dea) Piotrek ponoć musiał wyjść na zaplecze, gdy to usłyszał... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. tak, musiałem wyjść na zaplecze, ponieważ nie mogłem uwierzyć w to co podsłyszałem i śmiałem się do rozpuku .Potem sobie uświadomiłem, ze panie - faktycznie bardzo miłe, kulturalne i symptyczne, rozmawiające między sobą sciszonym głosem (ale wprawne kelnerskie ucho wyłapie co trzeba;) - bardzo religijne i bogo - papieżo - bojne ze swiadomościaistnienia tej lunety czują się teraz jak w Big Brotherze;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ha! ha! ha... :)
    Nie dziwię się Piotrze, że wyjść musiałeś.
    W tej chwili wycieram kawę z ekranu mojego laptopa...:)
    Tak uśmiechnięcie zaczęta sobota, nie może być inna jak tylko udana.
    Czego i Wam życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zabawne. Są ludzie którym można wszystko wmówić :)

    OdpowiedzUsuń
  9. :-o to nie może być prawda.

    OdpowiedzUsuń
  10. ad aga_xy) Sugerujesz, że w Watykanie jednak nie mają taaakiej lunety? ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne babcie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ad Kala) I jak żywo zainteresowane światem dookoła :)

    OdpowiedzUsuń
  13. ad Ela i Piotr. Wierzę, że musiał wyjść; śmiałam sie pół ranka i mężowi opowiadalam ze 3 razy. To jest tak niewiarygodne, (że ktoś tak mysli) jak ta historia ze stłuczką, która Ci kiedys wysłałam. 8 razy pytałam, czy to była prawda.

    OdpowiedzUsuń
  14. W tym Watykanie to muszą być prawdziwe cuda...Ale żeby tak podglądać...żywot ludzki... przez lunetę...Kto wie, gdzie to wszystko zanotowane jest? ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. „Jeśli kiedykolwiek będę Świętą – na pewno będę świętą od »ciemności«. Będę ciągle nieobecna w Niebie – aby zapalać światło tych, którzy są w ciemności na ziemi” – pisała Matka Teresa. „Ciemność jest taka, że naprawdę nic nie widzę – ani umysłem, ani rozumem. – Miejsce Boga w mojej duszy jest puste. – Nie ma we mnie Boga”.

    Czytał ktoś?

    OdpowiedzUsuń
  16. Strach się bać co taka luneta jeszcze może wypatrzeć. Na wszelki wypadek od jutra będę grzeczna;)

    OdpowiedzUsuń
  17. ad Nivejka) Grzeczność obowiązuje tylko tych, którzy zamierzają kiedyś ubiegać się o stanowisko świętego ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. ad danger_mouse) Z tą świętością matki Teresy to nie jest tak prosto. Wiele jej postaw budziło i budzi kontrowersje i krytykę. Wystarczy zajrzeć do notki z wikipedii:
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Matka_Teresa_z_Kalkuty (dział: Krytyka)

    No, ale nie o tym jest scenka :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie o krytykę i kontrowersje mi chodzi, ale z drugim akapitem muszę się zgodzić :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Może... Może gdyby matka Tresa do końca poddała reflexji to swoje poczucie braku Boga w swej duszy (a wiele lat o tym mówiła), gdyby wyciągnęła z tego wnioski, może wtedy jej postępowanie byłoby inne...

    OdpowiedzUsuń
  21. Taka luneta może być przydatna. Nie tylko w Watykanie, ale zwłaszcza tam ;)
    No dobra, też będę od jutra grzeczna. Dzisiaj jeszcze nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Marianko, ale to tylko wtedy, gdybyś zamierzała zostać świętą Marianką :)

    OdpowiedzUsuń
  23. O lunetach nie słyszałam ale wywiad to mieli najlepszy od czasu wprowadzenia instytucji spowiedzi :D...

    OdpowiedzUsuń
  24. Święty nie równa się kanonizowany.
    Evik7

    OdpowiedzUsuń
  25. Ad Evik7) Pociągnęłabym to dalej: nie każdy kanonizowany to święty.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ela... czyli że nadal mogę robić swoje? Yupi!

    OdpowiedzUsuń
  27. Co tu komentować, słów brakuje.
    Niestety takich osób jest więcej niż nam się wydaje.
    Może nie aż tak rażące przypadki ale jednak.

    OdpowiedzUsuń
  28. Elu, toż ja jestem już święta! Święta marianka, bardzo ładnie brzmi :D
    I wcale nie chcę być kanonizowana, o!

    OdpowiedzUsuń
  29. ad Pomyłki Ewolucji) Nie znam statystyk co do częstotliwości występowania podobnych przekonań ;)

    ad marianka) To całkiem ładny z nas tandem: ty święta, ja relikwia III stopnia po JPII... Tylko gdzie te lunety skierowana na nas? ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Ale w świetle nauki KK jest. Chociaż nie przeczę, że święci (kanonizowani) nie byli bez skazy.
    Ja w przeciwieństwie do Marianki i innych wyżej piszących na świętą się nie nadaję. Jestem wredna, niecierpliwa itp.
    Nie wiem, czy mam siebie zaliczyć do pomyłek ewolucji?
    Evik7

    OdpowiedzUsuń
  31. ad Evik7)A czy nauka KK uwzględnia sytuację świętości bez kanonizacji?
    Co do wad... Każdy człowiek je ma. Święci także. Inaczej nie byliby ludźmi i nie mogliby zostać świętymi.

    Co do pomyłek ewolucji: Pomyłka Ewolucji to po prostu nick komentatora będący jednocześnie odnośnikiem do jego strony. Nie brałabym tego tak pochopnie do siebie :)
    We współczesnym świecie działanie mechanizmów ewolucji doskonale można prześledzić zapoznając się z laureatami tzw. Nagród Darwina ;)
    Nie pasujesz mi tam :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Oczywiście. Człowiek święty jest to człowiek zbawiony. Nie każdy święty zostanie kanonizowany. Jeśli chcę trafić do nieba muszę być święta (całe szczęście, że czyściec jeszcze jest, może się załapię ;) )
    Uroczystość Wszystkich Świętych jest uroczystością wszystkich świętych, nawet tych, co nie zostali kanonizowani.
    Kanonizowana pewnie nie zostanę, choćby za herezje wypisywane w scenkach, albo za to, że piszę w scenkach ;) Nawet przed chwilą mnie przyblokowało, i żeby umieścić ten komentarz musiałam zmienić przeglądarkę (na IE).

    PS. Nie wiem, jaką "lunetę" wolę: watykańską, tę z NASA, "życzliwego" sąsiada/koleżanki z pracy, co lubi dyrektora czy może z CBŚ ;)
    Bo to, co robię, piszę nie jest anonimowe. Ludzie tracili pracę przez to, że umieścili z pozoru niewinne zdjęcie w Internecie (np z pracy). O zdjęciach à la bladzia nie wspomnę.
    A to, co człowiek robi w Internecie da się z większymi, czy z mniejszymi problemami wyśledzić. I nawet usunięcie zdjęcia nic nie da.
    EVik7

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja nie tyle pytałam o naszą ludzką intuicję, że ktoś jest święty, tylko o oficjalne nauczanie KK.

    ps. Jakie herezje, jakie herezje? ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Z: http://www.mbkp.info/lit/liturgia/ws.html

    "Wszystkich świętych - znanych i anonimowych, dawnych i współczesnych Kościół uroczyście wspomina 1 listopada. Uroczystość Wszystkich Świętych nie jest - jak czasem się myśli - "Świętem Zmarłych". W dniu Wszystkich Świętych Kościół raduje się z faktu, iż bardzo wielu naszych zmarłych dostąpiło już zbawienia i przebywa u Boga w niebie. Radujemy się z wielkiej rzeszy świętych, o których pamięć wśród ludzi nieraz zaginęła. (...)"

    I fragment z e-kai: "Dnia 1 Listopada Kościół oddaje cześć tym, którzy osiągnęli chwałę nieba. Ta uroczystość jest związana z tajemnicą Świętych Obcowania, a także przypomina o powszechnym powołaniu do świętości."

    Z Wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awi%C4%99ty

    "(...)Oprócz znaczenia biblijnego, słowa "święty" używa się wobec:

    - Osoby zmarłej, która po śmierci przebywa w niebie.(!)
    - Osoby kanonizowanej (tytuł) - ogłoszonej świętą. Pozwala się na jej powszechny kult w całym Kościele katolickim.

    Kanonizacja jest pojęciem węższym. Nie każdy święty zostanie kanonizowany.

    I nadal mam blokadę na Scenki (na Chrome), muszę sobie Javę przeinstalować.
    Evik7

    OdpowiedzUsuń
  35. OK. Rozumiem ideę świętych niekanonizowanych, czyli nieoficjalnych. Skąd pochodzą informacje o miejscu pobytu danej osoby po śmierci (że jest w niebie czy gdzieś indziej), aby jednoznacznie orzec, czy ta osoba jest święta czy nie?

    OdpowiedzUsuń
  36. Ech, czuję si wywołana do tablicy, ale nie wiem, czy potrafię o tym ładnie napisać.
    I znowu z pozoru niewinna scenka, a daje tyle tematów do dyskusji ;) - kanonizacja, beatyfikacja, świętość, jak to wygląda z perspektywy wierzącego, a jak z perspektywy niewierzącego.
    Tak naprawdę nie wiemy, możemy mieć tylko nadzieję/przeczucie.

    "Religia nie opiera się na dowodach istnienia Marry. Opiera się na wierze, a wiara to probierz Kościoła. Bez wiary nie ma nic" -McCullough Colleen, Ptaki ciernistych krzewów (czytałam niedawno).

    Niewielka liczba osób została kanonizowana przez KK. Na ogół są to męczennicy za wiarę, założyciele zakonów, no i świeccy. Osoby te przeważnie pozostawiły jakieś zapiski. Ich życie jest badane. Proces ten trwa kilka lat. Z reguły potrzebny jest cud (poza wypadkiem śmierci męczeńskiej). Nie wiem, jak Ty, jako niewierząca patrzysz na to. Bo są potwierdzone medycznie przypadki nagłego ozdrowienia.
    Może lepiej wyłożyłby to ks. Oder, czy jakiś inny dr teologii.

    I uważam, że nie każdemu potrzebna jest kanonizacja. Pewnie zrobiłabym to samo, co Agata Mróz, ale nie trzeba mnie kanonizować z tego powodu.

    Kończę już, po się za pobożnie na Scenkach zrobi ;)

    Evik7

    OdpowiedzUsuń
  37. Ta, wywołałam Cię do tablicy, bo jesteś jedną z naprawdę niewielu osób, które mogę o to zapytać i która potraktuje moje pytania serio, a bez zacietrzewienia. I rzeczywiście jest to dla mnie ciekawe, bo mogę porównać zarówno poglądy, jak i dopytać o tok myślenia, który do nich doprowadził. Być może rację ma Marek, który niekiedy ostrzej ode mnie prześmiewa niektóre co absurdalniejsze kwestie, a mnie zarzuca: "bo ty ciągle próbujesz ich zrozumieć" ;)
    Tak, próbuję zrozumieć, przełożyć na swój język, zrozumieć przede wszystkim tok myślenia. Zrozumieć nie znaczy: zgodzić z nim lub zacząć go podzielać. Po prostu zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń
  38. Elu, nie wszystko da się zrozumieć. I nie chodzi mi tylko o kwestię wiary. Ja sama nie wszystko rozumiem.
    Też przeszłam przez fazę (trudno powiedzieć) ateizmu, ale w moim przypadku to się nie sprawdziło. Nie wiem czemu, gdyż moja rodzina nie była szczególnie wierząca.
    Evik7

    OdpowiedzUsuń
  39. Oczywiście, że nie wszystko da się zrozumieć, ale jeśli czegoś nie da się logicznie i jasno wytłumaczyć, to przestaje mieć dla mnie jakąkolwiek wartość poznawczą. To był błąd mojej katechetki z podstawówki: podarowała mi "Teologię dla poczatkujących", po którą sięgnęłam po paru latach, kiedy zaczęłam myśleć, miec wątpliwości i zadawać pytania. Myślałam, że znajdę tam odpowiedzi, a znalazłam jedynie powoływanie się na tajemnice wiary. Kiedy dochodzili do ściany - jak królik z kapelusza pojawiała się tajemnica wiary. A ja szukałam uzasadnień. Argumentów. Logiki. Pytałam, czy istnienie Boga da się udowodnić. Nie znalazłam dowodu, który miałby wartość naukową. Jedynie tajemnice wiary. A ja na wiarę niczego nie zamierzałam przyjmować.

    Dopiero dużo potem, czytając Kołakowskiego "Jeśli Boga nie ma...", zrozumiałam, że Bóg nie jest hipotezą empiryczną, ale kwestią wiary. Książkę polecam. Mnie bardzo uspokoiła.

    OdpowiedzUsuń

data:blogCommentMessage