Osobiście o 76. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz



Dziś, 27 stycznia 2021 roku obchodzona jest 76 rocznica wyzwolenia KL Auschwitz

Urodziłam się w Oświęcimiu. To miasto o długiej, ponad 800-letniej historii, dawna stolica niezależnego Księstwa Oświęcimskiego, a dziś mała, sympatyczna i urokliwa dziura z niespełna 40 tysiącami mieszkańców. Spędziłam tam 26 pierwszych lat życia, zanim wyjechałam do Bielska-Białej, a stamtąd po kilkunastu latach do Warszawy. Jeśli można w jakikolwiek sposób określić mnie patriotką, to dotyczy to właśnie Bielska i Oświęcimia.

Osobiście o 76 rocznicy  wyzwolenia KL Auschwitz

Niektórych moich warszawskich znajomych nieustannie zadziwia to, że co roku na kawałek urlopu wybieram się w podróż do rodzinnego miasta. Jadę tam, aby pospacerować ścieżkami znajomymi od zawsze i spotkać się bliskimi i ważnymi przyjaciółmi, z którymi więź przetrwała te wszystkie lata.

Jednak kiedy myślicie o Oświęcimiu, wcale nie macie przed oczami tych 800 lat historii, prawda? Nie myślicie o piastowskim Zamku, Plantach, małym Rynku, olimpijskim basenie, na którym dzieciaki z miasta uczą się pływać, jeziorku Kruki czy miejscu, gdzie można zobaczyć, jak Soła wpada do Wisły.

Gdy mówię, że jadę do Oświęcimia, macie na myśli Auschwitz. A to nie to samo. Nie musicie tego wiedzieć. Jednak ktoś urodzony w Oświęcimiu dba o to rozróżnienie. Oświęcim to miasto. Auschwitz to obóz.

Zakręty historii sprawiły, że to właśnie tutaj, na przedmieściach włączonego do III Rzeszy miasta, za dzisiejszym osiedlem Zasole, Niemcy utworzyli w połowie 1940 roku Konzentrationslager Auschwitz, największy z niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych, stanowiący symbol Zagłady, ludobójstwa i niepojętego, nieludzkiego okrucieństwa. W skład „fabryki śmierci” weszły KL Auschwitz I (Stammlager), KL Birkenau (Auschwitz II) i KL Monowitz (Auschwitz III). Miał być po prostu kolejnym z obozów koncentracyjnych, tworzonych przez nazistów już od początku lat trzydziestych XX wieku, ale stał się największym z nich, a od 1942 roku jednym z ośrodków „Endlösung der Judenfrage” (ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej).

Zamordowano tu ponad 1,1 mln osób: mężczyzn, kobiet i dzieci. Franciszek Piper, polski historyk zajmujący się tematyką Holocaustu, ocenia że ogółem do obozu trafiło co najmniej 1,3 miliona ludzi, w tym 1,1 mln Żydów, około 150 tysięcy Polaków, 23 tysiące Romów i ponad 30 tysięcy osób innych narodowości. Pierwszy transport Polaków dotarł do obozu Auschwitz 14 czerwca 1940 roku.

W dniu 27 stycznia 1945 roku żołnierze 60. armii Pierwszego Frontu Ukraińskiego otworzyli bramy obozu. W obozie macierzystym, Birkenau i Monowitz wyzwolenia doczekało około 7 tysięcy więźniów.

Dziś, 27 stycznia 2021 roku obchodzona jest 76. rocznica wyzwolenia Auschwitz.

Rok wcześniej Marian Turski, były więzień KL Auschwitz, podczas uroczystości okazji 75. rocznicy wyzwolenia obozu apelował: Nie bądźcie obojętni! Przywołał słowa prezydenta Austrii Alexander Van der Bellen „Auschwitz ist nicht vom Himmel gefallen”. Auschwitz nie spadło z nieba...

Martin Niemöller, niemiecki pastor luterański, teolog i działacz antynazistowski, więzień obozu koncentracyjnego w Dachau, który po II wojnie światowej stał się radykalnym działaczem na rzecz pokoju i rozbrojenia pisał o tym tak:

Kiedy naziści przyszli po komunistów, milczałem, nie byłem komunistą.
Kiedy zamknęli socjaldemokratów, milczałem, nie byłem socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem, nie byłem związkowcem.
Kiedy przyszli po Żydów, milczałem, nie byłem Żydem.
Kiedy przyszli po mnie, nie było już nikogo, kto mógłby zaprotestować.

Do triumfu zła wystarczy, aby dobrzy ludzie nic nie robili. To się dzieje stopniowo, pomału, niemal niezauważalnie. Zaczyna się od słów. A słowa mają wielką moc. Również moc unicestwiania.

Gordon Willard Allport, amerykański psycholog uważał, że mowa nienawiści to początek. Może ona eskalować do kolejnych stadiów: - unikania i izolacji osób należących do danej grupy (marginalizowania, demonizowania i dehumanizacji) - dyskryminacji (gorszego, nierównego traktowania, wykluczenia i prześladowań) - aktów przemocy fizycznej (napaści, wandalizmu, niszczenia mienia należącego do osób z dyskryminowanych grup) - eksterminacji (zamachów na życie, podpaleń, ataków bombowych i ludobójstwa).

W XX wieku mieliśmy wiele razy okazję zobaczyć na własne oczy konsekwencje przyzwolenia na nienawiść. Nie tylko podczas podczas II wojny światowej i powstania obozów koncentracyjnych. Także podczas krwawych, plemiennych walk w Rwandzie i w trakcie okrutnej wojny na terenie byłej Jugosławii. Już wiemy, jak to się może skończyć. Dlatego nie wolno milczeć. Wiemy, jakie są konsekwencje milczenia.

Oświęcim to miasto. Obóz to Auschwitz. Pochodzę z Oświęcimia, więc zwracam uwagę na to rozróżnienie. Nie da się jednak urodzić w tym mieście, być w miarę ogarniętym i wrażliwym człowiekiem i ignorować ten odrutowany kawałek, który mieści się za Zasolem, a przed Brzezinką i Rajskiem, przy drodze prowadzącej do Brzeszcz.

Nie da się nie wiedzieć. Autobiografię Rudolfa Hössa, komendanta obozu Auschwitz-Birkenau przeczytałam mając 16? 17 lat? Po takiej lekturze nie da się nie pamiętać. A jeśli już się trochę wie i pamięta, to nie da się być rasistą, homofobem czy nacjonalistą. Nie wolno.

W 70. rocznicy wyzwolenia obozu uczestniczyło około 300 byłych więźniów KL Auschwitz. Podczas 75. rocznicy było ich 200...
Kto będzie pamiętał, kiedy już ich nie będzie?

Napisałam kiedyś do bliskiego przyjaciela:

Kiedy myślę o mieście, w którym się urodziłam i bezpośredniej bliskości Oświęcimia z Auschwitz, mam poczucie jakiegoś zobowiązania. Zobowiązania do postawy, która stoi w opozycji do takich postaw i poglądów, które mogą spowodować, że Auschwitz się powtórzy. Odnoszę wrażenie, że urodziwszy się w Oświęcimiu i po uświadomieniu sobie, co stało się tuż obok, nie da się o tym zapomnieć. Albo inaczej - nie powinno się.

Viktor Frankl, austriacki psychiatra i psychoterapeuta, więzień obozów koncentracyjnych, m.in. Auschwitz, w swojej książce "Człowiek w poszukiwaniu sensu" zawarł poruszające słowa:

My, którzy żyliśmy w obozach koncentracyjnych, pamiętamy ludzi, którzy chodzili po barakach, pocieszając innych, oddając ostatni kawałek chleba. Być może było ich niewielu, ale są oni wystarczającym dowodem na to, że człowiekowi można zabrać wszystko za wyjątkiem jednej rzeczy: ostatniej z ludzkich wolności - wyboru swojej postawy w każdych okolicznościach, wyboru swojej drogi.


Mamy wybór. Możemy być tymi, którzy zaprotestują lub pozostać obojętni. Nasze słowa, postawy, uczynki i zaniechania mogą przyczynić się do tego, aby Auschwitz nigdy się nie powtórzyło lub spowodować, że tę przerażającą lekcję będziemy przerabiać wciąż od nowa. Mamy moc podjęcia tej decyzji. Każdy z nas.

Ilustracją do tekstu jest zdjęcie wykonane przeze mnie 14 października 2018 roku, kiedy podczas urlopu wybrałam się do rodzinnego miasta i spacerowałam ulicami Brzezinki, gdzie mieszkała moja babcia i gdzie spędziłam dzieciństwo. Zdjęcie, na którym teraźniejszość tak miesza się z historią, można zrobić tylko tutaj.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło, jeśli podpiszesz się pod swoim komentarzem.
Różne opcje podpisu wybierzesz z rozwijanej listy pod oknem, gdzie wpisujesz komentarz.
Wystarczy imię lub nick w polu NAZWA.