Geograficzne i psychologiczne meandry "patriotyzmu"



Czekając na autobus łażę wte i wewte wzdłuż przystanku autobusowego. Blady niedzielny świt. Pod wiatą chwieje się dwóch nawalonych jak stodoła kolesi, którzy jeszcze nie wytrzeźwieli po szaleństwach sobotniej nocy. Młodszy: postura wychudzonego kurczaka ukrywana pod za dużą o sześć numerów bluzą z kapturem naciągniętym na głowę i spodniami z krokiem na wysokości kolan, lat dwadzieścia parę. Starszy: kilka lat więcej, ubiór adekwatny pod względem rozmiarów.

Młodszy dźga paluchem pierś starszego:
- Skąd jesteś? No, kurwa, skąd jesteś?
- Z Cieszyna.
- Masz szczęście. Masz szczęście, że jesteś z Cieszyna. Jakbyś nie był z Cieszyna, to bym cię jebał. Jakbyś był, kurwa, z Andrychowa, to bym cię jebał.
- A ty jesteś z Cieszyna?
- Ja jestem z Oświęcimia. Ale Cieszyn to moje miasto. Masz szczęście.

Miejsce akcji: Bielsko - Biała.


ps 1. W tym wypadku "patriotyzmu" lokalnego. Ale prawdopodobnie zbliżone zaburzenia myślenia występują w tak zwanym "prawdziwym patriotyzmie" (którego przejawów mieliśmy okazję doświadczyć podczas Marszu Niepodległości w ubiegłym roku) oraz w przypadku "prawdziwych" kibiców.

ps 2. Aby być "prawdziwym" patriotą, nie trzeba nawet dobrze znać języka kraju, który obdarza się wielką patriotyczną miłością. Dowód: scenka ... i zupełnie nową narodowo-radykalną ortografię. Wystarczy demolować obiekty znajdujące się na jego terenie i posiadać zasób słownictwa liczący mniej więcej 300 głównie niecenzuralnych słów, czyli tyle, ile rozumie również przeciętny pies rasy border collie.

ps 3. Aby być "prawdziwym" kibicem, nawet nie trzeba bywać na trybunach podczas meczów swojej drużyny. Wystarczy bywać na ustawkach oraz uprawiać seks z przedstawicielami policji ewentualnie z kibicami drużyny przeciwnej. Dowód: scenka Z okien poradni zdrowia psychicznego - Między normą a patologią.

ps 4. Aby być "prawdziwym patriotą" lokalnym, wcale nie trzeba mieszkać w "swoim" mieście. Wystarczy bardzo nie lubić tych, którzy w nim nie mieszkają.


10 komentarzy:

  1. Historyjka z cyklu "Z życia polskiej ulicy" :)
    Porównanie patriotyzmu do tego z pochodu - jak najbardziej adekwatne.
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie polskiej ulicy o siódmej rano w niedzielę dostarcza bardzo wielu informacji o zaburzeniach myślenia ;)

      Usuń
  2. to ja nie tak dalej, jak wczoraj widziałem na mieście plakat:
    "możesz być NAWET z Poznania, jeśli jesteś kibicem Legii"...
    /podkreślenie słowa "nawet" - moje/...
    tak sobie wtedy pomyślałem, że gdy Hitlerowi zabrakło kadr /czytaj: mięsa armatniego/ do SS, to rekrutował je wśród "podludzi" Słowian /np. SS Galizien/...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zwróciłam uwagę na te plakaty. Obawiam się, że ani kibicem ani patriotą w tym rozumieniu nigdy nie będę. Niezależnie od tego, czy aktualnie mieszkam w Oświęcimiu, Krakowie, Bielsku-Białej czy w Warszawie.

      Usuń
  3. Dobry przykład, jak ważne jest szczęście w .życiu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie wiadomo skąd warto pochodzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jakie pochodzenie okaże się problematyczne w oczach "prawdziwego" patrioty.

      Usuń
  5. Szkoda poświęcać czas na analizę patologii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to robię na co dzień. Na scenkach hobbystycznie. W pracy - zawodowo ;)

      Usuń

data:blogCommentMessage