A miało być bez tajemnic



albo: Wielka Tajemnica Wiary

miejsce akcji: autobus
bohaterowie: dziewczynka (lat ok. 6), mama dziewczynki, pasażerowie
>

dziewczynka: Mamo, a on naprawdę z martwych wstał?
mama (nieco zmieszana, bo widzi, że wszyscy pasażerowie nastawili ucha): A czemu chcesz wiedzieć?
dziewczynka: Bo się nudzę. No, powiedz, on naprawdę z martwych wstał?
mama: Kochanie, dowiesz się jak pójdziemy do kościoła.
dziewczynka (wyraźnie niezadowolona, wrzeszczy): A obiecałaś, że zawsze będziemy sobie wszystko mówiły!

(podsłuchiwała Iwona)

Komentarz Iwony: Jestem pełna wiary,że dziecko będzie dalej pytać.
Komentarz redakcji: Ja też.



42 komentarze:

  1. W sumie, nie rozumiem mamusi, dlaczego nie powiedziała od razu, jak chodzi do kościoła:(
    Wesołych , spokojnych Świąt:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie nie wiedziała jak odpowiedzieć. Może sama ma wątpliwości. A jakakolwiek odpowiedź przecież sprowokowałaby małą do zadawania kolejnych pytań. Tajemnice wiary bardzo kiepsko sobie radzą z dociekliwymi pytaniami.

      Usuń
    2. Tak, to problem w Kościele, że mało się edukuję dorosłych. Zamieszczam fragment z wywiadu Górlikowskiego z o.Mogielskim OP "Kościół najbardziej się rozwijał... ", który został zamieszczony w GW: "Ktoś ostatnio, chyba papież Franciszek, powiedział, że Pan Jezus nauczał dorosłych, a błogosławił dzieci, a my robimy odwrotnie - nauczamy dzieci, a błogosławimy dorosłych."
      Cały tekst można znaleźć tutaj: http://wyborcza.pl/1,75478,15821770,_Kosciol_najbardziej_sie_rozwijal__kiedy_byl_przesladowany_.html

      Usuń
    3. Oby tylko refleksja "(...)to problem w Kościele, że mało się edukuję dorosłych. " nie przerodziła się w postulat obowiązkowej religii dla dorosłych finansowanej z budżetu :)

      Usuń
  2. A skąd wiecie, że nie chodziło o Jego Makaranowatość??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jego Makaronowatość nie wstaje z martwych. Jest zawsze świeżutki i al dente ;)

      Usuń
    2. ... poza tym, gdyby chodziło o Jego Makaronowatośc, mama powiedziałaby raczej: Kochanie, dowiesz się jak pójdziemy do restauracji.

      Usuń
  3. Nawet z nudów powstałe pytania o tajemnicę, mimo zachowania tajemnicy TAJEMNICY, mimo upublicznienia pytania, poczucie niedosytu bez tajemnic u dziecka wielkie. Po co obiecywać, matko, dziecku?
    A swoją drogą: jak można mówić wszystko i jednocześnie być poprawnym ... politycznie ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polityczna poprawność to temat rzeka. Jak np. powiedzieć komuś poprawnie politycznie, że jest idiotą?

      A mi się przypomina anegdotka, taki przyczynek do tego jak straciłam wiarę. Otóż, kiedy zaczęłam sobie zadawać jako nastolatka różne WAŻNE pytania, sięgnęłam po "Teologię dla początkujących", którą dostałam od katechetki jako wzorowa uczennica na religii w szkole podstawowej. Odpowiedzi szukałam. A tam co i róż, jak się czegoś logicznie nie dało wyjaśnić, to pojawiało się wyjaśnienie: to jest wielka tajemnica wiary.

      Efekty tej lektury w moim przypadku okazały się zgoła odmienne od tego, co zapewne wyobrażała sobie moja katechetka (nota bene, bardzo ją jako dziecko lubiłam).
      ;)

      Usuń
    2. "Polityczna poprawność to temat rzeka. Jak np. powiedzieć komuś poprawnie politycznie, że jest idiotą?"
      Jaaaaa-aaa :). To zależy od miejsca i potrzeby. Czasem poprawna diagnoza jest lepsza od całej poprawności ;). Można też poprawnie obejść słowo 'idiota' określając osobę innymi określeniami z zaznaczeniem, że tym nie jest. Z pozoru tylko, bycie idiotą, jest niepoprawne - jest bowiem problematyczne bardziej dla otoczenia niż samego epitetowanego :).
      ... W anegdotce zawarłaś sedno sprawy ;).

      Usuń
    3. Zawarłam, ale ortografa haniebnego walnęłam. Wstyd! :)

      Usuń
    4. "róż" ;)? To zależy czy z kolcem, wtedy jest "rusz". Wybaczone :D

      Usuń
    5. Chętnie przeczytałabym książkę.
      Chociaż nie sądzę, że przyczyni się do utraty wiary.
      Do tego może się przyczynić ksiądz, który uważa kotka "Hello Kitty", kucyka Pony (kurcze, same pleonazmy ;) ) czy klocki Lego za zło.
      Evik

      Usuń
    6. ad Echo) Dzięki :) Ta była z kolcami.

      Usuń
    7. Do mojego ateizmu nie przyczynił się żaden ksiądz. Jeno dociekliwość. Jeżeli do niewiary kogoś skłania głupi ksiądz, to ani jego wiara wiele nie była warta, ani ateizm trwały. Głupi ksiądz może ewentualnie do apostazji natchnąć.

      Książkę mam w domu, mogę pożyczyć.

      Usuń
    8. "Jeszcze nie widziałem nikogo, kto stracił wiarę, czytając Marksa, za to widziałem wielu, którzy stracili ją przez kontakt z księżmi." - ks. J. Tischner

      Nie wiem, jaka jest moja wiara. Być może marna.
      Evik

      Usuń
    9. W ten sposób można stracić zaufanie do księży. Raczej nie do Boga, chyba że u katolików to jest tożsame. Chyba, że wiara w Boga wymaga wiary w księdza. A moim zdaniem, wiara w Boga i zaufanie do instytucji to dwie zupełnie odrębne sprawy. Jest wielu wierzących, którzy zniechęceni postawami kleru zostali apostatami. Ja natomiast najpierw zostałam ateistką, co z Kościołem nic nie miało wspólnego. Apostatką dopiero potem, była to kwestia uczciwości intelektualnej.

      Usuń
  4. Ojjj tam ja znam lepsza odpowiedz uzywana przez dobrodziei i rodzicow ,,dziecko ludzki umysl jest zbyt maly aby to pojac'' np z martwych wstanie jezli cos nie gra nie pasuje i generalnie masz wrazenie ze to sciema to tylko dlatego....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczucie, że to ściema, bywa bardzo przydatne w rozbijaniu wszelakich wierzeń. Ktoś twierdzi, że to nie ściema? No to czekam na zrozumiałe wyjaśnienia :)

      Usuń
  5. Wielka tajemnica wiary prawie jak czeski film...nikt nic nie wie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W to nie wątpię.

      Usuń
    2. A katechetka sprytnie się od odpowiedzi wymiga. Jej zdaniem sprytnie, inteligentnego małolata byle co nie zadowoli.

      Usuń
  6. Bardzo podoba mi się prostolinijność dzieci. Uczmy się od nich. Gdyby córka mnie spytała powiedziałabym, "Tak kochanie, prawdziwie zmartwychwstał! Ale jeszcze ważniejsze jest, że nasze życie nigdy się nie skończy. Nawet gdy umrę, zobaczysz może moje ciało i będzie Ci smutno, bo będziesz myślała, że nie żyję, ale ja będę żyć. A kiedyś, jak spotkamy się razem w tym innym, nowym życiu to już wszystko będzie jasne. Teraz po prostu w to wierzymy." Wiara jest wiarą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano uczmy się tej prostolinijności od dzieci a nazwą nas zdziecinniałymi idiotami :D. Wierzę, że to zabrzmi rozbrajająco.

      Usuń
    2. Dojście do tego, że wiara jest wiarą, a ja jej nie potrzebuję zajęło mi kilka dobrych lat.

      Usuń
    3. ad niedowiarek) Dziecięca prostolinijność sprawdza się wyłącznie w bliskich relacjach opartych na zaufaniu.

      Usuń
  7. a w kościele mama się wykręci twierdząc że "w kościele się nie gada" lub klasycznym "nie garb się"...
    ...
    he he, u mnie proces tracenia wiary zaczął się w dniu komunii... poobiednia runda rytuału przewidywała udział rekwizytu, czyli gromnicy, którą trzeba było kupić w sklepiku przykościelnym... po zakończeniu, wyszła do nas katechetka z tekstem: "świece kładziemy na ołtarz"... poczułem, że ktoś tu mnie nieźle robi w wała... świecę zabrałem do domu, przydała się, gdy ogłaszali w radiu zbyt wysoki stopień zasilania /czasy peerel/... zaś moje wizyty w kościele i salce katechetycznej stały się jak ogon kota, który jak wiemy, jest coraz cieńszy i w końcu ustaje...
    pozdrawiać :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie komunia również była przyczynkiem utraty wiary..(właściwie nie wiem,czy byłam wierząca,bo jako dziecko bardziej rajcował mnie cały ten folklor kościelny-bez zgłębiania-jak to u dzieci)...nasz ksiądz,po naszej komunii się ożenił.Chwała mu za to :)

      Usuń
    2. U mnie w sumie rzecz zaczęła się wcześniej, odkąd zaczęłam bardziej rozumem się posługiwać, a przestałam przyjmować na wiarę. Brak logiki w teologicznych odpowiedziach bardzo mnie jednak wspomógł :)

      Usuń
  8. Biblia nie jest z pewnością literaturą faktu:)Bardziej literatura piękna i to w różnych gatunkach.Np. fantasy:) i tak to dzieci pewnie traktują.
    Anka J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie trochę jest. Jednak to fakty dotyczące podkoloryzowanej historii pewnego plemienia. Ale rzeczywiście, jako mocny horror albo inspiracja dla kina gore też by się sprawdziła.

      Usuń
  9. Na koniec kawał:
    W niebie Jezus przychodzi do boga i się zwija ze śmiechu.Bóg się go pyta,co go tak rozśmieszyło,a ten na to:
    -pamiętasz to kółko rybackie,co je założyłem? Ono dalej istnieje! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwdzięczę się. Stare, ale jare:

      Ateista po śmierci trafia do piekła, diabeł go oprowadza:
      - Tu mamy apartamenty, wybierzesz sobie któryś, tam są korty tenisowe, tam sauna, baseny, jacuzzi, można korzystać do woli. A tam restauracje z kuchnią z całego świata i bary ze wszystkimi alkoholami, jakie człowiek wymyślił, no i panienki jak zechcesz. Można korzystać do woli. Tu biblioteka ze wszystkimi książkami, jakie na świecie wydano, można czytać do woli.

      Ateista czuje, że musi być jakiś hak. Nagle mijają wielką bramę, za którą panują mrok i dym, w kotłach diabły gotują ludzi, mieszają, dorzucają i dalej gotują, nieludzkie wycie, płacz i zgrzytanie zębów.

      - A to? Ty mi tu takie luksusy pokazujesz a tamci co robią?
      - Eee, nimi się nie przejmuj, to katolicy, jak sobie wymyślili, tak mają.

      Usuń
    2. Dobre :D,znam jeszcze kilka ale nie będę Ci zaśmiecała scenki ;)

      Usuń
    3. Nie kryguj się. Chętnie poznam :)

      Usuń
    4. Katolicy znaj ten kawał w innej wersji ;)
      Evik

      Usuń
    5. Proszę o wybaczenie, że z opóźnieniem, ale miałam wizytę siostrzeńca i atrakcje w postaci dwóch krwotoków z nosa i jednej wizycie na izbie przyjęć.
      Trochę parafrazuję - kawał ten słyszałam dawno, dawno temu - ale puenta jest ta sama ;)
      Evik

      Usuń
    6. Pewien człowiek umiera. W bramie nieba wita go św. Piotr i mówi, że Bóg pozwala mu wybrać, czy chce być w niebie, czy w piekle. Najpierw zaglądają do nieba. Człowiek widzi tam aleje i na nich pełno ludzi pogrążonych w modlitwie – zamknięte oczy i złożone ręce. Nuda. Człowiek zdziwiony pyta św. Piotra:
      - Co to ma być? To jest niebo tak upragnione przez wszystkich ludzi?
      - Tak to jest niebo.
      Następnie człowiek zwiedza piekło i widzi tam apartamenty, korty tenisowe, baseny, jacuzzi, restauracje z kuchnią z całego świata i bary ze wszystkimi alkoholami. W barach jest gwarno, pełno bawiących się ludzi i skąpo odzianych panienek.
      Człowiek mówi do św. Piotra
      - Jeżeli tak to ja wolę iść do piekła!
      - Słuchaj człowieku stamtąd już nie ma powrotu.
      - Nie szkodzi wolę iść tam.
      Święty Piotr odprowadził go do bramy i pyta:
      - Na pewno tego chcesz?
      -Tak, nie marudź!
      - A więc idź.
      Człowiek zszedł do bramy piekieł. Tam wita go Lucyfer z szerokim uśmiechem i wręcza mu widły i mówi krótko:
      - Piec nr. 77
      - Jak to? przecież widziałem z góry ludzi bawiących się i radosnych a ty mi tu widły dajesz?
      Lucyfer mówi
      - Spokojnie, spokojnie. To był nasz dział reklamy!

      Evik

      Usuń
    7. Znam, znam. Tyle, że ateistów nie dotyczy ;)

      Usuń
    8. Nie pamiętam oryginału.
      Być może tam był ateista ;)
      Evik

      Usuń

data:blogCommentMessage