Późne popołudnie w kuchni u Krzykasiów, za oknem powoli zaczyna się robić ciemno. Kaśka pichci coś na obiad, na podłodze wala się półtoraroczny Olaf (syn Kaśki i Krzyśka). Krzysiek w pracy. Wstaję dla rozprostowania kości i wyglądam przez okno. Nagle, ni stąd ni zowąd w świetle ulicznej latarni zaczynają wirować płatki pierwszego w tym roku śniegu. Wołam Kaśkę:
- Ale jaja! Zobacz, pada!
Do okna podbiega Kaśka, zaraz za nią Olaf. Kiedy już całe zdziwienie nagłym śniegiem zostaje wyrażone, wracamy na swoje miejsca. Olaf zostaje jeszcze przed oknem, długo i nieruchomo obserwuje spadające płatki, po czym traci zainteresowanie zjawiskiem i także wraca do poprzedniej aktywności (walania się po podłodze).
Kontynuujemy rozmowę. Kiedy po dwóch godzinach z przedpokoju dobiega dźwięk klucza w drzwiach, Olaf zrywa się z podłogi i zaczyna się drzeć:
- Tata, tata, cho! Cho!
Ciągnie Krzyśka w kierunku okna, pokazuje na wciąż padający za szybą śnieg i krzyczy rozpromieniony:
- Tata! Jaja!
Reakcja wydaje się całkiem słuszna. :)
OdpowiedzUsuńPrzykład idzie z góry-powiadają,ale jaja! :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że to były tylko jaja. Jak człowiek widzi pierwsze płatki białego to mu się czasem cos mocniejszego z duszy wyrywa.
OdpowiedzUsuńEch, dzieci...
OdpowiedzUsuńKoleżanka mojej siostry jedzie z mężem i ok małą córeczką samochodem. Przez ulicę przechodzi chłop z krową. Któremuś z rodziców wyrywa się słowo "o k..." (z krowa mające niewiele wspólnego".
Po powrocie do domu włączają TV. Pewnie mówią coś o wsi i rolnikach, bo na ekranie pojawia się krowa. Dziewczynka: "Tato, patrz. Qrv@ w telewizji".
Tak więc przy dzieciach należy uważać, na to, co mówimy. Pomijam to, że mając praktyki w Domu Dziecka spotkałam czterolatka, który słów "qrv@ jeb..." używa.
Evik, ten czterolatek tych słów sam nie wymyślił. I ty wiesz i ja wiem, że nauczył się takiego języka od dorosłych, tak jak wszystkie dzieci się uczą.
OdpowiedzUsuńWiem, że się nie wymyślił. Czego się spodziewać po dziecku, którego matka ma troje dzieci (trzecie w drodze było), a każde z innym tatusiem.
OdpowiedzUsuńPomijam to, że dziecko powinno się uczyć o tym, co wolno mówić, a czego nie. Przykład: Idę z psem, przede mną dwie dziewczynki około 10-letnie. Jedna się chwali: "A moja mama zarabia tysiąc złotych". Druga "A moja tysiąc pięćset". Dawno to było. Ale miałam podejść i powiedzieć dziewczynkom, że o takich rzeczach nie powinny głośno mówić, bo nigdy nie wiadomo, kto idzie za nimi. Może to źle, ale uwagi nie zwróciłam.
Ale z tą krową to chyba dobry przykład ;)
Idealny!
OdpowiedzUsuńJa mam wrodzoną niechęć do dzieci. od urodzenia. Piotrek.
OdpowiedzUsuńAle chyba ciotka wytłumaczyła Olafkowi, że śnieg, to śnieg, a jaja to coś zgoła innego! ;)fk
OdpowiedzUsuńJakie piękne dziecięce uproszczone skojarzenie! :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, że Olaf zapamiętał określenie wrażenia związanego ze zjawiskiem, a nie samego zjawiska.
OdpowiedzUsuń(Zakładam, że "słowo" śnieg użyte było kilkakrotnie, a słowo "jaja" jeden raz.)
Piotrek, też tak miałem dopóki się w jednym nie
zakochałem :)
Słowo "jaja" jest zdecydowanie łatwiejszym do wypowiedzenia dla małego dziecka,lepiej wychodzi :)
OdpowiedzUsuńad Iwona) No i ja to krzyczałam... Z dużą dozą ładunku emocjonalnego :)
OdpowiedzUsuńBo kto to widział w listopadzie śnieg?! Sama bym krzyknęła :D
OdpowiedzUsuńdanger_mause bardzo wątpię w w to, ze zakocham siękiedykolwiek w jakimś dziecku...mam nadzieje że u mojego faceta tak drastyczne przeorientowanie na nieletnie obiekty ludzkie też nie nastapi...Piotrek
OdpowiedzUsuń"Przeorientowanie" zupełnie poza moją wyobraźnia,"doorientowanie" natomiast już nie.
OdpowiedzUsuńEgoista! W ogóle co to za prywata ?! Admin widzi i nie grzmi?!
danger_mouse jestem - mój facet wierzę że również - wystarczająco zorientowany i nie mamy potrzeby się azaliż doorientowywać. i nie wiem co jest w Twojej wyobraźni jak również poza nią. egoista i owszem być może moje rozbuchane ego zatem rośnie w siłę gdy się mu tutaj tyle miejsca za Twoją przyczyną również poświęca. Pozdrawiam nie bez sympatii:):):)Piotrek.
OdpowiedzUsuńad danger_mouse) Admin jak najbardziej widzi, ale:
OdpowiedzUsuń- po pierwsze: admin nie widzi potrzeby oceniania wyborów dotyczących życia prywatnego czytelników (zwłaszcza zaś wyborów dotyczących jakości życia, a za taki wybór uważa realizację sympatii do dzieci poprzez ich posiadanie)
po drugie: admin podziela stanowisko egoistyczne, uważając, że posiadanie przez admina dzieci znacząco obniżyłoby jakość życia i zadowolenie z życia admina.
Admin zaznacza, że nie uzurpuje sobie prawa do stwierdzania, jak posiadanie dzieci wpływa na jakość życia innych ludzi -> patrz punkt pierwszy ;)
kimkolwiekAdminjest serdecznie go pozdrawiam.P.
OdpowiedzUsuńAdmin, który widzi, a bywa, że i grzmi - pozdrawia również :)
OdpowiedzUsuńNo co wy, pogaduszka miała być o mnie :)
OdpowiedzUsuńBez oceniania i czegokolwiek narzucania (się - zwłaszcza)pozdrawiam też.
Haha, dobre. Co do jaj...
OdpowiedzUsuńKiedy moja córka była mała, chyba pierwsza klasy szkoły podstawowej. Uwielbiała dopadać jako pierwsza do dzwoniącego domofonu.
Więc dzwoni, ona dopada i odkłada bez słowa. Krzyczę z kuchni, kto to? I pada odpowiedź.
- Pan z wielkimi jajami.
Musiałabyś słyszeć, ten zrezygnowany i niezainteresowany ton głosu.
Śmieję się za każdym razem, kiedy wspominamy epizod jajeczny. Pewnie gdyby handlarką była kobieta, nie byłoby takiego efektu :)