Andrzej postanowił nie przyczyniać się do rozwoju alkoholizmu wśród kolegów pijaków w pracy i na swoje imieniny nie przynosi do firmy ani piersióweczki. Zostaje przywitany okazjonalnymi życzeniami, za którymi kryje się słabo skrywana nadzieja, że w rewanżu wyjmie zza pazuchy flaszkę. Dziękując za życzenia, odpowiada, że nie świętuje, co zostaje skwitowane pomrukiem:
- Ale my świętujemy...
Daje się wyczuć pewna nerwowość, zawód i jakieś wiszące w powietrzu zgęstnienie.
Po półgodzinie pojawia się pierwsza żołądkowa. Nie mija godzina, a koledzy znów zaczynają wędrować do szatni. Znaczy się, rozpoczęta degustacja drugiej. Ku zdziwieniu Andrzeja słychać toasty, jak to w Andrzejki - za Andrzeja.
Wystarczająco dobrym Andrzejem okazuje się kolega Krzysztof. Andrzej ma na drugie.
(opowiedział Andrzej)
Potrzeba matką wynalazku: jak koledzy chcą się napić, to Andrzeja znajdą.
tak naprawdę wystarczy otworzyć kalendarz z imieninami i zgodnie z nim świętować każdego dnia, a solenizant? Jest - gdzieś jest;)
OdpowiedzUsuńNo...miałam znajomego, który codziennie zaglądał do kalendarza. Lubił wiedzieć za kogo pije:)
OdpowiedzUsuńkoledzy od siedmiu boleści,sami siebie warci.
OdpowiedzUsuńmoja znajoma ma męża, który pije prawie codziennie, prawie do upadłego, ze wszystkimi towarzyszącymi temu "atrakcjami", takimi jak awantury, przemoc. Nie pije jedynie w niedziele, gdyz to jest "święty dzień". Idzie do kościoła, siada w pierwszym rzędzie. I oczywiście nie waża się za alkoholika.
OdpowiedzUsuńPotrzeba matką wynalazców.
OdpowiedzUsuńMożna by rzec.
pzdr Bosy Antek czyli Tomek
Jakie to typowe… Świetny przykład mentalności znacznej części ludzi.
OdpowiedzUsuńad Jurgi) Niestety typowe, a przynajmniej bardzo częste. Na FB, gdzie linkuję scenki, pod linkiem do tej pojawił się komentarz o treści: "zawsze było utarte że trzeba postawić..................." (nazwisko komenatora litościwie pominę), co jak sądzę wyraża zrozumienie dla postawy kolegów i zawód wywołany zachowaniem Andrzeja. Zwłaszcza ta ilość kropek...
OdpowiedzUsuńTeza jest niepoprawnie postawiona. Wiadomą rzeczą jest, że pozory mylą. Krzysztof miał przy sobie gorzałę po prostu z okazji wtorku.
OdpowiedzUsuńTryku, w takim razie toasty były błędne! Trzeba to koniecznie powiedzieć kolegom Andrzeja z pracy, z pewnością natychmiast zabiorą się za wznoszenie poprawnych ;)
OdpowiedzUsuńAleż nie! Toasty były prawidłowe, jednakże pochodzenie alkoholu było przypadkowe. Zasadniczo wszystko zależy od interpretacji, ale ja obstaję przy swoim bo uparty jestem jak kozioł :)
OdpowiedzUsuńja z okazji swoch urodzin bądź też imienin stwaim wszystkim w pracy...kawę i ciastko, jak ktoś nie pije kawey, to ma herbatę. kolegów Andrzeja jestem w staniew zrozumieć i im współczuję, Andrzeja też rozumiem i równiez mu współczuję, bo zdaję sobie sprawę, w jak kłopotliwym położeniu się znalazł.
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc, podejrzewam, że kolegom Andrzeja jest całkowicie obojętne, z jakiej okazji piją. Imieniny (czyjekolwiek) są jedynie pretextem. Piją bo ptaszek przeleciał. Albo bo nie przeleciał...
OdpowiedzUsuńPicie tam odbywa się w sposób zaplanowany, systematyczny i zorganizowany, więc pochodzenie alkoholu nie mogło być przypadkowe. Z tak dobrze zorganizowanej aktywności element przypadku musi zostać wyeliminowany ;)
ale może być też tak, że pijąc tak regularnie chcąc zachować pozory picia w sposób kontrolowany obierająsobie jakąś konkretną okazję właśnie po to, żeby ów element przypadku wyeliminować. wiesz lepiej niż ja o tym, że choć każdy pije po swojemu i na różne sposoby, to jednak wszystko sprowadza siędo utartych schematych. tak jak "się utarło, że trzeba postawić.............."
OdpowiedzUsuńKoledzy świetnie poradziliby sobie i bez solenizanta.Taka natura.Andrzejowi pogratulować tylko,że nie ulega namowom i zwyczajaom-jeśli nie czuje takiej potrzeby.Zapewne to jest ten Andrzej,co rano zamiast Wyborczej dostał Wyborową-tym większe gratulacje.Konsekwencja,to jest to!
OdpowiedzUsuńTo jest na zasadzie: "bo zupa była za słona" Chcesz walnąć, każdy powód jest dobry. Chcesz wypić...każdy może być Andrzejem ;)
OdpowiedzUsuńPowód jest nieważny, liczy się chęć.
Koszszszszmar! Świętowane w pracy imieniny, urodziny i inne okazje, bo... wypada, bo... tak trzeba, bo... co powiedzą inni.
OdpowiedzUsuńNie chodzi tylko o rozpijanie siebie i "narodu", kawusie z ciasteczkami też są passe.
ad Iwona) Tak, to jest ten sam Andrzej. Andrzej jest kopalnią opowieści tego typu, jako że pracuje ze strasznymi pijakami, którym rzeczywiście powód picia jest obojętny.
OdpowiedzUsuńad marianka) To się nie nazywa chęć. To się nazywa głód.
ad Bobe Majse) Co innego passe, a co innego pijaństwo w zakładzie pracy.
Obowiązek stawiania ciasteczek na imieniny może i jest passe (cokolwiek to znaczy), chyba że obowiązkiem nie jest, a robi się to z czystej sympatii i radochy. Mam szczęście pracować w zespole, który jest ze sobą zaprzyjaźniony, więc i bez okazji nam się zdarzają takie poczęstunki. A to ktoś wziął więcej kanapek na dyżur, a to komuś jabłek zbywa, a to ktoś nabył świetną kawę i częstuje... Jest to po prostu miłe. A jak jeszcze ktoś przyniesie książkę, co go zachwyciła i chce pożyczyć, bo pomyślał, że komuś innemu też się spodoba albo całą serię "Doktora House'a", o:
http://scenki.blogspot.com/2010/10/paradoks-autorefleksji.html
Tacy pracownicy,co szerzą pijaństwo w pracy to widok dość powszechny,niestety.Powinni być masowa zwalniani-koniecznie dyscyplinarnie.Przecież tacy ludzie są niewydajni w pracy.A jaki w tym interes ma szef? Czemu tak się nie dzieje to ja nie wiem.
OdpowiedzUsuńDobre pytanie. Czemu tak się dzieje?
OdpowiedzUsuńTia... Proponuję spróbować być jedyną umiarkowanie mięsożerną pracującą wśród wegetarian...
OdpowiedzUsuńOni nawet za nabiał, czy jajko potrafią zabić jak mają gorszy nastrój bo im marchew zbutwiała... :/...
Masowa eksterminacja marchewek (wszak też żywych) im nie wadzi?
OdpowiedzUsuńTeż tego nie rozumiem, może są wegetarianami dlatego że nienawidzą roślin... :D
OdpowiedzUsuńTeż mam takie podejrzenie :)
OdpowiedzUsuń