„Mówiłem, że kot Murder jest stary. Ale Murder nigdy nie umrze, w każdym razie nie umrze ze starości jak te brzydkie, grube i nieruchawe psy, które trzeba będzie w końcu uśpić u weterynarza. Murder nigdy nie umrze, chyba, że ktoś go zabije, albo przejedzie go samochód. Jeśli Murder nie umrze śmiercią gwałtowną, to jego ciała nikt nigdy nie znajdzie. Nie pozostanie po nim ani jedna kostka, ani strzęp futra. Murder po prostu zniknie. Pewnego dnia nie zobaczę go siedzącego w okiennej wnęce, ani idącego powoli przez ogród. Żebym nie wiedzieć jak wpatrywał się, nie zobaczę już tego miejsca, w którym materia świata jest tak cudownie zagęszczona i tak doskonale uformowana w ruchomą żywą, widzącą i czującą istotę. W opustoszałym powietrzu będę widział tylko ziemię, kamienie, trawę. Jeśli przestanę widzieć coś, co przedtem widziałem, to tak jakby mi odebrano rzecz, którą przedtem miałem. I będzie mi smutno.”
fragment opowiadania „Kot w mokrej trawie”
Kornela Filipowicza
Kot Murder z opowiadania Kornela Filipowicza nie jest tym samym kotem, co kot z wiersza „Kot w pustym mieszkaniu” Wisławy Szymborskiej, napisanego po śmierci Filipowicza, z którym Szymborska była związana 21 lat. Kornel Filipowicz umarł w 1990 roku. Był i był, a potem nagle zniknął i uporczywie go nie było. A teraz:
"(...) Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
i żadnych skoków pisków na początek."
I będzie mi smutno.
I jest smutno!
OdpowiedzUsuńniby wie się, że człowiek nie jest istotą wieczną, że prędzej czy później odejdzie i że dotyczy to też wielkich, ale zawsze jest to w końcu zaskoczeniem.
Szkoda.
Tak, mimo wszystko, mimo że wiadomo, to się wydaje nieprawdopodobne...
UsuńNa pociechę:
OdpowiedzUsuńNie ma takiego życia,
które by choć przez chwilę
nie było nieśmiertelne.
Śmierć
zawsze o tę chwilę przybywa spóźniona.
Na próżno szarpie klamką
niewidzialnych drzwi.
Kto ile zdążył,
tego mu cofnąć nie może.
Stachura nazywał ją zwyczajną wariatką...
UsuńJemu chyba tez niewiele brakowalo:)
UsuńStachura był wariatem pełnowymiarowym :)
UsuńA śmierci, tej zwyczajnej wariatce, poświęcił spory kawałek swojej twórczości. I życia...
i ona odeszła ...
OdpowiedzUsuńI "żebym nie wiedzieć jak wpatrywała się, nie zobaczę już tego miejsca, w którym materia świata jest tak cudownie zagęszczona i tak doskonale uformowana w ruchomą żywą, widzącą i czującą istotę".
UsuńNajsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że odchodzą autorytety, a na ich miejsce nie pojawia się nikt nowy...
OdpowiedzUsuńLem, Kołakowski...
UsuńChociaż miała 89 lat odchodząc to i tak przeżyłem wczoraj szok i smutek mnie nie opuszcza. Ale wierzę, że Wisława Szymborksa jak nikt inny jest dowodem na prawdę zawartą w słowach "non omnis moriar"...
OdpowiedzUsuńSzymborska wydawała się wieczna.
UsuńWysławiała Stalina, potem prosto i zrozumiale pisała o życiu, jak to wielcy poeci piszą. Umarła i smutno.
OdpowiedzUsuńMyślę, że czas późniejszy"dokonany" przebił tego Stalina
UsuńWarto też poczytać, co ona sama miała do powiedzenia o tym okresie swojego życia. Wiele razy mówiła o nim w wywiadach.
UsuńCzytałam jej wypowiedzi po wielkiej nagonce na nią, kiedy dostała Nobla. Uważam ją za wielkiego Człowieka. Szkoda, poczekam na nowy tomik wierszy. Mają się ukazać chyba w czerwcu.
UsuńMnie też się po prostu zrobiło smutno.
OdpowiedzUsuń'Umrzeć - tego nie robi się kotu'
OdpowiedzUsuńBardzo smutno...
Cóż, wielka poetka. Nic więcej. A o jej wyborach, poglądach... nie chcę w tym grzebać. Zostawiła po sobie zbyt dużo zbyt wielich spraw.
OdpowiedzUsuńTak. Wielka poetka. I można grzebać, ale to nie zmieni tego, że była wielką poetką.
Usuń