Trzeci rozmówca



postaci dramatu:
M. - jako M.
ja - jako ja
A. - jako milczący, lecz istotny uczestnik

M.: A pamiętasz z dzieciństwa taką bajkę o kocie Filemonie?
A. (wyczekująco): ?
ja: Aha, bardzo ją lubiłam. A najbardziej lubiłam tego starszego kota, czarnego, który małemu opowiadał o świecie. I z takim zblazowaniem wyjaśniał mu zawiłości kociego życia. Bonifacy się nazywał.
A. (zawiedziony): ...
M.: Takie stoickie podejście miał.
ja: No i poczucie wyższości, bo ten mały był jeszcze taki niedoświadczony życiowo, wszystkiemu się dziwił.
M.: A pamiętasz, jak ten mały miał na imię?
A. (triumfalnie): ...!

głos z offu: Tak, proszę państwa. A. to ten stary, złośliwy Niemiec, który wszystko chowa.

34 komentarze:

  1. Proszę,proszę-samej zdaża mi się używać tego określenia i nie skojarzyłam,że doskonale nadaje się na scenki... albo po prostu zapomniałam,znaczy zostało mi to schowane przez tegoż pana ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. :)))) Ot się można zakiwać, jak to klasyk mawia;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z całą pewnością nikt z Was nie opiekuje się chorym na Alzheimera. Ja nie jestem już w stanie śmiać sie z tego typu dowcipów. Nie po kilku latach patrzenia, jak mi matka umiera po kawałku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi. To może i puste słowa, nie oddające trudu takiej opieki, wiem. W tym kontekście dialog przytoczony w scence, czy dowcip, który się z nim skojarzył brzmi niemal lekceważąco, ale scenka nie jest żartem z chorych na Alzheimera. Nie miałam na celu nikogo urazić. Jest to raczej próba złapania dystansu do własnego starzenia się i obaw z tym związanych. Bo w pewnym wieku, kiedy zaczynasz zauważać drobne oznaki rozpadania się, zaczynasz też odczuwać lęk.

      Usuń
  4. Filemon! :)
    A ten stary złośliwy Niemiec mnie też czasem dopada! :) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On się czasem bezczelnie, choć milcząco, wtrąca do rozmowy ;)

      Usuń
  5. Kurczę, też mam tego kolegę za kolegę. Tyle że u mnie chyba nie na starość można go zrzucić, a na zwykle roztrzepanie ;)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety i moją drugą naturę (a może pierwszą?) stanowi ;)..., żarty jednak żartami - dopóki rzeczywiście nas to nie dotyczy ... (odpukać).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem śmiech to jedyne, co można zrobić, aby złapać nieco dystansu, poradzić sobie. Można sobie tylko życzyć, aby ta umiejętność towarzyszyła nam także w trudnych chwilach.

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Dopóki sama się na tym nie przyłapiesz ;) Zapewniam, mieszanka od rozbawienia do zgrozy.

      Usuń
  8. po wodzie pływa, kaczka się nazywa, co to jest?...
    a Bonifacy jest super...
    pozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bonifacy był jednym z idoli mojego dzieciństwa, czyli czasu, kiedy każdy z nas jest trochę Filemonem ;)

      Usuń
  9. A w dowcipie o Niemcu to role sie odwrocily (w stosunku do Bonifacego i Filemona). Wniosek - badz tak dlugo Bonifacym jak mozesz bo na starosc przybierzesz imie FileMona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że trochę tym Bonifacym jestem, a na starość pójdzie mi najwyżej w większą zgryźliwość ;)

      Usuń
    2. Obstawiam ciagle 'zdziwienie' zamiast 'zgryzliwosci wiekszej' na 'starosc' (w wieku okolo setki :). Jest jeszcze czas aby sie tym cieszy :D

      Usuń
    3. Ja też obstawiam, ale pewności nie mam, a znając mój charakter... ;)

      Usuń
    4. Stawiam na wredotę i złośliwość ;)

      Usuń
    5. Ale to tylko dlatego, że znasz mnie osobiście ;)

      Usuń
    6. Nie sądzę;) Zanim Cię poznałam osobiście, przewidywałam z jakich charakterem, a raczej charrakterkiem mogę mieć doczynienia;)

      Usuń
    7. Mam nadzieję, że tych oczekiwań nie zawiodłam ;)

      Usuń
    8. Zależy jak na to patrzeć ;) Rzeczywistość znacznie je przerosła;)

      Usuń
    9. Cieszy mnie to, bo swoją wredotę pielęgnuję i cenię bardzo ;)

      Usuń
    10. Co widać, słychać i czuć;)

      Usuń
    11. Wnioski są proste - na starość może mi się tylko rozwinąć ;)

      Usuń
  10. No to dowcipem go... lepiej mieć Parkinsona i trochę rozlać niż Alzheimera i zapomnieć wypić... i proszę to również potraktować jako próbę uporania się z własnym rozłażeniem się na starość. Moja matka też choruje "na Niemca" i ja wolę mówić, kiedy stanie i stoi bezradna, bo nie wie, co dalej, że się "zawiesiła " na chwilę. Jakoś ten słownik lekko lekceważący bardziej pomaga mi trwać w beznadziei.

    OdpowiedzUsuń
  11. Filemon... Cóż to znowu za imię?

    OdpowiedzUsuń
  12. Z Wikipedii: Filemon – imię męskie pochodzenia greckiego. Wywodzi się od słowa philé - 'miłuję, kocham' lub od phil-mosýn - 'przyjazność, życzliwość', czyli 'życzliwy, przyjazny'. Żeński odpowiednik Filemona
    I z mitologii: Kiedy Zeus i Hermes chodzili po ziemi, przebrani za ludzi nikt nie chciał ich ugościć. Tylko ubodzy staruszkowie , Filemon i Baucis przyjęli ich pod swój dach. Podzielili się z gośćmi swoim skromnym posiłkiem. Kiedy w końcu zorientowali się , że podróżni są bogami , Filemon chciał im złożyć w ofierze ostatnią gęś. Zeus uczynił ich kapłanami w swojej świątyni , a po śmierci zamienił w drzewa złączone pniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ładne. Dziękuję za uzupełnienie moich braków w wykształceniu :)

      Usuń

data:blogCommentMessage