Gdzie się zaczyna tolerancja?



"Granice mojego języka oznaczają granice mojego świata."
Ludwig Wittgenstein

Wchodzę do pociągu, odnajduję swój przedział i zaglądam przez szybę, żeby zorientować się, z kim spędzę najbliższe godziny. Ku mojej zgrozie odkrywam, że współpasażerami będzie rodzina z dwójką dzieci. Jedyne pocieszenie w tym, że dzieci w miarę wyrośnięte (chłopczyk około 6 lat, dziewczynka około 10 lat), więc odpadnie kwestia wycia, plucia soczkiem i zmieniania pieluszek wraz z demonstracją zawartości.

Siadam na wywalczonym miejscu przy drzwiach. Rodzinka zaczyna budzić moją sympatię. Dzieci ciekawią się otoczeniem, rodzice tłumaczą im spokojnie, do czego ten przycisk, jak się otwiera śmietnik, a nawet wyciągają książeczkę z bajkami do czytania.

Pociąg jeszcze stoi. Wyglądam przez szybę na korytarz. Wśród pasażerów przeciskających się w poszukiwaniu swoich przedziałów jest również Murzyn z walizką.

chłopczyk: Tato, tato! Zobacz! Czarnoskóry pan!!!
tata: No i co się tak drzesz, jakby to jakaś sensacja była?

(pociąg TLK z Krakowa Głównego
do Warszawy Centralnej)



ps 1. Gdzie i kiedy zaczyna się nauka tolerancji i otwartości? W domu i to bardzo wcześnie. Na poziomie języka. Podsłuchując język, jakiego używają rodzice, uczymy się, jak się mówi (a poprzez to, jak się myśli) o ludziach różniących się od nas narodowością, kolorem skóry, orientacją seksualną, ubiorem, wyznaniem i wszystkim innym, co tylko można sobie wyobrazić.

W języku używanym przez daną osobę zawarta jest informacja o jej sposobie myślenia. Sposób myślenia wyznacza postawę. Postawa wyznacza zachowania.

Skoro chłopczyk, nawet bardzo podekscytowany, spontanicznie używa określenia "czarnoskóry pan", to znaczy, że w tym domu tak właśnie się mówi. Na co dzień. Nie "asfalt". Nie "czarnuch". Nawet nie "Murzyn". Czarnoskóry pan. A to z kolei wiele mówi o stosunku tych rodziców do odmienności. Ale to nie wszystko. Odpowiedź ojca wskazuje na coś jeszcze: czyjaś odmienność to coś zwyczajnego, z czego nie trzeba robić sensacji. Piękne. Po prostu piękne.

ps 2. Przyznam, że poczułam się nieco zawstydzona słowami chłopczyka. Bo ja pomyślałam "Murzyn", chociaż bez złych intencji. Nie jest to w moich ustach określenie pogardliwe. Jednak gdyby ów czarnoskóry pan nie życzył sobie, aby nazywała go Murzynem, a ja bym uparcie to robiła, byłby to już przejaw nietolerancji i złośliwości. Bo ocena należy do niego.

Znajoma Cyganka nie znosi, kiedy mówi się o niej Romka. Więc mówię o niej i do niej używając określeń "Cyganka" i "Cyganie". Gdy zwracam się do mojej przyjaciółki "Ty lesbo!", wiadomo, że to żart, ba! czasami nawet pieszczotliwy żart. Bo ocena, czy dane określenie jest obraźliwe, zależy również od intencji wypowiadającego.

93 komentarze:

  1. przyznam, że jestem pod wrażeniem, sama mam pierwsze skojarzenia podobne do Twoich: "Murzyn" i podobnie jak u Ciebie nic złego się za tym nie kryje ...
    ale dla rodziny szacun i to głęboki
    i nie powiem, ciekawość mnie zżera co wymyśliłby mój syn ...:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzinka wzbudziła moją ogromną sympatię i szacunek. I tym spontanicznym, a tak wiele mówiącym, okrzykiem chłopczyka i reakcją ojca i sposobem spędzenia podróży: czytali te bajki i rozwiązywali krzyżówki.

      Usuń
    2. Moje pierwsze skojarzenie to też Murzyn i raczej spotykałam się często z o wiele gorszymi określeniami więc tym bardziej miło przeczytać coś takiego. O ile świat byłby piękniejszy gdyby wszyscy ludzie prezentowali zachowanie tej rodziny. Miło byłoby słyszeć np. "dwie miłe Panie" niż "te cholerne lesby".

      Usuń
    3. Jeszcze apropo tego sposobu spędzania podróży w jakimże jest on kontraście do sceny jaką ostatnio widziałam będąc u mojej koleżanki. Jej mąż przyszedł z pracy, siadł na fotelu, nie ściągawszy zabłoconych butów wywalił nogi na stół, otworzył piwo i zaczął krzyczeć do swojego 3 letniego syna "lej matkę, lej matkę"...patologia, niestety w domu mojej bliskiej znajomej...

      Usuń
    4. Świat byłby o wiele lepszym miejscem, gdyby ludzie zwracali uwagę na język, jakim opisują innych ludzi. Bo słowa mają dużą moc.

      A z drugiej strony, to samo słowo może mieć tyle znaczeń. Zobacz:

      "Te cholerne lesby" - to wyraz niechęci, może pogardy.

      "Poznajcie, to moje dwie zaprzyjaźnione lesby" - to objaw sympatii i zażyłości.

      Usuń
    5. Co do opisanej w drugim komentarzu sytuacji - smutne, przykre. Co na to owa matka?

      Usuń
    6. Trudno powiedzieć,starała się to obrócić w żart, na pewno była to dla niej bardzo niemiła sytuacja, zwłaszcza, że miała miejsce w mojej obecności.

      Usuń
    7. Najbardziej przykre, że była to sytuacja bardzo pouczająca dla dziecka. Na pewno się z niej nauczyło wiele o świecie. Niestety...

      Usuń
  2. Dopiero jakieś parę miesięcy temu oświecono mnie, że "Murzyn" brzmi obraźliwie. Dla mnie to było zawsze najzwyczajniejsze określenie na osobę o ciemnej skórze. I tyle. Ale, mając okazję, zapytałam o to mieszkającą w Anglii koleżankę (gdybym mogła, zapytałabym mieszkańca USA, ale nie znam) i potwierdziła, że ciemnoskórzy by się za to obrazili.

    Dziwnie to się wszystko zmienia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że ocena, czy określenie jest czy nie jest obraźliwe, powinna należeć do tego, kogo dotyczy. Więc trudno orzec, czy określenie "Murzyn" jest obrazą. Może dla niektórych jest, dla niektórych nie. Trzeba by zapytać, bo być może to kwestia indywidualna.

      Podobnie jest z tą nieszczęsną "psycholożką", której nie cierpię. Podejrzewam, że nazywając mnie tak rozmówca raczej nie chce mnie obrazić, tylko dostosowuje się do panującego trendu. Jednak jeśli mimo zwróconej uwagi, iż jestem psychologiem, a nie psycholożką, nadal by mnie tak nazywał - to byłaby zupełnie inna sprawa.

      To kwestie niezwykle delikatne. Być może najbezpieczniej używać jak najbardziej neutralnych określeń. No chyba, że po prostu ma się ochotę kogoś urazić. Ale to już inna sprawa.

      Usuń
    2. Od tej koleżanki wiem, że sami (już chciałam napisać: Murzyni) ciemnoskórzy traktują to określenie jako obrazę. Zresztą, przy okazji powiedziała, że są drażliwi aż do przesady i wszystko, co im nie pasuje, podpinają pod rasizm. Na co dzień spotyka prawdziwą mieszankę narodowościową (korporacja jakaś czy coś), więc wydaje mi się wiarygodna.

      A o -lożkach nawet nie mówię. Mnie to brzmi jak określenie egzaltowanej niuni w różach, strasznie zapalonej do pracy, bo przeczytała parę książek i wie już absolutnie wszystko. Taka trochę przemądrzała modnisia, w rzeczywistości nieco... pusta i płytka. Tak mi brzmi każda psycholożka, socjolożka (to nawet bardziej) i inne lożki. Mało profesjonalnie po prostu. Co innego psycholog, ale to chyba mało trendy.

      Usuń
    3. Cóż, wolę być w zgodzie z sobą niż trendy ;)

      We mnie to określenie również budzi takie skojarzenia. Pańcia uprawiająca chciejstwo-pomagactwo. Ale, jeśli jakaś pani psycholog życzy sobie, żeby JĄ tak nazywać - proszę bardzo. Będę. To jej prawo do samookreślenia. Byle nie do mnie i nie o mnie. To moje prawo :)

      Usuń
    4. Jakiś czas temu słyszałem analizę językoznawcy - jeśli chodzi o naszą polską językową tradycję, słowo 'Murzyn' nie ma pejoratywnego znaczenia, ma coś wspólnego z Maurami, czyli osobami o ciemnej skórze.
      Myślę, że jakiejś szkody tu narobił Murzynek Bambo, który był nieokrzesanym dzikusem skaczącym po drzewach...

      Usuń
    5. Najprawdopodobniej właśnie o Murzynka Bambo poszło. o ja znam o wiele bardziej pejoratywne określenia w języku polskim na osobę czarnoskórą. Dopóki nie przeczytałam gdzieś, że słowo Murzyn może kogoś obrażać, nie wiedziałam o tym.

      Usuń
    6. Słowo "Murzyn" jest całkowicie neutralne, nie niesie za sobą żadnej negatywnej treści poza określeniem koloru skóry. Wątpię, żeby również Tuwim chciał kogokolwiek obrazić/ tutaj wtrącę, że oceniając wierszyk należy brać pod uwagę nie tyko współczesny kontekst znaczeniowy, ale też kontekst czasów, w których wierszyk powstawał i intencje autora. W zachowaniu dzieciaka nie było nic niezwykłego - być może nigdy nie widział czarnoskórego pana i wyraził swoje zainteresowanie. Dlatego ojcu można pogratulować reakcji.
      Antydogmatyk

      Usuń
    7. W moim odczucie i kiedy je wypowiadam, słowo "Murzyn" jest całkowicie neutralne. Ale skoro przez osoby nazywane Murzynami jest ono odbierane źle, jako upokarzające czy dyskryminujące, to wyrazem szacunku dla nich jest używanie innych określeń, które przez te osoby są odbierane neutralnie. Przez nie. Nie przeze mnie.

      Usuń
    8. Paradoks polega na tym, że jeżeli damy sobie narzucić obce nazwy, tylko dlatego, że nasze mogą się komuś nie spodobać/ np. Murzyn, albo Niemiec/, możemy upokorzyć się sami.
      Wyobraźmy sobie, że zaczynamy nazywać Eskimosów Inuitami (czyli ludźmi). Czy sami nie stajemy się wtedy nie-ludźmi?
      Antydogmatyk

      Usuń
    9. Czy nazywając siebie ludźmi nie czynimy nie-ludźmi tych, którzy mówia o sobie: people, lidé, Menschen, emberek? Pytanie retoryczne. Rzecz w tym, aby nazywać ludzi tak, aby ich ie obrażać. W ich ocenie.

      Usuń
  3. Ja myślę, że tzw. masa większości sama robi większy problem od wszystkich mniejszości. Czarnoskóry od wieków jest Murzynem, Rom - Cyganem. Dzieciak zachował się prawidłowo jak na swój wiek - jakby nie było, nawet w dużym polskim mieście, dla sześciolatka, osoba innej rasy będzie czyś rzadkim a to = interesujące, intrygujące i świadczące o prawidłowym rozwoju. Wszystko zależy - jak słusznie zauważyłaś od intencji wypowiadanych słów i towarzyszącym emocjom. Słowa Rom, czarnoskóry też można użyć w sposób pogardliwy. Tworzenie na siłę kulturalnego ę ą" bywa czasem bardziej niezręczne, niż nazywanie sprawy wprost. W każdym razie można mi pieszczotliwie powiedzieć "ty gruby mańkucie", bo mam ewidentną nadwagę i posługuję się lewą ręką. Niekoniecznie "szczupła inaczej, używająca lewej kończyny" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poruszasz sprawę tzw. poprawności politycznej, która w nadmiarze wywołuje zdrowe reakcje alergiczne. Ale alternatywą jest stosowanie określeń obraźliwych (w ocenie adresatów, niekoniecznie w ustach wypowiadających). Co gorsze? Biorąc pod uwagę, że żyjemy w świecie o ciągle zwiększającej się różnorodności?

      Dlatego ja zazwyczaj pytam.

      Usuń
  4. Podnosi na duchu ta scenka. Bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  5. No ale co kogo urazi, to bardzo indywidualna sprawa. Minione pokolenie uczyło się przecież "Murzynek Bambo a Afryce mieszka, czarną ma skórę ten nasz koleżka", więc trudno nagle od starszych osób wymagać, by słowo Murzyn wykreśliło ze słownika, bo jest obraźliwe. Nawiasem mówiąc jak pozytywnie naładowany jest ten wierszyk, chociaż o Murzynku :) Jeżeli ktoś chce się obrazić, to każdy pretekst będzie dla niego dobry i na siłę nie da się ich uszczęśliwiać, bo jeszcze ..ich to obrazi :) Pewne typy tak mają po prostu i już :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toteż właśnie: skoro to indywidualna sprawa, to nie można zapytać? Jeśli zależy nam na dobrych, a przynajmniej neutralnych stosunkach? Kwestia intencji i odrobiny wysiłku :)

      Usuń
    2. Zresztą, kiedy piszesz, że można do Ciebie mówić "ty gruby mańkucie", to masz na myśli dość szczególny rodzaj sytuacji. Prywatny, osobisty, kiedy dystans się zmniejsza.

      Dostrzegasz różnicę między pieszczotliwym, żartobliwym zwrotem, który wypowiada bliska, zaprzyjaźniona osoba, a tym samym określeniem rzuconym za Tobą na ulicy? Przez kogoś, kto Cię nie zna? Odebrałabyś to jako pieszczotliwe? Albo przynajmniej neutralne?

      Usuń
    3. Cóż - niektóre pytania też bywają lub mogą być nietaktowne, każdy na swój sposób powinien to spróbować wyczuć. Na szczęście większość sytuacji jest dość prosta.
      Jeżeli zależy nam na dobrych czy neutralnych stosunkach, trzymamy się blisko "poprawności politycznych", zwłaszcza, jeśli dotyczy to osób mało znanych. Z osobami znanymi nam bliżej, sami wiemy doskonale jak i co można.
      Jakieś faux pas każdemu może się zdarzyć popełnić. Fakt, że skutki mogą być różne, w zależności od miejsca i rangi. Ja bym usprawiedliwiła nietakt wynikający ze zwykłej gafy, a nawet umiała się z niego śmiać. Złośliwość z premedytacją - nie będę ukrywać, że nie bardzo.

      Usuń
    4. Tak, jest tutaj mnóstwo niuansów, dlatego owa poprawność polityczna, która czasami zgrzyta w uszach, jest lepsza od obrażania kogoś i lepiej się sprawdza w relacjach z osobami mniej znanymi. Mniejsze ryzyko.

      Myślę też, podobnie jak Ty, że jest istotna różnica między gafą a celowym, złośliwym obrażaniem.

      Usuń
  6. O. Jakie to ładne.

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałem ostatnio prof Bralczyka autorytatywnie stwierdzajacego, ze słowo Murzyn nie jest obraźliwe. Dla pana Bralczyka.
    Tak sie składa, że mam kilku znajomych czarnych, o zgrozo, w tym Żydów. Oni zgodnie twierdzą, że określenie Murzyn (obojetnie w jakim języku) ich obraża. Przyjmuję od dawna do wiadomości i językowej praktyki zdanie czarnych. Nie przez poprawność, jakakolwiek, a dlatego, że nie mam zwyczaju obrazać kogokolwiek bez powody, choćby nawet mimochodem.
    Kiedyś sie dowiedziałem, po powrocie z Izraela do Polski, że tutaj określenie "Żyd" jest obraźliwe, wręcz obelgą. Ty żydzie! Byłem zdumiony, nawet w snach by mi to nigdy do głowy nie przyszło, dopiero później zrozumiałem "tolerancję" Polaków.
    Piszesz Elu, w ps 1. Gdzie i kiedy zaczyna się nauka tolerancji i otwartości? W domu i to bardzo wcześnie. Na poziomie języka. Tak, ale ile jeszcze musi minąć pokoleń Polaków, żeby te zmiany były widoczne poza wyjątkami? Myślę, że jeszcze co najmniej dwa. Oby tylko dwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kluczowe jest: ...dlatego, że nie mam zwyczaju obrażać kogokolwiek bez powodu, choćby nawet mimochodem.

      No właśnie. Skoro mogę nie obrażać, to może warto się dowiedzieć, co jest, a co nie jest obraźliwe? I dla grupy i dla każdego indywidualnie. Bo też traktowanie czarnoskórych, homoseksualistów, Żydów, Polaków itd. jako grupy jednolitej to uogólnienie. Nie tyle obraźliwe, co bezzasadne. Jak każdy stereotyp :)

      Usuń
    2. > Kiedyś sie dowiedziałem, po powrocie z Izraela do Polski, że tutaj określenie "Żyd" jest obraźliwe, wręcz obelgą. Ty żydzie!

      http://sjp.pwn.pl/slownik/2548419/zyd

      Usuń
    3. Po IP trzeba wywoływać, żeby był podpis?

      Usuń
    4. Sam pan widzi co to takiego Żyd w Polsce. Leksykony naukowe nie pozostawiają cienia wątpliwości.
      Pozdrawiam, szalom.

      Usuń
    5. Uwaga porządkowa:
      Będzie miło, jeśli podpiszesz się pod swoim komentarzem.
      Różne opcje podpisu wybierzesz z rozwijanej listy pod oknem, gdzie wpisujesz komentarz.
      Wystarczy imię lub nick w polu NAZWA.


      Usuń
    6. Słuszna uwaga, wdhodzą do czyjegoś domu szanuj zasałe obyczaje.

      Z całym szacunkiem,

      Marek Smołowik

      Usuń
    7. Anonimie, ja od Polaków wiem o ich stosunku do Żydów, kim są w ich rozumieniu Żydzi, nie z leksykonów Musisz wiedzieć, że postawy ludzi wobec innych nie zależą od zawartości haseł w leksykonach i nie wywodzą sie z nich a odwrotnie. Dokładnie odwrotnie.
      Nie obawiaj sie podpisać, nie gryzę ani nie pluję przez światłowody. Trochę odwagi człowieku.

      Usuń
    8. Anonimie zwany markiem :)

      Usuń
    9. Anonim już się podpisał. A co do znaczeń słownikowych i znaczeń codziennych - bywają bardzo odległe. Słownik nie zawsze zawiera opis emocji i intonacji, jakie towarzyszą wypowiadaniu danego słowa, a to w nich niesie się znaczenie.

      Usuń
    10. Czarku, interpretacja hasła w leksykonie powszechnym i oficjalnie uznanym jako obowiązującą wykładnia języka polskiego i jego interpretacja budzą we mnie mieszane uczucia. Jaka interpretacja, btw.?
      Wspomniany opis nie budzi żadnych wątpliwości- żyd złodziej, osoba niegodna zaufania.
      Skoro tak "mówi" PWN, to co oczekiwać od "maluczkich"?

      Marek

      Usuń
    11. Pani Elu, dziękuję za zllikwidowanie tego papierocha w końcu.

      marek

      Usuń
    12. A, to pan...:)
      Zapewniam, że w tzw. realu pozostał.

      Usuń
    13. Marku, słownik opisuje rzeczywistość języka nie zaś intencje redagujących hasła. Tak powinno być? Tak.
      Proszę sobie wyobrazić sytuację, że w słownikach hebrajskiego w Państwie Izrael pod hasłem Polak znalazła sie definicja Polaka oddająca myślenie o Polakach bardzo wielu jeszcze Żydów.

      Usuń
    14. To ciekawe...
      Mógłbyś podać jakiś namiar Czarku?
      Nie znam hebrajskiego, polski, angielski i francuski jako tako ogarniam.
      Bardzo intrygujące...

      Marek

      Usuń
    15. Marku, wystarczy kliknąć Czarek Samuel K. Jest przy każdym komentarzu :)

      Usuń
  8. Obawiam się dyskryminacji w drugą stronę - bojąc się urazić osobę o czarnym kolorze skóry w ogóle będę ją ignorować, udawać że nie widzę, nie słyszę, jakby nie istniała. Bo Murzyn w naszym polskim słowniku to «człowiek należący do rasy czarnej». Nie ma żadnego pejoratywnego znaczenia, chyba że ktoś mu takie zechce nadać, ale takie można nadać i taboretowi i budyniowi. A Murzynek Bambo zawsze dobrze się kojarzył i to w nas tkwi.
    Zapewne z tego samego źródła zdobywam nową wiedzę co Ken.G :) Ale nadal dla mnie bardziej obraźliwe jest podkreślanie tego koloru skóry - bo to już różnicowanie, bliższe rasizmowi. No ale skoro tak wolą?
    A Afroamerykanin jest dla mnie w ogóle pomyłką, choć to ponoć najbardziej politycznie poprawne, bo skąd mam wiedzieć jakie są korzenie człowieka? Może w życiu w Ameryce nie był, prosto z Kenii przyjechał do Polski? Podobnie zresztą z innymi narodowościowymi odmianami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pada tu chyba najważniejsza kwestia: "ale skoro tak wolą?".

      Usuń
  9. Taaak, a w niektorych krajach Polak bywa slowem dla niektorych obrazliwym. Dziwne? A jednak. Wszystko zalezy od intencji mowiacego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oraz od znaczenia, jakie dane słowo zyskuje, dzięki np. intonacji, lokalnym doświadczeniom, mimice.

      Usuń
    2. Tak czy inaczej, w większości krajów świata gdzie znają Polaków nazwanie kogoś Polak jest dyskredytujące tego kogoś, jest ujmą.

      Usuń
    3. OK. Tyle, że nie chodzi tu o spis obelg. Tylko o to, że np. określenie Polak dla Polaka obraźliwe nie będzie. Polaczek już owszem. Analogicznie nazwanie czarnoskórego asfaltem będzie obraźliwe. Czarnoskórym już nie.

      Usuń
    4. Próbujesz Elu, na bazie tego, co Cie spotkało myśleć o Polakach jako o ludziach w swojej społecznej zbiorowości oraz bardziej otwartych i tolerancyjnych.
      Rozejrzyj się: Polacy w swojej zbiorowej większości najczęściej nie szanują siebie nawzajem, nie tolerują odmienności. Spotykają sie ze stosowną reakcją: niechęcią i ośmieszaniem. To sie zmienia, ale raczej medialnie i życzeniowo. Zmienia jednak i to jedyna pociecha.

      Usuń
    5. Zmienia się i to jest najważniejsze. Pomału, ale jednak.

      Przykłady, jak ten z pociągu, przekonują mnie o tym, że się zmienia. Jest też wiele sytuacji wskazujących na coś wręcz przeciwnego. Ale pomału ludzie się doedukują.

      Usuń
    6. Myślę, że po prostu staja się nie z nazwy, a faktycznie i mentalnie Europejczykami.

      Usuń
    7. A jak wiadomo, w Europie żyją różni ludzie i trzeba się do tego przyzwyczajać :)

      Usuń
  10. "czarnoskóry pan"... ani to obraźliwe, ani politpoprawne... dzieciaczek znakomicie wybrnął... aj tam zaraz "wybrnął"... niby z czego "wybrnął"?... po prostu rozwiązał koan... ipso facto nie było nic do rozwiązywania...
    ale inni mają problem /np. na tym forum/... no, może nie problem, ale temat do dyskusji... a dzieciaczek dawno już zapomniał o sprawie... a właściwie jakiej "sprawie"?...
    pozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie :) Mniej więcej taka była wymowa (chociaż nieco krótszej) odpowiedzi ojca :)

      Usuń
  11. Dzieci są niesamowite, myślę, że zbyt często są bagatelizowane jako małe i głupiutkie. Mój syn, lat 4 został kiedyś w przedszkolu zagadnięty przez ciekawskie panie - "a kim jest ten pan, który po ciebie przyszedł?", bo nie był to już mój eks - mąż, więc kto??? A dziecko moje odparło bez zająknięcia - "rodzic". Wystarczy traktować innych ludzi, bez względu na wiek, kolor, rasę itp, normalnie i tyle. Niestety, nie wszyscy mają takie normy, jak my, oparte na zwykłym szacunku i tolerancji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykła tolerancja i szacunek oraz odrobina empatii (czyli pytanie: a jak się ten ktoś poczuje, gdy nazwę go...) całkowicie wystarczą, aby bardzo różni ludzie mogli mieszkać obok siebie.

      Usuń
  12. Budująca scenka i super rodzinka! Oby takich mądrych rodziców było jak najwięcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im takich rodziców będzie więcej, tym przyjemniejszym miejscem będzie Polska.

      Usuń
  13. Jednym z ulubionych wierszyków mojej niemal dwuletniej córy jest "Murzynek Bambo" - ponoć do bólu europocentryczny i rasistowski.

    A po moim miasteczku biega sobie kundelek. Tak, zgadliście, Murzyn mu dano, bo cały czarny - od nosa po ogon.

    I ponoć panicznie boi się kur...

    OdpowiedzUsuń
  14. Ach! Jaka budująca scenka :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Budująca. W ten sposób buduje się tolerancyjne społeczeństwo :)

      Usuń
  15. Ken.G20.10.2012 17:37

    "Od tej koleżanki wiem, że sami (już chciałam napisać: Murzyni) ciemnoskórzy traktują to określenie jako obrazę. Zresztą, przy okazji powiedziała, że są drażliwi aż do przesady i wszystko, co im nie pasuje, podpinają pod rasizm. Na co dzień spotyka prawdziwą mieszankę narodowościową (korporacja jakaś czy coś), więc wydaje mi się wiarygodna."

    No to nieźle poleciałaś stereotypem. Rasistowskim niestety. Jakbyś zupelnie nie zrozumiała tekstu, który usiłujesz komentowac. To jest własnie to o czym pisze Ela. W tym przypadku tkwiacy w głowie rasizm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwaga porządkująca:
      Dyskusja byłaby bardziej czytelna, gdyby odpowiedzi kierowane do poszczególnych osób umieszczać pod ich komentarzami czyli w tzw. watkach, klikając w napis Odpowiedz. Dzięki temu autor komentarza, który niekoniecznie przeczyta wszystko od góry do dołu, ma większą szansę odpowiedź zauważyć i się do niej ustosunkować.

      Usuń
  16. Rewelacyjna opowieść, poczułam się podobnie jak Ty, bo też bym pomyślała Murzyn.
    Ale mam podobnie z przyjaciółmi, o których bez obrazy mogę powiedzieć inaczej, niż powiem oficjalnie a i tak nie będzie to przejawem nietolerancji, tylko zażyłości i ich zaufania, że ja to mówię z uznaniem, a nie z dezaprobatą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inne reguły obowiązują w bliskich relacjach inne w kontaktach publicznych, w których panuje lub panować powinien większy dystans, większa oficjalność.

      Usuń
  17. A mnie ta scenka nie buduje - mam wrażenie, że ojciec dziecka nawet powiadomiony o tym, że w parku wylądowało UFO, powiedziałby:

    - Daj mi spokój, Ufo w telewizji nie widziałeś?!

    A dziecko? najzdrowszy pod słońcem objaw ciekawości świata, naturalnego zdziwienia światem (światem dziecka), w którym raczej Murzyni są rzadkimi gośćmi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety mialam podobne wrazenie przez jeden wyraz 'drzesz'. Tatus poprostu 'ucial' ewentualne dalsze dociekliwe pytania (byc moze krepujace przy swiadkach ewentualne odpowiedzi)swojej latorosli. Ja bym w tym momencie wyszla na papierosa (choc jestem niepalaca):)aby byc troszke dalej od owej 'przykladowej glowy rodziny'.

      Usuń
    2. Podsłuchując i chwilę przedtem i przez całą późniejszą drogę rozmowy toczone przez rodziców między sobą i z dziećmi mogę z całą pewnością powiedzieć, że żadne z pytań nie było ucinane. Wszystkie pytania dzieci rodzice traktowali z wielką powagą, uwagą i starali się wyczerpująco wyjaśniać różne sprawy. Więc na pewno nie chodziło o zamknięcie tej kwestii.

      Raczej o to, że także Polska powoli staje się krajem, gdzie obok siebie żyją ludzie różnych kolorów skóry, różnych narodowości i nie ma co się zadziwiać ani drzeć ;)

      Usuń
    3. :) "drzeć" - (Slownik jezyka polskiego)
      1. rozrywać, rozdzierać, niszczyć
      2. drzeć się - głośno krzyczeć, wrzeszczeć
      synonimy: zdzierać, zużywać, awanturować się, chandryczyć się, drzeć koty, kłócić się, sprzeczać się
      związki frazeologiczne:
      drzeć z kimś koty ; drzeć na sobie szaty ; drzyj łyko, póki się da; drzeć 'fejs' :), drzeć japę.
      Jakies takie 'negatywne' (ukryte) te polaczenia frazeologiczne :-D nawet przy usmiechu i ...dzieciach :-DDDD, i ... w miejscach publicznych :-). Tatus powinien uzyc antonimow slawa "drzeć" : uspokajać, łagodzić.

      Usuń
    4. Też by mi bardziej pasowało jakieś łagodniejsze słowo, ale to "drzeć" było dość wpisane w energiczny i otwarty sposób rozmawiania tej rodziny, który potem z zaciekawieniem podsłuchiwałam przez całą drogę.

      Usuń
    5. Czyli real daje wiecej mozliwosci obserwacji niz tekst scenek. Wlasciwie to nawet lepiej, ze tak to wygladalo :). Powialo optymizmem.
      Pozdrowienia

      Usuń
    6. Ale i tak nie przejdę na nagrywanie i umieszczanie na scenkach plików mp3 ;)

      Usuń
    7. Rozsadek przemawia przez Ciebie :)

      Usuń
    8. Oraz przyzwoitość i instynkt samozachowawczy ;)

      Usuń
  18. Latem była u mnie 7-letnia bratanica. Poszłyśmy na plac zabaw. A tam wśród dzieciaków - ciemnoskóra dziewczynka. "Moja" młoda mówi: "patrz ciocia, tam murzynka jest!" odpowiadam spokojnie "normalna sprawa - są różni ludzie, tacy z białą skórą i ciemniejszą skórą, nic dziwnego". Młoda ciągnie temat: "musi być z Afryki!" - spokojnie uświadamiam więc: "niekoniecznie, może być nawet Polką". Młoda zdziwiona ciut, ale już uświadomiona poszła się spokojnie bawić dalej. Niestety mamusia Młodej ma światopogląd, na który wskazują reakcje Młodej :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słowa dzieci zawsze wskazują na słowa rodziców lub innych ważnych osób z otoczenia. Na szczęście dorośli, z jakimi się Młoda styka są różni :)

      Usuń
  19. Coś mi do głowy przyszło, mianowicie - nie daje mi spokoju reakcja ojca.
    Raz - dla dziecka taki widok może być sensacją, w wielokulturowym a tym bardziej wielorasowym społeczeństwie, to my nie żyjemy.
    Ja w reakcji pana widzę popłoch. A to z kolei skłania mnie do wniosku: dla pana w przedziale 'czarnoskóry pan'. to był ktoś 'inny', kogo inności jednak nie należy absolutnie podkreślać, nawet zauważać. Ale ta inność jest, że tak powiem, "podkreślona przez ukrycie". A podkreślanie czyjejś inności, to już nie jest oznaka tolerancji.
    Ojciec 'czarnoskórego pana' nie traktuje jak kogoś, kto jest taki sam - jest inny, ale nie należy mu o tym przypominać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odebrałam to zupełnie inaczej. Owszem, na razie nie żyjemy w wielokulturowym społeczeństwie, ale dla dzieciaka z Krakowa widok osoby o innym kolorze skóry sensacją nie jest. Z powodu turystów i studentów chociażby :)

      Usuń
  20. No to w sumie... tym bardziej mam rację :-)
    Zaczęłaś od Wittgensteina, możemy się tego trzymać. W sytuacji, jaką opisałaś, mieliśmy do czynienia z 'grą językową'. A ta gra nazywa się 'różnicowanie'. Chłopiec zobaczył ciemnoskórą osobę i jakoś ją określił. Odróżnił od siebie. W kontekście tolerancji, idealna byłaby sytuacja, gdyby ciemnoskóry był tak normalny, że nie zwracał by uwagi, gdyby był jak my, jak ten chłopiec; gdyby chłopiec potraktował go jak innych panów w pociągu, tych białych, czyli nie zwrócił większej uwagi.
    Wspominaliśmy o 'Murzynku Bambo' - tam też problem leży w podkreślaniu różnic, przecież Bambo nawet pierwszą czytankę ma 'murzyńską'.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie jako zachętę do potraktowania tej sytuacji jako całkowicie normalnej, nie wymagającej zdumionych okrzyków, odebrałam odpowiedź ojca. Edukował, jak nie należy reagować :)

      Usuń
    2. Bambo mógłby być kolegą każdego dziecka na świecie. Dlatego pilnie się uczy z tej "murzyńskiej czytanki", czasem psoci, nie lubi mleka ani kąpieli/ jak wiele dzieci w ówczesnej, i nie tylko, Europie/ i jest kochany przez mamę. Wierszyk miał podkreślać podobieństwa, pomimo istniejących, widocznych różnic kulturowych. Dlatego "szkoda, że nie chodzi razem z nami do szkoły".
      Antydogmatyk

      Usuń
    3. Szkoda, że do szkoły chodzi wciąż tak mało Murzynków Bambo, że są sensacją.

      Usuń
  21. Ale był popłoch w tej reakcji - chociaż może się czepiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam, że nie było. Gdyby był, napisałabym zupełnie inną scenkę :)

      Usuń
  22. Myślę, ze dążenie do poprawności bywa czasem przesadne.
    Chłopiec bardzo zgrabnie uniknął nazwania Murzyna Murzynem (bo zwrot "czarnoskóry pan" jest unikiem, gdyż jest dłuższy niż słowo Murzyn, a język ma to do siebie, że z natury ciąży ku prostocie, zwrot ten nie jest więc naturalny). Tatusiowi i to nie wystarczyło. Oczekiwał jeszcze, a by dziecko udawało, że człowiek innej rasy zupełnie nie wzbudza jego zainteresowania. Po co? Być może czarnoskórzy (Murzyni)denerwują się, gdy widzą zainteresowanie białych dzieci, ale czy słusznie? Czy ja denerwowałbym się, gdyby w Afryce przyglądały mi się dzieci? Chyba nie. Tak, tak, wiem, że to biali wozili czarnych niewolników statkami, nie odwrotnie, więc to nie jest dokładnie to samo.
    Nie wiem, czy taka tolerancja nie jest po prostu udawaniem, obłudą najzwyczajniejszą. Czy ojciec tego chłopca myśli "czarnoskóry", czy też myśli "Murzyn" a mówi "czarnoskóry" bo tak jest poprawnie? To chciałbym wiedzieć.
    I jeszcze jedno. Naprawdę piękne czasy nastaną wtedy, kiedy słowo Murzyn nie będzie przez nikogo odbierane jako obraźliwe. To będzie dowód czystych myśli ludzi, którzy mówią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie wiem, co myśli ojciec. Wiem, jak mówi (na spontanie) jego syn. To wystarczy na początek.

      Usuń

data:blogCommentMessage