Delikt*



Jak się nazywa, kiedy obywatele jednego państwa oficjalnie i otwarcie deklarują wierność głowie innego państwa?

A co, jeśli wierność głowie obcego państwa deklarują nie zwykli obywatele, ale urzędnicy samorządowi jednego z miast? Otwartym tekstem?

Czy to jest zdrada stanu, czy tylko taka hm... metafora? Czy głowom niektórych państw można taką wierność zadeklarować, a przy innych podniósł by się raban? Czy zadeklarowanie wierności przywódcy Niemiec czy Rosji byłoby zbyt wielką metaforą? Czy zatem głowy niektórych państw** są uprzywilejowane?

Czy taka deklaracja kwalifikuje samorząd do postawienia jego członków przed Trybunałem Stanu? Nie. Gdyż przed Trybunałem Stanu mogą zostać postawieni jedynie przedstawiciele najwyższych władz państwowych: prezydent, premier i ministrowie, posłowie i senatorowie, prezesi NPB i NIK, członkowie KRRiT i naczelny dowódca sił zbrojnych. Czyli samorządowcy mogą "metafor" używać.



Dzięki pouczającej wyprawie do miasta, w którym wszystko się zaczęło***, nie tylko poznałam nowe słowo, ale jeszcze bardziej polubiłam swoje miasto, które uniknęło nazwania nawet jednej ulicy czy placu imieniem JPII, i w którym przeciwwagę dla jego figury i dwóch pamiątkowych głazów stanowi pomnik Reksia.


(Wadowice, Plac Jana Pawła II 23)


*Delikt (łac. delictum - czyn niedozwolony, błąd, przewinienie) - pojęcie prawnicze, mające swe korzenie w czasach starożytnego Rzymu. W prawie rzymskim wyróżniano: delicta publica - delikty prawa publicznego i delicta privata - delikty prawa prywatnego. Delikty prawa prywatnego były źródłem powstania zobowiązania między sprawcą a poszkodowanym, rozstrzyganego w formie procesu prywatnego.

Współcześnie pojęcie deliktu funkcjonuje w wielu dziedzinach prawa. W prawie konstytucyjnym delikt oznacza naruszenie, przekroczenie Konstytucji lub ustawy w sposób widoczny dla społeczności, poprzez czyn nie wyczerpujący znamion przestępstwa. Na gruncie odznaczonego prawa konstytucyjnego delikt konstytucyjny popełnia ten, kto swoim czynem "będącym przestępstwem" umyślnie lub nieumyślnie naruszył Konstytucję lub inną ustawę obowiązującą w Polsce "w związku z zajmowanym stanowiskiem i w zakresie urzędowania". Odpowiedzialność za popełnienie deliktu konstytucyjnego dotyczy tylko wąskiej grupy najważniejszych urzędników państwowych wymienionych w art. 198 Konstytucji. Są to: Prezydent, Prezes Rady Ministrów, członkowie Rady Ministrów, Prezes NBP, Prezes NIK, członkowie KRRiT, Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych oraz, w ograniczonym zakresie, posłowie i senatorowie. O popełnieniu deliktu konstytucyjnego rozstrzygać może jedynie Trybunał Stanu.

** zwłaszcza nieżywe Tryptyk wadowicki ->

43 komentarze:

  1. Dzięki Tobie i ja poznałam nowe słowo! Zastanawia mnie czy to co wyprawia Fotyga, upoważnia już do postawienia jej przed Trybunał Stanu?

    OdpowiedzUsuń
  2. To co wyprawia Fotyga jeszcze niestety nie... ale to co uskutecznia Prezes Kaczyński jak najbardziej nadaje się przed Trybunał Stanu. Choć ja i tak trzymam się wersji że dla niego jedynym ratunkiem jest wycofanie się życia publicznego (nie tylko politycznego) albo Oddział Zamknięty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam ksiązkę "Daleko od Wawelu". W sposób bardzo obiektywna analiza prezydentury Kaczyńskiego. Napisana przed wypadkiem, w którym zginął i wydana bez zmian. Piotrek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Każdy kult jednostki (a przykładem tegoż są według mnie banery wywieszane na budynku Urzędu Miejskiego przez wadowickich rajców) po pewnym czasie staje się groteskowy.

    Zastanowiła mnie jednak przyczyna, dla której komentarze pod postem o samorządowcach i JP II zaczęły ocierać się o bieżącą politykę. A szczególnie Kaczyńskiego. Może nie tylko ja, ale i inne osoby intuicyjnie wyczuwają, że Jarosław (z wciąż nieprzeżytą, jak trzeba, żałobą po bracie, co zawsze jest destrukcyjne) chciałby wprowadzić kult Lecha? Możliwe, że poczułby się usatysfakcjonowany i zaspokojony, gdyby społeczeństwo zaczęło Lecha czcić jak papieża?

    Albo najlepiej intronizowało go na Chrystysa Króla Polski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo OKI ! Ale wtedy Najświętsza Maryja Królowa Polski, musiała by Abdykować ! :P ;)

      Edward Sojka.

      Usuń
    2. Niby dlaczego? Istnieje instytucja królowej - matki.

      Usuń
  5. Z obowiazkowym pomnikiem wznoszacego sie do lotu... orla?

    OdpowiedzUsuń
  6. Wadowicki przykład kultu jednostki może i groteskowy,ale napewno jest dochodowy i sprzyja budowaniu politycznego kapitału wśród tamtejszych "wyznawców" JPII. Po drodze umknęły im dwie rzeczy: że papież jedt głową pańśtwa watykańskiego i że mamy już innego papieża. A Kaczyńscy przy okazji tej scenki przynajmniej mi się nasuwają dlatego, że Jarosław również nie uznaje obecnego prezydenta, tylko szerzy kult swojego zmarłego tragicznie w wyniku wypadku samolotu brata. Mówi, że Lech "poległ" w katastrofie, szerzy pogłoski o zamachu z który odpowiedzialność ponoszą źli ludzie (m.in. Tusk i Putin) i na tej podstawie buduje swój polityczny kapitał. Jarosław jest słabym, zdruzgotanym człowiekiem, zaślepionym żądzą pomszczenia śmierci brata. Tylko czekać aż na banerach PiS umieszczać zaczną LEcha, JPII i Maryję, która najpewniej była Polką...Piotrek.
    PS napisałbym jeszcze coś o kremówkach papieskich, ale w tym kontekście, ale tego nie zrobię...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedni i drudzy starają się wypełnić testament po zmarłym...wszechobecna paranoja.Zaślepienie graniczące z fanatyzmem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszędzie chodzi o kasę i populizm. Piotrek.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe, czy ktoś jednak wierzy, że oni tak jednak naprawdę?

    OdpowiedzUsuń
  10. Taaaak, oni, ci samorządowcy wierzą, że vox populi uwierzy...Piotrek.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wierzą,wierzą Elu-znam osobiście takich.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czasem mam wrażenie, że absolutnie wszystko ujdzie w naszym pokręconym polskim systemie polityczno-mentalnościowym :))
    a tak a propos meritum: nic tak nie jednoczy, jak wspólna wielka idea, a tak szczerze to od czasu JPII chyba nie było równie potężnej siły...

    OdpowiedzUsuń
  13. ad Iwona) Paradoksalnie - to gorzej. Bo o ile z cynikiem można się dogadać, jeśli zwęszy gdzieś interes, to z fanatykiem już nie.

    ad iw) A widać może jakieś trwałe skutki, efekty tego zjednoczenia wokół wielkiej siły? Ja nie dostrzegam. Trochę ludzie po śmierci JP II popłakali, postali wspólnie na placach, pogadali o pokoleniu JP II, porozczulali nad swoją wrażliwością i tyle. Trwała przemiana mentalna nie nastąpiła jakoś.

    OdpowiedzUsuń
  14. Myślę, że kolejnym wadowickim wynalazkiem będzie pomnik kremówki.

    P.S. Wiwat Reksio!

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam takie banery/sztandary/proporce.

    To tak ładnie nas łączy. "Cała Polska z Towarzyszem Gomułką."

    Tyle.

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem wielkim fanem kremówek wtórnie nazwanych papieskimi. Najpierw były kremówki a dopiero potem papież Polak. Piotrek

    OdpowiedzUsuń
  17. Ostatnio w sklepie widziałam kremówki papieskie w proszku ,obok krówki i kopca kreta :)

    OdpowiedzUsuń
  18. To jest bezczeszczenie kremówek, zniewaga dla samego papieża takie kremówki w proszku...Piotrek

    OdpowiedzUsuń
  19. Tak jest, Piotrek! Natychmiast piszemy doniesienie o naruszeniu artykułu 196 kodeksu karnego o obrazie uczuć religijnych! Natychmiast! ;)

    ps. Teraz wszystko jest w wersji instant. Wiara, uczucia, rozum. Są nawet plastikowe butelki-matki boskie z odkręcanymi główkami. Więc dlaczego nie kremówki?

    ad Iwona) Obok czego jeszcze może występować papież (czy kremówka papieska, wsio rawno), można zobaczyć tu:
    http://scenki.blogspot.com/2010/05/magic-men-pontifical.html

    OdpowiedzUsuń
  20. Elu ja widziałem zaślepki do kontaktu, ze świecącą Maryją. Kremówki w proszku - świętokradztwo. Tego słowa szukałem. Piotrek.

    OdpowiedzUsuń
  21. Mimo całej sympatii do kremówek, bardziej oburza mnie wiernopoddańcze uwielbienie władz ponoć (he he he...) neutralnego państwa dla głowy jednego z kościołów.

    OdpowiedzUsuń
  22. Właśnie reklamę "Papieskich w proszku" wybrałem w zeszłym tyg. na ćwiczenia z antropologii kultury (Demitologizacja Barthes'a). To doskonały przykład próby utrwalenia mitu, gdzie paradoksalnie skutek jest odwrotny.

    Zaskakujące jest to wyczucie tendecji myśli. Jednak to, że tylko w "pewnych kręgach" już mniej ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Być może nie ma to związku z postem, ale słyszałem wczoraj historię o genezie powstania zakonu marianów. Otóz jakiś fanatyczny proboszcz wymyślił kult niejakiej Mateczki Kozłowskiej, która była żoną Jezusa i - uwaga - oblubienicą baranka:):):) I ludzie mu wierzyli. Piotre.

    OdpowiedzUsuń
  24. Kreatywność ludzka nie zna granic! Oblubienica baranka-toż to zoofilia jakaś! Chociaż jak baranek sam se wybrał,to cóż zrobić?! :)A tak na poważnie przeraża mnie jak łatwo można manipulować ludzmi...

    OdpowiedzUsuń
  25. ten zakon na szczęście w pierwotnej wersji nie przetrwał, ale nazwa ponoć została. P.

    OdpowiedzUsuń
  26. Tak, Iwona, to jest przerażające. Wystarczy pomachać kropidełm, powiedzieć, że to Jezus albo papież i już we wszystko uwierzą. Jakby to przydawało wiarygodności...

    OdpowiedzUsuń
  27. księza oraz wyżsi chierarchowie kosciła katolickiego mają taką władzę, ponieważ roszczą sobie prawo do wyznaczania warunków kary lub nagrody w wymiarze eschatologicznych. Decydują co jest grzechem a co nie. Wysłuchują spowiedzi swojej gawiedzi w konfesjonale. I straszą ogniem piekielnym jeśli...i tu następuje szereg śmiertelnych przewinien i pół biedy, jeśli są to grzechy przeciw i tak przeinaczonemu przez kościół dekalogowi. Mamy na przykład dogmat o nieomylności papieża. Niezgadzanie sięz nim to juz jest powód, by ekskomunikować, czyli skopać do piekła. To się po mojemu nazywa terror psychologiczny i manipulacja. Piotrek.

    OdpowiedzUsuń
  28. I tutaj, Piotrek, jest między nami obszar sporny. Bo przecież każdy kościół ma prawo narzucać swoim wiernym reguły: to kościół im mówi, co jest dobre, a co złe, a wierni powinni tego słuchać. Jeśli się buntują - w świetle zasad kościoła, zasługują na potępienie i kościół ma prawo ich na to potepienie skazywać.

    Powiem tak - to ich klub, ich reguły, a jeśli komuś sie nie podobają lub czuje się przez nie terroryzowany, niech się z klubu wypisze. Nikt na siłę nie zmusza do przynależności do określonego kościoła. Chyba, że istotnie ktoś został już tak głęboko indoktrynowany, że naprawde wierzy, że jak sie biskupa nie posłucha to pójdzie do piekła. Ale o praniu mózgu to inna dyskusja.

    Można wybrać wolność i przestać się przejmować rojeniami panów w czarnych kieckach, którzy uważają, że mają prawo decydować za wszystkich. Nie mają. Mają prawo decydować tylko za swoich wiernych i tylko swoim wiernym nakazywać. Wierni sami, przez swoją przynależność do kościoła, do tego dali im prawo. To jest zadziwiające: ludzie dają im to prawo, a potem są oburzeni... A przecież przynależność do jakiegoś kościoła oznacza zawsze rezygnację z pewnego zakresu wolności i poddanie się regułom tegoż kościoła. W przypadku Kościoła katolickiego źródłem prawdy objawionej jest Ewangelia i tradycja, nauka Kościoła. Na katechezie tego uczą. Skąd potem to zdziwienie?!

    Mnie jednak cały czas chodzi o coś innego. Niech biskupi decydują o wiernych, niech im głoszą co dobre, a co złe, jak mają współżyć, głosować i wychowywać dzieci. Obowiązkiem wiernych jest słuchać. Ale tylko im mają prawo narzucać. Od reszty: czyli od ludzi innych wyznań i niewierzących - wara! A nie zapędy do tworzenia prawa (in vitro, aborcja itd), które ma obowiązywać wszystkich, a jest tylko jedną z możliwych opcji światopoglądowych.

    OdpowiedzUsuń
  29. Ten nasz punkt sporny można przekłuć we wspólny, bo mnie również chodzi o to, że w Polsce, tylko i wyłącznie dlatego, że jest większość zarejestrowanych katolików księża mówią o Poslce JAKO O KRAJU KATOLICKIM i dlatego swoje nauki uogólnieją na wszystkich. Mówią o nich jak o tych najlepszych dla społeczeństwa w ogóle, biją się o władzę, nie tylko kościelną, chcą być wyroczią światopoglądową dla całego narodu. Piotrek.

    OdpowiedzUsuń
  30. Jest procedura apostazji. Można z Kościoła katolickiego wystąpić. Choćby po to, aby móc powiedzieć, że NIE W MOIM IMIENIU.

    Jeśli ktoś jest katolikiem, to kościoł ma prawo wypowiadać się w jego imieniu, a nawet zakładać, że nie tylko w sprawach dogmatycznych, ale i nauki społeczenej reprezentuje jego stanowisko. I Kościół wypowiada się, ponieważ wciąż niewielu osobom (leniwe to społeczeństwo, oj leniwe) chce się być konsekwentnym i jeśli są niewierzący albo nawet i wierzący w Boga, ale niekoniecznie w Kościół (a wtedy już się katolikiem nie jest)- wziąć się i wypisać.

    OdpowiedzUsuń
  31. Ale ja nie mówię o katolikach, którzy się nie wypisali, ja mówię o ludziach, KTÓRZY NIE SĄ KATOLIKAMI, a muszą wysłuchiwac, tych wszystkich katolickich...nauk, i ciągle się tłumaczyć, że to nie ich nauka, że oni - żyjąc w zgodzie z własnym światopoglądem - nie pójda do piekła, jak użyją prezerwatywy. Baner w Wadowicach jest niezgodny z prawem dlatego, że samorząd to ludzie, to społeczeństwo. Napewno wśród wadowiczan są ludzie innego wyznania. Na banerze powinna być gwiazdka, a pod nią wyjaśnione, że nie dotyczy niekatolików. Piotrek.

    OdpowiedzUsuń
  32. Ci, którzy katolikami nie są, katolickimi naukami w ogóle nie muszą się przejmować.

    Muszą tylko dbać o to, aby przypominać, że Polska nie jest tylko dla katolików. Władze Wadowic o tym zapomniały. One są władzami katolików. Czyli na głosy reszty nie powinni liczyć.

    ps 1). Jednym z kryteriów, jakimi się kieruję podczas oddawania głosów w wyborach jest stopień uwilłania kandydata w KK. Jeśli w ulotce wyborczej ma zdjęcie z biskupem, stoi na mszy polowej, bierze udział w kropieniu czegoś: od razu jest zdyskwalifikowany i w moich oczach skompromitowany.

    Czyli efekt, na jaki liczyli wadowiccy radni (jacy fajni jesteśmy, papieża wielbimy, ho! ho!) w moim przypadku by nie wypalił. Wręcz przeciwnie :)

    ps 2) Jaka gwiazdka na banerze? Przeczytaj dobrze treść: Wadowicki samorząd zawsze wierny JP II. Oni mówią za siebie. Nie za niekatolików.

    OdpowiedzUsuń
  33. ps 3) I tę deklarację na banerze, moim zdaniem, można nazwać deliktem. Zapędzili się radni w swym kulcie jednostki i zapomnieli, że JP II to głowa obcego państwa. A deklarować wierność, jeśli już, powinno się głowie własnego, nieprawdaż?

    OdpowiedzUsuń
  34. no to jest wogóle wbrew prawu. Pamiętam jak kiedyś jacyś pijani politycy SLD parodiowali JPII, to od razu larum podniesiono i doniesienia do prokuratury pisano, że obrażono głowę państwa, z którym jesteśmy "w dyplomatycznych stosunkach". Ale przecież sam Jarosław oficjalnie mówi, że nie uznaje Komorowskiego na stanowisku prezydenta RP, że mu ręki nie poda itd, więc w tym kontekście ten baner to jest tak jakby "małe piwo". Dziwię się, że tylko my sięoburzamy, a wadowiczanie nie. Obstaję przy tym, że samorząd jest reprezentacją społeczeństwa i zwyczajnie nie wierzę, że ten samorząd, jako jednostka administracyjna świeckiego państwa jest w całości z katolików złożony. Piotrek.

    OdpowiedzUsuń
  35. Samowolka banerowa? P.

    OdpowiedzUsuń
  36. ja myślę, że odpowiedź zna... Jarosław;)

    OdpowiedzUsuń
  37. Jak zwykle poszło obok tematu, bo zawsze wszystko się wiąże i kojarzy ;)
    Słowo "delikt" jest cudne :D
    I nie przestanie mnie zadziwiać fakt, że w takich Wadowicach i nie tylko tam, nie ma ludzi w tych władzach, samorządach, którzy nie dostrzegają tej jaskrawej śmieszności i tego, że taki banerek jest zwyczajnie niestosowny!
    Byle do władzy, na uczuciach, na sentymentach, na głupocie, ale naprzód!

    OdpowiedzUsuń
  38. Alleluja i do przodu!!! Oh wielkie mi mecyje...Piotrek.

    OdpowiedzUsuń
  39. Marianko, medal za czytanie ze zrozumieniem (w dzisiejszych czasach umiejętność deficytowa) oraz, jak zwykle, bliskość poglądów ;)

    Słowo "delikt" znalazłam, kiedy szukałam określenia na to, co zobaczyłam w Wadowicach. Zdrada stanu wydawała mi się określeniem zbyt mocnym, więc jak nazwać coś, co nie jest jeszcze zdradą stanu, ale ewidentnie czymś niewłaściwym? No i odkryłam ten delikt. Ładne słowo na nieładne postępowanie.

    OdpowiedzUsuń
  40. Przed przyjęciem do pracy w CV powinni zaznaczyć narodowość Watykańską lub po zmianie narodowści po przyjęciu do pracy powiadomić o niej zwierzchników - oraz pozostawić im decyzję czy mogą na danym stanowisku pracować - i wszystko byłoby w porządku.
    Pamiętam że mieliśmy kiedyś o tym dyskusję na WOSIe... Wydawała się wtedy taka niepraktyczna i wzięta z księżyca... :D...

    OdpowiedzUsuń

data:blogCommentMessage