Aneta rozmawia ze znajomymi o wychowaniu seksualnym swoich dzieci. Wyjaśnia, że na pytania córek odpowiadała uwzględniając ich wiek oraz możliwości emocjonalne i poznawcze, ale zawsze otwarcie, łącznie z wytłumaczeniem, co to jest prezerwatywa i seks oralny.
- Ty się ciesz, że nie zapytała, co to jest seks analny.
Wieczorem, kiedy Aneta leży już w łóżku, w drzwiach sypialni staje 12-letnia córka, która w trakcie wizyty znajomych przebywała w swoim pokoju, za zamkniętymi drzwiami:
- Mamo, a co to jest seks analny?
No dobrze. Drzwi nie były wystarczająco zamknięte, więc Aneta w miarę delikatnie wyjaśnia sprawę. Córka chwilę trawi informację, po czym patrzy badawczym wzrokiem:
- Mamo, tylko mi nie mów, że ty to robiłaś?!
Aneta przeżywa moment wahania, ponieważ po raz pierwszy pytanie nie jest teoretyczne: dziecko powiązało jej osobę z uzyskanymi informacjami. Kilka sekund milczącej rozterki okazuje się decydujące. Zanim jest w stanie wykrztusić odpowiedź, dziecko wyciąga wnioski samodzielnie, odwraca się i zamykając drzwi odpowiada sobie samo:
- Już nic mi nie mów... Ja już wszystko wiem...
(opowiedziała Aneta)
Mnie mama uświadomiła, sprytnie wykorzystując moje molactwo książkowe: dostałem książeczkę ładnie wyjaśniającą wszelkie sprawy płciowe, dostosowaną do mojego wieku (miałem więc wtedy chyba pięć do siedmiu lat).
OdpowiedzUsuńJako dorosły, znalazłem ją ponowne. Full wypas, że tak powiem, ze zdjęciami nagich osób płci oboja, w wieku kilku lat, jak i dorosłych oraz rysunkami wyjaśniającymi zawiłe kwestie prokreacji. Analogiczne rysunki później to widziałem na biologii w szkole. Zdjęć nagich pań (i panów, siłą rzeczy) to już musiałem szukać w „pisemkach”. Zdjęcia małolatów to dziś są karalne. :/
No, ale o seksie oralnym i analnym to tam chyba nie było.
Co innego kręcenie się w okół teorii, a co innego wpuszczanie młodych do swojego intymnego życia.
OdpowiedzUsuńCzarny(w)Pieprz: cóż, z kontekstu to jednoznacznie nie wynika, ale absolutnie zgadzam się z Twoją tezą. Zapewniam Cię jednak, że kiedy dziecko po raz pierwszy uzna Cię za istotę seksualną, jest to dla Ciebie dosyć szokujące. W każdym razie dla mnie było - stąd wahanie.
OdpowiedzUsuńAd Jurgi) Możliwe, że ja dowiedziałam się szczegółów z tej samej książeczki. Ogólne wyobrażenie miałam już wcześniej, bo mama odpowiadała na wszelkie pytania, ale dopiero rysunki z tej książki wyjaśniły mi sprawę dokładnie.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza idea stosunku seksualnego, o którym miałam do tamtej pory dość ogólne wyobrażenie, że stanowi coś w rodzaju przytulania i tyle, nagle się ukonkretniła i nabrała szczegółów.
Miałam 12 lat. Rysunki były bardzo charakterystyczne: prosta grafika, same kontury, postać mężczyny pokolorowana na czarno, postać kobiety na biało. Książeczkę znalazłam na półce u taty, jakby schowaną. Przeczytałam i obejrzałam bardzo dokładnie, ale w odcinkach, bo bardzo się kryłam i za każdym razem odkładałam ją starannie na miejsce, żeby tata (który oczywiście ją tam położył),broń Boże, nie domyślił się, że ją oglądam ;)
Nie pamiętam takiego momentu Aneto.:) To nie oznacza, że go nie było. Dla mnie najtrudniejszą była odpowiedź na pytanie - Po co kobietom wibratory.
OdpowiedzUsuńJA wychowanyw rodzinie katolickiej i przysposabiany do życia rodzinnego w tym seksualnego również po katolicku mniej więcej do 15 roku życia żyłem w przekonaniu że napewno zostanę wiecznie potępiony gdyż mimo iż wiem jakim masturbacja jest straszliwym śmiertelnym grzechem - zdecydowałem się tego dokonać. samogwałt na to mówili. I również mniej więcej w tym samym czasie dotarło do mnie że jestem pedałem. No to sobie wyobraźcie...
OdpowiedzUsuńCiekawa zbieżność czasowa: w wieku ok. 15 lat zarówno odkrycie swojej orientacji i odejście od przekonania, że się będzie wiecznie potępionym :) Prawda was wyzwoli :)
OdpowiedzUsuńJa sobie nie mogę przypomnieć, czy zadawałam takie pytania moim rodzicom wprawiając ich w osłupienie i zażenowanie, ale podpytam :)
OdpowiedzUsuńGdy odkryłem orientacje pewność o wiecznym potępieniu jescze się pogłębiła. Potrzebowałem czasu żeby wyjść na swoje. Mniej więcej roku. A z wychowania katolickiego o seksie pamiętam tyle, że jeśli jest przedmałżeński to jest ohydny i obrzydliwy, i oczywiście grzeszny. taką indoktrynacje przerobiłem w dzieciństwie w domu i w szkole. Piotrek.
OdpowiedzUsuńPS teraz wiem, że docelowo poprzez seks (w tym również analny) okazuje się najgłębsze uczucia i największe przywiązanie do osoby, z którą sie go uprawia.
I takie przekonanie, o powiązaniu sexu z uczuciami, powinno być przekazywane małolatom. Inaczej zostają opcje: gimnastyka lub obrzydliwy i grzeszny akt.
OdpowiedzUsuńSam czerpałem wiedzę o prokreacji m.in. z "Było sobie życie", "5,10,15", estetycznych "Świerszczyków" i z "doświadczeń" starszych kolegów. Jako trochę starszy chłopiec sam zauważyłem, że jest seks (związany z głębszymi uczuciami) i sex (konsekwencja samego pożądania).
OdpowiedzUsuńWydaję się, że u większości kobiet sprawa wygląda odrobinę prościej, mianowicie babeczki skłaniają się niejako bardziej w stronę emocjonalnego zaangażowania.
Przede mną podobne wyzwania : Co?, gdzie?, jak?, po co? Moim zdaniem trzeba uświadamiać dzieciaki jak najwcześniej i przypominać, że seks to nie tylko fascynacja wzajemną cielesnością.
Danger_mouse, bardzo mi się spodobało rozróżnienie znaczeń za pomocą dwóch sposobów pisowni.
OdpowiedzUsuńps. A z kobietami to różnie bywa, powoli przekonanie, że u nich ta sfera zawsze jest powiązana z zaangażowaniem emocjonalnym, staje się jedynie stereotypem, bo podejście do seksu coraz bardziej się różnicuje i u tej płci.
Wiem, wiem...od dawna taka mi się marzy :)
OdpowiedzUsuńZ facetami też różnie bywa.
Rolą rodziców jest dzisiaj uświadomienie dziecku, że seks jest nieodłącznym elementem miłości, że jest to najpiękniejsze z przeżyć jakie może doświadczyć człowiek wtedy kiedy kocha. Bez tego jest tylko i wyłącznie czynnością fizjologiczną. Nie powiem, że niepotrzebną ;)
OdpowiedzUsuńWszystkie techniczne sprawy związane z seksem znajdą dzieciaki w necie, w odpowiedniej literaturze, od koleżanek czy kolegów, może nawet w szkole (ale tutaj już nie byłabym taka pewna ;)).
Niestety, nie każdy rodzic dorósł do takiej roli. Czasami po prostu sam tego nie przeżył, więc co ma przekazać?
No wlasnie - ciezkie rozmowy. wydawac by sie moglo, ze czlowiek nie jest pruderyjny itp. a kiedy przychodzi mi rozmawiac z moim synem na tematy seksualnosci, to jakos ciezko to idzie.
OdpowiedzUsuńW czasie zeszlotygodniowej wizyty w BB, pomiedzy innymi atrakcjami prowadzilam mojego Aktualnego (mezczyzne) wraz z Juniorem (moj syn) ulica Cechowa do Sfery. A tam jak byk szyld "Sex Shop) a chwile pozniej reklama klubu Alibi.
Moj 8-letni syn, ktoremu buzia zwykle sie nie zamyka ucichl wielce zainteresowany, jako ze czytac potrafi... Po czym pyta:
- "Mamo, a co to jest sex shop?"
- "Hmm... sklep z zabawkami dla doroslych dziecko.Dowiesz sie wszystkiego jak bedziesz starszy". (Bardzo wychowawcze jak widac.)
- "Acha" - odparl Junior nie wnikajac.
Kilka dni pozniej w mieszkaniu mojej znajomej posiadajacej dwojke dzieci - corka 13 lat i syn 8. Dzieci ladnie bawia sie w pokoju obok, i Junior zaczyna, ze widzial taki sklep w BB, gdzie podobno sprzedaja zabawki dla doroslych. Debatuja przez chwile w trojke czy takie zabawki sa w ogole i jakie one sa.
W koncu ktores z nich mowi, ze takie zabawki sa. Ze robia tak "ach ach ach!"
Czyzby sciana miedzy pokojem dzieci, a rodzicow byla za cienka?
No i jak rozmawiac?
Dzieci nie sa tak niewinne jak nam się wydaje,w wieku 7 lat zwykle wszystkie juz wiedza "w czym rzecz" - tyle, że maja problemy ze "szczegółami technicznymi". Czasem zadają bardzo odwazne pytania, po to tylko żeby "przetestować" rodzica. Im później próbuje się rozmawiać z dziecmi o seksie tym trudniejsze jest to do przeprowadzenia, a skrępowanie obu stron silniejsze. To nie musiała być ściana - dzieci maja kolegów, koleżanki itp. A 13 letnia dziewczynka jest z pewnościa zaznajomiona z"tymi sprawami" zarówno ze strony kolezanek, prasy, jak i internetu.
OdpowiedzUsuń