… ale niektórzy bardziej



"U licha! już przeszło 40 lat mówię prozą, nic o tym nie wiedząc."
Molier, "Mieszczanin szlachcicem"

Iwona wraca autobusem z pracy. Duszno okropnie, ale siedzi, więc aż tak źle nie jest. Na kolejnym przystanku wsiada zawiany gość, siada koło Iwony i zasypia. Nagle Iwona czuje, że facet zaczyna się przechylać, aż wreszcie całkiem się na niej opiera. Trąca go delikatnie i mówi, żeby sen zaliczał w pionie. Wybudzony, zerka na Iwonę i bełkocze:

- Droga pani, aby pani zrobić dobrze, postaram się, abym sen osiągnął w pozycji lewostronnej, tak bym nie zakłócił pani obszaru osobistego i proszę o wybaczenie i zrozumienie, że w stanie mojej słabości pion jest nieosiągalny.

(opowiedziała Iwona)


ps 1. Towarzyszy mi nieodparte wrażenie, że Iwona spotkała ducha Jana Himilsbacha.

ps 2. Wszyscy mówimy prozą. Ale niektórzy bardziej.



----------------------------------------------------------------------------------------

A niektórzy mówią poezją.
Wiersze Anety Gajdy-Boryczko z tomiku „Odliczanie” to bardzo piękna i mocna rzecz. Zachęcam i w imieniu Anety zapraszam.

38 komentarzy:

  1. Bosz, chciałabym osiągnąć taki poziom płynności "w stanie wskazującym" ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wymaga zapewne lat intensywnego treningu.

      Usuń
    2. Nie miałbym nic przeciwko temu, by osiągnąć taki poziom płynności "w stanie niewskazującym" :)
      A dobór słów wskazuje na dość gruntowne wykształcenie (a przynajmniej oczytanie).

      Usuń
    3. Dbałość o formę iście imponująca i godna pozazdroszczenia, a swoboda wypowiedzi rzeczywiście wskazuje. W każdym znaczeniu słowa "wskazuje" ;)

      Usuń
  2. Kilka razy w Krakowie na plantach, kiedy to zasiadałam na ławeczce, by w spokoju wypalić papierosa (i też trochę ludzi poobserwować), miałam taką "dosiadkę" lekko zawianego pana, który to był przez długi czas "pracownikiem naukowym" (nie powiedział mi nic o tytule naukowym, uczelni, itp.). Pan, właśnie w stanie wskazującym, był w stanie opowiadać mi o Arystotelesie, jaskini Platona, następnie płynnie przejść do Freuda i surrealistów. Szalenie mądry człowiek, który bez nieuzasadnionej kontekstem łaciny, wysławiał się poprawną polszczyzną. Już go nie widuję, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, nie musial mowic o tytule bo wie, ze wszyscy wiedza, ze w Krakowie mieszkaja centusie i do-centusie. Chyba, ze sie cos zmienilo w ...nazewnictwie? Np. 'zawiany w prawo, zawiany w lewo lub trzymajacy sie w pionie'? (nie o polityce mowa):D

      Usuń
    2. Aniu, skojarzył mi się natychmiast pan (Jan? Stanisław? nie pamiętam...), który pracował w bibliotece, z której wypożyczaliśmy podręczniki z czasie studiów (na u. Piłsudskiego). On lubił studentów, a studenci jego - rozmawiał z nami bardzo chętnie, opowiadał anegdoty z życia wykładowców i był w stanie streścić dowolną lekturę obszernie i zrozumiale. Prawdziwy erudyta. Wyrażał się wstrząsająco staranną, literacką wręcz polszczyzną, a wieść gminna niosła, że ukończył dwa fakultety. Uwielbialiśmy go.

      Usuń
    3. > Echo, nic się nie zmieniło - mam jedynie wrażenie, że do-centusie siedzą na wygrzanych krzesełkach na uczelniach wyższych, zaś docenci z prawdziwego zdarzenia na ławkach w parku... Żeby pogadać z gościem bez sztucznego zadęcia, przytaczania jego tytułów (panie doktorze/profesorze) trzeba się wybrać na planty bądź pod monopol (i również nie mówię tu o spotkaniu bełkoczącego "żulusa pospolitusa") ;-)

      > Elu, a Ty studiowałaś w Krk? Bo może to ten sam pan? ;) Pytam, bo ja miałam zajęcia na Piłsudskiego właśnie!

      Usuń
    4. Tak, w Krakowie. Mam na myśli starą bibliotekę na Piłsudskiego, tam była też część sal psychologii.

      Usuń
  3. podoba mi się, kulturą powiało:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w środkach komunikacji publicznej to rzadka rzecz :)

      Usuń
  4. Dobrze, że to był autobus. Ciekawe, jak ten dżentelmen erudyta zachowywałby się w tramwaju zwanym pożądaniem? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jestem przekonana, że jego wypowiedź byłaby również pełna wdzięku i klasy, chociaż na inny temat. Forma wydaje się tu istotniejsza od treści ;)

      Usuń
  5. Podobno po alkoholu z człowieka wychodzi człowiek. Niezwykłe... Taki zmęczony, a i tak gotów kobiecie zrobić dobrze ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Pan mi zaimponował swoją wypowiedzą mimo stanu wskazującego na spożycie :)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może on taki swobodny właśnie tylko wtedy!

      Usuń
    2. Może być i tak. A wtedy nie trzeba by się w ogóle dziwić upodobaniu do bycia w stanie wskazującym.

      Usuń
  7. Stan wskazujacy działa wspomagajaco - wszak alkohol rozwiązuje języki ;-) Nie można wykluczyć, że w stanie niewskazujacym facet się zacina na skutek np. "skromności" ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby tak było, zupełnie zrozumiałe byłoby również, gdyby w stanie wskazującym chciał przebywać permanentnie.

      Usuń
    2. ... i właśnie tak ma bardzo wielu.

      Usuń
    3. Bywa to zresztą w wielu przypadkach pierwotna motywacja sięgnięcia po "lekarstwo" na "skromność".

      Usuń
  8. znałem takiego, co z kolei wierszem gadał... ale jak... każdy raper padłby na kolana z podziwu... co tam raper... wikińscy skaldowie obraliby go hovdingiem...
    a na trzeźwo nie potrafił sklecić nawet jednego banalnego rymu...
    /kompletne zaprzeczenie mojej tezy, że alkohol jest mało twórczy/...
    pozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, sam alkohol z nikogo erudyty nie zrobi. Musi być solidny podkład, choćby w postaci oczytania.

      Usuń
  9. Ach mieć taki "język giętki"...

    OdpowiedzUsuń
  10. Do końca podróży byłam "zdębiała"(bo on zasnął)-zastanawiałam się czy go szturchnąć by się nie kleił ale nie żałuję! Było warto :)I dogodził nie tylko mnie jednej ale całym scenkom ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetna scenka :)! Scena nawet :D. I aktorzy tacy... (nie)świeży ;P.

    OdpowiedzUsuń
  12. No proszę:) Koło erudyty to miło i w autobusie przysiąść, cos się jednak traci unikając komunikacji miejskiej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powtarzam to od lat, ale większość ludzi nie wierzy, że ja to naprawdę lubię.

      Usuń
  13. No bo jak kultura to nawet w nietrzeźwości. I jak tu się gniewać. :) Kiedyś w akademiku przed egzaminem koleżanka usiłowała zasnąć, a tu na korytarzu o 3 w nocy muzyka i impreza na cały regulator - 2 studentów oblewało egzamin. Wkurzona, z rozwianym włosem, dyszą wściekłością, podeszła do nich i wycedziła przez zęby: czy nie uważacie Panowie, że jest wysoce niestosownym o tej porze tak głośno słuchać muzyki?! Otóż i panowie rozdziawiwszy paszcze spodziewając się widać steku wyzwisk, jednak uznali za słuszne i stosowne zakończyć imprezę. :))) Tak oto zwycięża kultura wyższa. Scenka - przednia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyższość kultury wyższej nad niższą polega na różnicy poziomów :)

      Usuń
  14. Aż zapragnąłem się upić i wybrać się w podróż tramwajem. Przecież ta scenka to poezja!

    OdpowiedzUsuń

data:blogCommentMessage