Utrudnienia komunikacyjne



Jak wiadomo, każda podróż za pomocą PKP jest nieocenionym źródłem scenek. Niezawodność polskich kolei jest pod tym względem legendarna i doskonale znana moim czytelnikom. Wiadomo również, że wyjeżdżałam na urlop. PKP i tym razem doskonale wywiązały się ze swej scenkogennej roli. Wiernym fanom działu pajacyki -> dedykuję:


Żeby dostać się na Mazury, najpierw muszę dojechać do Warszawy. Optymalną trasę mam już opracowaną (autobus PKS do Krakowa, pociąg TLK do Warszawy), w internecie sprawdzam tylko godzinę odjazdu pociągu z Krakowa: jest miły TLK o 11.50, planowany przyjazd do Warszawy o 14.55. Uzbrojona w tę wiedzę wybieram się dwa dni przed wyjazdem na bielski dworzec PKP, żeby kupić bilet. W okienku po prawej siedzi pan, u którego kupowałam bilet poprzednim razem ->, więc przezornie wybieram kasę po lewej, gdzie zza szybki widać panią.

ja: Poproszę bilet na TLK z Krakowa Głównego do Warszawy Centralnej na piątek, 3 sierpnia, odjazd o 11.50. Z rezerwacją, a jakby się dało, to chętnie miejsce przy drzwiach.

Pani długo szuka czegoś na żółtej planszy z odjazdami zawieszonej na ścianie ponad komputerem.
pani: O 11.50? Ale od nas nie ma takiego połączenia!
ja: Z Krakowa Głównego.
pani: A, z Krakowa. To ja muszę sprawdzić numer pociągu, proszę chwilę poczekać.

Przechodzi do drugiego komputera stojącego w głębi pomieszczenia i studiuje ekran przez minutę.
pani: TLK? Z Krakowa Głównego?
ja: Tak. O 11.50.

Pani notuje coś na karteczce i wraca do pierwszego komputera. Wstukuje cyferki w odpowiednie rubryki i nagle stwierdza:
pani: Ale to jest Expres! O 9.48!
ja: Nie. TLK o 11.50.
pani: To ja chyba zły numer pociągu odpisałam.

Idzie po raz drugi do komputera w głębi, znów studiuje ekran i znów coś notuje na karteczce. Wraca. Wstukuje cyferki na pierwszym komputerze.
pani: Na jutro?
ja: Nie. Na piątek. 3 sierpnia.
pani: To chwilka, muszę wycofać, bo na jutro wypisałam.
ja: Mówiłam, że na piątek, 3 sierpnia.
pani: Na piątek...

Pani ponownie wstukuje coś do komputera. Drukarka wypluwa bilet, pani wręcza mi go przez okienko i patrzy wyczekująco.
ja: Jeszcze miejscówka.
pani: Rezerwacja jest tylko w pierwszej klasie.
ja: Wiem. Miejsce koło drzwi.
pani: Ale tylko w pierwszej klasie!
ja: Wiem.
pani: To co? Wypisać w pierwszej klasie?
ja: Tak, przy drzwiach.

Pani drukuje poprawiony bilet, drukuje miejscówkę i wręcza mi oba blankiety. Sprawdzam, czy się wszystko zgadza.
ja: Prosiłam przy drzwiach.
pani: A jak ja pani wydrukowałam?
ja: Przy oknie.

Pani bierze z powrotem oba blankiety. Drukuje miejscówkę. Sprawdzam. Kolejka z tyłu waha się, czy zabić mnie czy panią.

(dworzec PKP, Bielsko-Biała)

ps 1. Czy mówię niewyraźnie? Nie. Natomiast być może pod koniec rozmowy mówiłam cicho, bo mam taką właściwość, że im bardziej jestem wkurwiona, tym ciszej i spokojniej mówię.

ps 2. Utrudnienia komunikacyjne najwyraźniej dotyczą PKP w każdym znaczeniu słowa komunikacja.

ps 3. Tym razem zarówno bilet, jak i miejscówka były na ten sam pociąg (porównaj ->)

46 komentarzy:

  1. na pewno pani w okienku była nietutejsza albo zastępowała koleżankę, albo to pierwszy dzień jej pracy;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w ogóle, to ci pasażerowi jacyś tacy roszczeniowi są. A to im dzień nie odpowiada, a to miejsce odjazdu, a to miejscówkę chcą...

      Usuń
  2. Złośliwa jesteś.
    Jakbyś nie mogła pojechać II klasą przy oknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Złośliwa...? Złośliwa?... ;) Gdzie?

      W II klasie trzeba się o miejsce bić, a mnie się nie chciało, nie będę się bić na początku urlopu od razu. A przy oknie z kolei jak się chce wyjść na korytarz to się trzeba przez cudze nogi przepychać. A ja wolę, jak się przez moje przepychają.

      Usuń
  3. Oj, zobaczysz - powieszą twoje zdjęcie w gablotce "Tych klientów nie obsługujemy" ; ))

    OdpowiedzUsuń
  4. I tak masz szczescie, ze Ci pani nie poradzila jechac taksowka jak masz takie wymagania:)))
    Nie rozumiem tylko czemu ona latala od jednego komputera do drugiego? Czy na tym samym komputerze nie mozna sprawdzic rozkladu jazdy z innego miasta?
    Ja nawet z NYC sprawdzalam rozklad jazdy PKP i autobusowy w Polsce i BYLO!! Na moim wlasnym domowym komputerze(!!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać w okienkach kasowych do tego rozkładu jazdy dostępu nie mają.

      ps. Tu nie ma co rozumieć. Tu trzeba improwizować ;)

      Usuń
  5. Ta scenka pokazuje, że informatyzacja w naszym kraju pozostawia jeszcze wiele do życzenia - do wypisania biletu wystarczyły tylko dwa komputery. Moim zdaniem powinna być dodatkowo wyposażona w tablet, na którym też musiałaby wykonać jakieś czynności. Oczywiście nie powinna mieć możliwości sprawdzenia na nim rozkładu jazdy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dwa komputery na jedna kasę to zdecydowanie za mało. Można tę wizję rozwinąć i doprowadzić każde okienku do stanu, w którym będzie się prezentować jak kiepska serwerownia lub złomowisko starego sprzętu komputerowego: osobne komputery do biletów (zniżkowe na jeszcze osobnym, of course), do miejscówek, do sprawdzenia rozkładu, do wyliczenia należności... Niech sobie kasjerzy pobiegają.

      Potencjał komunikacyjny kolei i kasjerów z pewnością od tego wzrośnie ;)

      Usuń
  6. Strach się bać, ja jestem człowiekiem idącym na dalekie kompromisy (czytaj dupa wołowa)i pewnie po spotkaniu z taką panią zostałabym z biletem Poznań - Koluszki na wczoraj w ręku.

    OdpowiedzUsuń
  7. A nie łatwiej w domu soboe wydrukować bilecik? ;-) A tak przy okazji - bywają też miłe panie w okienkach PKP. Ja kupowałam z Oświęcimia do Warszawy jeden seniora, jeden rodzinny i jeden dla dziecka. Jak już pani kończyła drukować, to zorientowałam się, że powiedziałm "na jutro" zamiast "na pojutrze"... No i co powiesz, pani z uśmiechem powiedziała "nie szkodzi, wydrukujemy jeszcze raz". Ale numer pociągu też musiała sprawdzić - wprawdzie nie na drugim komputerze tylko na rozkładzie jazdy, wywieszonym na ścianie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta pani była bardzo miła. Nie fakt bycia niemiłą był jej największą wadą.

      Usuń
    2. No tak, w moim przypadku problemem PKP był sam fakt niemożliwości zakupu tak "skomplikowanej" opcji podróżnej w internecie.

      Usuń
    3. Problemy PKP są baaaardzo różnorodne. Można na to spojrzeć jako na próbę zastosowania indywidualnego podejścia do klienta ;)

      Usuń
  8. Z czasem pewnie wprowadzą kasjerom foteliki na szynach od komputera do komputera, z przesiadką w Stargardzie Szczecińskim, to będzie wiekopomne usprawnienie.
    Bardzo dawno nie jechałem pociągiem, muszę spróbować, chyba w sumie lubię sporty ekstremalne.

    OdpowiedzUsuń
  9. Już samo przeczytanie tej scenki mnie zirytowało, dlatego boję się chodzić na PKP.

    OdpowiedzUsuń
  10. Elu, Polska w budowie, pamiętasz? Nie martw się. Za jakieś 30 lat sprawy się wyprostują...

    OdpowiedzUsuń
  11. Kupowanie wszelkich biletów prawie zawsze jest związane z różnymi przygodami! :)))
    Twoje są faktycznie godne pajacyków stulecia!

    OdpowiedzUsuń
  12. A nie lepiej podróżować prywatnymi busami?

    OdpowiedzUsuń
  13. Z punktu widzenia: problemów komunikacyjnych z osobami sprzedającymi bilety PKP, opóźnieniami pociągów, fatalnym stanem trakcji, brakiem miejsc w pociągach itp. http://www.tvn24.pl/prosze-zejsc-mi-z-glowy-czyli-pociagiem-nad-morze,265305,s.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrzysz na to z punktu widzenia kogoś, kto tych trudności chce uniknąć. Mnie one bawią :)

      Usuń
  14. Ha! A ja na takie połączenie, co by przez Kraków jechać jeszcze nie wpadłam ;) Zawsze jakoś z Bielska przez Katowice i siup! :D...
    Ale to rzeczywiście trudna sprawa... Wydrukować taki bilet... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówię ci, sprawdź przez Kraków. Również jeździłam przez Katowice, ale powiadam ci, przez Kraków lepiej ;)

      Usuń
    2. Sprawdziłam... Jednak nie jest lepiej, mam już "obcykane" połączenia TLK (Bielsko-Małkinia) tam i z powrotem, z przesiadką we Wschodniej (w sumie 6:30 h). A przez Kraków to dodatkowe 2 godziny autobusem, w którym mi niedobrze :(...

      Usuń
    3. Każdemu wedle gustu, ja uwielbiam PKS-y :)

      Usuń
  15. Kupiłaś,dojechałaś,wróciłaś! I to się liczy,a bez takich sytuacji nie było by scenek więc...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie narzekam zatem, tylko czerpię całymi garściami.

      Usuń
  16. Aż się wierzyć nie chce... A jednak, sama tego doświadczam, ostatnio z kumplem pół wesela przegadaliśmy o scenkach związanych z PKP ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już kilkakrotnie wspominałam: bogate źródło, bogate ;)

      Usuń
  17. Padłam ze śmiechu :-)))
    Jednak Ciebie nie zabili :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Takiej gapowatej pani w okienku nigdy nie spotkałem, ale wkurzających pasażerów, co to kupują bilet z Pcimia do Swinoujścia z przesiadką w Częstochowie oraz w Toruniu i z przerwą w podróży Policach, jeden studencki,drugi normalny + bilet na rower, a wszystko to w przyszłym miesiącu to tak, widywałem. Pani puka wtedy i puka w ekran, w klawiaturę, mam wrażenie, ze pisze ten bilet ręcznie. Zołza z Ciebie! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój bilet był prosty, sam przyznasz... ;)
      Zołzowatości nie wymagał ;)

      Usuń
  19. O rany... i scenka przepyszna i... kocham Was za te komentarze :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez tych komentarzy nie byłoby scenek takimi, jakie są :)

      Usuń
  20. No bo jak to tak na urlopie bezproblemowo podróżować? Nie ma tak dobrze! :))) Wieki nie jeździłam pociągami, miło sobie tak poczytać o komicznych przygodach z tym związanych.

    P.S. Ja też im bardziej jestem wściekła, tym ciszej mówię...a potem całkiem milknę by kogo nie roznieść ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. ale przynajmniej masz o czym pisać ;-)) więc chwała PKP!
    (nie zabijać, proszę..) ;-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki jest właśnie mój punkt widzenia na te utrudnienia.

      Usuń

data:blogCommentMessage