Na drodze osiedlowej przed Markiem zatrzymuje się samochód. Przez okienko wychyla się pańcia. Pańcia pyta, jak dojechać do kościoła św. Trójcy, bo się na pogrzeb śpieszy. Marek pochodzi do samochodu i tłumaczy, że droga prosta: o, trzeba dojechać do tamtego ronda, dalej kawałek w dół Sobieskiego i kościół będzie zaraz po lewej stronie ulicy. Pańcia zaczyna podnosić głos:
- Co mi pan tu mówi! Ja tak już jechałam i jak skręciłam, to dojechałam do jakiegoś kociarskiego kościoła, a nie naszego!
- Do ewangelicko-augsburskiego. Za daleko pani pojechała.
- Oni też kociarze i tyle! A pan co ich tak broni? Też kot pewnie!
- Nie, proszę pani, ja ateista jestem.
- Kot!!! Kot, jak każdy inny! - pańcia odjeżdża z piskiem opon.
Nie, nie splunęła.
(opowiedział Marek)
Nie bardzo jednak pańci się śpieszyło na ten pogrzeb jednak :)Niestety, wiele jest takich zachowań ponoć miłujących bliżniego chrześcijan.Pańcia spełniona,ze świadomością dobrego uczynku zapewne dojechała do jedynego,właściwego kościoła,a małżonek miał niepowtarzalną okazję wyjść z domu jako facet,a wrócić jako kot :)
OdpowiedzUsuńJa to mam fajnie żyję w symbiozie z ewangelikami i innymi innowiercami kompletnie mi nie przeszkadzaja ale może to dlatego że tolerancyjna jestem :-)ale i tak niektórych ludzi to nigdy nie za kumam :-)
OdpowiedzUsuńsoczysta 'tolerancja'!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jej w tej drodze nie zmylił :)
OdpowiedzUsuńUuuu pańcia ciemniaczka... bywa
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie widziałem niegrzecznego ewangelika, świadka Jehowy czy krisznowca. Z katolikami jakoś gorzej.
OdpowiedzUsuńPrzy czym mówię to jako człowiek, który ma w nosie wszelkie religie.
ad Iwona, Margo i Iva) Ano właśnie: oto przykład zionięcia miłością chrześcijańską.
OdpowiedzUsuńad fire.woman) Bielsko też zawsze było i pozostaje miastem wielokulturowym i wieloreligijnym, jak to na styku zaborów bywa. Jest gmina żydowska, jest kilka kościołów ewangelickich, są Świadkowie Jehowy, zielonoświątkowcy i adwentyści. I są oczywiście katolicy, według których (niektórych) cała reszta to "kociarze".
ad Kala) Nie zmylił, bo to ateista; jakby był katolickim fundamentalistą to by jej pogonił kota ;)
ad Jurgi) Nie idealizujmy. I wśród wymienionych bywają niewychowani i chamscy. Kwestia statystyki ;)
A dlaczego kościół kociarski? Nigdy takiej nazwy nie słyszałam. I co ma wspólnego kot z religijnością?
OdpowiedzUsuńNie tylko Bielsko-Biała jest miastem wielokulturowym. W moim mieście jest cerkiew razem z cmentarzem. Świadkowie Jehowy też są, strasznie nie lubię ich odwiedzin, ale nie wyżywam się na nich.
O innych wyznaniach nic nie wiem.
Pełno różnych wyznań jest także w pobliskim Lublinie.
To jest właśnie wymyślona nazwa przez wyznawców KK na wyznawców Jehowy,a co ma wspólnego kot z religijnością? Tego nie wie nikt,a już na pewno nie wiedzą tego autorzy powiedzonka.
OdpowiedzUsuńOkreślenie "kociarze", tak jak pisze Iwona, obecnie najczęściej jest stosowane jako pogardliwe określenie świadków Jehowy.
OdpowiedzUsuńAle historycznie "kociarze" to po prostu heretycy, innowiercy. Według definicji Tomasza z Akwinu herezja (kacerstwo) polega na odrzuceniu w mniejszej lub większej części nauki KK dotyczącej kwestii wiary. Słowo kacerstwo pochodzi z języka niemieckiego.
Heretyk po niemiecku To KETZER. Kot: KATZE. Możliwe, że prostemu ludowi się pomieszało, i zaczął używać słowa, które znał, na określenie innowierców. I pańcia prawdopodobnie w takim znaczeniu je zastosowała.
Też często się zastanawiałem nad pochodzeniem tego określenia. Moja wyobraźnia sięgała średniowiecza i obrzędów czarnej magii.
OdpowiedzUsuńKtoś kiedyś mnie zapytał, czy wiem co "kociarze"
robią na swoich spotkaniach. Jako katolik odpowiedziałem oczywiście, że nie, ale chętnie się dowiem. Usłyszałem, że gaszą światła i każdy "drapie co złapie". Klasyczne Swingers Party, tyle że po ciemku.
A ja tam mam Citka wiec jestem KOCIARĄ :))))
OdpowiedzUsuńad danger_mouse) Zapytaj kolegę, skąd czerpie takie wiadomości i do jakiego kościoła chodzi;)
OdpowiedzUsuńad aga_xy) A co dopiero ja mam powiedzieć? Cztery koty na stanie, agnostyczka, z kościoła katolickiego wypisana...
Skąd wiesz, że to kolega?
OdpowiedzUsuńChodził do kościoła własnego ego, a wiadomości miał pewnie z pierwszej ręki czyli od ich "twórców".
ad danger_mouse) Pierwsze skojarzenie: skoro kolega chodził do kościoła własnego ego i wiadomości miał z pierwszej ręki, to ja już chyba wiem, co on tą ręką "drapał, jak złapał" ;) Samodzielnie wszystko robił ;)
OdpowiedzUsuńWiem, co to jest herezja, wiem, kim był św Tomasz z Akwinu.
OdpowiedzUsuńSłowo kacerstwo jest mi mniej znane, podobnie jak język niemiecki.
Prawosławny to prawosławny, protestant to protestant. Jehowy to jehowy, można dyskutować, czy należy do sekty.
O tym, że kociarstwo może mieć związek z kościołem, do jakiego się należy - słyszę pierwszy raz, mimo, ze chodzę do Kościoła. I moje koty protestują przeciw nadużywaniu tego słowa.
Protest kotów twoich słusznym jest. Podobnie, jak protesty tych, których się kociarzami nazywa nie z racji tego, że są właścicielami czy miłośnikami kotów, ale z racji przynależności do innego wyznania. Najczęściej tak nazywani są przez katolików świadkowie Jehowy.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, przy okazji zobacz, napisałaś "Jehowy". A to nie "Jehowy", tak jak nie chcąc obrażać, nie mówi się katol. To świadek Jehowy. Tego samego boga, którego katolicy nazywają Jahwe.
:D Seksualny frustrat, ale z wyobraźnią ;)
OdpowiedzUsuńPost wcześniej [16] użyłam pełnej nazwy.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam/nie zdawałam sobie sprawy, że "Jehowy" to obraźliwe słowo, dość często występuje w mowie potocznej. Nie każdy, kto mówi "Jehowi" ma intencję obrażenia. I czy sami wyznawcy słysząc to słowo czują się obrażeni.
Nie przypominam sobie sytuacji, żebym obraziła jakiegoś świadka Jehowy. Kiedyś nawet mieszkałam z ludźmi tego wyznania. A że za ich odwiedzinami nie przepadam - cóż.
I jeszcze raz podkreślę - nie spotkałam żadnego katolika mówiącego na wyznawców innych religii "kociarz" (chociaż spotykałam "nawiedzone" panie). Sama też go nie znałam. Cóż, być może mój język jest ubogi i niepoprawny ;)
I kto jest tym frustratem?
ad Evik7) Frustratem jest kolega, który "drapie, co złapie" :)
OdpowiedzUsuńA co do świadków Jehowy, to ich nazwa brzmi świadkowie Jehowy, a nie inaczej. Słowo "świadkowie" jest tu ważne.
Proponuję zapytać te panie, kto to jest kociarz. Ciekawe, co odpowiedzą... Czy właściciel kota, czy innowierca. Zresztą nie sądzą, że powiedzą "innowiercy", raczej "jehowi". A jeśli rzeczywiście nie spotkałaś nikogo, kto używa tego pogardliwego określenia "kociarz", to dobrze świadczy o tolerancyjności i kulturze twoich znajomych.
Jaja być muszą ,kiedy "kociarz" ma psa. Żyją sobie jak pies z kotem ;)
OdpowiedzUsuńSzanuję "Jehowych" oni przynajmniej stosują się do kanonów swej wiary,i nie topią inaczej myślących od razu w łyżce wody ,jak katolicy!!
OdpowiedzUsuńA katolików z prawdziwego zdarzenia czyli takich ,którzy dochowują wierności kanonom swej wiary znam PIĘCIU!!!- I też ich szanuję!!!
Z Poważaniem - Sojka Edward.
ad Sojka Edward) Zwracam uwagę, że wyrazem szacunku wobec czyjegoś wyznania jest również używanie takiej nazwy dla niego, jaką sami wyznawcy dla siebie wybrali. Przekręcanie nazw to wyraźny brak szacunku. Jeśli piszesz o "Jehowych", to w ten sposób okazujesz im właśnie brak szacunku. To są świadkowie Jehowy - bo tak właśnie się nazywają, a nie jehowi, jehowici czy kociarze. Podobnie katolicy to katolicy, a nie katole.
OdpowiedzUsuńI żeby było jasne: nie bronię świadków Jehowy, tym bardziej daleka jestem od obrony katolików, ale używajmy słów (takich jak "szacunek") zgodnie ze znaczeniem. Bronię logiki i poprawności, zwracam też uwagę na sprzeczność między deklarowanym szacunkiem, a formą tego, co napisałeś. Niekonsekwencją i sprzecznością wydaje mi się mówienie/pisanie przez Ciebie o szacunku, podczas gdy używasz słów, jakie stosują osoby ich nie poważające. Albo-albo.
A ja zetknąłem się z określeniem "kociarze" wielokrotnie i bardzo mnie to określenie zaciekawiło. Wśród starszych ludzi funkcjonowało ono na określenie baptystów, którzy byli bardzo znani przed wojną. Teraz rzeczywiście stosuje sie je głównie wobec świadków Jehowy.
OdpowiedzUsuńKiedy troche pogrzebałem i pozastanawiałem się, doszedłem do tych samych wniosków co autorka tego bloga: to po prostu ludowe zniekształcenie słowa "kacerze", używanego powszechnie w Polsce w czasach Reformacji wobec protestantów.
Natomiast tzw. "ludowa mądrość" dopisała do niego całą legendę: spotkałem ludzi, którzy zupełnie poważnie przekonywali mnie, że są to jakieś wraże sekty czczące koty.
Niewykluczone też, że w czasach kontreformacji jezuici zupełnie świadomie rozpuszczali takie plotki wśród niezbyt oświeconych wiernych - podobnie jak np. rozpowiadano,że w kościołach protestanckich pod progiem zakopany jest obraz Matki Boskiej.
Adamie, mam kolegę protestanta (augsburski ewangelik). Zapytam, co z tym obrazem ;)
OdpowiedzUsuńPrzywołany do tablicy odpowiadam- nie słyszałem takich zdań, opinii, cichcem wypowiadanych zarzutów, aluzjii... Zapytałem teraz dwóch braci w wierze, i też nic. Może dlatego, że na Śląsku Cieszyńskim takie bzdury nie miałyby prawa bytu.
OdpowiedzUsuńZ kociarskim miauuuuu
Andrzej
:)
ad Andrzej) To znaczy, że co? Że nie zakopujecie obrazu Matki Boskiej pod progiem czy też po prostu na Śląsku Cieszyńskim nie plotkują? ;)
OdpowiedzUsuńSprostowanie małe- po konsultacji z mamą (katechetka) okazało się, że takie historie krążą po okolicy, jak to określiła mama, między co bardziej ciemnymi katolikami. ;)
OdpowiedzUsuńDo tego swego czasu ktoś z oprowadzanej w naszym cieszyńskim kościele wycieczki złożonej z katolików zapytał- a właściwie to biblię napisali katolicy czy ewangelicy...
Ateista-kot, nie mam nic przeciwko temu. Mam nawet na fejsie album jednego "kotka ateisty".
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
lotrek
ja jestem za to psiarz pełną gębą. Piotrek.
OdpowiedzUsuńTyle, że to koty były zwierzętami, których nazwy użyto do stworzenia obelgi. A psy? Domini canes :)
OdpowiedzUsuńale psom frazeologicznie też nie jest na tym świecie najlepiej. chciałabyś mieć pieskie życie? spia mać? bądź też co by ci pies morde lizał? nie mówiąc już o pejoratywnych skojarzeniach ze słowem suka. psia krew...Piotrek
OdpowiedzUsuńdogs bollox. Pio
OdpowiedzUsuńFakt, psom frazeologicznie też nie najłatwiej. Ale nie były palone na stosie.
OdpowiedzUsuńale psy są przysmakiem w Korei...ale z tym to trudno dyskutować i się oburzać no bo wiadomo...Piotrek
OdpowiedzUsuńBidulki... - psy oczywiście :)
OdpowiedzUsuń