Tryk odwiedza znajomego, który mieszka na czwartym piętrze. Wchodzi do klatki i zaczyna wspinać się po schodach. Pomiędzy piętrami zauważa śpiącego faceta. Facet nie wygląda jak typowy menel, więc nie będąc pewien czy czasem nie ma problemów z sercem albo czegoś w tym rodzaju, Tryk postanawia go obudzić:
- Halo, proszę pana, czy wszystko w porządku?
- Ech?... Tak... - facet się budzi i zdecydowanie zaczyna wyglądać jak menel - Gdzie ja jestem?
- Śpi pan na klatce schodowej.
- Wiem o tym - odpowiada zrezygnowanym tonem - Ale w jakim mieście?
(opowiedział tryk od marianki)
:-D podoba mi się :-)
OdpowiedzUsuńNo tak. Miasto jest ważne! Bo te klatki schodowe w blokach są wszędzie prawie takie same :D
OdpowiedzUsuńMógł się facet pogubić ;)
Trochę śmieszne,trochę smutne.Taki los...
OdpowiedzUsuńw każdy nowy rok w rosyskiej telewizji puszczają film, Szczęśliwego Nowego Roku , zdaje się z udziałem Barabary Brylskiej. Jest między innymi o tym, że i w Moskwie i Petersburgu( tj. Leningradzie) są takie same ulice przy których stoja takie same bloki z takimki samymi mieszkaniami... I tylko Brylska czyni różnicę ;))
OdpowiedzUsuńAristoskr
Czysty Bareja.
OdpowiedzUsuńpzdr
miałam kiedyś podobną sytuację - przebudzony słysząc, że jest godzina 6-ta, zapytał - rano? Odpowiedziałam nie, po południ, na to odpowiedział - och! to mam czas jeszcze!
OdpowiedzUsuńPrzy przyjęciu do szpitala w kartach choroby wpisalibyśmy: orientacja allopsychiczna zaburzona ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie to cały Tryk poczciwe dobre serducho.
OdpowiedzUsuńZ miasta do miasta... dobrze, że nie wylądował w śmietniku!
OdpowiedzUsuńTak było, jako żywo. Jakby to było wczoraj - tak pamiętam.
OdpowiedzUsuńAle ma facet fantazje tak podróżować po różnych.....klatkach, to jakis nowy rodzaj turystyki jest chyba ;-)
OdpowiedzUsuńHehe przypomina mi się mój przyjaciel, który po ostrej imprezie w Gdańsku wracał do domu (do Wejherowa- 1:30 z Gdańska Głównego). Poszedł na dworzec, popatrzył na tabliczkę- "Pociąg do W" i wsiadł, położył się na siedzeniu, zasnął, musiał spać mocno, bo kontroler nie był w stanie go dobudzić. Jak już go obudził, S. dojechał do W... tylko, że był to Wrocław, a nie Wejherowo.
OdpowiedzUsuńTurystyka pijacka bywa ciekawa w opisach, ale niezbyt miła dla członków rodziny "podróżników" :))
OdpowiedzUsuńad Iw) Racja. Ale też istnieją formy pomocy dla członków rodzin takich pożal się Boże "turystów", a podczas uczestnictwa rodzice, dzieci czy partnerzy uczą się powoli oddzielać swoje życie od picia jednego z członków rodziny: przede wszystkim nie zapewniać mu komfortu picia w postaci niwelowania konsekwencji, jakie powinien ponieść (czyli np. nie szukać po klatkach lub barach, nie dzwonić do pracodawców z usprawiedliwieniami, nie płacić jego mandatów). Wtedy oczywiście nadal nie będzie ciekawie, ale przestaje być tak groźnie. Konsekwencje swojego picia powinien ponosić pijak, a nie ktokolwiek inny.
OdpowiedzUsuńA w jakim to było mieście? fk
OdpowiedzUsuńTo mogło się zdarzyć w każdym mieście.
OdpowiedzUsuń