Późne, wtorkowe popołudnie, w sobotę Akwarelia ma wernisaż wystawy, a od kilku dni walczy z ostrym przeziębieniem. Na sam koniec został huk roboty i nie ma mowy o leżeniu w łóżku. Akwarelia siedzi więc przy stole, mozolnie oprawia prace na wystawę, ale osłabienie infekcją robi swoje: palce odmawiają posłuszeństwa, a praca idzie, jak po grudzie. W końcu decyduje się poprosić męża o trzymanie rolki z taśmą, żeby łatwiej było odcinać nożyczkami kawałki odpowiedniej długości. Mąż ochoczo przybywa z odsieczą, robiąc dyskretne wymówki, że przecież mogła zawołać go już dawno, zamiast męczyć się sama.
Praca nabiera tempa i rytmu, pracują szybko i sprawnie: on trzyma taśmę, ona dopasowuje, odmierza, odcina, przykleja, zawija i odkłada. Po jakichś dwudziestu minutach słychać pierwsze westchnienie, za chwilę następne i znów. Głęboka troska na czole męża świadczy o jakimś intensywnym procesie myślowym, kotłującym się pod ukochaną łysiną. I nagle następuje erupcja:
- Taki podajnik taśmy to ma w życiu przesrane...
(przysłała Akwarelia)
Taki podajnik... to w ogóle nie ma życia...;)
OdpowiedzUsuńaristoskr
No tak, mąż jak to mąż... Najcudowniejszy jest :) Akwarelia to talenciara :)
OdpowiedzUsuńWszystko jest kwestia zaangażowania. Widocznie podajnik zbyt mechanicznie wykonywał soje zadanie;)
OdpowiedzUsuń:-)))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńMąż odkrył, że ta rola, to nie jest jego wymarzony zawód ;)
OdpowiedzUsuńNo fakt, robota dość taśmowa była... Wszędzie tam, gdzie wkrada się rutyna, miejsce człowieka powinien zająć robot, uwalniając ludzki potencjał twórczy od niewoli. ;)))
OdpowiedzUsuńDzięki i pozdrawiam. :)
Ale jak potrafił się pięknie wczuć, Akwarelio! Mało kto współczuje podajnikowi...
OdpowiedzUsuńMęska empatia jest faktycznie bardzo niezgłębiona :) Brawo za tytuł!
OdpowiedzUsuńMąż nie chcę być w cieniu utalentowanej zonki
OdpowiedzUsuńJaka subtelna aluzja ;)))
OdpowiedzUsuńA przypinacz firanek to nie ma? Też ma przesrane ;)
OdpowiedzUsuńad iw) Taki tytuł, moim zdaniem, najlepiej oddaje istotę zjawiska opisanego w scence :)
OdpowiedzUsuńad Voluś) No ja właśnie o tym ;)
Uśmiałam się do łez,a los podajnika mnie wzruszył...:)
OdpowiedzUsuńale i nie każdy może zostać podajnikiem:)
OdpowiedzUsuńPS. Elu, od kilku wpisów nie mogę dodać u Ciebie komentarza po wejściu w 'skomentuj scenkę'. Jakby szablon był rozjechany. Muszę wejść w poprzedni post i dodać komentarz przez 'Nowszy post'. Wcześniej w Chrome było dobrze.
ad Iva) Jesteś kolejną osobą, która zwraca mi uwagę na ten problem pojawiający się w Chrome. Przyjrzę się dziś szablonowi i zobaczymy.
OdpowiedzUsuńGrunt to wytrwałość i konsekwencja... Ja po ostaniej "pomocy" jaką uzyskałam od przedstawiciela płci męskiej uznałam, że nigdy więcej nie poproszę chłopa o wsparcie... Ani też żadnej kobiety która chłopa wciągnie na przyczepkę...
OdpowiedzUsuńIvanko, nie zarzekaj się. Nie wszystkie chłopy to szkodniki i nie wszyscy swoim współodczuwaniem obejmują jedynie podajniki :)
OdpowiedzUsuńad Iva) Naprawione. Znalazłam osobistego szkodnika, wywaliłam w "damskie daleko" i jest OK :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za podpowiedź, w czym może być problem.
Gdyby tylko na podajnikach się kończyło to wznosiłabym dzięki do bliżej niesprecyzowanej siły wyższej/ciągu przyczynowo-skutkowego ewolucji... Gorzej jak się biorą za "coś grubszego"...
OdpowiedzUsuń