Od czegoś trzeba zacząć...to nie czasy "Ala ma kota", więc powodów do zmartwień nie ma. Ciekawe czy też odpisuje na sms-y...jesli tak, ma szanse zostać blogerem. Bo od czegoś trzeba zacząć ;)
Nadeszła era krótkich form literackich (i dobrze) - i już się nie cofnie do wielotomowych sag... ostatni taki paroksyzm to Pottery ;-) Mały trafił w sedno
Myślę, że nieświadomie, ale trafił. Akurat sms-y nie są przykładem jakiejś wyrafinowanej formy literackiej, myślę również, że człowiek lubi opowieści (czyli powieści), ale tendencja jest właśnie taka: ku skracaniu.
Na scenkach zresztą tez przyjęłam zasadę, że ma być raczej krótko i lakonicznie.
Ja tam polubiłem czytanie, kiedy mnie mama przestała do niego zmuszać, martwiąc się tym, że mało czytam. Jak mnie sadzała za kuchennym stołem i kazało głośno 'Plastusiowy pamiętnik' albo co innego czytać, byłem chory. I nienawidziłem 'Pamiętnika' i każdej innej książki. Smsów wtedy nie czytałem, bo nie istniały. Później sięgnąłem po jakąś książkę sam, z ciekawości, spodobało mi się i tak już zostało. Sięgając, miałem z czego wybierać, bo zawsze dużo było u nas książek. Może niech się Gosia nie martwi zanadto, tylko daje dobry przykład, to zaprocentuje :-)
Mam takie wspomnienie z wieku przedszkolnego, kiedy uczyłam się czytać na gazecie "Chemik Oświęcimski" i właśnie odkryłam, że jest samo "h" i "ch", próbując przeczytać tytuł. I mama mi tłumaczyła, że w języku polskim są dwa rodzaje h, a jak przed literką h jest literka c to się jej nie czyta na głos.
Jak te czasy się zmieniają. Gdybym ja musiał przeczytać 44 sms-y, dostałbym wścieklizny, latałyby słowa na k i ch. Nie dałbym rady, odwieźliby mnie do Tworek najdalej po piętnastym sygnale sms-a.
Hmmm...właściwie dobrze, dobrze...ale w świetle tych tam najnowszych badań ważne jest nie CZY PRZECZYTAŁ ale CZY ZROZUMIAŁ co przeczytał>?:)Test mu zrobić!
Jedyny sensowny wniosek jaki mi się nasuwa, to że mały naraża rodzica na koszty, ale... małe dzieci mały kłopot, duże dzieci duży kłopot. Perspektywy czytelnicze zatem są.
W przypadku Miłosza takie perspektywy są. Ale ogólnie? Nie wiem. Jedyna nadzieja w tym, że człowiek jednak jest gatunkiem narracyjnym. Pozostaje pytanie o formę i środek tej narracji.
Ale optymistycznie powiem, że czytanie jednak nie wymiera - nawet te sagi, o których ktoś wyżej napisał, że nie wrócą. Dobry tekst nie da się wysiudać na margines czytelnictwa :)))
Blog pod hasłem "zobaczyłam, podsłuchałam, opisałam", czyli krótkie i zdecydowanie subiektywne komentarze do sytuacji zaobserwowanych osobiście lub przez znajomych, ze szczególnie złośliwym uwzględnieniem absurdów dnia codziennego, bigoterii, hipokryzji i kalectwa językowego. Krytyczne i zdystansowane spojrzenie skierowane w stronę: polityki, histerycznej religijności oraz szeroko pojętej głupoty.
Ku reflexji i dla uśmiechu.
Przyślij scenkę
Jeśli zauważyłeś lub podsłuchałeś coś ciekawego i chcesz, aby znalazło się to na scenkach, opisz tę sytuację i przyślij.
Od czegoś trzeba zacząć...to nie czasy "Ala ma kota", więc powodów do zmartwień nie ma. Ciekawe czy też odpisuje na sms-y...jesli tak, ma szanse zostać blogerem. Bo od czegoś trzeba zacząć ;)
OdpowiedzUsuńMłody w ogóle nieźle się zapowiada, a refleksem i poczuciem humoru przewyższa wielu dorosłych. Na miejscu Gosi wcale bym się nie martwiła.
UsuńNadeszła era krótkich form literackich (i dobrze) - i już się nie cofnie do wielotomowych sag... ostatni taki paroksyzm to Pottery ;-)
OdpowiedzUsuńMały trafił w sedno
Myślę, że nieświadomie, ale trafił. Akurat sms-y nie są przykładem jakiejś wyrafinowanej formy literackiej, myślę również, że człowiek lubi opowieści (czyli powieści), ale tendencja jest właśnie taka: ku skracaniu.
UsuńNa scenkach zresztą tez przyjęłam zasadę, że ma być raczej krótko i lakonicznie.
i m.in. za to Cię lubię :-)
Usuńi jeszcze jedno - sms-y mogą i bywają środkiem przekazywania wyrafinowanych treści literackich np. haiku.
UsuńPozdrowienia
Mogą. Ale zazwyczaj są środkiem przekazywania tekstu w formie "pokemonów".
UsuńI policzył ;)
OdpowiedzUsuńEvik
Czyli polski i matematyka OK ;)
UsuńJakby nie było młody ma rację, przecież czyta i do tego jeszcze liczy :) I refleks i dowcip także posiada...
OdpowiedzUsuńJest z tych nielicznych ludzkich młodych, które lubię.
UsuńUwielbiam Miłosza :D Ważne, że w ogóle coś czyta. Będzie dobrze. Nie martwię się o niego ;)
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńMiłosz pokazał na już na scenkach,że mądry z niego malec,a to dobrze rokuje :) Czytać -czyta,liczyć-liczy więc spokojnie droga mamusiu Miłosza :)
OdpowiedzUsuńTak, Miłosz był już bohaterem niejednej scenki. Jest z tych ludzkich młodych, które lubię :)
UsuńJa przepraszam za odsyłacz do filmiku, ale skojarzenie mam tylko jedno:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=KgqY2bCDMoI
Rany boskie... Wszystko już chyba zostało powiedziane bezpośrednio pod filmikiem. Nie życzę ci takich uczniów...
UsuńCiekawe, ile SMSów potrzebne by było do przesłania Pana Tadeusza! :)
OdpowiedzUsuńPodpuszczasz mnie :)
UsuńWiesz, że odpowiednio zmotywowana jestem w stanie to przeliczyć ;)
Ja tam polubiłem czytanie, kiedy mnie mama przestała do niego zmuszać, martwiąc się tym, że mało czytam.
OdpowiedzUsuńJak mnie sadzała za kuchennym stołem i kazało głośno 'Plastusiowy pamiętnik' albo co innego czytać, byłem chory. I nienawidziłem 'Pamiętnika' i każdej innej książki.
Smsów wtedy nie czytałem, bo nie istniały.
Później sięgnąłem po jakąś książkę sam, z ciekawości, spodobało mi się i tak już zostało. Sięgając, miałem z czego wybierać, bo zawsze dużo było u nas książek.
Może niech się Gosia nie martwi zanadto, tylko daje dobry przykład, to zaprocentuje :-)
Mam takie wspomnienie z wieku przedszkolnego, kiedy uczyłam się czytać na gazecie "Chemik Oświęcimski" i właśnie odkryłam, że jest samo "h" i "ch", próbując przeczytać tytuł. I mama mi tłumaczyła, że w języku polskim są dwa rodzaje h, a jak przed literką h jest literka c to się jej nie czyta na głos.
Usuńczyli czyta:)
OdpowiedzUsuńI żeby pobawić się słowem:
UsuńCzyli liczy ;)
Jak te czasy się zmieniają. Gdybym ja musiał przeczytać 44 sms-y, dostałbym wścieklizny, latałyby słowa na k i ch. Nie dałbym rady, odwieźliby mnie do Tworek najdalej po piętnastym sygnale sms-a.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to jednak nie naraz ;)
UsuńHmmm...właściwie dobrze, dobrze...ale w świetle tych tam najnowszych badań ważne jest nie CZY PRZECZYTAŁ ale CZY ZROZUMIAŁ co przeczytał>?:)Test mu zrobić!
OdpowiedzUsuńW ogólnopolskich badaniach czytelnictwa sms-y jeszcze nie są uwzględniane. W międzynarodowych testach PISA też chyba nie. Może kartkówkę zrobić? ;)
UsuńBrzmi nieco jak horror... dla bibliotekarza;)
OdpowiedzUsuńNo tak... Sms-ów nie da się wypożyczać z biblioteki... ;)
UsuńOt, w jakich czasach przyszło nam żyć...:)
OdpowiedzUsuńLakonicznych? Analfabetycznych?
UsuńJedyny sensowny wniosek jaki mi się nasuwa, to że mały naraża rodzica na koszty, ale... małe dzieci mały kłopot, duże dzieci duży kłopot. Perspektywy czytelnicze zatem są.
OdpowiedzUsuńW przypadku Miłosza takie perspektywy są. Ale ogólnie? Nie wiem. Jedyna nadzieja w tym, że człowiek jednak jest gatunkiem narracyjnym. Pozostaje pytanie o formę i środek tej narracji.
UsuńMinimalista ;)))
OdpowiedzUsuńAle optymistycznie powiem, że czytanie jednak nie wymiera - nawet te sagi, o których ktoś wyżej napisał, że nie wrócą. Dobry tekst nie da się wysiudać na margines czytelnictwa :)))