Stoję przed kasą biletową na dworcu PKP w Katowicach. Chwiejnym krokiem zbliża się dworcowa ćpunka; chce parę groszy. Odmawiam. Oddala się powoli, zygzakiem. Od kasy idę do stoiska z kanapkami, chodzę od jednego końca lady do drugiego, próbując wybrać największą kanapkę. Ćpunka pojawia się ponownie:
- Masz parę groszy?
- Już mnie dzisiaj o to pytałaś.
Ćpunka podnosi opuszczoną głowę, długo mnie sobie ogląda, jej wzrok rozjaśnia się rozpoznaniem, krzyczy:
- Jak mój adwokat! Jak mój adwokat! Jak ja was adwokatów nienawidzę! Ja tak zrobię, że was jebanych prokuratorów nie będzie! Niczego nie będzie! Całą prokuraturę zlikwiduję!
Ps. Wybrałam kanapkę z kurczakiem.
Ojejku, jejku! Tych Kononowiczów wszędzie pełno! Wciska się toto drzwiami i oknami i jak widać na dworcach też grasuje :/ Ale żeby Ciebie tak pomylić z jakimś (tfu!) adwokatem???
OdpowiedzUsuńMożliwe, że od adwokata/prokuratora często słyszała: To już pani mówiła, i tak się jej połączyło w zamglonym umyśle...
OdpowiedzUsuńHmm, a dlaczego nienawidzi adwokata? Że chce zlikwidować prokuraturę, to jeszcze rozumiem, pewnie ona nie jedna, ale adwokata? A kanapka? Pozdrawiam - fk
OdpowiedzUsuńMyślę, że w jej postrzeganiu wszyscy prawnicy to jedno i to samo.
OdpowiedzUsuńA kanapka, jak na dworcową, dobra była.
Ta poprzednia Ewa to nie ja.
OdpowiedzUsuńCzasem boję się takich ludzi jak ta narkomanka, mogą być nieobliczalni...
Jeśli jeszcze raz ktoś się pode mnie podszyje - cóż...
Będę musiała się logować, a nie być anonimem. Evik
Pozdrawiam Elu :D
OK, może być Evik, co bym was odróżniała :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nikt nie zawłaszczy Evika, bo z tym może być różnie...
OdpowiedzUsuńO ile Ew może być wiele, to Evik jest tylko jeden :)
OdpowiedzUsuńPracuję w restauracji. Mam w związku z tym doczynienia z różnymi ludźmi na codzień w pracy. Zazwyczaj są to ludzie kulturalni i mili, normalni, dobrze wychowani, korzystający z restauracji zgodnie z jej przeznaczeniem. Filozofia jest taka - klient nasz pan - każdy, kto przychodzi, je, pije i płaci jest mile widziany. Jeżeli ktoś przychodzi w innym celu, w celu który się nie mieści w wyżej przedstawionym waskim kelsnerskim spektrum postrzeganiu zawodowej rzeczywistości nie moze liczyć na to, że kelner bedzie miły i uprzejmy. Może w skrajnych przypadkach za to zostać wyrzuconym. W skrajnych - powiadam, bowiem kelner ma do ostatniej chwili nadzieje, ze od każdego wchodzącego wyciągnie jakieś pieniadze. JAkiekolwiek. Za to mi płacą. Nie mam złudzeń w sytuacji żebraków. Tymbardziej pijanych. Żebrak w restauracji - definicja - jednostka niepłacąca, niepożądana w restauracji ze względu na to, iż zajmuje czas jednostkom płacącym. Z jednostką niepałacącom miałem ostatnio doczynienia. Była pijana. Płci męskiej. żebrała na piwo/wino/o papierosa. Zabierając się do wypraszania ("proszę nie zaczepieć, proszę wyjść, wezwe ochronę...") usłyszałem: "ja cie znam, tyjuż tu długo nie popracujesz, ja znam tu właściela tego rynku, on ma miliardy euro na koncie, jak będe chciał to prąd w całym mieście wyłącze, zamkne wam tą knajpe, ty już tu długo nie popracujesz". A potem padło hasło za które najbardziej jest mi przykro: "ty się wogóle do tej pracy nie nadajesz, wogóle o klientów nie dbasz! wszystkim powiem żeś mnie wypraszał!" Koniec anegdoty. Z resztą od prokuratorów też mnie już kiedyś zwyzywano. Każda praca jest trudna i męcząca - wiedzą o tym najlepiej ci, którzy jej nie mają i szukają innych źródeł utrzymania. Pozazawodowych. Piotrek
OdpowiedzUsuńRoszczeniowość jest cechą ludzi leniwych. Daj mi, daj mi... A weź se i idź zapracuj na to tak ciężko, jak ja!
OdpowiedzUsuń