"(...) Duża poważna firma w dużym poważnym mieście. Na piętrze 4 same poważne drzwi do gabinetów poważnych ludzi. Za jednymi z nich siedzę niepoważna ja - asystentka poważnego dyrektora. Ale chociaż tego nie chcę, jestem również bardzo ważna, bo ostentacyjnie mną pogardzając, można uczynić się jeszcze ważniejszym. To moja najważniejsza rola w pracy. A ponieważ znam swoją wartość i sama ze sobą dobrze się czuję, uśmiecham się jedynie na widok tych niedowartościowanych, niekiedy uszczypliwie komentując ich zapędy w celu zrównania mnie z dywanem. („Ależ ona bezczelna i pyskata!”)
Ja nieważna, dojeżdżam z daleka, czas dojazdu umilam sobie lekturą. Różnoraką, acz odmienną od harlequinów. Ostatnio pod moją pachą zagościł Proust, na dodatek w oryginale. Prousta złożyłam na biureczku, bo cały dzień pod pachą trzymać go nie będę przecież.
Wchodzi do sekretariatu ważny pan i w te słowy:
- To ty ty ty yy Prousta czytasz?!
- Nie, kurwa, pod pachą noszę - "
(przysłała dea)
Epilog:
ja: A tak z ciekawości zapytam, odpowiedziałaś czy pomyślałaś to, co kursywą?
dea: Kursywą to sobie pomyślałam, choć potrafię tak odpalić też :)
No tak, teraz niech z Mannem pochodzi :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobra scenka. Na swoje życie ją przekładając powiedzieć mogę tyle, że ja u siebie w pracy wzbudzałem niegdyś sensację każdą książką. Teraz się już przyzwyczaili, ale kiedyś usłyszałem "to ty ty ty KSIĄŻKI czytasz???"
OdpowiedzUsuńPrzeżyłam podobny dialog kiedyś w swojej pracy.Dobra scenka:)
OdpowiedzUsuńKiedyś nosilam Braci Karamazow, ale jakos nie wywolalao to takiego poruszenia. A może po prostu nie zauwazyłam:-)
OdpowiedzUsuńKsiązki czytam od zawsze, rzadko jednak jest to taka ostenatacyjna klasyka. Nie ma więc komenarzy na codzień, byc może podejrzewa się, że Stasiuk, Jerofiejew, Tokarczuk, Oates czy Pamuk pisza romanse udziez kryminały dla pensjonarek:-)
Hehe, kursywa podoba mi się szalenie, bo ja z tych, co to chętnie na głos kursywy używają.
OdpowiedzUsuń- Że co, że nie ładnie..?
- Ah...oczywiście
- Tak, tak, lepiej w domu po kryjomu.
Czasy Prousta skończyły się dawno, a jego wysublimowane wstążki zdań zastąpiono kodem paskowym.
@dea, pogratuluję Ci jak tego Prousta przeczytasz w oryginale do setnej strony. No chyba, że zawodowo zajmujesz sie przekładami z francuskiego.
A czy ty przypadkiem nie przesadzasz ? Namalowałaś obraz i osadziłaś siebie w tym obrazie zastanów się czy to obiektywne przedstawienie sytuacji . Budowa autorytetu i swojej pozycji we firmie to proces . Ażeby inni liczyli się z Twoim zdaniem musisz sobie tą pozycję wypracować . Niezbędna do tego będzie wiedza , kreatywność , umiejętność rozwiązywania problemów , I WYSOKA KULTURA OSOBISTA . To co pomyślałaś , nie jest na poziomie ... W swoich doświadczeniach życiowych jeszcze nie ustaliłem , czy kulturę osobistą można , poprawić , czy jest ona nabyta w trakcie wychowania od ojca i matki , czy można ja przeszczepić od innych poprzez podpatrzenie , i naśladowanie . mam nadzieję ,że można .
OdpowiedzUsuńNie wiem też czego właściwie oczekujesz . Wszyscy mają "paść przed Tobą na twarz " ponieważ czytasz Prousta ? nie rozumiem tego ...
OdpowiedzUsuńScenka fajna, jak kawałek powieści.Nie wiem tylko dlaczego skojarzyła mi się z inna...
OdpowiedzUsuń- Tak mieszkamy - powiedziała wyfiokowana paniusia oprowadzając gościa po mieszkaniu - Tu jest salon, a tu książki.
- A dlaczego są w folii?
- Żeby się nie kurzyły;)
dea, podziwiam Twoje opanowanie, gdyż moja reakcja na taki komentarz jakiegoś młotka z pewnością odbyła by się głośną kursywą. Niewykluczone, że to dlatego, że w ogóle bardzo mało rzeczy robię i mówię dla tak zwanego świętego spokoju ;)
OdpowiedzUsuńps. A jak jeszcze napiszesz, że Joyce'a też czytałaś, to... może nie padnę na kolana, ale uczylę czapki z szacunkiem :)
Uczylę czapki? czapkę? hm...
OdpowiedzUsuń@Paweł: teraz to ja Ciebie nie rozumiem. IMHO ksiązki są dla wszystkich, kto je lubi czytać. Szkopul w tym, że niekórym sie wydaje, że pewien profil ludzi czyta tylko harlequiny. Nie nie oczekiwałam zachwytów, nie czytam na pokaz, za stara jestem na taki szpan. Oczekiwałam, że nikt nie zauwazy. Jestem filologiem z wykształcenia, obracam się w środowisku książek, mnie dziwi jak ktos czyta, niezależnie od tego, co to jest.
OdpowiedzUsuń@lajt pogratuluj mi prosze dwa razy:-) albowiem przeczytałam (co prawda tylko tom 1) ale dwa razy i oba w oryginale - studiowałam na Sorbonie - miałam zajęcia z Prousta i dlatego. Teraz czytam 3 raz bo chce trzasnąc cały 7 tomowy zestaw (to juz z zachwyu, nie z musu).
@ Ela Joyce jeszcze sie kurzy jak pisze nivejka, ale przyjdzie i jego czas. Na razie pewnien pan mnie namawia na Witkacego i powiem mam stresa :-)
wróć, miało być: mnie NIE dziwi jak ktos czyta, niezależnie od tego, co to jest.
OdpowiedzUsuń- Nie, kurwa, pod pachą noszę .
OdpowiedzUsuńCzy ta głęboka intelektualnie myśl , jest efektem tego czytania Prousta ? w tym oryginale ? :).
ale nie rozumiem co ma Proust do kurwy? gorsze rzeczy w swoim zyciu robił i zapewniam Cie, że kurwa mu nie straszna.
OdpowiedzUsuńCiekawe w jaki sposób można czytać (odczytywać)...
OdpowiedzUsuńJeśli założymy, że autoironia jest symptomem określonego poziomu intelektualnego, to w tym przypadku jest to poziom wysoki.
"Kurwa" we właściwym miejscu i czasie użyta, to jest duża umiejętność. I zupełnie nie sprawdza się tu przysłowie, że trening czyni mistrza. Wręcz przeciwnie: ci, którzy "kurw" nie sadzą co drugie słowo w roli przecinków, a swą wypowiedź z rzadka jedynie przekleństwem okraszą - pokazują, że wulgaryzm trzeba umieć stosować i jak sądzę, czytanie literatury, może tę umiejętność wykształcić :) Elementem dobrego wychowania powinna być sztuka rzucania "kurw" z wdziękiem i w odpowiednich momentach:)
OdpowiedzUsuńDroga deo
OdpowiedzUsuńuważam , że kobiety aspirujące do pewnego poziomu intelektualnego , nie powinny przeklinać ... Mężczyźni zresztą także nie . Napisałaś ,że "jesteś filologiem " a więc posiadasz wykształcenie wyższe . Wyższe od czego ? a może należy zapytać o jakość wykształcenia wyższego w czasach PRL ? Ja studia skończyłem na kierunku... obróbki skrawaniem :). Czy zauważyłaś żebym w wyrażaniu emocji odwoływał się do słów powszechnie uznawanych za wulgaryzmy . (pytanie retoryczne). Mówi się "szlachectwo zobowiązuje" moim zdaniem wykształcenie wyższe także . Wstydź się , a fe , nieładnie...:)
Grzeczne dziewczynki nie przeklinają? Przeklinają, przeklinają...
OdpowiedzUsuńChociaż myślę, że to nie kwestia kierunku studiów, nie usprawiedliwiaj się tym! tylko pewnej sztywności językowej i osobistych oczekiwań lub wyobrażeń o tym, jakie powinny być kobiety.
Jak napisałam wyżej, co innego ubóstwo języka, skutkujące uzywaniem "mięsa" jako przecinków, co innego "kurwa" w dobrym miejscu zastosowana. Po to są przekleństwa, taka jest ich rola w języku, aby pewne treści i natężenie emocjonalne podkreślały. Co innego na przykład "irytacja", a co innego "wkurwienie", chociaż o jednym i drugim można powiedzieć, że to rodzaje złości. Chodzi o to, aby języka używać w sposób świadomy: wiem, co chcę powiedzieć, kiedy mówię "irytacja" i wiem, co chcę, mówiąc: "jestem wkurwiona". To kompletnie inne stany emocjonalne, więc wymagają kompletnie innych słów.
ad dea) "ale nie rozumiem co ma Proust do kurwy?"
OdpowiedzUsuńRewelacyjna fraza ! :)
Czytam tą (tę?)dyskusję z zachwytem, który wzmaga się we mnie niczym wzbierający strumień w mej świadomości może nie aż tak rwący jak w "Ulissesie", ale - przepraszam wszystki panie - kurwa - prawie.
OdpowiedzUsuńUbolewam nad faktem , iż w tematyce stosowania wulgaryzmów , nie mam kompetencji do prowadzenia konwersacji z kimś tak odległym ode mnie światopoglądowo i charakterologicznie jak Ela :)
OdpowiedzUsuńbardzo przepraszam ...
ad Piotrek ) tę!
OdpowiedzUsuńA przy okazji: czytałeś Ulissesa?
ad Paweł) Nie chodzi o kompetencje. Chodzi o świadome posługiwanie się jezykiem, czego zdajesz się nie rozumieć. Świadome, czyli taki wybór formy, aby była adekwatna do treści, którą chce się przekazać.
OdpowiedzUsuńPrzykład: scenka pt. Służba (zdrowia?)
http://scenki.blogspot.com/2010/08/suzba-zdrowia.html
W jedym z akapitów piszę: "Kurwa mać."
Wiem, dlaczego tego zwrotu tam używam, po co (czyli jaki efekt chcę uzyskać, stosując taki dobór słów w scence) i że napisanie: "Ależ się zdenerwowałam", byłoby ze strony formalnej nieudolnością; a jeśli tak bym napisała tylko z obawy przed posądzeniem o wulgarność - również tchórzostwem. Bo w tamtej sytuaji, to tylko: kurwa mać! Podobnie w sytacji, którą w myślach dea podsumowała: "Nie, kurwa, pod pachą noszę".
Tak Elu, czytałem Ulissesa, jak również "W poszukiwaniu straconego czasu" Prousta ale żadnej z tych książek nie przeczytałem do końca a sama czynność czytania tego do pewnego momentu była przyjemnam, ciekawa, acz coraz trudniejsza, stanowiąca coraz większe wyzwanie pod koniec lektury przynajmniej w moim przypadku graniczące z bólem. Fizycznym. I było to jakieś 12 lat temu.
OdpowiedzUsuńspokojnie , w naszej konwersacji na FB także wypsnęło mi się tu i ówdzie , sam nie jestem świętoszkiem ale staram się zjawisko jednak ograniczać , i nie jestem przekonany czy opisana przez Deo scenka wymagała użycia aż tak drastycznych środków przekazu . Drażni zestawienie tego słowa z "czytaniem Prousta w oryginale " które samo w sobie lekko trąca snobizmem i wywyższaniem się . No i jeszcze Ty w 9 walisz tekst "gdyż moja reakcja na taki komentarz jakiegoś młotka " .Facet którego w życiu nie widziałaś trafia do szufladki z napisem "młotek" , tak po prostu. Aż się boję pomyśleć jak mnie określasz za moimi plecami ... :( Wracając do wulgaryzmów Polecam myk ,zamiast pełnego przekleństwa ja często piszę Q. mać . To samo a nie razi .
OdpowiedzUsuńz poważaniem Paweł Wałęka
bosz, człowieka chwilę nie ma, a tyle się wydarza.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze nie bardzo rozumiem co ma wykształcenie do wulgaryzmów, że niby noblesse oblige, oui? otóż je ne me sens pas noble:-) znaczy za szlachtę się nie uważam, za intelekualiskę tym bardziej, kulturalna bywam, choć ludzi szanuję raczej na codzień, nie od święta. Studia imho nie zobowiązują do używania wzniosłego języka, a do świadomego jak Ela pisze. BTW mialam kolegę w tej Francji, Polaka, niewykszałconego ( w sensie szkolnym, bo umysłowo jak najbardziej) z kupioną maturą, poezję Blake'a ode mnie pożyczał i podobała mu się. Tak więc wykształcenie o niczym nie świadczy. Sęk w tym aby miec owarty umysł. I nie szufladkować.
I fakycznie, dla obcych fakt, że czytam Prousta w oryginale może brzmieć snobisycznie, nie pomyslałam o tym. Na filologiach obcych wszystko czytalo się w oryginale więc saje sie to normą. Na potzreby scenki moglam en fakt ominąć
przepraszam, klawiatura pożera moje "t"
OdpowiedzUsuńad Paweł) Tak. W kraju, w którym blisko 40% Polaków nie rozumie tego, co czyta, a kolejne 30% rodaków rozumie, ale w niewielkim stopniu, czytanie Prousta może być odbierane jako snobizm i wywyższanie się... W tym kraju nawet zwracanie uwagi na błędy ortograficzne jest snobizmem i wywyższaniem się.
OdpowiedzUsuńJa piszę i mówię wprost. Nie musisz się więc obawiać, że coś zostanie powiedziane za plecami, bo w komentarzach piszę to, co mam do powiedzenia.
A co do scenki, dea to pomyślała. Doczytałeś? Czy przeoczyłeś? Czy może myśli też trzeba cenzurować?
A proponowane przez ciebie "Q. mać" to jakiś potworek językowy. Po polsku mówi się i pisze "kurwa mać".
ad dea) Piszesz: "dla obcych fakt, że czytam Prousta w oryginale może brzmieć snobisycznie, nie pomyślałam o tym. Na filologiach obcych wszystko czytało się w oryginale, więc staje się to normą. Na potrzeby scenki mogłam ten fakt ominąć".
OdpowiedzUsuńW życiu mi tak nie rób. W życiu! Przeczytaj komentarz wyżej i zrozumiesz dlaczego. Nie ty masz się krępować, że umiesz i wiesz, tylko ktoś inny wstydzić lub zazdrościć, że nie umie!
Tak. W kraju, w którym blisko 40% Polaków nie rozumie tego, co czyta, a kolejne 30% rodaków rozumie, ale w niewielkim stopniu, czytanie Prousta może być odbierane jako snobizm i wywyższanie się... W tym kraju nawet zwracanie uwagi na błędy ortograficzne jest snobizmem i wywyższaniem się.
OdpowiedzUsuń--- jedno z drugim nie ma związku , to twoje domniemania , bez związku z nurtem rozmowy .
Ja piszę i mówię wprost. Nie musisz się więc obawiać, że coś zostanie powiedziane za plecami, bo w komentarzach piszę to, co mam do powiedzenia.
--- dlatego napisałem nawet boję się pomyśleć / a więc nie myślę ... / rozumiem ,że zaliczasz się do tych 40 % o których napisałaś od czapy na początku swojego postu .
A co do scenki, dea to pomyślała. Doczytałeś? Czy przeoczyłeś? Czy może myśli też trzeba cenzurować?
--- kolejne domniemania całkiem bez sensu .
A proponowane przez ciebie "Q. mać" to jakiś potworek językowy. Po polsku mówi się i pisze "kurwa mać".
--- to Twoja subiektywna opinia , ja mam inne zdanie .
W życiu mi tak nie rób. W życiu! Przeczytaj komentarz wyżej i zrozumiesz dlaczego. Nie ty masz się krępować, że umiesz i wiesz, tylko ktoś inny wstydzić lub zazdrościć, że nie umie!
--- to wolny kraj Dea jest pełnoletnia , myśli i mówi co jej się podoba i nie potrzebuje adwokata .
z poważaniem P. W.
ad Paweł) Co do stanu czytelnictwa: ma jedno z drugim związek i znaczenie, bo jak ktoś w ogóle nie umie czytać a pisze jak kaleka, to czytanie Prousta wyda mu się niepojętym snobizmem. Sklecenie słowa bez błędów zaś uniwersytetem polszczyzny.
OdpowiedzUsuń"A co do scenki, dea to pomyślała. Doczytałeś? Czy przeoczyłeś? Czy może myśli też trzeba cenzurować?
--- kolejne domniemania całkiem bez sensu "
Nie domniemanie, tylko stwierdzenie oparte na twoim poprzednim komentarzu, m. in. zwrocie "drastycznych środków przekazu". Przekaz to przekaz. Myśl to nie przekaz. Nie my l jednego z drugim. Więc jeśli dea to pomyślała, to nie był to przekaz. Chyba jasne? Po raz kolejny: używaj słów zgodnie ze znaczeniem. Nawet jakbyś bardzo chciał, nie zyskają znaczenia innego niż mają.
Co do pisowni zwrotu "kurwa mać" sprawdź sobie w słowniku. Nie pisze się go ani kórwa, ani Q. mać, ani jeszcze inaczej. I nie jest to moja subiektywna opinia, tylko pisownia słownikowa. Jak sobie wszyscy swoje subiektywnie pisownie powymyślają, z lenistwa lub niedouczenia lub jakiejś wymyślonej delikatności językowej ,tak jak ty dla tego zwrotu, to Babel będziemy mieć.
(Kurwa)- pomyślałam po lekturze komentarzy, czyli nie można napisać, co się myśli? Święte oburzenie?! Na czacie fejsbukowym to już można? Toż to hipokryzja a gdzie szacunek do osoby z którą się konwersuje? Dea tylko pomyślała, nie zwerbalizowała, o co ten szum?
OdpowiedzUsuńMargo, można :) Tyle, że zdaniem Pawła należy to napisać z błędem, żeby było bardziej kulturalnie :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj fajnie się rozmawiało , przynajmniej się coś działo . A Dea , już zdążyłem ją polubić ... interesująca osobowość ;) .
OdpowiedzUsuńMoja córka w przedszkolu z grupką kumpli, kiedy dzieci dowiedziały się od wychowawczyni, że kurwa to przekleństwo, mówiły często 'wiernoska'. Siedzimy w piaskownicy i przy każdej nieudanej babce, słyszę,'wernoska' w końcu drogą przekupienia, dowiedziałam się, że dzieciaki doszły do wniosku, że zamiast kurwa będą miły 'wiernoska'. Można i tak, ale intencja jest intencją.
OdpowiedzUsuń"Q. mać". Jakie to piękne niemal jak "kOcHaM CiEm", jednak fanem pokemonów nie jestem więc wolę wersję ze słownika.
OdpowiedzUsuńWulgaryzmy są częścią języka, i ich wykluczanie z użycia to jego zubożenie.
Rzecz w tym by stosować je w odpowiednim kontekście i nie nadużywać, bo wówczas tracą swoją moc.
Ano właśnie, deili. Przykład: ponieważ moi pacjenci z ośrodka wiedzą, że jestem terapeutą spokojnym, delikatnym w słowach, trudno wyprowadzalnym z równowagi przez ich naprawdę "twórcze" pomysły, to wiedzą, że gdy mówię: "naprawdę mnie to wkurwiło" to naprawdę coś złego zrobili, bo jest to sytuacja unikalna, wyjątkowa. Gdybym rzucała mięsem na co dzień, nie miałoby to takiego znaczenia, a tak - jest też ważną informacją. Więc po pierwsze: nie należy nadużywać.
OdpowiedzUsuńPo drugie: takie słowa nie powinny się też "wyrywać" poza kontrolą, jak opisuje Paweł w komentarzu 25, lecz powinny być stosowane świadomie. Dokładnie wtedy, gdy emocje, kontext i sytuacja wskazują.
ps. I wiem, jak się pisze "kontekst". To jest właśnie świadome użycie języka. Gdybym nie wiedziała, byłby to błąd. A tak: licentia poetica ;)
O rzesz Ty Kurczę pieprzone.
OdpowiedzUsuńZwracając uwagę na przypuszczalny odsetek ludzi umiejących czytać, czytających ze zrozumieniem, potrafiących się poruszać w przestrzeni tzw. literatury pięknej, czytających po francusku powieści i samego Prousta - to prawdziwa elita. Jest się czym chwalić, więc moim zdaniem nie może być mowy o snobizmie. Zresztą wydaje mi się, że snobizm może być w pewien sposób propostępowy. Być może "ważny pan" od tamtej pory sięga skrycie po przekłady? :)
O kurdę, straciłem pozycję w rankingu :)
OdpowiedzUsuńTekst to struktura, a wulgaryzmy bywają elementami ekspresji.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPaweł, mówiłam już nie nie odróżniasz świadomego użycia wulgaryzmu jako elementu formy? ekspresji? od wulgarności budowlańca? Powyższym komentarzem dajesz temu dowód.
OdpowiedzUsuńad Paweł) Post został usunięty przez autora? OK. Brzmiał tak: "no dobra , czuli przestajemy lizać się po fiutach ,i lecimy językiem jakim wygodnie . Nie dotrzymacie kroku , prowadziłem działalność na budowach :)."
OdpowiedzUsuńTylko po co ja się mam z budowlańcem na ordynarność ścigać? Niech się budowlaniec ze mną na lektury i umiejętność poprawnego pisania pościga, bo na scenkach liczą się słowa, a nie cegły i taczki.
Byle poprawnie po polsku. Czyli jak już, to "kurwa mać", a nie pokemonami "Q. mać".
chciałam zabrac głos w dyskusji, ale juz chyba nie trzeba. Zaznacze tylko ze pełnoletnia to juz jestem tak ze dwa razy, adwokatów nie porzebuję fakt, nie mniej jest mi niezmiernie miło jak ktos mysli podobnie, jak ja i daje temu wyraz.
OdpowiedzUsuńJęzyk jakim się posługujemy w danym momencie zleży również od miejsca i osób z jakimi przyszło nam rozmawiać. Znajomość różnych form wyrażania własnych myśli jest olbrzymią zaletą. Będąc na budowie i chcąc dogadać się z pracownikami niezbędne jest dostosowanie swoich wypowiedzi do ich norm, w przeciwnym wypadku będziesz obcym i nie osiągniesz do końca zamierzonego celu.
OdpowiedzUsuńKażdy lubi rozmawiać ze "swoimi".
To że nie sprawił by mi problemów dialog w stylu pracowników budowlanych nie znaczy że muszę go używać tutaj, podobnie jak nie używam grypsu czy języka którego używam w kontaktach z młodzieżą. Jak i w drugą stronę, nie używam języka wysublimowanego, bo nie o to chyba chodzi.
Zresztą nie jestem pewien czy przykład nieszczęsnych budowlańców jest tutaj trafiony, bo miejscem gdzie najczęściej słyszę elementy łaciny podwórkowej jest zdecydowanie teatr i konwersacje pomiędzy artystami, a na budowie byłem nie jednej, nawet sam na takowych pracowałem, więc porównanie mam.
Wracając jeszcze do wątku snobizmu. Zaskoczył mnie osąd Pawła, jakoby czytanie Prousta w oryginale było snobizmem. Zastanawiam się, z czego takie twierdzenie wynika. To jest literatura, która przez duuużo mądrzejszych ode mnie ludzi została uznana za arcydzieło na miarę światową. Również czytałem Prousta i wiem, że jest to piekielnie trudna lektura, bawdzo wymagająca, dla mnie za trudna, i zbyt męcząca. Jest we mnie głęboki podziw i szacunek dla Dea'i dlatego, że znajduje przyjemność w czytaniu dzieł takiej rangi. (Chylę czoło i zmykam z podkulonym ogonem w kąt ze swoją Chmielewską, która też na swój sposób jest genialna i wybitna, ale literatury na miarę arcudzieł Prousta nie tworzy.) Nie mniej jednak nie mam kompleksów z tego powodu, że Proust jest dla mnie zbyt wielkim wyzwaniem (choc nie wykluczone, że teraz po niego sięgnę jeszcze raz), najwyżej poczucie lekkiego deficytu przeżć wewnetrznych, wiedzy...Więc poza tym, że zastanawia, to również dziwi mnie taka bardzo zezłoszczona i oburzona postawa PAwła, który przyznanie się Dea'i do czytania Prousta uważa za szczyt conajmniej nietaktu i obrazę dla tych, którzy Prousta nie czytają. "Snobizm" to w Pwała ustach oskarżenie rangi tak niebywałej, że strach się bać! A ja się pytam dlaczego? Co Cię tak naprawdę uraziło? No i Twoje czepianie się tej bogu ducha winnej "kurwy" to już zupełnie nieprzekonywująco dla mnie brzmi.
OdpowiedzUsuńhmm skoro już zeszlismy na temat Prousta. Fakt, jest to specyficzny autor i albo sie złapie jego klimat albo nie. Mnie zachwycił. Ale nie przyszłoby mi do głowy, że w zwiazku z tym jestem jakoś naznaczona(?), lepsza(!?). Jest wielu wybinych autorów w powszechnym mniemaniu, kórych nie daję rady czytać, i nie czuje z tego powodu dyskomfortu.
OdpowiedzUsuńCzytanie ma byc przyjemnością i tak właśnie staram się dobierać lektury.
I słusznie. Ja np uwielbiam Faraona Prusa a wilu uwaza to za lekturę nudną i nie do przejścia. Tak samo jak poezja Młodej Polski, którą kocham co wielu moich znajomych uważa za niezrozumiałe i dziwne. Ale nikt się nie oburza i nie nazywa mnie snobem. Tak samo jak ja się nie oburzam i wcale nie czuję się lepszy od jednej mojej koleżanki, która ubóstwia harlequiny z całą swiadomością, że jest to "literatura" płytka i mało wartościowa, ale czytanie tego sprawia jej jakąs tam przyjemność (czego ja nie rozumiem), z czym ja wogóle nie polemizuję, bo ma takie przecież prawo (na szczęście nie mówi o swojej słabości do romansideł w większym gronie) i na szczęście czyta też inne rzeczy, wartościowe już literacko. Ale o przyjemność właśnie chodzi i jest to istotą całego tego naciąganego sporu o Twój Dea domniemany snobizm. PS bardzo lubię wszystkie książki kucharskie, czytam je od deski do deski, wciąga mnie niesamowicie prawie jak bardzo mocno trzymająca w napięciu powieść kryminalna
OdpowiedzUsuńacha - muszę to napisać - ja uważam, że jesteś lepsza ode mnie, gdyż znajdujesz radość w czytanie lektury tak wymagającej jak Proust, któremu ja nie daję rady, a chciałbym umieć się nim zachwycić.
OdpowiedzUsuńad danger_mouse) Wierzę, że pozycję swą wkrótce odzyskasz. A przy okazji użytych przez ciebie ozdobników i elementów ekspresji:
OdpowiedzUsuńhttp://www.ekorekta24.pl/aktualnosci-jezykowe/5-pisownia/103-oz-ozez-zez-nie-osz-ozesz-zesz-czyli-klopotliwa-pisownia-partykuly-z
Żeby nie było, że się wybiórczo czepiam :)
ad dea) Wiedząc, że adwokata nie potrzebujesz, ani myślałam wchodzić w tę rolę. Byłam tu adwokatem pewnej idei, takiej mianowicie, że nie wstyd jest wiedzieć, umieć, czytać i że to powinno być normą, a nie postawą postrzeganą jako snobizm.
OdpowiedzUsuńZresztą, także nie wstyd jest NIE WIEDZIEĆ, samo w sobie wszak nie zasługuje to na naganę, natomiast niechęć moją budzą ci, co uważają, że należy z tego robić cnotę - czyli postawa wobec własnej niewiedzy. Wstydem jest chwalić się swoją niewiedzą. To, co żenujące, to owo wytykanie, że czytanie z przyjemnością wysokiej literatury jest snobizmem.
Mnie na przykład troszkę wstyd, gdyż (odpowiadając na pytanie Piotrka zadane gdzie indziej) nie czytałam Ulissesa. Wiedząc, z czym przyjdzie mi się mierzyć, odstąpiłam. I osobiście znam tylko jedną osobę, która przeczytała i to z przyjemnością. Owszem, podziwiam, owszem zazdroszczę.
ad Piotrek) "Faraon" Prusa jest książką genialną. Doskonałe studium władzy, relacji religia - państwo, starcia idealizmu z pragmatyzmem.
Piotrze, musze sie z Tobą nie zgodzić.Nie jest to żadna kokieteria z mojej strony, ani fałszywa skromność. Nie jestem lepsza. Moze byłabym, gdybym pokonała Prousta mimo trudności, jakie on mógłby mi nastręczać. Ale tak nie było. Jednemu podoba sie to, drugiemu tamto. BTW Prousta do druku nie dopuscil sam Andre Gide twierdząc, że jego rekopis zawiera błąd gramatyczny(!)
OdpowiedzUsuńInna sprawa jest taka, że przy pierwszym czytaniu mnie tego Prousta odczarowywano, może stąd zachwyt?
O! teraz dojrzałem przytoczoną przez Elę treść komantarza Pawła, który najpierw został przez niego zamieszczony a potem usunięty (dlaczego? wytłumacz się): ślicznie, naprawdę, tak to widzę dbasz, i to w jak wyrafinowany sposób o czytość jakże zachwaszczonego wulgaryzmami - jak sam twierdzisz - języka polskiego, brawo. Innym wypowiedzi z "kurw" plewisz, walczącego z wiatrakami nadużywania wulgaryzmów z siebie robisz, wybielasz, pomyślaną jedynie i to kursywą wypowiedź dea'i kwitujesz "wstydź się, a fe..", po łapkach jak niegrzeczną dziewczynkę chętnie byś zbił jednocześnie, wychowawczo a sam takie oto kwiatki nam wszystkim fundujesz, pięknie...
OdpowiedzUsuńRewelacyjna odpowiedź, szkoda, że nie padła głośno! :)
OdpowiedzUsuńUprzedzenia niektórych są jeszcze większe niż ich braki inteligencji! :)))
pozdrowienia serdeczne!
p.s. byłam i czytałam od razu, nawet myślałam, że już komentowałam, a tu wchodzę, szukam i taka niespodzianka - nie ma! :)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia i aby do lata :)))!
ad Piotrek) I tym się różni używanie wulgaryzmów w sposób świadomy i kontrolowany od "wypsnięcia się". Rzecz nie w tym by używać lub nie, ale JAK używać.
OdpowiedzUsuńA refleksja natury ogólniejszej: po raz kolejny przekonuję się, że ja strzelam, a czytelnicy kule noszą, gdyż nie spodziewałabym się, że dyskusja podąży w tym kierunku. Zamieszczając scenkę dei, raczej wyobrażałam sobie, że rozmowa będzie dotyczyć kwestii takich jak: nie oceniajmy po pozorach, jak to się można zaskoczyć, itp. A tu proszę :)
Ela:-)no ja myślałam, że właśnie o tym była scenka:-)a tu się nagle okazało, że jestem wulgarną snobką:-))))
OdpowiedzUsuńcóż, etykiety etykietami, ja robie swoje:-)
Jakżeż...Przecież...Pocieszające żem w stadie :) (jedną nogą ;)).
OdpowiedzUsuń"Jestem zawiedziona" usłyszałem ostatnio od wykładowczyni stylistyki.
Poprawie się!
Chwalmy się umiejętnościami i basta.
Nie chodzi o to aby być czyimś adwokatem, ale by bronić swojego.
Pozdrawiam.
Podziękował należycie :)
OdpowiedzUsuńZnam ten ból... Brak płaszczyzny porozumienia, spotykasz kogoś nawet się lubicie a potem rozmowa:
OdpowiedzUsuń-Znasz Coppolli Ojca Chrzestengo?
-Nie, ale czytałam książkę...
-Czytałeś "Młodość staruszka"?
-Nie, ale widziałem film...
Z drugiej strony muszę przyznać, że bycie uważanym za półidiotkę ma swoje zalety...
hihi, z bycia uważanym za półidiotę można czerpać korzyści, z bycia półidiotą już nie :)
OdpowiedzUsuńAd. 48. Ważne, że Twoja znajoma w ogóle czyta ;)
OdpowiedzUsuńAd. 60. Czuję się ignorantką, bo nic z wymienionych rzeczy nie czytałam i nie oglądałam :|
Dla odmiany czytałam Cejrowskiego. Wspomina on między innymi o przeklinaniu (Podróżnik WC). Ponoć sam nie przeklina, ale mówi, że podróżując do różnych krajów i integrując się z mieszkańcami (w jego wypadku często ludźmi niewykształconymi) wypada znać parę przekleństw.
Znać to nie znaczy używać.
Z przekleństwami bywa tak, jak z hasłem do windy w filmie "Seksmisja".
Nie podobają mi się ludzie, którzy słowo na k... zamiast przecinka używają. Sama staram się pracować nad językiem i ubolewam, jak mi się niechcący coś wypsnie.
Ta scenka nie wywołuje we mnie jakiś szczególnych emocji, nawet słowa Pawła. Natomiast poglądy niektórych na temat kobiet (scenka "Delikatne wołanie o pomoc") powodują, że myślę kursywą ;) (tam chyba dwóch panów czyni aluzje na temat kobiet).
I jeszcze cytat z książki, którą czytałam ostatnio. Wstyd się przyznać, ale jest to książka o małpce Fiki-Miki. Oto cytat: "Mądrym być to wielka sztuka. Ale dobrym - jeszcze większa".
62- to ja, Evik. Za szybko kliknęłam.
OdpowiedzUsuńAd. 51. Elu. Niestety, dziś chlubą jest chwalić się swoją niewiedzą. Zrobić coś głupiego, żeby zaistnieć. Nakręcić durny film, w którym pokazywana jest scena znęcania się nad kotem/osobą starszą. Napisać durnego posta w Internecie. Chwalić się swoją niewiedzą.
Evik7
ad Evik7 - komentarz 63) Cieszę się, że widzisz to podobnie. Nie cieszę za to w ogóle, że tak jest.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Ojca Chrzestnego, czytałem trzy części, widziałem trzy części, mam wszystkie egzemplarze zarówno dvd jak i książek na własność!!!
OdpowiedzUsuń