Miejsce akcji: rejestracja przychodni specjalistycznej. Facet chce się zarejestrować do urologa. Rejestratorka znajduje w zeszycie najbliższy dostępny termin:
- Październik.
Facet:
- W tym roku?
(Bielsko-Biała, podsłuchał Marek)
ps. Celne pytanie. To nie jest kawał. To jest ilustracja działania Narodowego Funduszu Zdrowia, który przyznaje przychodniom tak małe kontrakty, że w miesiącu mogą przyjąć zaledwie kilku, kilkunastu pacjentów. Reszta musi iść do kolejki. Przychodnia może też oczywiście przyjąć od razu wszystkich, którzy się zgłoszą, ale wtedy wyczerpie roczny kontrakt w ciągu miesiąca i potem nie przyjmie już nikogo. No chyba, że postanowi działać charytatywnie.
Pytanie czerwony czy biały... i kto poluje
OdpowiedzUsuńAristoskr
La tragedija!
OdpowiedzUsuńad Aristoskr) Poluje pacjen na termin. Przychodnia na kontrakt. NFZ na okazję, jak kontrakt jeszcze zmniejszyć.
OdpowiedzUsuńNo coments :)
OdpowiedzUsuńKazanie pacjentowi czekać na październik z np. piekącą cewką moczową zakrawa na okrutne traktowanie.
OdpowiedzUsuńA wiecie, ile naszych pieniędzy idzie na tę "służbę" zdrowia?! Nie wiecie? Popatrzcie na swoje paski płacowe :(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(
OdpowiedzUsuńad Arek) Istotnie, zakrawa. Dlatego należy zachęcać pacjentów do okupowania NFZ i żądania zwiększenia kontraktów dla poradni.
OdpowiedzUsuńad Bobe Majse) Ja wiem i dlatego już dawno chciałam się z tego systemu wypisać, ale na prywatyzację służby zdrowia nie ma co liczyć. A w obecnym systemie z moich i Twoich składek finansowana jest nie tyle służba zdrowia, co rzesze urzędników NFZ oraz leczenie dla tych, którzy składek nie odprowadzają.
wygląda na to, że NFZ stawia na selekcję naturalną...
OdpowiedzUsuńFacet miał sporo szczęścia ;)
OdpowiedzUsuńad Anonimowy) Nie ma sprawy. Tylko niech odda moje składki, ja zagospodaruję je racjonalniej :)
OdpowiedzUsuńad Iwona) Tak. To mógł być równie dobrze następny październik.
No prosze jakie prawdziwe.
OdpowiedzUsuńW Londynie poszlam do lekarza rodzinnego z problemem w listopadzie 2010. Powiedzial, ze dowie sie dokad mnie przekazac (do ktorej przychodni specjalistycznej) i kazal przyjsc za 2 tygodnie - do tej pory sie dowie.
Gdy juz sie dowiedzial, to poslal skierowanie do owej przychodni i dwa tygodnie (15 grudnia) pozniej otrzymalam potwierdzenie, ze jestem na regularnej liscie oczekujacych na kolejke - jako przypadek jeszcze nie umierajacy. Bez informacji jaki moze byc przyblizony czas tego oczekiwania.
Siedzialam grzecznie przez prawie 6 miesiecy, po czym zaczelam telefonicznie dopytywac sie co i jak. Spiaca pani w przychodni nie umiala znalezc mnie na wspomnianej liscie oczekujacych i kazala poczekac kolejne 2 tygodnie, to ona "sie dowie". Interweniowalam u mojego lekarza rodzinnego, ktory oddzwonil do mnie z ta sama informacja - bedzie wiadomo za 2 tygodnie.
Na dzien dzisiejszy mam w koncu ustalona wizyte u specjalisty na 19 sierpnia 2011.
W 9 miesiecy to dziecko mozna donosic w ciazy - jesli ktos oczywiscie mialby akurat taka wole, albo na raka zejsc. A w UK tyle sie czeka do lekarza.
ad Anna) No proszę, czyli to nie tylko polski problem. Szkoda, że nigdy mnie nie pocieszało, że inni gdzie indziej mają tak samo źle lub gorzej...
OdpowiedzUsuńto jest skandal ! To się nadaje do telewizji! Tylko co ona pomoże...?
OdpowiedzUsuńNic, Nivejko. Oni też o tym wiedzą.
OdpowiedzUsuńw takich realiach mówienie o wczesnej diagnostyce chorób zakrawa o kpinę. przy tak skandalicznych terminach wizyt pozostaje leczenie prywatne, o ile rzecz jasna kogoś stać, a najczęściej niestety nie stać, bo wizyta w prywatnym gabinecie lekarskim pociąga za sobą również koszta prywatnych badań w ramach diagnostyki, niekiedy droższych leków itp. w myśl zasady: stać cię na prywatnego lekarza, zatem stać cię na prywatne leczenie. nikt jednak nie patrzy na to, że niekiedy prywatna wizyta jest koniecznością, a bywa, że i aktem desperacji w walce o zdrowie. opłacając składki płacę za potencjalną usługę, jak u szewca, czy zegarmistrza. różnica polega na tym, że zegarek naprawią mi od ręki, albo w przeciągu kilku dni, a jak schrzanią to oddadzą mi kasę. z nfz to se ne da. w kartach zgonów lekarze powinni mieć możliwość wpisywania: zbyt długie oczekiwanie na konsultację ze specjalistą, jako przyczyna zgonu. cóż, służba zdrowia jest chora i prawdopodobnie na termin wizyty do specjalisty czeka jeszcze dłużej niż ten facet do urologa.
OdpowiedzUsuńad Ania) Gdyby to było śmieszne, a nie tragiczne, ostatnie zdanie naprawdę by mnie rozbawiło. A tak serio, to właśnie to, o czym piszesz mnie oburza. Odprowadzam składki do wspólnego worka (bo zasada solidarności społecznej), a jak przyjdzie co do czego - to nie dostaję tego, za co zapłaciłam. Funduję leczenie innym (nieubezpieczonym, pracującym na czarno itp.). A z systemu wypisać się nie da.
OdpowiedzUsuńCzarny humor - przedstawienie faktycznego obrazu rzeczywistości, który to obraz odbiorcy wypierają z umysłu za pomocą samoobronnej bariery śmiechu.
OdpowiedzUsuńTak Ivanko, humor to jedyne lekarstwo w tej sytuacji...
OdpowiedzUsuńI nie tylko tej... Ktoś ostatnio ładnie przemianował sejm na gildię złodzieii a NFZ na gildię skrytobójców :)... Chwytliwe.
OdpowiedzUsuńIstotnie, chwytliwe, jak wiele określeń zaczerpniętych z powieści Terry'ego Pratchetta. To w jego książkach w mieście Ankh-Morpork funkcjonują gildie złodziei i skrytobójców. Z tej drugiej zresztą wywodzi się sam patrycjusz lord Vetinari, ale w naszym sejmie nie uświadczysz nikogo na miarę Vetinariego. Wydaje się raczej, że większość wywodzi się z gildii błaznów...
OdpowiedzUsuńA myśmy byli się właśnie zapisali do alergologa na 25 lipca ! :P
OdpowiedzUsuńad danger_mouse) No to całkiem przyzwoity termin. Do mnie w poradni zdrowia psychicznego pacjenci też są zapisywani już na terminy lipcowe.
OdpowiedzUsuńZnam, znam... Vetinari to mój idol idą łeb łeb ze Śmiercią... No a zaraz za nimi bierzy Vimes...
OdpowiedzUsuńO, Sam Vimes jest wspaniały!
OdpowiedzUsuńps. Jestem fanką Pratchetta :)