Tuż przed południem dea z kolegą wytaczają się zaspani z PKS i od strony Zawoi ruszają na podbój Babiej Góry.
Po jakimś czasie:
dea: Długo jeszcze?
kolega: A ile idziemy?
dea: A o której wyszliśmy?
kolega: A która godzina?
(przysłała dea)
przypisy od dei:
"Na Babią Górę chciałam wejść pierwszy raz, gdy udałam się w Beskid Żywiecki i na obwolucie mapy widniała strzałka, nad którą było napisane: Babia Góra i wskazany kierunek, w którym trzeba podążać. Doszłam do końca mapy (a jakże! sięgaj gdzie wzrok nie sięga i mapa też:-)) a w schroniskach po drodze uczyłam się dalszej drogi. Jeden szlak ja, drugi koleżanka, na wszelki wypadek. Wówczas dotarłysmy do schroniska Markowe Szczawiny, pod sam wieczór, kompletnie przemoknięte i zmarznięte. Następnego dnia była mgła i stwierdziłyśmy, że nie idziemy na Babią, bo maszeruje się dla przyjemności i po widoki, a nie żeby zaliczyć. Potem wracałam jeszcze dwukrotnie w tamte strony, średnio raz w roku."
przypisy od redakcji:
1. Zawoja - najdłuższa wieś w Polsce ->
2. Babia Góra ->
:))
OdpowiedzUsuńCzy Dea dotarła w końcu na Babią Górę?
Dea dotarła na Babią:-) właśnie w tym czasie, z którego pochodzi ta scenka. To było 3 lub 4 podejście:-)
OdpowiedzUsuńo pierwszym pisałam tu: http://deainhortus.blogspot.com/2011/05/babia-gora.html
Ela dzięki za PR:-)
OdpowiedzUsuńPiękne... Przypomniały mi się wycieczki szkolne... Ale może to z powodu niedoboru tlenu? Góry szkodzą (mi przynajmniej)...
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Dei :)
Pięknie, takie wyprawy lubię najbardziej :)
OdpowiedzUsuńad dea) Tak pomyślałam, że w związku z postem, o którym wspominasz, nadszedł odpowiedni moment na Twoją scenkę o Babiej :)
OdpowiedzUsuńad Ivanka) Góry szkodzą? Hm... W sensie?
Zawsze się duszę... I nawet nie dlatego że nie mam kondycji rowerem mogę jeździć godzinami i mi nawet tętno nie podskoczy a w górach zaraz się duszę, dostaję chrypy koszmarnej (rodzina mnie przez telefon nie poznaje)... Piękne są i owszem, ale co z tego jak nie mogę się wspiąć i popatrzeć :(...
OdpowiedzUsuńA nie kontynuowałaś o tym holterze... W porządku wszystko?
Gratuluję samozaparcia! :) góry są piękne-podziwiam je i czuję ogromny respekt przed nimi,i dlatego nie wchodzę im w drogę ;),a po drzemce w busie,to i tak rozmowa się kleiła ;D
OdpowiedzUsuńad Iwona) Rozmowa przynajmniej utrzymywała konsekwentną formę: pytanie, pytanie, pytanie... ;)
OdpowiedzUsuńad Ivanka) To bardzo współczuję, bo łażenie po górach może być wielką przyjemnością. A co do holtera: tak, jak już wspominałam w innym komentarzu (pod scenką Wandalizm religijny...) chyba uruchomię na scenkach dział z postscriptami :)
Na dniach będę miała kontrolne badanie, zobaczymy jak podziałały leki.
Wyjątkowo analityczne podejście :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy udało się chociaż po części zobiektywizować problem :)
Grunt, to ustalić fakty :-)
OdpowiedzUsuńad danger_mouse) Problem został zobiektywizowany na tyle, żeby jednak dojść na Babią :)
OdpowiedzUsuńad Desperate Househusband) Tyle, że na fakty wpływa obecność obserwatora ;)