Iwona wraca z pracy (zmęczona, bo zwykle w soboty w sklepie duży ruch), kiedy natyka się na Świadków Jehowy, którzy wypełniają swoją misję.
Świadek: Idziemy w tym samym kierunku, więc może porozmawiamy?
Iwona: Może i w tym samym kierunku, ale nie jest nam po drodze.
(Pyskowice, opowiedziała Iwona)
Kiedyś świadkowie Jehowi zapukali do moich drzwi. Akurat remont robiłem, więc w ręku trzymałem pędzel i bylem ubrudzony farbą. Otwieram, a oni: chcielibyśmy porozmawiać o problemach świata, ma pan jakieś? A ja: tak, mam z malowaniem. I wręczyłem im pędzel. Oddali i poszli.
OdpowiedzUsuńświadkowie Jehowy -- mnie przede wszystkim uderza "dziwność" tych ludzi i właściwie przebywanie na granicy sekty ... Coś ich łączy tylko ja nie wiem co . Nie mam pojęcia co oni mają w tych głowach , ale cokolwiek mają , mnie to nie pociąga . Byłem na jednym spotkaniu , olśniony nie zostałem . Mam mieszane uczucia w stosunku do nich , ale z przewagą pozytywnych ot niegroźni dziwacy ...
OdpowiedzUsuńJak to ludzie, bywają nadgorliwi - wtedy zachowują się jak sekciarze.
OdpowiedzUsuńMistrzyni szybkiej i ciętej riposty :-)
OdpowiedzUsuńA jeśli o świadków chodzi - ja kiedyś się regularnie spotykałem, na studiach będąc. Raz pana wpuściłem i od tej pory przychodził, średnio raz w miesiącu. I nawet to było kształcące. Bo oni potrafią dyskutować i każdemu 'polskiemu katolikowi' życzył bym takiej wiedzy i znajomości tematu. Tak czy inaczej - podciągnąłem się jeśli chodzi o umiejętność rzeczowej dyskusji i argumentowania. Taki darmowy kurs retoryki. I największy sukces - kiedy pan wyszedł, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Umówiliśmy się na kontynuację następnym razem. Jednym słowem - przegadałem świadków i jestem z tego dumny. Bo przegadałem rzeczowo właśnie.
Do D.H. ... a przypomnij mi , Ś. J. wiedzę czerpią z biblii , która jest ich jakby "życiową konstytucją" czy tak ? bo jeśli tak to tam nie ma żadnych straszliwych i groźnych rzeczy ... z tego co pamiętam ...
OdpowiedzUsuńps . ich problem wynika chyba głównie z tego, że zjawiają się w najmniej odpowiednich momentach .
przykład : mnie ostatnio nagabywali dobre 5 lat temu przed instytutem kardiochirurgii w Aninie , jak z kłuciem w klacie miałem spotkanie na godzinę z prof. Andrzejem Bidermannem ...
Nie spotkałam świadka Jehowy, a odwiedzają nas przynajmniej raz w miesiącu, który zrozumiałby cokolwiek co mu powiem. Ci ludzie mają swoją wizję. I niestety nie widzą nic poza nią.
OdpowiedzUsuńDla mnie strasznie wkurzające jest zmuszanie mnie czy nakłanianie do czegoś. Co by to nie było. A już przekonania i odczucia religijno-etyczne przede wszystkim są moją prywatną sprawą.
OdpowiedzUsuńI jeśli o nich rozmawiam to z tymi osobami, do których mam zaufanie i które znam.
Dlatego reaguję dość alergicznie na wszystkie próby "nawrócenia" i pewnie zareagowałabym podobnie lub ostrzej od Iwony :)
ja nie znoszę natrętów. dlatego drażnią mnie wszelkie przejawy przekonywania mnie do czegoś, jeśli wyraźnie dałam do zrozumienia, że sobie tego nie życzę. zazwyczaj stanowcze powiedzenie, że jestem ateistką wystarcza. szlag mnie jednak trafił, jak zobaczyłam pewnego razu, świadków Jehowy krążących i zaczepiających ludzi na cmentarzu. to miejsce, niezależnie od tego, czy jest to cmentarz wyznaniowy, czy też nie, jest chyba najmniej stosownym z możliwych.
OdpowiedzUsuńad Desperate Househusband) Własnie z powodu odpowiedzi Iwony ta sytuacja jest godna uwagi :)
OdpowiedzUsuńps. Tak, dyskusje ze Świadkami Jehowy są doskonałymi ćwiczeniami w dyskutowaniu. Zwykle są dobrze przygotowani, argumentują (niemal) logicznie. Gubi ich "niemal" oraz naginanie cytatów do tezy.
ad Paweł i Ania) Czasami bardzo bez wyczucia wybierają czas (przypadek Pawła) lub miejsce (sytuacja opowiedziana przez Anię). Zmniejszają w ten sposób znacząco swoje szanse na zwerbowanie kolejnych wiernych :)
OdpowiedzUsuńPawle - Biblię czytają dosłownie, mają też własny przekład, podobno dokładniejszy, bo ten 'klasyczny' pełen jest - według nich - interpretacji, zamiast dosłownego przekładu. Faktycznie są różnice (dostałe egzemplarz, więc miałem okazję porównać), ale nie wiem, czy na tyle istotne, by zmieniały znaczenie całości.
OdpowiedzUsuńA Biblię dosłownie czytają i dosłownie interpretują (odczytują starotestamentowe proroctwa itd.)
Czytanie biblii dosłownie to nieporozumienie .
OdpowiedzUsuńJestem fanem science fiction , zarówno wykraczającej do przodu ,
ale także lubię rozmyślać o początkach homo sapiens . Zauważyłem ,że biblia jest napisana sprytnym językiem . Bardzo przypomina mi to język jakim pisał swoje proroctwa Nostradomus . Chodzi mi o to ,że cokolwiek się nie wydarzy
Nostradomus pisał na tyle enigmatycznym językiem , że można dopasować wszelkie wydarzenia . Tak jest z biblią i odkryciami historyczno - naukowymi . Zauważyłem pewną prawidłowość cokolwiek nie zostanie odkryte nie znajdziecie w biblii zaprzeczenia ekspresis verbis takiego faktu .
Przykład naukowy -- uczeni doszli do wniosku : nasz układ słoneczny i życie na ziemi powstało z pyłu po eksplozji supernowej
w biblii czytamy z prochu powstałeś , w proch się obrócisz -- pasuje jak ulał .
Przykład z historii -- badacze twierdzą ,że matecznikiem homo sapiens była Sahara , tysiące lat temu zielona kraina mlekiem i miodem płynąca
na Saharze pasły się wszelkie zwierzaki , rosły wszelkie rośliny wystarczyło tylko sięgnąć ręką . To wszystko zpustynniało w ciągu kilku "zaledwie" kilku tysięcy lat . Czy nie przypomina to biblijnego wygnania Adama i Ewy z raju . Dla porządku nadmienię ,że najstarsze ślady człowieka na ziemi to odciski stup w afrykańskim tufie wulkanicznym z przed 5mln lat . SĄ TO ODCISKI SAMCA , SAMICY I DZIECKA, WYPROSTOWANYCH , właściwie identycznych jak ludzie współcześni . Pięć milionów lat wstecz była na ziemi ludzka rodzina , tylko pomyślcie , ile to jest czasu ...
Miałem sporo do czynienia ze świadkami jehowy, bo znałem paru. Nie mogę zrozumieć nieakceptowania przetaczania krwi (nawet, gdyby od tego zależało życie), potępiania homoseksualistów i paru innych paskudnych (według mnie) poglądów.
OdpowiedzUsuńDo tego mam wrażenie, że ich małżeństwa są kojarzone. Znałem 4 pary świadków - 4 paskudne rozwody. Chyba, że to przypadek.
Rozmowy z nimi traktuję jako zabawę, można się nad nimi popastwić (z czasem ich argumenty są coraz słabsze).
W zasadzie to nie widzę różnicy w dokonywaniu nagabywania przez dajmy na to osoby z banku wciskającej mi kredyt czy osoby z ery przekonującej mnie, że telefon na abonament jest mi niezbędny do szczęścia (a zarówno po kredyt jak i abonament wybrałabym się osobiście do ich placówek o ile uznałabym, że tego potrzebuję). Świadkowie Jehowy jak i "telemarketingowcy" są trenowani w identyczny sposób, używają podobnych schemantów - jedynie co ich różni to pobudki jakimi się kierują: kasa lub też idea. I jedni i drudzy są natrętni bo - jak to ostatnio usłyszałam z ust przedstawiciela farmaceutycznego - stanowimy dla nich nic innego jak zwykły target i liczy się tylko efekt końcowy.
OdpowiedzUsuńUważam jak poprzednicy , też jestem uczulony na wciskanie zwłaszcza bezpośrednie . Tylko jedno przychodzi mi do głowy, co by mnie może skłoniło na chwilę do skupienia uwagi na Jehowy . To musiałby być kosmiczny sex bez hamulców ze świadkińją (ups... nie ma takiego słowa ) i to o aparycji supermodelki ... czyli impossible :)
OdpowiedzUsuńNie dyskutuję. Ucinam szybkim "dziękuję". Rozumieją. Do czasu następnej rundki po okolicy, bo a nóż zmieniłam zdanie;)
OdpowiedzUsuńKurde, a ja zawsze nie mam dla nich czasu, a taka piękną salę mi prawie pod nosem wybudowali...
OdpowiedzUsuńech
ad Paweł) Oczywiście, że Biblii nie należy czytać dosłownie, zwłaszcza zaś traktować jak podręcznik (fizyki, biologii, historii). Nie w takim celu była pisana, więc trudno czynić jej zarzut z tego, że nie spełnia zadania, do którego wcale nie powstawała i że nie broni się jako źródło wiedzy ścisłej. To tak, jakby do tomiku poezji mieć pretensje, że nie trzyma się ściśle wiedzy naukowej. On, tak samo jak Biblia, nie po to powstał. Jeśli nawet uznamy, że jednym z zadań świętych ksiąg rozmaitych religii było objaśnianie świata, to wyjaśniały go przecież na jakimś konkretnym etapie rozwoju nauki, w pewnym określonym kontekście historycznym czy geograficznym, uwzględniając takich odbiorców, jacy żyli wtedy, czyli parę tysięcy lat temu. Tego wszystkiego nie uzględniają ci, którzy chcą ją czytać dosłownie albo uzurpują sobie prawo do jedynej słusznej interpretacji (kapłani różnych wyznań). Dlatego też bywa to dość zabawne :)
OdpowiedzUsuńps. A słowo "świadkińja" jako Twój oryginalny wytwór opatentuj. Ładne :)
ad Yellow Fly) Ich argumenty wydają się słabe, bo w Polsce Świadkowie Jehowy są przeszkoleni do przekonywania katolików (co ma swoją logikę: jest ich najwięcej), od których logicznego argumentowania się w wierze nie wymaga, więc są łatwą zdobyczą. Bo znany jest i tok myślenia i treść wiary przeciętnego katolika. Zdecydowanie trudniej Świadkowie mają z niewierzącymi lub przedstawicielami wyznań nie zakładających isnienia Boga (np. buddyści).
OdpowiedzUsuńA z punktu widzenia racjonalisty to, w co wierzą i do czego próbują przekonać Świadkowie, jest tyle samo warte, co dogmaty innych religii :)
Chciałabym mieć taki słowny refleks, gdy jestem bardzo zmęczona... :)
OdpowiedzUsuńad Bobe Majse) To właśnie mnie w tej scence zachwyciło :)
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej zastanawia ich "inność" - mimo eleganckiego ubioru (bo zazwyczaj podczas swoich "praktyk akwizycyjnych" mężczyźni są pod krawatem, a kobiety wbijają się w coś na modłę garsonek) intuicyjnie wiemy, że są to Świadkowie Jehowy, a nie jakaś para, która po pracy zmierza do domu (to daje czas na przejście na drugą stronę ulicy). Chociaż by chcieli wtopić się w tłum, ich starania są porównywalne z policjantami "po cywilu", przechadzającymi się po krakowskich plantach - dwóch mężczyzn w czapeczkach z daszkiem na spacerze z wilczurem...
OdpowiedzUsuńad Gertruda Stein) Jest coś w tym, co piszesz. Pewne typy są rozpoznawalne zawsze. Do wymienionych przez ciebie dorzucę alkoholików, ot taka obserwacja zawodowa ;)
OdpowiedzUsuńA ja mam pozytywny stosunek do Świadków Jehowy. Pewne miłe Panie dały mi nawet książkę o różnych religiach. Rzetelne żródło informacji! Oczywiście z tezą ,ale to miłe z ich strony. Znałem bardzo zacnych ludzi będących w Ich gronie. Są grzeczni i niczego na siłę nie narzucają :)
OdpowiedzUsuńad krzysiek ryznar) Ja również mam pozytywny stosunek. Z wielu powodów; wymienię dwa najważniejsze: rozdzielają boskie od cesarskiego i autentycznie starają się żyć zgodnie z tym, w co wierzą. Mogę nie podzielać treści tego, w co wierzą, ale szanuję fakt, że nie ma w tym hipokryzji.
OdpowiedzUsuńKażdy fanatyzm i przekonywanie do swoich poglądów na siłę budzi we mnie odruchy wymiotne! Brawo Iwona. I brawo Volus! :D
OdpowiedzUsuńKiedyś zapytałem co będzie z ludżmi, do których nie dotrze słowo boże. Otrzymałem odpowiedź,że też są przewidziani w "planie".
OdpowiedzUsuńNie drążyłem tematu.
Rozmawialiśmy też króciutko o "interpretacji" biblii i "natchnieniu".
Nie drążyłem niestety (jak wspomniałem)już po pierwszym pytaniu.
ad aga_xy) Obojgu należą się brawa za reflex :)
OdpowiedzUsuńad danger_mouse) A mnie się zdażyło kiedys podrążyć. I wyszło mi to, co przy każdej religii: próby logicznego udowodnienia czegoś, czego logicznie udowodnić się nie da (chociaż można w to uwierzyć i bez dowodów, są wszak osoby wierzące na świecie), a w efekcie łatwe do obalenia tezy.
Parę dni temu zmarł mój sąsiad z działki który był Ś.J. Zawsze był uprzejmy i sympatyczny. Wcześniej znałem Świetnego Gościa który reprezentował tak zwaną middle, middle class. Niczym się nie wyróżniał oprócz kolekcjonowania mundurów i brakiem arogancji :)
OdpowiedzUsuńNo i swoimi poglądami :) A nasze poglądy wpływają na to, jak się zachowujemy.
OdpowiedzUsuńPrzypomniała mi się piosenka Budynia "Kujawiak"...
OdpowiedzUsuń"ale dlaczego idę twoją drogą
bo mamy inne
ale do tego samego domu " :D
Ivanko! :) Piosenka śliczna jest. Ale w tym wypadku zdecydowanie nie do tego samego domu :)
OdpowiedzUsuń