Wracam wieczornym busem z Oświęcimia. Jak zwykle siadam z samego przodu, bo lubię patrzeć na drogę*. Tuż za nowym kierowcą (niedawno była zmiana rozkładu jazdy, przewoźnik dołożył kilka kursów i przyjął nowych szoferów) przycupnął kolega, najwyraźniej bliski, bo panowie bez skrępowania najpierw obgadują znajomych, a następnie kierowca przechodzi do opowieści o doświadczeniach z poprzednimi szefami, obecnym szefem, a także na wcześniejszym bezrobociu: jakie to warunki były okropne, wymagania wysokie, stawki niskie, busy stare i do naprawy, szefowie oszuści i chamy, a on jak się temu postawił, tamtemu powiedział, popsute elementy busów wskazał, a na koniec skorzystał z najnowszej propozycji i też się targował, bo on jest kierowcą doświadczonym i byle jakim wozem i za byle jakie pieniądze albo na prowizji jeździć nie będzie. Po prostu the best of wszystkich szoferów Podbeskidzia.
Kolega wysiada po drodze, jedziemy dalej. Widać już Bielsko, zbliżamy się do świateł, kierowca trzyma w rękach jakąś karteczkę i uważnie ją ogląda. Bus zaczyna hamować, toczy się coraz wolniej, oczy kierowcy wciąż na karteczkę, kiedy nagle: łup! i busik wjeżdża w tył stojącego na światłach suzuki. Z suzuki wyskakuje kobieta, pędzi oglądać zderzak, kierowca też wyskakuje, oglądają razem, kierowca wraca do busa, kobieta wyskakuje jeszcze raz i ponownie dokonuje oględzin, w końcu - ostatecznie uspokojona - rusza. Chór pasażerów wzdycha z ulgą.
The best of wszystkich szoferów Podbeskidzia zaczyna prowadzić hiperpoprawnie, siedzi na baczność i prawie nie oddycha. Przed rondem przy centrum handlowym Sfera puszczają mu jednak nerwy, wyciąga z kieszeni paczkę „fajrantów” i zapalniczkę, zbliża zapalniczkę do papierosa, rzuca szybkie spojrzenie na drogę, błyskawicznie skręca i w ostatniej chwili udaje mu się nie otrzeć o miejski autobus na rondzie.
Nie, nie rozważam zmiany przewoźnika. Tak, rozważam zmianę godziny powrotu z pracy, gdyż konkretne kursy obsadzają konkretni kierowcy, a wyżej opisanego wolę unikać. O tym, „jak lądują debeściaki”, dowiedziałam się 10 kwietnia ubiegłego roku, a wiedzy o tym, jak hamują debeściaki, nie zamierzam pogłębiać.
* ulubionym miejscem autorki są siedzenia z samego przodu. Najlepsze są te z prawej (patrząc od tyłu autobusu), czyli przy drzwiach (zaleta: świetna widoczność); jako drugie w kolejności preferujemy te za kierowcą. Patrz także scenka "Na pączka" ->
Tak humorystycznie opisujesz swoje przeżycia,że złpałam się na tym,że gdybyście z tym the best of driverem mieli solidną stłuczkę,to chichrałabym się w niebogłosy! Wstyd mi z tego powodu...:) Ps.zajmujesz moje ulubione miejsce w busie :D
OdpowiedzUsuńJako były kierowca zawodowy,inaczej patrzę na tę scenkę.Setki tysięcy kilometrów,za kółkiem,to tez setki a może i dziesiątki tysięcy zdarzeń,które niejednokrotnie dzieją się w mgnieniu oka.Inaczej widzi się drogę,z za kółka a inaczej z siedzenia bocznego,tak zwany "punkt widzenia"zmienia się w zależności od punktu siedzenia.To prawda,której nie sposób zaprzeczyć!Zdarzenia ,które mogą zaistnieć na drodze,maja setki przyczyn,no a skutki zależą właśnie od refleksu i tak zwanej szybkości dedukcji,w zaistniałej sytuacji.Sam nie jednokrotnie złapałem się na tym,iż w ułamku sekundy,następuje analiza zagrożenia i od wyboru działania zależy to,co potem następuje.
OdpowiedzUsuńCzasami umiejętność wyboru tak zwanego mniejszego zła,decyduje o życiu lub zdrowiu,nie tylko kierującego,ale i osób trzecich.Osądzanie kogoś patrząc z boku,to tylko subiektywna ocena,post factum.Do puki samemu nie znajdziesz się w takiej sytuacji,nie zrozumiesz od czego ona zależała!A nawet wtedy,do osądu obiektywnego potrzeba jeszcze,postawić się na miejscu kierowcy i przeanalizować wszystkie za i przeciw!Wiadomo każdy miewa tak zwane chwile słabości.Przyczyn mogą być setki.Najczęstsze to
-zamyślenie -o które nie trudno,gdyż wiadomo jakie mamy czasy!
-Niedyspozycje fizyczne- niejednokrotnie,skurcz
,kolka,lub mimowolny tik,w nieodpowiednim momencie może być śmiertelnym zagrożeniem,lub przyczyną.Nie mówię tu już,o tak zwanej"złośliwości rzeczy martwych"czyli awaria
czegokolwiek w samochodzie,co w następstwie odwróci naszą uwagę od obserwacji tego co najistotniejsze podczas prowadzenia pojazdu.
Wiem ,że rozgoryczenie spowodowane obawą o własne zdrowie,lub życie ,nie pozwala w danym momencie na obiektywny osąd! Więc może nie oceniajmy pochopnie,dla tego iż taki osąd czasami wyrządza więcej szkody,niż ta spowodowana samym zdarzeniem!To tak ku przestrodze,zagorzałych "komentatorów" ;)))
Z Poważaniem i przestrogą - Sojka Edward.
Zdarzenie z niefortunnym hamowaniem niekoniecznie musi świadczyć o tym, że opowieści pana szofera o własnym profesjonalizmie nie były prawdziwe. szkoda tylko, że pan szofer na fali tego profesjonalizmy popadł w brawurę...
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak Panie Edwardzie kierowca albo prowadzi, albo czyta karteczki.Rozumiem stres jakim jest odpowiedzialność za życie i zdrowie przewożonych osób, ale sam Pan przyzna, ze zachowanie kolegi było niedopuszczalne.
OdpowiedzUsuńPalenie w trakcie jazdy z ludźmi na pokładzie? Pirat drogowy!
OdpowiedzUsuńad Sojka Edward) Rozumiem to wszystko, co napisałeś i zdaję sobie sprawę, że decyzje trzeba niejednokrotnie podejmować w ułamkach sekund, że wpływ mają różnorodne czynniki itd.
OdpowiedzUsuńAle tutaj miałam do czynienia z sytuacją, że kierowca zamiast patrzeć na drogę, oglądał sobie jakąś karteczkę i wjechał w samochód, który stał przed nami. Nie była to sytuacja, kiedy trzeba decyzję podejmować szybko, dojeżdżaliśmy powoli do świateł po prostej drodze, suzuki przed nami widoczne było z daleka. Tyle, że należało się zająć hamowaniem, a nie rozpraszać.
Dwa: rozumiem, że próbował się uspokoić zapaleniem papierosa. Tyle, że efektem tego uspokajania mogło być wrąbanie w autobus. Poza tym nie powinien palić w trakcie jazdy: do końca trasy zostały dwie minuty! Wytrzymałby. Gdybym nie była tak wystraszona, zapytałabym go, czy skoro kierowcy wolno, to pasażerowie też mogą sobie zapalić?
W skrócie - brak uważności, niedbałość i brawura. Jeszcze jedno: facet pokonuje trasę, którą wszystkie pozostałe busy robią w minut 55, w minut 40.
ad Desperate Househusband) To były dwa zdarzenia: z niefortunnym hamowaniem i zapalaniem papierosa w sposób zagrażający pasażerom.
OdpowiedzUsuńJeśli, jak mówisz, poniosła go brawura - to profesjonalistą w moich oczach przestaje być. Albo profesjonalista, albo brawurowy debeściak. Pewnie afery bym nie robiła, gdyby nie jego wcześniejsze przechwałki przed kolegą, które w zestawieniu z późniejszym zachowaniem na drodze, zabrzmiały jak niebezpieczna bufonada.
Elu jak już napisałem wcześniej,aby ocena była "obiektywna(!)"trzeba wziąść pod uwagę wszelkie za i przeciw!Zapytam zatem,czy wiesz co było na tej karteczce?Ja tez nie,ale biorę pod uwagę,iż możliwe ,że zawierała plan jazdy,bądź mapę.Więc
OdpowiedzUsuńmożna by przyjąć jako uzasadnione czytanie z karteczki gdzie ma skręcić na danym skrzyżowaniu!
Co wcale nie tłumaczy takiego zachowania,ale dodaje trochę światła na zaistniałą sytuację.
Napiszę jeszcze ,że jako kierowca,choć byłem do tego namawiany,z ludźmi jeździłem tylko na grzybobranie.Powód był prozaiczny,nie miał by kto potem wracać ;))W innych okolicznościach wolałem być odpowiedzialny co najwyżej za jedna osobę!Ten kto nie zdaje sobie sprawy co to odpowiedzialność za zdrowie i życie drugiej osoby,nie powinien siadać za kółko!Ta wiedza co prawda sama nie przychodzi,ale lepiej późno niż wcale!
Z Poważaniem Czytających! Sojka Edward.
Przynajmniej nie zapomniał po jakiej trasie ma jechać i nie wywiózł biednej zaczytanej pasażerki w inną część miasta... Z jednej strony koncentrowanie się na tym jak kierowca prowadzie ma swoje zalety, z drugiej strony ilu nerwów (zazwyczaj) oszczędza "odcięcie się"...
OdpowiedzUsuńPo przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw stwierdzam iż, kierowca czytając powieść w odcinkach w trakcie jazdy, jak również paląc papierocha i zarazem kierując busem z odpowiednią ilością pasażerów jest debeściakiem. A kolizja spowodowana została jedynie kiepskim wyposażeniem busa. W końcu taki debeściak bez podkręcenia basów w aucie jest zagubiony i poddenerwowany.
OdpowiedzUsuńP.s.
A może na karteczce miał napisane gdzie jest hamulec a gdzie gaz, to by wiele tłumaczyło.
:)))))))))
ad Sojka Edward, komentarz 8)
OdpowiedzUsuńNie wiem, co było na tej karteczce, ale rozkładówka leżała gdzie indziej, a trasę ten kierowca zna, bo jeździ nią co najmniej od 18 stycznia.
ad Zawrócony) Teza z peesu rozśmieszyła mnie wielce:) Debeściaki często tak mają. Zwłaszcza debeściaki - bufoni. Tym bardziej rozsądna wydaje się decyzja, żeby jeździć następnym kursem, z innym kierowcą :)
OdpowiedzUsuńa ja trochę nie na temat;)
OdpowiedzUsuńchciałam się przywitać :)
Dodałam Twojego bloga do obserwowanych po przpeczytaniu zladwie kilku zdań. W Twoim profilu:)Potem poczytałam sobie wybiórczo..
Masz lekkie pióro i duzo poczucia humoru.I charakter!
Zostaje u Ciebie na dłuzej :)
Pozdrawiam:)
o wlasnie zauwazyłam ze masz drugiego bloga z kotkami :)
OdpowiedzUsuńKocham koty podobnie jak Ty. Sama mam dwa:)
Ela dziękuję, prawie co dzień bywam w BB, więc teraz będe wypatrywac kierowców busów co by mi do dupy który nie wjechał :-)
OdpowiedzUsuńGość nie myśli, nie przewiduje, jest nonszalancki i stanowczo za szybko jeździ. Jeśli zimą pokonuje tę trasę prawie o 30% szybciej niż należy, to naprawdę lepiej go unikać.
OdpowiedzUsuńad Rzaba) Witaj! Z podobnych powodów (lekkie pióro i celne obserwacje) zostałam u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńad fire.woman) Unikaj bielskich ulic około godziny 19 - 19.20. Wtedy ma kurs ten kierowca i wjeżdża do BB.
ad Andrzej) Właśnie. Już sama ta podejrzana prędkość czyni go niebezpiecznym, nie wspominając o takich akcjach, jak opisane w scence.
OdpowiedzUsuńA co do tej szybkości? Bo facet zostawia na drodze ludzi, którzy przyjdą na przystanki na czas!
OdpowiedzUsuńCzy ten kierowca jeździ również trasą Kaniów -Bielsko?Ponieważ jak na ironię,kierowca który prowadzi gdy ja jeżdżę w godź.popołudniowych ,również jest rozkojarzony i przymulony co gorsza,oraz ciągle pali papierosy,za kierownicą, a na dodatek kilka razy przyjechał z dobre 10 min wcześniej,dobrze,że go widziałam z drogi,to biegłam ile tchu, żeby mi nie uciekł z przed nosa co już się zdarzyło.Zresztą już dawno zaniepokoił mnie chaotyczny styl jego jazdy.W rutynę popadł,czy co?
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że sytuacja dojrzała do wykazania się "obywatelską postawą" , dość niepopularna i źle się kojarzącą, i poinformować przewoźnika o zachowaniu tego (tych?) kierowców. Takie sposób jazdy w końcu spowoduje poważny wypadek i potem będziemy tu roztrząsać, że można było zareagować.
OdpowiedzUsuńad marlenaselin) Najwyraźniej takich debeściaków jest więcej, bo ten przewoźnik, z którego korzystam obstawia tylko trasę Oświęcim-Bielsko oraz Oświęcim-Bielany. Czyli natknęła się pani na drugi przypadek.
OdpowiedzUsuńad Andrzej) Masz rację. I tak właśnie zrobię i zobaczymy, jak zareaguje szefostwo. Nie chodzi o to, żeby debeściaka znów na bezrobocie posyłać, ale upomnieniem przywołać do porządku. Zobaczę, jak jeździ po telefonie do szefa o dotychczasowych jego dokonaniach.