Przechodzę przez korytarz poradni i widzę czekającą grzecznie na krzesełku pacjentkę. Zapraszam do gabinetu, siadamy na fotelach, zaczynam się przedstawiać, na co pacjentka:
- Nie musi się pani przedstawiać, ja już na korytarzu poznałam, jak pani przechodziła, że to do pani jestem umówiona.
- ???
- Ja jestem mamą M., on był tu u was tydzień temu i mi powiedział, że ma pani takie fajne glany.
ps. Czarne dwudziestki...
(Oświęcim)
Niezniszczalne :)
OdpowiedzUsuńNo tak. Bo standard, zdaje się, to dziesiątki; czy M. też jest pacjentem? :)
OdpowiedzUsuńtakie glany dwudziestki to bardzo wyraźny i jednoznaczny komunikat niewerbalny...:)
OdpowiedzUsuńad Kala) A jednak... Taki kot na przykład potrafi ostrzyć na nich pazurki. Próbować ostrzyć... ;)
OdpowiedzUsuńad Michał) A wyobraź sobie takie dwudziestki ubrane do eleganckiej marynarki i spódniczki ;)
ad Piotrek) I, jak widać, znak rozpoznawczy ;)
Dodałabym jeszcze włosy,bo one też są szczególne ;)ale jak widać nie trzeba,bo bardziej widoczne są glany :D
OdpowiedzUsuńja kiedyś przez glany nabawiłam się dodatkowej kontroli na lotnisku. Niewiele brakowało a naga przez bramkę bym przeszła, na szczęście zanim kazali ściągnąć spodnie ( po kurtce zegarku itp) ściągnęłam buty:-)i przestałam dzwonić
OdpowiedzUsuń;) glany, kiedyś moje ulubione buty;)
OdpowiedzUsuńNie ma jak glany;D
OdpowiedzUsuńad Iwona) Widać glany wydają się bardziej charakterystyczne ;)
OdpowiedzUsuńad dea) Jak dzwoniły, to znaczy, że prawdziwe ;)
Elutku, krótko i na temat ;) Ty w ogóle jesteś szczególna, a w glanach nawet wo gule ;)
OdpowiedzUsuńTo "wo gule" to mi się po nocach będzie śniło! ;)
OdpowiedzUsuńglany są kultowe :)
OdpowiedzUsuńad Beata) A jakie wygodne!
OdpowiedzUsuńGlany to swoją drogą ciekawy zabieg terapeutyczny ;)
OdpowiedzUsuńU nas w poradni nie stosujemy... Obecność nie oznacza użycia ;)
OdpowiedzUsuńA mnie już sandały w pracy przysługują ;-)
OdpowiedzUsuńI chociaż Greka udawać nie lubię z przywileju tego korzystam :)
OdpowiedzUsuńSłużbowe sandały? Jak to? To niesprawiedliwe! A gdzie służbowe buty dla psychologa?! (niekoniecznie glany)
OdpowiedzUsuń;)
Dobre glany nie są złe... Aczkolwiek może nie w lecie :)
OdpowiedzUsuńIvanko, a błoto? Straszliwe błoto po letnich ulewach? ;)
OdpowiedzUsuńTo już przynajmniej wiadomo, że u was nie ;)
OdpowiedzUsuńU nas się z zaburzeń pomaga wychodzić, a nie głębiej w nie wpycha, żeby nie powiedzieć: wkopuje. ;)
OdpowiedzUsuń"słuzbowe" sandały przysługuja doswiadczonym , "uznanym" mechanikom. Przechadzamy sie w nich powoli i dostojnie, podkreślając tym naszą wiedzę, powagę i kompetęcję :P
OdpowiedzUsuńi kompetencję również ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem... To takie szlify generalskie na stopach ;)
OdpowiedzUsuńKalosze... Raz widziałam kolesia w takich kaloszospodniach, szalenie funkcjonalne ;)... Glany są jednak trochę za gorące na tą letnią parność ;)...
OdpowiedzUsuńhihi, kaloszospodnie.... Gdybym chodziła do pracy w kaloszospodniach byłabym rozpoznawalna nie tylko w ramach jednej poradni, ale i całego województwa ;)
OdpowiedzUsuńNiom :)... Żebym takie dorwała to bym sobie w nich przywędrowała do pracy w czasie urlopu szefostwa, ot tak żeby zobaczyć co będzie :D... Ciekawe czy w ogóle wpuściliby mnie do PeKiNu... Może uznaliby to za część jakiegoś performance'u... Ciekawe...
OdpowiedzUsuńWiesz, Ivanko, ale to dopiero po bliższym poznaniu i oswojeniu miejsca pracy. Broń Boże, nie na rozmowę kwalifikacyjną ;)
OdpowiedzUsuńps. Dotyczy to także glanów dwudziestek ;)
W kaloszospodniach można po pracy wejść do fontanny i rusałkę złowić :)
OdpowiedzUsuńad krzysiek ryznar) Rozumiem. Już wszysttko rozumiem :)
OdpowiedzUsuńDo: - A jakie wygodne!
OdpowiedzUsuńDo tańca czy do różańca? ;)
Hm... Najbardziej to do łażenia ;)
OdpowiedzUsuń